1 maja rusza ciekawy projekt Lasów Państwowych
Marzy ci się nocleg w leśnym ostępie z dala od cywilizacji? Pod namiotem albo w hamaku rozwieszonym pomiędzy starymi sosnami? W towarzystwie dzikich zwierząt? Tak, to będzie możliwe i to już w najbliższy długi weekend majowy. 1 maja rusza bowiem program Lasów Państwowych „Nocuj w lesie”.
W lasach państwowych przepisy zabraniają biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez nadleśniczego. Nie brakuje jednak osób – ba, jest ich coraz więcej – które chcą nocować w lasach na dziko, bez udogodnień cywilizacyjnych, z dala od kempingów, czy pól namiotowych. Szacuje się, że sama społeczność związana z bushcraftem i survivalem, czyli nietypowymi formami aktywności terenowej, nastawionymi na bliski kontakt z naturą, minimalizm, samowystarczalność i długie przebywanie w lesie, liczy w Polsce ponad 40 tys. osób i szybko rośnie. Do tego dochodzą ci, którzy po prostu chcą przenocować w lesie, ot tak. Zwłaszcza w okresie pandemii, gdy chętnych na spędzanie urlopu w Polsce lawinowo przybyło.
Lasy Państwowe dostrzegły potrzeby turystów
Lasy Państwowe wychodząc naprzeciw tym potrzebom wyznaczą w każdym z 429 nadleśnictw specjalne obszary leśne, gdzie miłośnicy biwakowania na dziko będą mogli uprawiać swoje hobby bez obaw o naruszenie przepisów. To efekt pilotażu, który odbywał się przez ostatni rok. W trakcie trwania pilotażu obszarów wyznaczonych dla miłośników nocowania w lesie (było ich 46), prowadzone były badania ankietowe zarówno wśród użytkowników, jak i zarządców terenu. Doświadczenia, refleksje, wnioski zarówno leśników jak i przedstawicieli organizacji bushcraftowych i surwiwalowych pokazały – jak podaje Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych – że potrzebna jest kontynuacja tej formy udostępniania lasu.
– Uważamy, że decyzja o kontynuacji i rozszerzeniu projektu jest wspólnym sukcesem środowisk osób związanych z surwiwalem i bushcraftem oraz samych leśników. Jest również doskonałą informacją dla wszystkich miłośników lasu. Mamy nadzieję, że rozwój projektu przyczyni się do upowszechniania idei etyki outdoorowej, stanowiącej dotychczasowy fundament funkcjonowania obszarów pilotażowych. Jesteśmy przekonani, że postępowanie zgodne z siedmioma zasadami Leave No Trace (nie pozostawiaj śladu), na stałe wpisze się w leśny savoir-vivre świadomych i odpowiedzialnych użytkowników lasu – mówi Przemysław Płoskonka, rzecznik Stowarzyszenia Polska Szkoła Surwiwalu.
Na terenie powiatu szamotulskiego administracja leśna wskazała w ramach pilotażu dwa obszary do biwakowania na dziko. W Nadleśnictwie Wronki niespełna 600 ha na terenie leśnictwa Dębogóra (pomiędzy Mokrzem a Miałami), a w Nadleśnictwie Oborniki leśnictwa Żurawiniec i Daniele (kompleks leśny pomiędzy Obrzyckiem a Koźminem oraz pomiędzy Obrzyckiem, Kobylnikami, Sycynem a Ruksem Młynem).
Rezultaty programu pilotażowego okazały się w ocenie Lasów Państwowych przełomowe, dlatego leśnicy postanowili, że obszarów do nocowania na dziko w lesie będzie jeszcze więcej i zostaną wprowadzone na stałe. Nowe miejsca będą do dyspozycji wypoczywających już od 1 maja. Leśnicy dążą do tego, aby w każdym nadleśnictwie teren, gdzie można zanocować na dziko, liczył ok. 1500 ha.
Leśnicy zadowoleni, myśliwi widzą mankamenty
– Ogólna ocena projektu jest dobra. Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom społecznym, wyznaczyliśmy jeden z największych obszarów w Wielkopolsce, nie ma istotnych problemów związanych z jego wyznaczeniem, dajemy sobie więcej czasu na kolejną ocenę – podsumowuje przebieg programu pilotażowego Jarosław Bator, zastępca nadleśniczego ds. rozwoju Nadleśnictwa Oborniki. I dodaje: – W ciągu pilotażowego roku dostaliśmy oficjalne zgłoszenie od 100 osób. Pewnie część osób nie zgłaszała swojej obecności, mimo zapisów regulaminu. Trudno ocenić, czy to dużo, czy mało – czy nasz obszar okazał się atrakcyjny. Może z upływem czasu uchwycimy trend, który pozwoli ocenić sprawę obiektywnie.
– Nadleśnictwo Wronki bardzo pozytywnie ocenia przeszłoroczny okres funkcjonowania obszaru pilotażowego – podkreśla Szymon Sania, specjalista służby leśnej Nadleśnictwa Wronki. – W tym czasie otrzymaliśmy zgłoszenia od ponad 40 osób. Noclegi dotyczyły najczęściej 1 nocy spędzonej w lesie przez 1 lub 2 osoby. Odbiór pilotażu wśród środowiska bushcraftowego był bardzo pozytywny, pojawiły się również propozycje jego udoskonalenia, które polegały m.in. na umożliwieniu korzystania z kuchenek turystycznych, czy objęciu pilotażem obszarów wodnych (jezioro lub ciek wodny) w celu uzdatniania wody do picia.
Nieco krytyczniej do programu „Nocuj w lesie” podchodzi Łukasz Heckert, podłowczy Koła Łowieckiego „Daniel” w Szamotułach: – Ja osobiście nie natrafiłem na zgrupowania miłośników survivalu, którzy nocowali w naszym łowisku, ale ślady bytowania tych ludzi były widoczne, na przykład miejsca po ogniskach. I to nas trochę martwiło. Mam wrażenie, że zwierzyna nie miała spokoju na terenie lasu, była przepędzana na pola. W tym roku już jedną ekipę nasz kolega spotkał, nocowali blisko pól, zdaje się w trzy namioty.
Heckert zwraca uwagę na słabe punkty projektu. – Na pewno nie wchodzimy sobie w drogę, ale uważam, że nie jest to do końca dobry pomysł – takie zupełne otwarcie lasu. Stwarza to niebezpieczeństwo zarówno dla turystów nocujących na dziko, jak i dla myśliwych. Ja rozumiem, że zanim oddam strzał muszę rozpoznać cel, jednak przebywanie w nocy w lesie ludzi nie związanych z łowiectwem, nie znających specyfiki polowań, nie znających zachowań zwierzyny, może być dla nich niebezpieczne. W tej chwili rozpoczynamy dyżury na polach, będziemy chronić uprawy przed szkodami czynionymi przez dziką zwierzynę. Siedząc na polu nie wiem co się dzieje na obrzeżach lasu. Nie wiem, czy ktoś się nie chowa za krzakami, czy może śpi tam w namiocie albo pod drzewkiem?
Konfliktów nie odnotowano, ale…
Sytuacji konfliktowych, czy to na linii turyści – leśnicy, czy turyści – myśliwi, Nadleśnictwo Oborniki na razie nie odnotowało.
– Bezpośrednich sytuacji konfliktowych nie mieliśmy, zwłaszcza jeśli chodzi o gospodarkę leśną. Nie obserwujemy szkód, zaśmiecania itp., co dobrze świadczy o użytkownikach. Oficjalne pismo dostaliśmy od lokalnego koła łowieckiego z informacją o niedogodnościach związanych z realizacją obszaru (zwiększona penetracja terenów leśnych utrudniająca polowania). Póki co, wchodzi druga faza realizacji projektu. To jest kolejna sytuacja, która pokazuje, jaka jest presja społeczeństwa na lasy i jak trudno pogodzić wszystkie interesy. Lasy, póki co, są otwarte dla wszystkich, także nocą dla celów uprawiania bushcraftu w wyznaczonym obszarze – wskazuje zastępca nadleśniczego Jarosław Bator.
Podobnie podsumowuje okres pilotażowy Szymon Sania z Nadleśnictwa Wronki: – Nie obserwowaliśmy sytuacji konfliktowych na tle nieprzestrzegania zasad korzystania z lasu. I chwali turystów: – Co bardzo nas cieszy, zdarzały się również osoby, które podczas pobytu zbierały śmieci.
Z nieco innej perspektywy patrzy na projekt Lasów Państwowych Łukasz Heckert. Swój sceptycyzm ilustruje przygodą, jaka spotkała myśliwego z koła „Daniel”, Andrzeja Jęczmyka.
– Jeden z naszych kolegów, Andrzej Jęczmyk, miał spotkanie – dla niego niezbyt przyjemne – z ekipą survivalowców. Kolega Andrzej wybrał się na polowanie poranne. W łowisku pojawił się więc w nocy, jeszcze przed świtem. O brzasku, kiedy można już było rozróżnić kontury drzew, nagle, z ziemi, przed amboną na której zasiadł, zaczęły podnosić się jakieś monstra. Wrażenie było piorunujące! Kolega Andrzej widząc te zjawy, o mało nie dostał ataku serca! Jak się okazało, tymi porannymi zjawami była właśnie ekipa survivalowców, która nocowała nieopodal ambony myśliwskiej, śpiąc pod jakimiś maskującymi płachtami.
Zdaniem podłowczego Heckerta, program „Nocuj w lesie” wymaga udoskonalenia.
– Według mnie tereny oddane bushcraftowcom powinny być jakoś oznakowane, powinny być raczej wyznaczone konkretne miejsca biwakowania na dziko, a nie cała leśna przestrzeń. Powinny być wydzielone place, parkingi, gdzie można rozbić namiot, rozpalić ognisko, czyli czuć się bezpiecznie. W Niemczech na przykład jest tak, że przy wjazdach do lasu są poustawiane wiaty ze stołami, z miejscami na ognisko, biwak i tam się ludzie bawią. Jest to oddalone od ostoi zwierzyny, więc zwierzyna nie przeżywa stresu. Z myśliwymi też nie wchodzą sobie w drogę – jest to zupełnie inaczej zorganizowane – mówi.
I przestrzega: – Im będziemy udostępniać las w sposób coraz bardziej niekontrolowany, to ten las będzie się degenerował. W niedzielę, podczas przejażdżki rowerowej, zauważyłem rozjechane pojazdami przez „miłośników” wypoczynku na łonie natury bagno sycyńskie. Obawiam się, że część ludzi będzie teraz szukała rozrywki w lasach w związku z tym, iż z uwagi na pandemię koronawirusa nie mogą nigdzie wyjechać na weekendy, wakacje. Pojadą więc do lasu, będą libacje… Jak się nie skończy na tym, że pozostaną śmieci, butelki po alkoholu, to się skończy niejednym pożarem. I wtedy zobaczymy, co się będzie działo.
Łukasz Heckert ma świadomość tego, że jego poglądy, myśliwego, niekoniecznie muszą spodobać się zwolennikom innych form korzystania z lasów. Innych niż łowiectwo. – Uważam, że las jest dla każdego, tylko trzeba umiejętnie z niego korzystać. A nikomu nic by się nie stało, gdyby nadleśnictwa ustaliły i zarezerwowały dla survivalowców konkretne miejsca, konkretne oddziały leśne. Wtedy my myśliwi wiedzielibyśmy, żeby się tam nie pojawiać. I my i oni czulibyśmy się bezpieczniej – tłumaczy swój punkt widzenia.
Kuchenki gazowe tak, ogniska nie
Poza nowymi obszarami, w ramach programu zostało również utrzymanych 46 dotychczasowych obszarów pilotażowych o powierzchni ponad 65 tys. ha. Stare, funkcjonujące w okresie pilotażu obszary dedykowane survivalowcom, od tych nowo utworzonych będzie wyróżniała jedna rzecz, będzie można na ich terenie używać kuchenek gazowych. Gorzej z możliwością rozpalania ognisk.
– W przedmiotowym obszarze wyznaczonym dla potrzeb bushcraftu nie przewidujemy wyznaczania kolejnego miejsca na ognisko. Takowe znajduje się przy leśniczówce w Danielach i można z niego korzystać – wyjaśnia Jarosław Bator z Nadleśnictwa Oborniki. Podobnie do możliwości rozpalania ognia podchodzi Nadleśnictwo Wronki.
– Ze względu na duże zagrożenie pożarowe lasów Puszczy Noteckiej, na chwilę obecną nie przewidujemy możliwości wyznaczenia miejsca do palenia ogniska – wyjaśnia Szymon Sania.
Najważniejszą zmianą w regulaminie programu „Nocuj w lesie”, w stosunku do pilotażu, jest zapis dotyczący noclegu. W jednym miejscu będzie mogło teraz nocować maksymalnie dziewięć osób (w ramach pilotażu mogły cztery), przez nie dłużej niż dwie noce z rzędu. W tym przypadku zgłoszenie nie jest wymagane. Z kolei nocleg powyżej dziewięciu osób lub dwóch nocy, należy zgłosić mailowo na adres danego nadleśnictwa, nie później niż dwa dni robocze przed planowanym noclegiem. Zgłoszenie wymaga potwierdzenia mailowego nadleśnictwa, które jest formalnym wyrażeniem zgody na pobyt. Biwakujący będą musieli potem przywrócić miejsce do stanu wyjściowego, przede wszystkim posprzątać po sobie.
A może by nad Pustelnikiem?
Miłośnicy nocowania na dziko zwracają uwagę, że wyznaczone przez nadleśnictwa obszary do biwakowania nie zawsze są atrakcyjne.
– Przecież takie miejsca do nocowania są i w innych częściach Puszczy Noteckiej i to znacznie bardziej atrakcyjne niż były u nas. Chyba, że na przykład Nadleśnictwo Krucz się obudzi i pozwoli oficjalnie spać na przykład nad Pustelnikiem i Pokraczynem (urocze, leśne jeziorka w rejonie Rzecina). Bardzo mi miło, że można będzie używać kuchenek – dzieli się swoimi spostrzeżeniami pan Michał.
– Informuję, że Nadleśnictwo Krucz jest na etapie wdrażania projektu „Nocuj w lesie” – poinformowała „Gazetę” Iwona Wolska, sekretarz Nadleśnictwa Krucz. Może nadleśnictwo uwzględni postulaty turystów?
– Wielkość obszaru udostępnionego na potrzeby programu (22 odziały leśne o powierzchni ok. 590 ha) pozostawiamy bez zmian, ponieważ z informacji, które otrzymaliśmy od odwiedzających, jest to wielkość spełniająca ich oczekiwania – dodaje Szymon Sania z Wronek.
Michał Łoboda, specjalista ds. ochrony przyrody i edukacji Nadleśnictwa Pniewy zapewnia, że nadleśnictwo wyznaczając tereny pod biwakowanie na dziko starało się uwzględnić potrzeby turystów: – Nadleśnictwo Pniewy wyznaczyło dla miłośników survivalu i bushcraftu trzy obszary obejmujące łącznie powierzchnię około 1500 ha. Dokładamy wszelkich starań, aby spełnić oczekiwania miłośników nocowania w lesie. Wyznaczyliśmy trzy różne lokalizacje, aby uwzględnić różne potrzeby. Dwie lokalizacje to lasy iglaste, jedna – lasy liściaste. A więc tereny zróżnicowane. Ale trzeba pamiętać, że są to jednak lasy gospodarcze, że toczą się tam normalne prace leśne.
Marek Libera, lasy.gov.pl
Jeżeli marzy się komuś nocleg w leśnej głuszy, z dala od cywilizacji, to będzie to możliwe. 1 maja rusza bowiem program Lasów Państwowych „Nocuj w lesie”