Oszczędzamy, czy wydajemy na lansowanie się rządzących?
– Nie jesteśmy Bizancjum! Skoro wyłączamy oświetlenie, bo zmuszeni jesteśmy oszczędzać, to stać nas nagle na wspieranie województwa sumą 100 tys. zł? – pytał podczas środowej sesji szamotulskiego samorządu miejskiego radny Marek Kowala.
Proponował on, by w obliczu trudnej sytuacji finansowej, na co niejednokrotnie zwracał uwagę burmistrz Szamotuł, wstrzymać się z wydatkowaniem 100 tys. zł, które mają zostać przeznaczone na program in vitro, do czasu gdy samorząd stanie na nogi i upora się z kryzysem, wynikającym z poważnego niedoboru funduszy, których – jak przekonuje włodarz – zaczyna brakować także na wypełnianie zadań własnych, przypisanych gminie.
Jak zakończyły się sesyjne potyczki w sprawie in vitro? Zanim rozpętała się zawierucha, inicjator opłacania przez samorząd miejski programu in vitro, Bartosz Węglewski, przedstawił projekt uchwały o udzieleniu pomocy finansowej województwu wielkopolskiemu w formie dotacji celowej, na leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego. W treści dokumentu zaznaczono, że gmina Szamotuły zaaprobowała otrzymaną od członkini Zarządu Województwa Wielkopolskiego Pauliny Stochniałek propozycję uczestniczenia w programie in vitro realizowanym przez samorząd wojewódzki.
W dniach od 1 do 31 marca tego roku przeprowadzone zostały w gminie Szamotuły konsultacje społeczne w sprawie opracowania programu dotyczącego leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Pomysł ten poparło 1 264 spośród zaledwie 1 830 głosujących osób.
„Biorąc pod uwagę możliwość uczestniczenia przez Miasto i Gminę Szamotuły w programie realizowanym przez Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego i zapewnienie, że środki przekazane przez MiG Szamotuły przekazane zostaną wyłącznie na rzecz mieszkańców naszej gminy, celowym uznaje się przystąpienie do programu wojewódzkiego, w miejsce opracowania programu lokalnego. Takie rozwiązanie pozwoli na racjonalne wykorzystanie środków i zmniejszenie kosztów obsługi programu, zapewnienie większego komfortu i niezbędnej anonimowości potencjalnym beneficjentom” – czytamy w uzasadnieniu przedłożonej radnym uchwały.
– Mam rozumieć, że bez gminnego dofinansowania 100 tys. zł, szamotulanie nie mogliby brać udziału w tym programie? – dociekał radny Paweł Łączkowski. – Oczywiście, że by mogli. Tylko szansa na uczestnictwo w programie byłaby bardzo mała. Pragnę podkreślić, że 1 mln zł jakim dysponował urząd marszałkowski rozszedł się w przeciągu dwóch dni. Także proszę zauważyć, jaka ogromna jest skala problemu z niepłodnością, w skali całej Wielkopolski – oznajmiał Węglewski.
Tymczasem lider opozycji Łukasz Heckert ujawniał bez ogródek zgoła inne oblicze „pozornie szlachetnego przedsięwzięcia”, demaskując jego prawdziwe intencje i rażące mankamenty, polegające między innymi na przemycaniu idei podszytej wyraźnymi podtekstami politycznymi, przygotowanej skrzętnie na potrzeby konkretnego ugrupowania. Heckert uświadamiał opinii publicznej, że absurdem wydaje się, by wynik oparty na głosach 4 procent mieszkańców miał być podkładką do wydawania naszych pieniędzy poza gminę.
„Mieszanie samorządu w interes partyjny”
– Szanowni państwo, wyobraźcie sobie, że chcielibyście zorganizować uroczystość na 100 osób. Wyobraźcie sobie, że rozesłaliście zaproszenia i odpowiedziało na nie 6 osób, z czego tylko 4 potwierdziły, że przyjadą. Czy organizowalibyście taką uroczystość dla 4 osób? W tak zwanych konsultacjach udział wzięło 6% mieszkańców. Za finansowaniem in vitro wypowiedziało się około 4% zameldowanych mieszkańców Szamotuł. Zdanie 4% ma być wiążące dla wszystkim mieszkańców Szamotuł? Gdy na etykiecie w sklepie widzę napis: „wieprzowina ala cielęcina” to myślę, że coś nie tak z tym światem. Podobnie jest, gdy mają być przeprowadzone konsultacje, a robi się tylko głosowanie i to wątpliwej jakości. Konsultacje, to zasięganie wiedzy, szersze rozumienie, rozpoznanie przyczyn i konsekwencji. Kiedy zamiast prawdziwych konsultacji robi się głosowanie, a jego wynik oparty na głosach 4% mieszkańców i ma być to podkładką do wydania naszych pieniędzy poza gminę, to jasno widać, że do samorządu, do obywateli, inicjatorzy finansowania in vitro podchodzą w sposób instrumentalny. Trudno mówić o konsultacjach, ale trudno również mówić o demokratycznym badaniu opinii publicznej w tej sytuacji. Jak się okazało, w trakcie tzw. konsultacji, głos oddawać mogły wyłącznie osoby zameldowane w Szamotułach. Niezameldowanym organizatorzy głosowania powiedzieli stanowcze NIE. To jest naruszenie ustawy o samorządzie gminnym. Wyobraźcie sobie państwo, że to tak, jak gdybyśmy na Dni Szamotuł wpuszczali tylko osoby z zameldowaniem w Szamotułach. Tak przeprowadzili te tzw. konsultacje ich organizatorzy. Tak właśnie pod sztandarami demokracji dokonuje się rujnowanie demokracji. Organizując oddawanie głosów wyłącznie elektronicznie, dokonano wykluczenia – wykluczenia ze swobodnego dostępu do głosowania grupy seniorów. Nie można udawać, że w czasach zagrożenia COVID, pokolenie, które nie korzysta tak intensywnie z technologii informatycznych, nie będzie mogło, lub nie będzie chciało wyjść z domu specjalnie, aby zagłosować.
Wrzucając do samorządu sprawę in vitro, inicjatorzy tego przedsięwzięcia mieszają samorząd w sprawy polityczne, interes partyjny. Kiedy organizowano tzw. konsultacje, nikt z inicjatorów nie informował mieszkańców
Szamotuł, że pieniądze na in vitro mają być podarowane z naszego budżetu, z naszych podatków, na rzecz marszałka województwa. Tu są Szamotuły. Tu powinny pozostać nasze pieniądze. Tutaj mamy wychowujące w trudnych warunkach swoje dzieci rodziny, którym się nie przelewa, tutaj mamy osoby samotne i niepełnosprawne, którym należy pomóc. Proponuję odstąpienie od procedowania finansowania in vitro. Proponuję, aby środki finansowe, które miałyby pójść na in vitro przekazać na fundusz pomocy matkom samotnie wychowującym dzieci oraz dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnością – stwierdzał w swym wystąpieniu Ł. Heckert.
„Nie zachowujmy się tylko populistycznie”
Marek Kowala odwołując się do wartości etycznych i moralnych, usiłował nakłonić samorządowców do kierowania się rozsądkiem i odpowiedzialnością.
– Jest okres pandemii. Nie wiadomo jak do końca roku rozwinie się sprawa. Wszyscy dzisiaj opieramy się o słowo demokracja, szastając nim, do końca nie wiedząc, co to znaczy. Mówię to w stosunku do niewielu. Myśmy składali ślubowanie jako radni i między innymi jest taki akapit: „Ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i mieszkańców”. Dlatego uważam, że na dzień dzisiejszy, kiedy toczy się pandemia, powinniśmy nie blokować, ale odroczyć przekazanie tych środków województwu. Zwracam się do sumienia koleżanek i kolegów radnych, bądźmy odpowiedzialni. Nie zachowujmy się tylko populistycznie, kiedy pandemia uderza w całą naszą ojczyznę i pośrednio również w naszą gminę. Ludzie, zastanówcie się, bądźcie odpowiedzialni!
Jeszcze raz powtarzam, zwracając się z serdeczną prośbą, żeby akceptując decyzję o wsparciu programu in vitro, wstrzymać się z wykonaniem jej postanowień. Na dzień dzisiejszy naszej gminy na to nie stać. Odwołuję się do sumienia wszystkich koleżanek i kolegów radnych. Niech nasza gmina decyduje o rozdysponowaniu tych pieniędzy! Zastanówcie się koleżanki i koledzy, po co ślubowaliśmy? To też jest element odpowiedzialności za nasze miasto i gminę – przekonywał.
„To hipokryzja. Za chwilę ten kraj wyginie…”
Bartosz Węglewski nie pozostał dłużny swym adwersarzom.
– Po pierwsze, nie wiem czy państwo słuchacie ze zrozumieniem, czy nie słuchacie. Ponieważ tak jak już wspominałem, 100 tys. zł będzie przekazane do województwa wielkopolskiego, tylko i wyłącznie dla mieszkańców miasta i gminy Szamotuły. Tylko oni będą mogli skorzystać z tego programu, w ramach tych 100 tys. zł. Przez okres procedowania tej uchwały i okres konsultacji narzekaliście państwo na to, że gmina poniesie gigantyczne koszty opracowania programu, zrobienia przetargu i całej wynikającej z tego dokumentacji. Dziś, kiedy stajemy przed szansą oddania 100 tys. zł bezpośrednio do województwa, do przygotowanego programu, w przypadku gdy gmina nie ponosi już żadnych dodatkowych kosztów finansowych, wy po raz kolejny mówicie, że to jest złe i niedobre. To jest totalna hipokryzja. Panie radny, mówi pan o populizmie, o jakim populizmie? Jesteśmy w okresie pandemii, w którym umiera najwięcej od czasów II wojny światowej Polaków, najmniej się rodzi. Dzieje się tak między innymi przez to, że coraz więcej osób zapada na choroby związane z niepłodnością. Myślmy jeden do jednego jak to wygląda. Do kolegi Łukasza Heckerta – panie radny, my jako członkowie Platformy Obywatelskiej upolityczniamy? PO jako jedyna w tej gminie zrobiła jakąkolwiek kampanię na rzecz in vitro. My ją promowaliśmy, zachęcaliśmy zarówno zwolenników jak i przeciwników, do oddawania głosów. 6 procent poparcia to jest dla państwa mało. Ale to jest największa liczba głosujących, nawet w porównaniu z budżetem obywatelskim. Tak że zachęcam, by zamiast tylko krytykować, również wziąć się za to, żeby ludzie chcieli i oddawali głosy. Pan mówi, że nie było szansy. Jako radni PO z panem posłem Rutnickim, ale także z Obywatelami Szamotuł, przygotowaliśmy stacjonarny punkt, gdzie można było oddawać głosy. Podobnie zresztą jest w organizacji, którą pan reprezentuje, czyli Kościół Katolicki, też dawał możliwość osobom starszym. My jako radni nigdy nie wypowiadaliśmy się, że seniorzy nie powinni wypowiadać się. Powinni. Była szansa dla wszystkich mieszkańców. Gdybyśmy tak traktowali podejście do jakichkolwiek wyborów, to dzisiaj radni, którzy są pośród nas z głosami w okolicach 150-200, też musieliby tutaj nie siedzieć. Bo przecież nie wszyscy poszli głosować. Więc podejdźmy do tego realnie. Mamy ogromny problem zdrowotny w kraju. Jest już chyba 15 procent, kilka milionów osób, które nie mogą mieć potomstwa. Za chwilę ten kraj totalnie wyginie. Państwo kilkakrotnie podkreślali, że jest naprotechnologia. Z tego programu urodziło się tak mało dzieci, że nawet rząd który go wprowadził, nie podaje danych. Jedynym realnym programem jest in vitro. Ten program przyjmują wszystkie gminy naokoło, a Szamotuły znowu robią z tego nie wiadomo jaka aferę. Zejdźmy na ziemię i zacznijmy myśleć, a nie przepychać się politycznie – apelował.
„Być może wreszcie zapełni się dziura demograficzna”
Za propagowaną usilnie kampanią na rzecz in vitro ujmował się też inny przedstawiciel rządzącej koalicji, Damian Dubiel.
– Istotą samorządu jest zaspokajanie potrzeb i wszyscy o tym wiemy. Dla mnie wynik jest jednoznaczny, jeżeli prawie 1 300 mieszkańców opowiada się za in vitro, nie podlega to dyskusji. Pozostali radni kierując się chociażby tymi wynikami konsultacji powinni z czystym sumieniem opowiedzieć się za. Bartek i Joanna wykonali potężną pracę, jeżeli chodzi o promocję konsultacji. Każdy z radnych mógł to robić na swój sposób, nie robiliście tego państwo. Dla mnie to jest jałowa dyskusja, ponieważ dyskutujemy o tym po raz kolejny i nic z tego nie wynika. Mamy konkretne wyniki konsultacji. (…) Pilotażowa kwota 100 tys. zł może okazać się wielkim sukcesem dla naszego miasta. Dziura demograficzna wreszcie się zapełni, w jakimś minimalnym procencie. A być może w kolejnych latach przekażemy większe pieniądze. I tego sobie życzmy, żeby ten program spełnił nasze oczekiwania, oczekiwania społeczne, żeby przybywało mieszkańców w mieście i gminie – stwierdzał Dubiel.
Podtrzymując swoje stanowisko, Marek Kowala oświadczał: – Nikt nie neguje wyniku konsultacji i pracy jaką włożyli w nie koleżanka i kolega. Jest wobec tego pełen szacunek i akceptacja. Chcę tylko powiedzieć, że nie jesteśmy Bizancjum. Gmina ma problemy związane z pandemią. My będziemy lampy wyłączać, oszczędzać to i tamto, więc po prostu przenieśmy proponowany wydatek w wysokości 100 tys. zł na drugi rok, gdy będziemy mieli pieniądze. Nikt nie neguje tego zamysłu, tylko uważam, że na dzień dzisiejszy nie stać nas na pozbywanie się 100 tys. zł. To nie jest złośliwość, tylko odpowiedzialność za nasze miasto i gminę. I jeszcze jedno, dlaczego sami we własnym zakresie nie możemy wdrażać tego programu i mamy przenosić pieniądze do województwa? – wypowiadał się M. Kowala.
Coraz dobitniej swoje racje artykułował też Łukasz Heckert.
– Jeżeli kolega radny Bartosz Węglewski jest za wzrostem demograficznym, to dlaczego wspiera walkę o prawa aborcyjne? – wskazywał dostrzegane przez siebie absurdy w postępowaniu Węglewskiego lider opozycji.
Nawiązując do paradoksów tworzonych przez obóz władzy, Heckert nie kryjąc ironii, zastanawiał się, czy jeśli 4 procent szamotulan w konsultacjach zagłosowałoby za obniżeniem kosztów odbioru śmieci do symbolicznej złotówki, również należałoby to zaaprobować, czy może radni byliby przeciw? Ł. Heckert złożył formalny wniosek, by pieniądze przewidziane na in vitro zostały spożytkowane na fundusz pomocy matkom samotnie wychowującym dzieci oraz dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnością.
Węglewski: – No na Boga!
Bartosz Węglewski, wyraźnie przytłoczony argumentami przeciwników w dyskusji, stwierdzał tym razem rozpaczliwym, pełnym pokory tonem: – Panie radny Łukaszu, z całym szacunkiem i do tego, że pana lubię, ale naprawdę, teraz śmieci porównuje pan do programu in vitro? No na Boga! O czym my teraz rozmawiamy? Gdzie drodzy państwo my już upadliśmy? Przeszkadza panu 100 tys. zł, bo gmina nie ma pieniędzy na in vitro, ale składacie wniosek formalny na inny program i w tym momencie, to 100 tys. zł już wam nie przeszkadza?
Odpowiadając Heckert oznajmiał: – Nie porównuję śmieci do in vitro, tylko system głosowania opierający się na 4 procentach. Jeżeli ma on dla państwa takie znaczenie, to równie dobrze możemy go zastosować w innych przypadkach, by podobną uchwałą zmienić zasady działania gminy.
Mecenas Czaczyk studzi dyskusję
W tym momencie, rozładowując napiętą atmosferę, głos zabrał radca prawny urzędu miejskiego Przemysław Czaczyk.
– Chciałbym ostudzić tę dyskusję, odnosząc się do meritum rozpatrywanego przez państwa zagadnienia. Stwierdzam, że wniosek radnego Heckerta jest bezprzedmiotowy i nie powinien być poddany głosowaniu. W chwili obecnej rada nie dyskutuje o przeznaczeniu 100 tys. zł, ponieważ na razie ich jeszcze nie ma. Przedmiotem procedowania rady jest udzielenie pomocy województwu wielkopolskiemu i ewentualnie wskazanie, by następnie zmienić uchwałę budżetową, aby znaleźć te środki i przekazać. Zatem w tej chwili nie ma mowy o procedowaniu wniosku w zakresie innego przeznaczania 100 tys. zł, których nie ma. Przypominam, że procedujecie państwo nad udzieleniem pomocy dla województwa wielkopolskiego. Abstrahując już, że proponowanie zmian w trakcie roku budżetowego w kwestii dysponowania kwotą na te, a nie inne zadanie, należy do wyłącznych kompetencji burmistrza.
Mimo fachowych uwag radcy, Marek Kowala zapytał: – A czy na in vitro jest 100 tys. zł? P. Czaczyk, akcentując swoje zniecierpliwienie, odrzekł: – Panie radny, wyraziłem się jasno. Zajmujecie się państwo uchwałą, której przedmiotem jest udzielenie pomocy województwu wielkopolskiemu. A nie przeznaczaniem kwoty 100 tys. zł i dysponowaniem tą kwotą na to, a nie inne zadanie.
Maciej Chałupka z kolei zawnioskował, by wreszcie przejść do głosowania nad właściwym projektem uchwały. Za udzieleniem dotacji celowej w wysokości 100 tys. zł województwu wielkopolskiemu opowiedziało się 13 radnych. Marianna Szymańska, Dominika Buchwald, Tomasz Łączkowski, Paweł Łączkowski, Łukasz Heckert i Marek Kowala wyraziło swój sprzeciw. Grażyna Augustyniak wstrzymała się od głosu.
W ten sposób, po raz kolejny koalicja dzierżąca w Szamotułach stery władzy dała do zrozumienia, że to ona dyktuje zasady gospodarzenia gminą, którym mniejszość musi się podporządkować. Opozycja natomiast ponownie przekonała się, ile znaczą jej racje i argumenty.
ika
– Jeżeli radny Węglewski jest za wzrostem demograficznym, to dlaczego wspiera walkę o prawa aborcyjne? – wskazywał dostrzegane przez siebie absurdy w postępowaniu Węglewskiego Łukasz Heckert