15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

W czwartek przelała mi się czara goryczy…

Ej, kolejarze, dusicie Wronki!

Modernizacja linii kolejowej nr 351 Poznań – Wronki zbliża się do końca. Wydano setki milionów złotych z unijnych dotacji, ale nic nie poprawiło się w sprawności sterowania ruchem na głównym przejeździe kolejowym we Wronkach.

Jest czwartek 10 marca, godz. 15:31, gdy dojeżdżam od strony Nowej Wsi do zamkniętego szlabanu na ul. Poznańskiej. Przede mną stoją już dwa samochody. O godz. 15:34 przejeżdża osobowy pociąg Polregio Świnoujście – Poznań Główny, notując jakieś 3-4 minuty opóźnienia. Stoimy nadal. O godz. 15:37 w przeciwną stronę rozpędza się osobowy Poznań Główny – Krzyż tego samego przewoźnika. Spóźniony 5 minut właśnie ruszył z wronieckiej stacji. Gdy my na niego grzecznie czekaliśmy, wciąż wysadzał pasażerów. Szlabany nie podnoszą się, więc zapewne czekamy na trzeci pociąg. Aż tu o 15:39 zaskakuje nas niespodzianka. O dziwo, rogatki się podnoszą. O, przypomnieli sobie nas, łaskawcy! Ten trzeci skład musiał być pociągiem-duchem, bo go nie widzieliśmy. Albo stanął przed semaforem na Zamościu, albo ktoś się zagapił w robocie. Oj tam, oj tam…

Te blisko 2 minuty zbędnego czekania przelało mi czarę goryczy. Kolej musi przestać zachowywać się w naszym mieście jak święta krowa. Zainwestowano setki milionów złotych w modernizację linii nr 351, a sterowanie ruchem na przejeździe przy ul. Poznańskiej wciąż mamy jak sprzed pół wieku. Guziki, siłowniki i kabelki są nowe, ale metody działania pozostały stare.

Tyle że 50 lat temu „niewinne” 8-10 minut zamknięcia przejazdu zatrzymywało cztery samochody – warszawę taxi, doktorską syrenę, stara z geesów i dyrektorskiego fiata 125p. Dziś samochodów jest, lekko licząc, 20 razy więcej. Wskutek tego szlaban na ul. Poznańskiej potrafi w korkowym szczycie zatrzymać 2/3 centrum miasta. Tym razem częściowo zablokowało się skrzyżowanie Chrobrego z Poznańską przy kinie. Korowód pojazdów sięgał mostu na Warcie. Wyrazy współczucia dla tych, którzy stali w długim ogonku na podporządkowanej ul. Dworcowej. Przy odrobinie pecha mogli nie zdążyć przed kolejnym zamknięciem szlabanu.

Taki jest codzienny standard we Wronkach w niektórych godzinach. Dla ruchu drogowego i pieszego sytuacja będzie się pogarszać, bo zmodernizowana linia kolejowa pozwoli nawet dwukrotnie zwiększyć przepustowość. Postoje w oczekiwaniu na otwarcie przejazdu będą coraz częstsze.

PKP musi wreszcie zacząć stopniowe skracanie czasu między zamknięciem szlabanu a przejazdem pociągu, a będzie to wymagało zmian w całym kraju. Trzeba kopnąć w ten zmurszały stolik ze świątobliwymi procedurami kolejowymi, niepasującymi już do współczesności, żeby poukładać je od nowa. A może przedtem warto zobaczyć, jak to lepiej od nas robią inni, np. Czesi?

Bez tych zmian Wronki uduszą się komunikacyjnie. Co prawda sytuacja poprawi się po otwarciu obwodnicy, ale nie każcie stać ludziom bezczynnie na deszczu 10 minut. Notabene gmina powinna zainwestować w „altankę anielskiej cierpliwości” dla pieszych i rowerzystów na skwerku, u zbiegu Poznańskiej i Nowej. A może PKP łaskawie dorzuci się do jej budowy?

Przy okazji przypomnę, że nie warto w desperacji trawersować pieszo zamkniętego przejazdu ani przeciskać się pod wciąż podnoszącymi się rogatkami. Od 1 stycznia 2022 r. wejście lub wjazd na tory przy nadawanym czerwonym sygnale może kosztować do 2 tys. zł mandatu. W wielu miejscach są już kamery. Wielki Brat czuwa i chętnie skasuje specjalną opłatę.

RB

Na zdjęciu:

Od momentu przejazdu pociągu Poznań – Krzyż do wyłączenia czerwonych świateł musieliśmy zaczekać prawie 2 minuty. Jak się okazało całkiem niepotrzebnie. Tak kolej marnuje nasz czas

Poprzedni
Następny