15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Spacerkiem po dawnych Szamotułach. Marian Schwartz cz. II

„Młodzież kształcąca się stanęła przed dylematem: co dalej po studiach?”.

3 października 1923 roku Marian Schwartz podejmuje studia w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu. Akt założycielski szkoły podpisano w listopadzie 1919 roku. Formalnie jednak do pierwszych immatrykulacji doszło w styczniu 1920 roku. Jak wspominał Schwartz „(…) byłem trzecim rocznikiem szkoły”.

Studia były moje gruntowne pod okiem najlepszego wtedy w Polsce specjalisty (…)”. Schwartz uczęszcza na wykłady profesora Wiktora Gosienieckiego kierującego wówczas Wydziałem Malarstwa Dekoracyjnego i Witrażownictwa. Student i jego mentor wywodzili się z bardzo podobnego środowiska. Gosieniecki urodził się w Strzelnie, a jego ojciec, podobnie jak ojciec Schwartza, prowadził zakład malarski specjalizujący się m.in. w wykonywaniu malarskich szablonów dekoracyjnych i kościelnych polichromii. Na rysunku z 1927 roku (własność Anna Król) Schwartz przedstawił portret swego profesora. Portret zatytułował „Dziadek”.

Od drugiego roku studiów uczęszcza na zajęcia z architektury wnętrz. Zajęcia prowadził profesor Karol „Zyndram” Maszkowski, student renomowanych uczelni artystycznych polskich (Akademia Krakowska), francuskich i austriackich, legionista Piłsudskiego, żołnierz wojny polsko-bolszewickiej, bohater krwawych bitew pod Kostiuchnówką i Stochodem. Niewykluczone, że zamiłowanie do folkloru wielkopolskiego rozbudził w młodym Schwartzu Karol Maszkowski, który w 1927 roku wydał broszurę o wielkopolskiej sztuce ludowej pod tytułem „Jak uprzemysłowić zdobnictwo”. „(…) celem – Maszkowskiego – było podniesienie poziomu artystycznego przedmiotów i sprzętów oraz wyparcie obcej fabrycznej tandety. Jedna z propozycji zakładała czerpanie wzorów z elementów zdobniczych sztuki ludowej Wielkopolski, Pomorza i Kaszubów” (J. Mulczyński).

Z okresu studiów zachowało się zdjęcie Schwartza biorącego udział w „seansie spirytystycznym”. Fotografia prawdopodobnie pochodzi z 1925 roku. Charakter zdjęcia jest bardzo wymowny i jak wywnioskowałem z rozmowy ze Schwartzem, jest najzwyklejszą parodią „na Guzika”. Krótko o owym Guziku.

W Wielkopolsce, w latach dwudziestych minionego wieku, „grasował” po dworach i domach mieszczańskich pan Jan Guzik, który wmawiał łatwowiernym ludziom, że wykorzystuje swoje zdolności do ułatwiania ludziom kontaktów ze zmarłymi. Z reguły ofiarom pana Guzika zależało najbardziej na tym, aby zmarły wyjawił, gdzie schował pieniądze, których żyjący członkowie rodzin nie mogą znaleźć. Kończyło się najczęściej tym, że duchy odpowiadały bardzo enigmatycznie, a łatwowierne ofiary Guzika, poszukując właściwej odpowiedzi, niszczyły dorobek swego życia. Na przykład właściciel sporej gorzelni i młyna w miejscowości Ludomy, w poszukiwaniu złotych talarków po swoim ojcu, rozebrał komin w gorzelni. Uczynił to tak skutecznie, że gorzelnia w wyniku naruszonej konstrukcji zawaliła się, śmiertelnie grzebiąc w swoich ruinach robotników: mierniczego procentowego Marcina Mrówczyńskiego i wiecznie pijanego probierzowego Antoniego Kulaka (za: OZHK).

28 czerwca 1928 roku Marian Schwartz opuszcza mury Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych z dyplomem i idzie w kamasze. Służbę wojskową odbywa w śremskiej podchorążówce i w garnizonie wojskowym Bielsk (Strzelcy Podhalańscy?). W archiwum MZG znajduje karykatura autorstwa Schwartza, przedstawiająca majora Tadeusza Żurawskiego, szefa śremskiej podchorążówki. Karykatura pochodzi z „Jednodniówki Wojskowej” (Śrem 1929). Czy była odpowiedzią na „katorżnicze” marsze na poligon „Helenki”?

W styczniu lub czerwcu (ustawowe zwolnienia podchorążych z wojska) 1930 roku Schwartz wraca do Obrzycka. Potwierdza to Jarosław Mulczyński, który napisał, że w tym samym roku Schwartz brał udział w projektowaniu i wykonaniu stoiska wystawowego dla Wiecznego Miasta Rzym. Projekt powstał z okazji „Międzynarodowej Wystawy Turystycznej i Komunikacyjnej w Poznaniu (obecne MTP). Wszystko wskazuje na to, że do zespołu projektowego Schwartza zaprosił profesor Wiktor Gosieniecki, który kierował pracami dekoracyjnymi we włoskich pawilonach numer 18 i 23 (katalog wystawy). W katalogu wystawy czytamy: „Wystawa Komunikacji ma dać członkom światowego Kongresu i wszystkim fachowcom, zwiedzającym Wystawę możność porównania wytwórczości polskiej z produkcją zagraniczną i zarazem przekona ich naocznie, że techniczna doskonałość wyrobów polskich w dziedzinie środków komunikacji nie ustępuje wytwórczości zagranicznej”.

Wystawę otwarto 6 lipca 1930 roku. Zamknięto 10 sierpnia 1930. Było to nie lada wydarzenie kulturalne i przemysłowe, bowiem wystawę poprzedził wielki kongres przewoźników kolejowych, autobusowych, lotniczych i tramwajowych w Brukseli i Paryżu. Nie bez znaczenia dla organizatorów wystawy był „(…) produkt finalny podróżowania, czyli turystyka” . Niestety, nie odnalazłem w archiwach ilustracji pokazujących ekspozycję zatytułowaną „Italia”.

W twórczości Schwartza z lat 1930-1935 do głosu dochodzą dość radykalne poglądy społeczne. Galopujące nędza, inflacja i bezrobocie dają się w znaki wielu mieszkańcom II RP. Na łamach naszej gazety wielokrotnie ten wątek poruszaliśmy. W tym okresie powstają m.in. bardzo wymowne rysunki Schwartza. Na szczęście większość z nich ocalała i znajduje się w archiwum MZG lub prywatnym archiwum Anny Król (wnuczki). Kiedy dwa lata po śmierci Schwartza przygotowywaliśmy wystawę pt. „W poszukiwaniu Arkadii”, uzmysłowiliśmy sobie, że mamy do czynienia z dziełem człowieka obdarzonego wielką wrażliwością społeczną. Pozwolę sobie wymienić tytuły niektórych rysunków wykonanych głównie czarną kredką lub ołówkiem; „Siedzące kobiety” (1930), „Rybak” (1932) „Bezrobotni (1933), „Bezrobotny” (1934), „Nędzarka (1932), „Szkuciarz” (1935), czy „Samotność” (1932).

Dla dorosłego mężczyzny życie na garnuszku ojca było upokarzające. Młodzież ówczesna, kształcąca się, stanęła przed dylematem: co dalej po studiach i nauce? Znaleźć pracę nie było łatwym zadaniem, szczególnie na zachodzie Polski, gdzie najlepsze posady zajęte były przez zwolenników sanacji tzw. „Galicjaków”. Młodzież ta pochodząca w dużej części ze środowisk chłopskich i drobnomieszczańskich, biedna lecz utalentowana i ambitna, nie chcąc znaleźć się na marginesie, starała się wyróżnić w działalności kulturalnej, pisarskiej i artystycznej”. (M. Schwartz z tekstu pt. „Wietrzne Pióro” – moja Arkadia”). CDN

Waldemar Górny

Poprzedni
Następny