„Sto lat to jest coś, prawda?”
– Wspaniały dom, spędziłam w nim trzy lata, od 1964 do 1967. Były to najwspanialsze chwile mojego dzieciństwa. Siostry godnie zastępowały nam rodziców – wspomina pobyt w domu dziecka w Otorowie prowadzonym przez siostry urszulanki pani Danuta. W minioną niedzielę siostry obchodziły uroczyście stulecie swojego pobytu i pracy w Otorowie.
Otorowo od XVIII wieku należało do Bronikowskich, następnie do końca XIX wieku pozostawało w rękach Moszczeńskich. Ostatnim właścicielem wioski przed odzyskanie przez Polskę niepodległości był Ernst książę Sachsen-Altenburg.
Po odzyskaniu niepodległości, w 1922 roku dwór i przyległości w Otorowie zostały przekazane przez ziemianki św. Urszuli Ledóchowskiej i założonemu przez nią Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek, z prośbą o przejęcie istniejącego już w pałacu, bardzo zaniedbanego domu dziecka, w którym przebywało wtedy około setki dzieci. W czasie II wojny część otorowskich zabudowań zajął okupant i przeznaczył je na ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy dla młodzieży z Hitlerjugend. Po wojnie siostry nadal prowadziły dom dziecka. Wcześniej, w 1920 r. urszulanki osiedliły się w Pniewach, a później, w 1924, w Lipnicy.
Ciąg dalszy tekstu poniżej zdjęć
Na zdjęciu u góry: Jak podkreśla były starosta Józef Kwaśniewicz, siostry urszulanki już na stałe wrosły w otorowski krajobraz
W finale festynu na scenie wystąpił zespół Familiaris. – Mamy nadzieję, że to nie będzie tylko koncert, ale przede wszystkim piękna modlitwa – mówiła Paulina Królak
Hitem festynu była loteria fantowa. Nagrody-fanty wypełniły całkiem spory magazyn
Ekipa ze świetlicy Caritas w Pniewach w pełnej gotowości. Zaraz wejdzie na scenę
Zakład fryzjerski strzyżenia wprawdzie nie oferował, ale warkoczyki w każdym kolorze już tak
Na najmłodszych czekały warsztaty plastyczne, malowanie twarzy i masa innych atrakcji
Dzieło matki Urszuli
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, SJK, zwanych też urszulankami szarymi, zostało założone przez św. Urszulę Ledóchowską. Zgromadzenie odwołuje się do patronatu św. Urszuli, dziewicy i męczennicy z IV wieku, na zasadach sformułowanych przez św. Anielę Merici, założycielkę Towarzystwa św. Urszuli powołanego w XVI wieku. Zgromadzenie powstało w 1920 roku, zostało zatwierdzone przez Stolicę Apostolską w 1930 roku. Urszulanki organizowały przedszkola, szkoły, domy dziecka, internaty dla młodzieży szkół średnich, domy akademickie. Zgromadzenie prowadziło kursy zawodowe dla dziewcząt, świetlice i czytelnie dla dzieci i młodzieży. Podejmowano katechizację w szkołach państwowych oraz kształcenie przyszłych katechetek i nauczycielek. I tak jest do dzisiaj.
– W tym roku minęło sto lat, kiedy tutaj, do Otorowa przyjechały siostry z naszego zgromadzenia wraz ze św. matką Urszulą. Przyjechały i objęły dzieło prowadzenia istniejącego już tu domu dziecka. Przebywało w nim wtedy około setki dzieci – przypomina początki pobytu urszulanek w Otorowie s. Edyta Stankiewicz.
I dodaje: – Chciałyśmy w szczególny sposób uczcić ten jubileusz, bo sto lat, cały wiek, to jest coś, prawda? Pomimo różnych zawieruch historycznych udało się pokoleniom urszulanek w Otorowie pozostać, związać z tym miejscem i być na chwałę Bożą dla wszystkich, którzy tego potrzebowali i potrzebują.
Jubileuszowe obchody rozpoczęły się mszą św. w otorowskim kościele. Po niej siostry zaprosiły na festyn. Trzeba przyznać – przygotowany z dużym rozmachem. Zebranych witały ze sceny siostry Aleksandra Kmieciak i Danuta Sakowicz, dziękując wszystkim za obecność. Z placu nieopodal sceny wystartowała w przestworza równa setka baloników, każdy symbolizował rok pobytu urszulanek w Otorowie. Były występy Zespołu Folklorystycznego „Szamotuły” oraz chóru Cantabile Remigiusza Skorwidera.
Dużym zainteresowaniem gości cieszyła się wystawa fotografii obrazująca sto lat pracy sióstr w Otorowie. Hitem okazała się loteria fantowa. Nagrody-fanty wypełniły całkiem spory magazyn, a chętnych do nabycia losu nie brakowało. Sporo atrakcji przygotowały siostry dla najmłodszych: dmuchane zamki, malowanie twarzy, warsztaty plastyczne, a nawet jubilerskie. Sporym zainteresowaniem cieszył się zakład fryzjerski – strzyżenia wprawdzie nie oferowano, za to dziewczynki mogły zafundować sobie kolorowe warkoczyki.
Piotr Witoń z Szamotulskiego Ośrodka Kultury, współorganizatora festynu, brawurowo prowadził licytacje. Usiłował sprzedać nawet… buty!
Siostry zadbały również o doczesne potrzeby licznych gości. Ci, najbardziej chwalili sobie zupę gulaszową i sernik.
„Wspaniały dom”
Jubileusz stulecia, to dobry czas na podsumowania, wspomnienia.
– Przyjechało tutaj dzisiaj do nas wiele sióstr, które przez minione lata tworzyły otorowską wspólnotę, nasi byli wychowankowie ze swoimi rodzinami, a także nasi byli pracownicy, również ze swoimi rodzinami. Są również mieszkańcy Otorowa i okolic, ludzie, którzy na co dzień z nami żyją pod tym wspólnym niebem – zaznacza s. Edyta Stankiewicz.
Jedna z wychowanek, pani Danuta, wspomina po latach: – Wspaniały dom, spędziłam w nim trzy lata, od 1964 do 1967. Były to najwspanialsze chwile mojego dzieciństwa. Siostry godnie zastępowały nam rodziców, dbały o nas, nigdy nam niczego nie brakowało, miałyśmy wszystko co dzieci z normalnych domów, a może i więcej. Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego miejsca. Niedawno odwiedziłam dom dziecka, jest jeszcze wspanialszy, nowocześniejszy, ale dla mnie zawsze ten sam, ukochany. Wiele sióstr już poumierało, ale nie zapomnę s. Coronaty, bardzo ją kochałam.
– Jestem szczególnie wzruszony, bo moja rodzina przybyła tutaj, do Otorowa, podobnie jak siostry urszulanki, również sto lat temu – podkreśla z dumą Józef Kwaśniewicz, radny powiatowy, otorowianin. – W tym roku, 3 maja, mieliśmy zjazd rodzinny, tak więc jestem bardzo wzruszony jako przedstawiciel rodziny będącej rówieśnikiem domu zakonnego sióstr pracujących w Otorowie. Jesteśmy wszyscy przeszczęśliwi, że siostry przeżywają tak wspaniały jubileusz.
Józef Kwaśniewicz zwraca uwagę na wkład urszulanek w życie otorowskiej społeczności: – Ich wkład w nasze życie, naszej wspólnoty otorowskiej, jest olbrzymi. Zresztą można to zobaczyć na wystawie fotografii dokumentującej pobyt sióstr w naszej wiosce. Służyły osobom w potrzebie, ale także mieszkańcom. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić Otorowo bez sióstr urszulanek. Życzymy im kolejnego wieku tak owocnej pracy na rzecz mieszkańców i Otorowa.
Nie tylko jasełka
Kwaśniewicz z sentymentem wspomina organizowane przez siostry jasełka bożonarodzeniowe.
– Tutaj, w Otorowie, tradycją było organizowanie przedstawień w czasie roku, zwłaszcza niezapomnianych jasełek. Siostry mają też wkład w naszą edukację. Przybywają tu bowiem z różnych stron Polski ze swoimi umiejętnościami i talentami. Są katechetkami w szkole, angażują się wżycie parafii. Dla dziewczynek, które tutaj mieszkały w domu dziecka, były inspiratorkami rozwoju różnych ich talentów. Szczególnie trzeba podkreślić ich zdolności muzyczne, na przykład siostry Edyty, aktorskie, plastyczne. Jest cała plejada tych umiejętności. Są to często bardzo wykształcone osoby, różnych profesji – podkreśla były starosta.
Na finał festynu siostry zaproponowały koncert pniewskiego zespołu Familiaris.
– Siostry, szczególnie te, które tutaj pracowały i pracują, robiły i robią naprawdę wspaniałe rzeczy. I za to wszystko chcemy Panu Bogu dziękować, chcemy Go wielbić – mówiła ze sceny Paulina Królak, solistka zespołu. – Przyjechały z nami nasze kochane dzieciaki z Parafialnej Świetlicy Caritas w Pniewach. Mamy nadzieję, że to nie będzie tylko koncert, ale przede wszystkim piękna modlitwa, modlitwa dziękczynna do której z całego serca zapraszamy – dodała.
– Piękny jest ten czas świętowania, to czas radości, spotkań, wzruszeń, refleksji, wdzięczności Bogu i ludziom – czas, kiedy uświadamiamy sobie, że to, co naprawdę wartościowe nigdy nie przemija – dzieli się z nami refleksjami s. Edyta Stankiewicz. Ze sceny płynie muzyka Familiaris.
Otorowo AD 2022
A jak wygląda dzień dzisiejszy sióstr urszulanek w Otorowie?
– W związku z tym, że kilka lat temu zaszło bardzo wiele zmian w prawodawstwie, w tej chwili placówki takie jak nasza, czyli opiekuńczo-wychowawcze, mogą opiekować się czternaściorgiem dzieci – tłumaczy s. Edyta Stankiewicz.
Siostry prowadzą w Otorowie dom dziecka przeznaczony wyłącznie dla dziewcząt (dom dla chłopców mieści się w Lipnicy).
– W tej chwili mamy piętnaście dziewcząt, bo była taka potrzeba. Dziewczyny są w różnym wieku – od jedenastu do osiemnastu lat. Mamy jedną dziewczynę pełnoletnią, ale ponieważ dalej się uczy, to oczywiście może u nas pozostać, ma tutaj swój kąt – wyjaśnia s. Edyta.
Dom dziecka mieści się obecnie w budynku dawnego domu rekolekcyjnego, do którego przeniósł się z zabytkowego dworu Bronikowskich. Sam dwór przestał być w tej sytuacji siostrom potrzebny.
– Dworek został w 2016 roku przekazany Archidiecezji Poznańskiej, zajęła się nim kuria. Kuria powierzyła budynek Domowemu Kościołowi i teraz on sprawuje nad nim pieczę – mówi s. Edyta. Jak zaznacza, zabytek wymaga remontu.
– Cały czas w planach, ale nie tylko w planach, jest poważny remont tego obiektu i właściwie wszystko wskazuje na to, że ten remont niedługo się rozpocznie. Dwór do niedawna pełnił funkcję domu rekolekcyjnego. Ale wiadomo, kuria chciałaby zapewnić obiektowi odpowiadające dzisiejszym potrzebom standardy, a ma to być jeden z większych ośrodków rekolekcyjnych, dlatego planowany jest remont, modernizacja – opowiada o planach na przyszłość.
Jak wyglądałoby Otorowo bez sióstr urszulanek?
– Trudno to sobie wyobrazić. Myślę, że wrosły już na stałe w nasz otorowski krajobraz – tłumaczy Józef Kwaśniewicz.
Marek Libera