– Na dobry wynik trzeba zapracować – mówi Jerzy Najderek
Siedem miejsc w szamotulskiej radzie miejskiej zajmą radni z komitetu Piotra Michalaka, również siedem zajmą radni z komitetu Joanny Gzyl, cztery przypadną w udziale Pokoleniu Szamotulan i trzy Prawu i Sprawiedliwości. – Utrzymaliśmy trzy mandaty, więc nie jest źle – mówi Tomasz Łączkowski, radny PiS.
Za nami wybory samorządowe. Są wygrani, są i przegrani. Jak zawsze. Starcie komitetów wyborczych dwóch głównych pretendentów do fotela burmistrza Szamotuł zakończyło się remisem. Oba wprowadziły do rady miejskiej po siedmiu radnych.
Z listy komitetu Piotra Michalaka radnymi zostali: Anna Gaj (316 głosów), Katarzyna Mejer (263 głosy), Marta Więcławska (226), Maciej Magdziarek (469), Marian Płachecki (138), Justyna Szaniawska-Budaj (408) i Marek Kasprzyk (165).
Koalicję dla Gminy Szamotuły Joanny Gzyl będą w radzie reprezentować: Marian Juś (271 głosów), Natalia Wojciechowska (250), Bartosz Węglewski (270), Mikołaj Trąbczyński (208), Joanna Gzyl (669), Joanna Ludwiczak (191) i Krzysztof Dyzert (237).
Pokolenia Szamotulan mają czterech radnych. Są to: Jerzy Najderek (374 głosy), Bernadeta Markiewicz (92), Ilona Kaluga (302) i Łukasz Heckert (204).
Wreszcie Prawo i Sprawiedliwość. Z listy PiS-u mandaty radnych obejmą: Dominika Buchwald (281 głosów), Dawid Pius (237) i Tomasz Łączkowski (237).
Trzy komitety bez mandatów
Komitety Ryszarda Oszmiana, Dobre Jutro Józefa Kwaśniewicza i Z Sercem dla Szamotuł Macieja Lesickiego nie zdobyły żadnego miejsca w radzie miejskiej.
– W imieniu kandydatów KWW Z Sercem dla Szamotuł i własnym, dziękuję wyborcom za każdy oddany na nasz komitet głos. Mieszkańcom gminy Szamotuły, życzę jak najlepiej. Wybranym radnym polecając nasz program i priorytety wyborcze, życzę powodzenia w nowej kadencji. Do zobaczenia na szlaku wyborczym za pięć lat – komentuje wynik wyborów Maciej Lesicki.
W zdecydowanie lepszym nastroju jest dzisiaj Sławomir Hazak, szef powiatowych struktur Prawa i Sprawiedliwości. – Patrząc z naszego punktu widzenia wynik Prawa i Sprawiedliwości w gminie oceniam dobrze. Udało nam się utrzymać trzy mandaty, taki mieliśmy plan, takie mieliśmy nadzieje i to się ziściło – podkreśla. – Podział mandatów w gminie wygląda tak, że trudno będzie tutaj o jakieś szersze porozumienie, ale może… Zobaczymy.
Zadowolony z wyniku wyborczego jest też Marian Płachecki, aktualny jeszcze przewodniczący rady miejskiej. Startował z komitetu Piotra Michalaka, z piątego miejsca. – Cel został osiągnięty. Zaskoczeń większych dla mnie nie ma. Przypuszczałem, że głosy mogą rozłożyć się po równo, bo komitet Joanny Gzyl też był silny, podobnie jak nasz. No i oba ugrupowania mają po siedem mandatów – podsumowuje przewodniczący. – Ale mamy jeszcze czworo radnych z Pokolenia Szamotuł i troje z PiS. Ciekawie to się poukładało, chociaż wyniki do końca były pewną niewiadomą, bowiem niektóre komisje spóźniały się z liczeniem głosów.
– Cieszę z wyniku moich radnych – dodaje Piotr Michalak, lider grupy. – Jestem debiutantem, jeśli chodzi o start w wyborach samorządowych i tworzenie komitetu, komitetu społecznego, i od razu zdobyliśmy aż siedem mandatów. Nasi radni to świetni ludzie, mamy wielu młodych, w tym cztery kobiety i aż trzy z wiosek.
Debiutantką nie jest Ilona Kaluga (Pokolenia Szamotulan). W wyborach startowała po raz trzeci. 302 głosy jakie zdobyła, świadczą o dużym zaufaniu wyborców. – Udało się dzięki wsparciu mojej grupy osób, bo sukces, nawet ten mały, nie zależy tylko od jednej osoby – uważa.
Poparcia wyborców nie zdobywa się w Internecie
– Utrzymaliśmy trzy mandaty, więc nie jest źle – ocenia wynik Prawa i Sprawiedliwości radny Tomasz Łączkowski. – PiS zresztą świetnie wypadł w powiecie i w sejmiku wojewódzkim. Dobry wynik Prawa i Sprawiedliwości jest, myślę, efektem wojny jaką rząd Tuska prowadzi z rolnikami, absurdalnej reformy oświaty. Wszyscy jesteśmy świadkami pałowania, gazowania protestujących rolników. A do tego luzowanie w szkołach, wyrzucanie ważnych treści z historii… I to się przełożyło na wynik.
– Ja prywatnie bardzo się cieszę z mojego wyniku – 237 głosów. Nie spodziewałem się, że cieszę się takim zaufaniem – kontynuuje Tomasz Łączkowski. – Myślę, że zaprocentowała nasza praca, a nie ilość bilbordów, czy aktywność w Internecie. Cieszę się i dziękuję mieszkańcom, że mnie obdarzyli tak dużym zaufaniem, no i będę teraz musiał starać się sprostać ich oczekiwaniom. Służyć mieszkańcom jak najlepiej. W radzie miejskiej będzie zupełnie inaczej, ale trzeba będzie się dostosować do nowej rzeczywistości. Czas pokaże, jak to się wszystko ułoży.
Jerzy Najderek z Pokolenia Szamotulan może pochwalić się najlepszym wynikiem w swoim okręgu wyborczym (nr 1). Zdobył 374 głosy. – Pracowałem na swój wynik przez całą kadencję, bo dobry wynik nie przychodzi ot, tak sobie, poparcia wyborców nie zdobywa się w ostatnim miesiącu przed wyborami. Na dobry wynik trzeba zapracować i to w realnym świecie, a nie fejsbukowym. Trzeba być aktywnym, wspierać mieszkańców w rozwiązywaniu ich problemów. Bo kto wybiera radnych? Mieszkańcy. A my radni jesteśmy dla kogo? Dla mieszkańców, a nie dla burmistrza – przypomina uniwersalną prawdę, o której wielu samorządowców zapomina zaraz po wyborach. I dodaje: – Mieszkańcy ocenili mnie pozytywnie i bardzo im za to dziękuję. Mogę zapewnić, że będę się starał pomagać mieszkańcom tak, jak dotąd to czyniłem.
O zaangażowaniu w sprawy mieszkańców zapewnia Ilona Kaluga: – Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie niełatwa praca dla mieszkańców, ale te osoby, które uznały, że nadal mogę działać w samorządzie, mogą być pewne, że ja jako radna będę przychodziła im z pomocą zarówno w mieście jak i na wsi.
Niespodzianki
Największym zaskoczeniem wyborów jest chyba przegrana komitetu Józefa Kwaśniewicza. Były starosta nie wprowadził do rady ani jednego kandydata ze swojej listy. Chociaż przez chwilę, w poniedziałkowy powyborczy poranek, jego nazwisko widniało na liście nowych radnych. Po spłynięciu do komisji wyborczej wyników z wszystkich lokali, okazało się, że Kwaśniewiczowi jednak zabrakło głosów.
– Dla mnie jedyną niespodzianką jest to, że do rady nie wszedł Paweł Łączkowski. Ja byłem pewny, że on wejdzie, ale wyborcy rozgrzeszyli go tak, a nie inaczej. No i Piotr Olszewski, też nie wszedł. A to wieloletni samorządowiec, w poprzednich wyborach miał najwięcej głosów. No a teraz przegrał – dziwi się Marian Płachecki.
Wymiany sporej części składu rady miejskiej spodziewał się Jerzy Najderek. – Spodziewałem się wymiany około połowy rady. Radni, którzy mniej się udzielają, są zazwyczaj zastępowani nowymi, aktywnymi społecznikami, działającymi na rzecz swoich ulic, miejscowości. To, że się było kilka kadencji radnym nie świadczy o tym, że się będzie kolejną. Trzeba szanować wyborców – zaznacza Najderek.
– Bardzo mnie zaskoczyła ogromna ilość plakatów i banerów wyborczych, a jesteśmy już zmęczeni wojną plakatową towarzyszącą październikowym wyborom. No i boli mnie, że znane osoby nie potrafią pogodzić się ze swoją przegraną i wprowadzają zamęt – opowiada o swoich odczuciach Ilona Kaluga.
Płachecki przewodniczącym, Najderek zastępcą?
Które ugrupowanie uzyska większość w nowej radzie miejskiej? Jaka koalicja będzie rządzić gminą? Jerzy Najderek zachowuje wstrzemięźliwość w pisaniu scenariuszy.
– Dopóki nie poznamy rozstrzygnięcia drugiej tury wyborów burmistrzowskich, trudno coś powiedzieć o kształcie koalicji – podkreśla. Ale nie wyklucza żadnych możliwych rozwiązań. – Może się nawet tak stać, że dogadają się zwolennicy Piotra Michalaka i Joanny Gzyl. Nie ukrywam, że spodziewam się próby pozyskania naszych głosów, Pokoleń Szamotulan, przez któryś z większych komitetów. A być może do takiej przyszłej koalicji przyłączy się i czwarta siła w radzie, czyli PiS. Najprawdopodobniej o kształcie koalicji zadecydują Pokolenia Szamotulan i PiS – uważa radny Najderek.
– Na pewno PiS-owi nie jest blisko do pani Gzyl. Ale to wszyscy wiedzą – śmieje się Marian Płachecki. – Trwają rozmowy – dodaje.
Płachecki nie ukrywa, że ekipie Piotra Michalaka najbliżej jest do Pokoleń Szamotulan oraz PiS-u. Czy jeśli powstanie taka właśnie koalicja, łańcuch przewodniczącego rady zawiśnie ponownie na szyi Mariana Płacheckiego? – Nie wiem, tak daleko w przyszłość jeszcze nie wybiegam w rozmowach koalicyjnych. Mam nadzieję, że Pokoleniom Szamotulan i PiS będzie po drodze bardziej z nami, niż z panią Gzyl. Oczywiście bardzo bym się cieszył, gdybym mógł nadal kierować pracami rady, na przykład z Jerzym Najderkiem jako wiceprzewodniczącym – podkreśla.
– Nie chciałbym takiej sytuacji jaka była w kończącej się kadencji, że zwycięzcy zamykają się na pozostałych radnych, nie dopuszczają ich do prac w komisjach. Mam nadzieję, że w przyszłej radzie nie będzie takich konfliktów, które były do tej pory i że wszyscy radni włączą się do wspólnej pracy na rzecz miasta i gminy – wyraża przekonanie Piotr Michalak.
Na mądrą współpracę z nową radą liczy Ilona Kaluga: – Zwłaszcza, że sytuacja finansowa gminy jest kiepska, nie uskrzydla.
– Układ sił w radzie jest moim zdaniem bardzo ciekawy. Myślę, że przed radnymi teraz czas ciężkich negocjacji. Patrzymy z optymizmem w przyszłość. Wszystkim dziękujemy za głosy, wyrazy sympatii i życzliwość – podsumowuje wyborczą przygodę Szymon Strojny z Pokoleń Szamotulan.
Marek Libera
Zdjęcie: W radzie nowej kadencji nie zobaczymy Pawła Łączkowskiego, słynącego z aktywności w mediach społecznościowych. Popularność na fejsbuku nie przełożyła się jednak na głosy wyborców