Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Szamotułach świętuje jubileusz powstania
– Moje zainteresowanie tradycją bractw kurkowych wynika z tradycji rodzinnej – podkreśla Dariusz Nowaczyński, brat kurkowy, szerzej znany z prowadzonej z żoną cukierni na szamotulskim rynku. – Przed wojną do bractw kurkowych należeli obaj moi dziadkowie – dodaje.
Bracia kurkowi (a i siostry kurkowe także) to społeczność wyjątkowa, którą łączy wspólna pasja, umiłowanie Ojczyzny, przywiązanie do tradycji. Mimo rozlicznych zawieruch politycznych, zmian granic państwa, burz dziejowych i karuzeli systemów, na polskich ziemiach bractwa przetrwały z całą swą bogatą obrzędowością, zwyczajami, tradycjami i, oczywiście, strojami. Obecnie to lokalne grupy przyjaciół dbające o dobro wspólne i potrzeby innych, często działacze charytatywni i społeczni, i mimo sprawnego władania bronią palną, nastawieni wyjątkowo pacyfistycznie.
Bractwo kurkowe – cóż to takiego?
Wśród różnorodnych form aktywności mieszkańców miast w wiekach średnich istotną rolę odgrywały bractwa kurkowe. Ich geneza sięga wczesnego średniowiecza. W okresie wojen feudalnych miasta broniąc się przed zniszczeniem i rabunkiem przez walczące strony, zmuszone zostały do organizowania obrony we własnym zakresie. Początkowo przygotowywaniem obrony miasta zajmowały się cechy – rzemieślnicy i kupcy. Miały one wyznaczone odcinki murów za które odpowiadały.
Taki system obrony stwarzał konieczność szkolenia we władaniu bronią drzewcową, w strzelaniu z łuków i kusz, a od XVI wieku z broni palnej. W tym celu władze miasta powoływały bractwa strzeleckie, powszechnie zwane kurkowymi. Nazwa „bractwo kurkowe” pochodzi od jednej z najważniejszych konkurencji strzeleckich, jaką było strzelanie do drewnianego kura. Raz w roku odbywało się konkursowe strzelanie do celu, właśnie kura, a zwycięzcę obwoływano „królem kurkowym”.
Pierwsze takie bractwo powstało w 1007 r. w Hallstadt koło Bambergu w Niemczech, następne ok. 1010 r. w Münster. Organizacje te szybko zyskały poparcie władz jako czynnik wzmacniający obronność państwa. Wyrazem tego poparcia były różnorodne przywileje nadawane bractwom, a wśród nich zwalnianie zwycięzców zawodów – królów kurkowych – z podatków miejskich na okres jednego roku, prawo warzenia piwa na własny użytek bractwa podczas zawodów i uroczystości z nimi związanych. Do przywilejów brackich zaliczyć należy również prawo polowania i połowu ryb w promieniu jednej mili od miasta. Do władz państwowych dołączały władze kościelne, przyznając odpusty zwycięzcom i uczestnikom zawodów. Dziś raczej trudno sobie wyobrazić, aby burmistrz Włodzimierz Kaczmarek zwolnił króla kurkowego z podatku od nieruchomości albo opłaty śmieciowej, chociaż…
Od XIII wieku bractwa zaczęły powstawać w polskich miastach, m.in. Krakowie, Toruniu, Kaliszu. Po rozbiorach władze rosyjskie i austriackie polikwidowały bractwa, widząc w nich jedynie organizacje zbrojne o narodowo-patriotycznym charakterze. Inaczej rzecz miała się w zaborze pruskim. Prusacy nie chcieli likwidować bractw, lecz wykorzystać je w dziele germanizacji Wielkopolski. Dlatego nie sprzeciwiali się ich istnieniu, a wręcz sprzyjali powstawaniu nowych, starając się, by dominowali w nich Niemcy.
Pełen rozkwit idei bractw strzeleckich nastąpił po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918.
Po zakończeniu II wojny światowej bractwa kurkowe, nawet te, które przetrwały ciężki okres zaborów, zostały przez władze komunistyczne zlikwidowane. Przemiany ustrojowe, jakie nastąpiły po roku 1989, pozwoliły na odrodzenie się ruchu brackiego.
„Aby miasto Szamotuły mogło się ćwiczyć”
Bractwo Kurkowe w Szamotułach powstało w roku 1649, na mocy przywileju króla Jana Kazimierza. „Aby miasto Szamotuły, położone w Wielkim Księstwie Poznańskim, mogło się ćwiczyć w strzelaniu z moździerzy i muszkietów, a w razie (co nie daj Boże) niebezpieczeństwa przeciw jakimkolwiek nieprzyjacielskim zakusom i zaczepkom miało wprawionych i w sztuce strzelania wyćwiczonych mężów, uważaliśmy za potrzebne zaprowadzić tamże niniejsze Bractwo Strzeleckie” – czytamy w królewskim dokumencie. Bractwo działało nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej. Od 1930 r. Szamotuły były siedzibą Okręgu Zjednoczonych Bractw Kurkowych RP. Wznowiona po zakończeniu wojny działalność bracka, decyzją ówczesnych władz, została przerwana w roku 1949.
O pomyśle reaktywowania szamotulskiego bractwa wspominał w gronie znajomych, w roku 1994, mieszkaniec stolicy powiatu, Zenon Bilon.
– Kiedyś, przy okazji jakiejś rozmowy, mój teść, Zenon Bilon, zapytał mnie co sadzę o reaktywacji bractwa kurkowego w Szamotułach. Oczywiście powiedziałem, że to bardzo dobry pomysł. No i teść zabrał się za załatwianie spraw formalnych. Trochę mu w tym pomogłem – wspomina Dariusz Nowaczyński.
Na początku 1995 roku powstał komitet założycielski bractwa w składzie: Zenon Bilon, Bogdan Wróż i Marek Libera, który podjął działania zmierzające do formalnej rejestracji organizacji. 14 listopada 1995 r. Sąd Wojewódzki w Poznaniu wpisał Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Szamotułach do rejestru stowarzyszeń.
– Moje zainteresowanie tradycją bractw kurkowych wynika z tradycji rodzinnej – podkreśla Nowaczyński. – Przed wojną do bractw kurkowych należeli obaj moi dziadkowie. Jeden należał do bractwa w Szamotułach, był tu nawet komendantem, a drugi, ze strony mamy, działał w bractwie w Obornikach, gdzie pełnił funkcję prezesa, a w jednym ze strzelań zdobył tytuł króla zielonoświątkowego. Tak, że ja wychowałem się w tradycji brackiej i kiedy tylko 26 lat temu pojawił się pomysł reaktywacji bractwa szamotulskiego, było dla mnie oczywiste, że powinienem pójść w ślady dziadków.
Pierwsze strzelanie w Nowy Rok
Pierwsze, oficjalne strzelanie KBS Szamotuły zorganizowało 1 stycznia 1996 roku w hali Wacław. Nie strzelano z moździerzy i muszkietów, jak chciał król Jan Kazimierz, a z wiatrówki. Zwyciężył Paweł Mordal przed Stefanem Maćkowiakiem i Alfredem Wojciechowskim.
2 kwietnia 1996 r. walne zebranie KBS wybrało pierwsze statutowe władze. W skład Rady Bractwa (zarządu) weszli: Zenon Bilon (starszy, czyli prezes), Bogdan Wróż (podstarszy), Marek Libera (marszałek), Krzysztof Bilon (pisarz), Ireneusz Chudy (skarbnik) oraz Marcin Just i Piotr Eiben (komendanci).
Jednym z najważniejszych wydarzeń w historii szamotulskiego bractwa było nadanie i poświęcenie nowego sztandaru. Uroczystość miała miejsce 7 września 1997 r. Do Szamotuł zjechały delegacje 27 bractw, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, politycy z premier Hanną Suchocką na czele.
– Bractwo działało prężnie od samego początku – zaznacza D. Nowaczyński. I dodaje: – Ja do Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Szamotułach należałem do 2000 roku, później przeniosłem się do bractwa w Tarnowie Podgórnym. Ale powiem szczerze, że serce zostawiłem w bractwie szamotulskim. Bractwo szamotulskie, to jednak kawał historii, liczy już 370 lat. Z kolei bractwo w Tarnowie jest bardzo młode, powstało dopiero w Polsce suwerennej, po upadku PRL-u. Bractwu w Szamotułach poświęciłem wiele czasu i serca, stąd mój sentyment. Bardzo mile wspominam czas w nim spędzony. Najważniejsze, że bractwo działa i się rozwija. Nie mówię, że nie wrócę do niego. Jeżeli inni bracia będą wracać, to ja też wrócę. Od samego początku aktywnie pracowali na rzecz bractwa w Szamotułach bracia Jerzy Just i jego syn Marcin, który teraz jest prezesem. Życzę mu, aby tak kierował bractwem, jak to robi dotychczas.
„Bractwo kurkowe to nie tylko strzelanie”
– W bractwie duży nacisk kładziemy obecnie na współpracę z lokalną społecznością – mówi Marcin Just, starszy Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Szamotułach. – Organizujemy wiele imprez dla mieszkańców, zwłaszcza dla dzieci. Ostatnio, niestety, plany krzyżuje nam pandemia, ale co zrobić… Prowadzimy strzelania na festynach, pojawiamy się w szkołach i wszędzie tam, gdzie jesteśmy zapraszani. Rocznie strzela z nami kilkaset dzieci! Nie tylko w Szamotułach, ale i poza stolicą powiatu. Przy okazji opowiadamy o naszym bractwie, o idei ruchu bractw kurkowych, o tym, czym się zajmujemy.
Marcin Just zwraca uwagę na błędny pogląd o elitarności bractw kurkowych.
– Kiedyś może i były to organizacje skupiające lokalne elity, ludzi zamożnych. Ale teraz jest inaczej – wyjaśnia. I podkreśla, że dzisiejsze bractwo kurkowe nie ogranicza się wyłącznie do organizowania strzelań na strzelnicy, ale jest grupą przyjaciół wspólnie spędzających wolny czas i to całymi rodzinami.
– Tradycją stały się jesienne wyjazdy rodzinne na grzyby, tradycją są też weekendowe wypady nad morze. Jednym słowem stawiamy na integrację, a strzelania są raczej dodatkiem, całkiem zresztą miłym – opisuje dzień dzisiejszy szamotulskiego bractwa jego prezes.
Obecnie Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Szamotułach liczy 25 członków (braci i sióstr), siedzibę ma w Domu Chłopa.
– Mamy nowych, młodych członków, a organizując imprezy dla dzieci staramy się zapewnić sobie następców. Jesteśmy otwarci na każdego – zaznacza Just.
Pod patronatem wojewody
Już w najbliższy weekend szamotulskie bractwo obchodzić będzie jubileusze: 370-lecie powstania, 25-lecie reaktywacji oraz 90-lecie Kurkowych Bractw Strzeleckich Okręgu Szamotulskiego. Patronat honorowy nad wydarzeniem objął wojewoda wielkopolski Michał Zieliński.
– Serdecznie zapraszam mieszkańców już w sobotę, 11 września, na naszą strzelnicę w Mutowie na strzelanie o puchar Lotto. Początek o godz. 11.00. Każdy będzie mógł spróbować swoich sił – zachęca Marcin Just. – Strzelać będziemy z kbks. Na najlepszych czekają puchary, pieniężne vouchery i inne ciekawe nagrody.
Główne uroczystości jubileuszowe organizatorzy zaplanowali na niedzielę. Oczywiście na strzelnicy w Mutowie. Rozpocznie je o godz. 11.00 msza św. polowa, którą odprawi kapelan bractwa, ks. Mariusz Marciniak.
– Po mszy w programie mamy część oficjalną z udziałem zaproszonych gości. Spodziewamy się pana wojewody, marszałka województwa, przedstawicieli bractw kurkowych – wyjaśnia prezes. – Nie zabraknie salwy armatniej!
Szamotulscy bracia przygotowują dla wszystkich gości poczęstunek oraz liczne strzelania, m.in. o Szablę Wojewody Wielkopolskiego i nagrodę Marszałka Województwa Wielkopolskiego. Będzie tradycyjne strzelanie do kura i strzelanie z wiatrówki dla najmłodszych. Z okazji jubileuszu bracia przygotowali efektowne wydawnictwo prezentujące historię Kurkowych Bractw Strzeleckich Okręgu Szamotulskiego.
– Chcemy pokazać nasze bractwo z nieco innej strony, chcemy zerwać z mitem elitarności – zapowiada Marcin Just. – Zapraszamy na strzelnicę do Mutowa wszystkich, którzy przywiązani są do dewizy: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Marek Libera
Sztandar bracki (na zdjęciu trzymany przez Dariusza Nowaczyńskiego) poświęcił w szamotulskiej kolegiacie ks. Eugeniusz Lijewski
Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Szamotułach liczy dzisiaj 25 członków. Kolejni mile widziani
Szerzej w najbliższej Gazecie Szamotulskiej