15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Kolejny żer dla „Absurdów drogowych”

Odcinek dla kierowców-jasnowidzów

Zakończyła się modernizacja 900-metrowego fragmentu drogi gminnej Lubowo – Karolewo. Wykonawcą było przedsiębiorstwo Infrakom Sp. z o.o. Sp.k. z Kościana. Przy okazji powstał „potworek znakologiczny”.

Asfalt wyszedł znakomicie i gładko, zauważalnie lepiej niż odcinek wykonany w ubiegłym roku. Pisząc pół żartem pół serio, mieszkańcy Karolewa mogliby tu organizować zawody bilardowe na dłuższą skalę.

Z powodu nieszczęsnego przebiegu granic działek część odnowionej jezdni ma szerokość tylko 3,5 metra, czyli o 50 cm mniej niż reszta. Wskutek tego twórca stałej organizacji ruchu postanowił wskazać uprzywilejowany kierunek jak przy zwężeniu jezdni pod wąskim wiaduktem. Jadąc w stronę Lubowa mamy pierwszeństwo, co pokazuje znak informacyjny D-5 „Pierwszeństwo na zwężonym odcinku jezdni”. Z kolei jadąc w stronę Pakawia lub promu, widzimy znak B-31 „Pierwszeństwo dla jadących z przeciwka”.

Niestety jest to przykład nadregulacji ruchu. Niepotrzebnej i niebezpiecznej (sic!). Odcinek między znakami ma długość około 340 metrów. Przypomnę, że znak D-31 zabrania wjazdu na zwężony odcinek, jeżeli zmusiłoby to do zatrzymania kierujących znajdujących się na tym odcinku lub zbliżających się do niego z przeciwnej strony. Kłopot w tym, że mijając znak D-31, nie mamy pewności, że przez długie pół minuty nie nadjedzie pojazd mający pierwszeństwo. Dlaczego aż pół minuty? Tyle czasu zajmuje pokonanie 340 metrów z dopuszczalną prędkością 40 km/h.

Kiedyś stosowano zdroworozsądkową zasadę, że zwężony odcinek ze znakami D-5 i B-31 może mieć najwyżej 150 metrów długości i musi zapewniać wystarczającą widoczność dla obu stron. Daleki od prostolinijności przebieg drogi w Karolewie sprawia, że gdy wjedziemy na zwężenie od podporządkowanej strony, to dopiero parę sekund później w zasięgu wzroku może pojawić się pojazd mający priorytet. Jako kierowca nie życzę sobie, aby organizator ruchu pakował mnie w sytuację, w której mimo mojej dobrej woli formalnie złamię przepis, a inni będą krzywo na mnie patrzeć.

Pozostawienie kierującym wolnej ręki kto, ile i komu ustępuje deficytowego miejsca przy wymijaniu, nakłada wymóg zachowania ostrożności na obie strony. Sprawiedliwie i równorzędnie. Wskazanie pierwszeństwa będzie generować groźne sytuacje, w których sfrustrowany lub złośliwy kierowca w majestacie prawa pojedzie metodą „Spadaj na drzewo! Cała droga jest moja!”.

Ba, nowe oznakowanie wygenerowało już spór interpretacyjny. Przy zwężonym odcinku drogi mamy kilka posesji. Ludzie dopytują się, czy wyjeżdżając z podwórka w kierunku uprzywilejowanym (do Lubowa), mają zaczekać na pojazd jadący po wąskim odcinku, ale w kierunku podporządkowanym (do Pakawia lub promu). Czy może jednak mogą wjechać na drogę i za kilka-kilkanaście sekund wymagać od niego ustąpienia pierwszeństwa?

Moim zdaniem powinni zaczekać, aż pojazd przejedzie, gdyż włączają się do ruchu, a zatem mają obowiązek ustąpić pierwszeństwa wszystkim już będącym w ruchu. Nie mogą wpłynąć na zmianę sytuacji zastanej na drodze. Przeciwna interpretacja mówi, że mogą wyjechać na drogę, włączyć się do ruchu i za moment zmusić innego kierowcę do ustąpienia im pierwszeństwa. Nie złamią przepisów, ale niesmak pozostanie, bo dokonają czegoś w rodzaju „kradzieży pierwszeństwa”. Podobne wątpliwości będą mieć tu policjanci lub sędzia podczas ustalania sprawcy ewentualnej kolizji. Coś mi mówi, że ekipa „Absurdów drogowych” TVN Turbo naprawdę przyjedzie do gminy Wronki jeszcze raz. Była już tu w 2019 r.

RB

Poprzedni
Następny