15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

O rynku, rurach i Romanie Białasiku

Byli radni, była kawa, tylko mieszkańców zabrakło

Szamotulscy radni po raz kolejny zaprosili mieszkańców do kawiarni Napoleon na kawę. Ale bez ciastka. I może dlatego mieszkańcy nie przyszli. A może szamotulanie zamiast gadania wolą działanie?

Warto porozmawiać o rynku – zachęcał Paweł Łączkowski. Jak wyjaśnił, na spotkanie przy kawie zaprosił fachowców od remontu salonu miasta – Romana Białasika z urzędu miasta i przedstawiciela firmy Ciepłownik, wykonawcy robót. Uprzejmie odmówili.

Obok Łączkowskiego zasiedli radni: Grażyna Augustyniak, Ilona Kaluga, Jerzy Najderek, Łukasz Heckert, sołtysi: Bernadeta Markiewicz (Mutowo) i Krzysztof Tomkowiak (Koźle).

My nie jesteśmy fachowcami. Być może, kiedy całość tej płyty będzie wykonana, to nie będziemy zwracali uwagi na szczegóły. Ale te wszystkie niedoróbki budzą wątpliwości – podkreślał radny Łączkowski.

Poczekajmy do końca…

Byliśmy na rynku obejrzeć oddany do użytki pierwszy etap budowy – Jerzy Najderek przypomniał niedawne spotkanie dziennikarzy naszej „Gazety” z radnymi i mieszkańcami. – Widzieliśmy rzeczy, które nie powinny być tak niechlujnie zrobione. Płyty granitowe zanieczyszczone olejem silnikowym – nie zdają egzaminu. Tam, gdzie są małe kostki, oleju nie widać. Są duże nierówności, a ma to służyć długie lata. Kolejna rzecz – bardzo wysokie, ostre krawężniki. I to przy ścieżce rowerowej! Zwracam uwagę na opłakany stan masztu na flagę przy pomniku pomordowanych – chyba z lat pięćdziesiątych. I do tego ta płyta pomnika z lastryko… Woła o odnowienie.

– Ktoś mi powiedział – pani radna, poczekajmy do końca – mówi Ilona Kaluga. – Ale nie wyobrażam sobie oddać etapowo tych fragmentów rynku w takim stanie, jaki widzimy na odcinku oddanym do użytku. Ludzie są przerażeni zielenią. Rynek powinien być enklawą zieleni, a nie jest. A co z gastronomią na rynku – będą ogródki, kawiarenki?

– Przykre jest to, że w mediach padały zarzuty, iż ludzie zgłaszający uwagi nie są budowlańcami – żalił się Łukasz Heckert. – Zarzucają nam, że krytykujemy jakość wykonania. Ale jeśli nie ma nad tym nadzoru, no to ktoś musi to pokazać. Pokazała to „Gazeta Szamotulska”, pokazują zwykli mieszkańcy. I tu się nasuwa pytanie – gdzie jest kierownik budowy? Kto nim jest i kto nadzoruje budowę? Ktoś za to bierze ciężkie pieniądze i nie potrafi wyegzekwować od firmy prowadzącej remont, żeby było to wykonane w sposób należyty.

Heckert zwrócił uwagę na dziwne metalowe maszty stojące parami (na jednym wisi lampa) oraz nieestetyczne pokrywy do studzienek kanalizacyjnych. – Mam wrażenie, że wykonawca uczy się u nas fachu – dorzucił sarkastycznie.

O rurach i Romanie Białasiku

Grażyna Augustyniak przypomniała z kolei zabytkowy charakter sieci  wodociągowej w centrum. Pochodzi z 1906 r. – Mam wątpliwość, czy ona wytrzyma kolejne lata i czy nie trzeba będzie zrywać płyty rynku, aby naprawiać rury. Kolejna rzecz, to niechlujne połączenie rynien z burzówką – wskazywała na remontowe mankamenty Augustyniak. – Te płyty za długo nie poleżą, będą zrywane – przewiduje.

Radną dziwi zdumiewające zjawisko radykalnej zmiany poglądów, charakterystyczne dla niektórych szamotulan. – Kiedyś, niektóre osoby  buntowały się, miały zastrzeżenia do rynku. Ale jak córkę przyjęli do pracy w  urzędzie, to ta osoba się wyłączyła, wszystko jej w tej chwili pasuje. W ten sposób załatwiane są sprawy – ujawniała tajemnicę poliszynela. – Jak pan burmistrz likwiduje wydział ochrony środowiska, bo jest mu niepotrzebny, i nawet o tym radnych nie informuje, to jest coś nie tak.

O nieobecnych nie wypada rozmawiać, ale skoro Roman Białasik został na spotkanie w Napoleonie zaproszony, ale się nie pojawił z własnej woli, to radna Ilona Kaluga uznała swoje prawo do skomentowania jego pracy w magistracie. – Nie jest dobrą rzeczą, że pan Roman Białasik, który jest krótko przed emeryturą i być może jest mu już wszystko obojętne, przejmuje sprawy wydziału ochrony środowiska, na których prawdopodobnie się mało zna. Bo jeśli jest się specjalistą od spraw budowlanych, to nie wiem, czy wzięłabym sprawy ochrony środowiska, widząc jak to wygląda na naszym terenie – komentowała.

Po czym dodała: – Powinniśmy zapytać burmistrza, dlaczego łączy wydziały, które sobie nie radzą z podstawowymi sprawami.

Heckert szuka pozytywów

– Szukam pozytywów związanych z przebudową rynku – oznajmiał zdumionym dyskutantom Łukasz Heckert. – I jeden plus znalazłem! – wyjawił zadowolony.

Stara kostka brukowa zdjęta z nawierzchni rynku zostanie wykorzystana do budowy ulicy Promienistej! Czyli wykorzystamy materiał, który przez przypadek mógłby zostać zutylizowany. A tak zostanie wykorzystany na Promienistej. Będzie wybrukowana ulica o długości dwustu metrów i szerokości sześciu metrów.

Temat starej, zabytkowej kostki brukowej zdemontowanej na rynku, a wcześniej na ul. Dworcowej, budzi wśród szamotulan zrozumiałe zainteresowanie. Niektórzy podejrzewają, że trafia na prywatne podwórka. Pierwszą wśród poszukujących prawdy o bruku jest Ilona Kaluga.

– Dwa lata temu była zrywana kostka brukowa na Dworcowej, nieopodal urzędu. Zapytałam panią skarbnik co będzie z tą kostką, gdzie trafi, bo można by wykorzystać ją do utwardzenia dróg, których mieszkańcy topią się w błocie – relacjonowała znana z bezkompromisowości radna. – Dostałabym odpowiedź od pani Alicji – ostrą – że teraz nikt się nie zakopie, bo jest susza. No i dostałam policzek, bo dano mi do zrozumienia, że nie powinnam się tym interesować, bo ta kostka  znalazła się w odpowiednim miejscu, a osoba do której trafiła, jest zadowolona.

– Każdy byłby zadowolony! – uśmiechał się znacząco Łukasz Heckert.

Ilona Kaluga przyznała, że wcale nie dziwi ją brak zainteresowania mieszkańców spotkaniem z radnymi. Dlaczego? Powód – zdaniem radnej – jest prosty. Ludzie są zmęczeni – hałasem, kurzem i nie tylko. – Ludzie boją się mówić – podkreślała. – My jesteśmy głosami tych ludzi, my będziemy bacznie przyglądać się postępowi prac. A radni większości – cóż, nie mogą się swojemu wodzowi narażać… I mam tylko nadzieję, że przyjezdnych ten rynek nie będzie śmieszył.

Radna Kaluga zaznaczała, że radni opozycyjni nie byli zwolennikami  wydawania tak dużych pieniędzy (kilkanaście milionów złotych) na rewitalizację rynku. – Jak słyszę, czekają nas zmiany projektu przebudowy rynku. Zmniejszona ma być liczba miejsc parkingowych. Ja współczuję kupcom na rynku, chociaż właściwie ich już tam nie ma. Są załamani, a ekspedientki stracą pracę. Uliczki w centrum są zablokowane, klienci nie docierają. I pytają mnie kupcy: – Pani radna, czemu my jesteśmy winni, że tutaj obok rynek jest remontowany? – mówiła Kaluga.

Oni powinni walczyć

Łukasz Heckert żałował braku na gminnej scenie aktywnego przed laty Stowarzyszenia Kupców Szamotulskich. – Oni powinni się odrodzić i walczyć o to, jak ten rynek ma wyglądać, żeby dla nich było lepiej – zaznaczał. – A tutaj stworzyła się jakaś grupka pod nazwą Szamotulski Rynek, która niby dla wszystkich chciała zrobić dobrze, a tak naprawdę zrobiła dobrze tylko dla siebie. Takie mam wrażenie. I mam pytanie do burmistrza i wykonawcy: czy oni chcieliby mieć tak zrobione podwórka jak my mamy zrobiony rynek?

Zdaniem Grażyny Augustyniak specyfiką Szamotuł jest robienie wielu rzeczy na opak. Przykład? Budynek po PKO. Najpierw pięknie odrestaurowano elewację, a potem wyrywano z kamienicy okna. Łączkowski z kolei mówił o przypadku dziewczyny dla której jazda na wrotkach po nowej płycie rynku zakończyła się złamaniem nogi. – Powiedziała mi, że na tej płycie źle jej się szło, bo jest jakieś wyoblenie. Dzisiaj był deszcz i pod płytami chlupie błoto. Gdyby każdy mieszkaniec mógł się wypowiedzieć, to nie byłoby może tylu schodów dziwnych. Każde inne i to wygląda fatalnie – dodał.

Wojciech Rataszewski, jeden z nielicznych mieszkańców popijających z radnymi kawę w Napoleonie zaznaczył, że Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości, którego jest członkiem, również chciałoby zabierać głos w sprawie rynku i chciałoby być słyszane. – Ja jestem właścicielem kamienicy od prawie czterdziestu lat i nikt się do mnie nigdy nie zwracał o uczestnictwo w pracach takiego stowarzyszenia jak Szamotulski Rynek, o wypowiadanie się. Widocznie tam muszą być sami swoi. Nie narzucam się, żeby nie być potraktowany jak pan Trąbczyński, który był prawie wyproszony, mimo, że jest właścicielem nieruchomości na rynku – stwierdzał.

Komu przeszkadzał szalet?

Z rzeczy, które pana Wojciecha szczególnie rażą, na czoło wysuwa się niezrozumiała decyzja o likwidacji szaletu na rynku. – Według mnie to jakaś paranoja, żeby coś, co funkcjonowało przez dziesiątki lat, sprawdza się, niedawno było remontowane, działa, zniszczyć, bo jakiś projektant coś tam przewidział, że to nie ma być tu, tylko w parku Sobieskiego. To dla ludzi logicznie myślących jest nie do przyjęcia – irytował się mieszkaniec.

A nie sądzi pan, że park Sobieskiego dzisiaj na WC nadaje się idealnie? – żartował jak zwykle redaktor Waldemar Górny.

Zbyt poważnie potraktowano moją wypowiedź sprzed kilku lat, żeby zasypać szalet – dorzucił Łukasz Heckert.

Mam nadzieję, że można to jeszcze odkręcić – kontynuował Wojciech Rataszewski. – Druga sprawa – wygląd elewacji kamienic po zakończeniu renowacji płyty rynku.

Jego zdaniem niewielu właścicieli kamienic będzie stać na odnowienie elewacji własnym sumptem, a bez tego efekt końcowy rewitalizacji, czyli estetyka rynku, mocno ucierpi. – Czy nie można było załatwić tego kompleksowo przy okazji rewitalizacji rynku, ogłosić przetarg, wybrać wykonawcę, pomóc właścicielom załatwić kredyty na wykonanie tych prac? – pytał Rataszewski. – Na pewno wyszłoby to znacznie taniej niż gdyby każdy organizował to indywidualnie. A efekt całej rewitalizacji, gdyby odremontowano elewacje kamienic, byłby nieporównywalny ze stanem obecnym. Nowa płyta ze starymi kamienicami z których odpadają tynki, są zacieki, to będzie tragedia. Może da się to jeszcze załatwić?

Czym powinna być rewitalizacja

Bernadeta Markiewicz przypomniała czym powinna być rewitalizacja. „Rewitalizacja to przywrócenie do życia, ożywienie. To zespół działań urbanistycznych i planistycznych koordynowanych przez samorząd, których celem jest społeczne, architektoniczne, planistyczne, ekonomicznie korzystne przekształcenie wyodrębnionego obszaru gminy, będącego w stanie kryzysu wynikającego z czynników ekonomicznych, społecznych”. Czy zabiegi władz Szamotuł wobec rynku są w swej istocie rewitalizacją?

Tak sobie myślę, żebyśmy tymi działaniami nie zdegradowali tego, co tu jeszcze jest, bo to ma posłużyć polepszeniu pewnych działań na rynku – dzieliła się swoimi przemyśleniami sołtys Mutowa. – I tak się zastanawiam, do jakiego stanu doprowadzi ta rewitalizacja, jaką formułę ostatecznie ten nasz rynek przyjmie? Sklepikarze plajtują, księgarnia splajtowała… To co nam po tej rewitalizacji zostanie? Betonoza?

Markiewicz jako przykład nie do końca trafionych działań gminy wskazała kamienicę po PKO. – Formuła społeczna budynku po PKO powinna być mocno zaakcentowana. Że to się wpisuje w formułę rozszerzenia społecznych działań na rynku. A to jest wtopione w tło i nawet nie do końca wiadomo co tam będzie społecznego dla mieszkańców. Ja wiem, że tam będzie OPS, straż miejska, ale nie tak to powinno być. I jest ogólne wielkie niezadowolenie z całego procesu rewitalizacji, która miała służyć ożywieniu i czemuś dobremu – podsumowała dyskusję o rewitalizacji szamotulskiego rynku.

Czy radni biorący udział w dyskusji w Napoleonie mają nadzieję na wysłuchanie ich uwag przez burmistrza? Burmistrza, który jak wiele razy pokazał, niekoniecznie liczy się ze stanowiskiem samorządowców? Otóż mają, choć jest to nadzieja nader umiarkowana.

Uważam, że my, jako niefachowcy, zrobiliśmy tutaj dobrą robotę. Na wcześniejszym spotkaniu  z „Gazetą Szamotulska” i mieszkańcami zauważyliśmy różne błędy wykonawcze i to pokazaliśmy. Mam nadzieję, że pewne nasze uwagi zostaną przyjęte – wyrażał ostrożny optymizm Jerzy Najderek.

Marek Libera

FOTO u góry: Zdaniem mieszkańców, gdyby remont płyty rynku poprzedzono odrestaurowaniem elewacji kamienic, efekt rewitalizacji byłby nieporównywalnie lepszy

To dla ludzi logicznie myślących jest nie do przyjęcia – komentował pomysł likwidacji szaletu na rynku Wojciech Rataszewski (na zdjęciu po prawej)

Poprzedni
Następny