
Hanyżak: – To jest żałosne
Kłótnie w łonie rady powiatu szamotulskiego stały się ostatnio czymś absolutnie normalnym. Pretekst znajduje się zawsze. Ot, ostatnio sprzeczano się o… lodówkę!
Scenariusz brewerii na sesjach rady jest zawsze ten sam. Radny Józef Kwaśniewicz zadaje z pozoru niewinne pytanie, a potem… A potem rusza lawina pretensji, zarzutów, pouczeń, umoralniających przemówień, straszenia sądami etc. Nie inaczej było podczas ostatnich obrad najwyższej władzy w powiecie. Tym razem były starosta zapytał obecną starostę o lodówkę.
– Zarząd powiatu zatwierdził decyzję starosty o użyczeniu lodówki stanowiącej własność powiatu szamotulskiego dla uchodźców przebywających w hostelu w hali Wacław w Szamotułach – zauważył Kwaśniewicz. – Z tego co mi wiadomo, w hostelu przebywa czterdziestu uchodźców. O ile dobrze rozumiem, to chodzi o jedną sztukę lodówki i rozumiem, że zarząd, pani starosta, podjęli tę decyzję w kontekście też minionej sesji i odrzucenia propozycji stanowiska (chodzi o projekt stanowiska autorstwa Kwaśniewicza o wyrażeniu poparcia dla Ukrainy, odrzucony przez radę – red.) i w sprawie późniejszych oświadczeń zarządu (chodzi o oświadczenie zarządu powiatu o wyrażeniu poparcia dla Ukrainy – red.)?
– Zdaję sobie sprawę jak heroiczna była to decyzja pani starosty i zarządu o tak istotnym wsparciu uchodźców – kpił Józef Kwaśniewicz.
– Panie Kwaśniewicz, ja nie będę włączać się w tę dziwną rozgrywkę polityczną, którą pan tutaj nam serwuje od dłuższego czasu – irytowała się Beata Hanyżak. I wyjaśniła, że absolutnie nie była przeciwna stanowisku przygotowanemu przez byłego kolegę z zarządu, lecz nie podobała jej się procedura wprowadzenia projektu pod obrady rady powiatu. Zgodna, co wcześniej wykazał Kwaśniewicz, ze statutem powiatu.
– My działamy, my nie gadamy i ja już panu to wielokrotnie powtarzałam i powtórzę jeszcze raz – mówiła Hanyżak. – A co do lodówki, to jest to lodówka przemysłowa, która była własnością powiatu i ja mam prawo zdecydować, żeby taką lodówkę przekazać i akurat została przekazana do hostelu, bo stamtąd było zgłoszone zapotrzebowanie. Jest to duża lodówka.
– Byłam w hostelu i usłyszałam podziękowania, że taki sprzęt daliśmy – kontynuowała starosta. – Nie było to nic heroicznego z mojej strony. To był zwykły odruch, jaki powinien mieć miejsce. Nie robiłam z nią fotek, jak pan niektóre fotki robi, tylko postanowiłam tak zadziałać.
I dodała na koniec: – To jest żałosne, że ja z takich rzeczy mam się tłumaczyć, no ale skoro pan chce, to moje wyjaśnienia przekazuję.
– Dziękuję za informację o ilości lodówek. To znaczy, że była to jedna lodówka… – zakończył zgrabnie sprzeczkę Kwaśniewicz.
(mal)