15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Nazwisko zobowiązuje, czyli wina od… Węgrzyna

Nie tylko Francja ma swoje winnice

Winnice nieodmiennie kojarzą nam się z krajobrazem Francji, Włoch, Portugalii, czy choćby czeskich Moraw. Ale czy ktoś słyszał o winnicy w naszym regionie? Nie? No to proponujemy małą wycieczkę do niewielkiego Pólka położonego przy drodze krajowej nr 24. Znajduje się tam uroczo położona winnica o nazwie Enosfera. To zaledwie 10 minut jazdy samochodem od centrum Pniew!

Winiarstwo w Polsce już dawno przestało być ekscentryczną zabawą niewielkiego grona pasjonatów. W większych i mniejszych, coraz bardziej profesjonalnych winnicach, powstają wspaniałe wina, a winiarze wprost prześcigają się w sposobach podejmowania swoich gości. Rozwija się enoturystyka, czyli turystyka winiarska, szlakiem winnic i winiarni.

Wino znane było już pierwszym Piastom, ale dopiero po nastaniu chrześcijaństwa zaczęło nabierać większego znaczenia i było spożywane chętniej od bardziej cenionego wcześniej piwa i miodu pitnego. Kościołowi wino potrzebne było do celów liturgicznych, a sprowadzanie go z południa Europy było w tamtych czasach dość kłopotliwe – zaczęto więc zakładać winnice na ziemiach polskich. Za prekursorów polskiego winogrodnictwa uważa się Benedyktynów i Cystersów. Nasiona winorośli znaleziono między innymi w osadach kopalnych na Ostrowie Lednickim – uważanym za kolebkę Państwa Polskiego.

Aktualnie w Polsce mamy 547 ha winnic i zarejestrowanych 399 producentów win.

 

Na początku były brzoskwinie

Ma swoją winnicę i nasz region. W niewielkim Pólku położonym przy drodze krajowej nr 24, pomiędzy Pniewami a Kwilczem, na urokliwym wzgórzu posadowiła się winnica Enosfera, założona przed kilku laty przez Marię i Czesława Węgrzynów. Pan Czesław to właściciel renomowanej lecznicy dla zwierząt w Kwilczu (w której leczy także jego syn, Jarosław). Co spowodowało, że rodzina od lat związana z weterynarią zajęła się winiarstwem?

Nie mamy, jeśli chodzi o winiarstwo, żadnych tradycji rodzinnych, w okolicy też winnic nie było… No, może trochę nazwisko zobowiązuje – śmieje się Maria Węgrzyn. – O założeniu winnicy w Pólku zadecydowały warunki – ukształtowanie terenu, kiepska ziemia, nic tam rosnąć nie chciało. Już kiedy kupiliśmy tę ziemię, mówiłam, że ona się nadaje na winnicę. Ale na początku, przed laty, założyliśmy tam sad brzoskwiniowy i to było udane przedsięwzięcie. Pozwoliło nam egzystować, kiedy po ślubie byliśmy bez grosza. W miejsce brzoskwiń, które się wyrodziły, posadziliśmy czarne porzeczki… i to z kolei nie było przedsięwzięcie udane. W końcu, po wykarczowaniu porzeczek i dwuletnim odłogowaniu ziemi stwierdziliśmy, że posadzimy winorośle. Przygotowywaliśmy się do tego od 2015 roku. Trzeba było przygotować ziemię, no i zdobyć fachową wiedzę.

I tak pani Maria została studentką Podkarpackiej Akademii Wina w Jaśle. Studia enologiczne rozpoczęła też pozostała część rodziny. Syn Jarosław studiował winiarstwo razem z mamą w Jaśle, zaś Czesław Węgrzyn z córką Jagodą pogłębiają wiedzę na Uniwersytecie Zielonogórskim.

Pierwsze krzewy winorośli państwo Węgrzynowie posadzili w Pólku w 2017 roku. W kolejnych latach powiększali powierzchnię winnicy. Dziś, na dwóch hektarach rośnie dumnie 7800 krzewów.

I na tym na razie poprzestajemy, bo opieka nad dwuhektarową winnicą wymaga już ogromu pracy, a jest to praca ręczna. Nasza winnica to taka manufaktura – mówi pani Maria.

 

Skok na bardzo głęboką wodę

Pierwsze informacje o winiarstwie czerpaliśmy od pana Romana Grada z Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego – wspomina Czesław Węgrzyn. – Przyjechał do nas, obejrzał teren, pobrał próbki gleby do badań i po uzyskaniu wyników stwierdził, że grunt się nadaje. On wybrał dla nas odmiany winorośli, pokazał nam jak należy sadzić sadzonki. No i posadziliśmy. Był to z naszej strony skok na bardzo głęboką wodę.

– Nie myśleliśmy wówczas o sprzedaży wina, chcieliśmy się przede wszystkim uczyć i zdobywać doświadczenie – dodaje pani Maria. – Cały 2019 rok jeździłam z synem do Jasła na zajęcia w studium winiarstwa. To nam bardzo dużo dało. Trochę ryzykowaliśmy obsadzając całe dwa hektary w ciągu trzech lat, ale widzimy, że teraz trzeba okrzepnąć, stworzyć ofertę turystyczną, bo ludzie pytają o winnicę, chcą spróbować naszego wina. Ba, do męża zgłaszają się osoby z prośbą o rady jak założyć i prowadzić winnicę.

 

Pierwsze sukcesy

Dopiero ubiegłoroczne zbiory winogron pozwoliły państwu Węgrzynom na wyprodukowanie takiej ilości wina, która z kolei umożliwiła uruchomienie jego sprzedaży w tym roku. Okazało się, że jest bardzo dobre.

– Powiedzieliśmy sobie, że nie wypuścimy na rynek wina byle jakiego – bycie Wielkopolaninem zobowiązuje – podkreśla Maria Węgrzyn.

Winiarze z Kwilcza wykonali w tym roku kolejny skok na głęboką wodę i swoje pierwsze, oferowane klientom, wina zgłosili do konkursów winiarskich. Pierwszy, Konkurs Win Polskich WINOPOL, miał miejsce w kwietniu w Poznaniu. I tu niespodzianka, by nie powiedzieć – sensacja. Debiutanci otrzymali za swoje wina dwa złote medale i dwa tytuły „Czempiona”! Cenne trofea zdobył czerwony Cabernet Cortis, który spędził półtora roku w beczce z nowego francuskiego dębu (i sprzedał się na pniu) oraz różowe Rose. Warto dodać, że do konkursu zgłosiło się 80 producentów, w tym wielu uznanych, z 305 winami. Konkurencja była więc spora.

Kilku producentów mocno zaznaczyło swoje ambicje dołączenia do czołówki, w tym debiutanci, ba, niektóre winnice szturmem wzięły najwyższe laury, m.in. winnica Enosfera – nowy projekt z Wielkopolski – dwa złota i jednocześnie dwa „Czempiony” za Cabernet Cortis w winach czerwonych hybrydowych oraz za wino różowe – komentował wyniki konkursu Maciej Sokołowski, czołowy polski sommelier.

Kolejny konkurs, na którym Enosfera mocno zaznaczyła swoje wejście na winiarskie salony, to Polskie Korki 2021, zorganizowany w czerwcu, również w Poznaniu. Do stolicy Wielkopolski tym razem zjechało 60 winiarzy z ponad 200 winami. Państwo Węgrzynowie, a ściślej syn Jarosław, zgłosili tym razem do oceny wino musujące Frizzante 2020. I znów sukces – Brązowy Korek.

– Pozytywną niespodzianką jest wyróżnione Brązowym Korkiem orzeźwiające Frizzante z wielkopolskiej winnicy Enosfera – podsumowywał wyniki Maciej Nowicki, winiarski ekspert z portalu Winicjatywa, przewodniczący jury.

Były gratulacje, zaproszenia na targi… – mówi z dumą pani Maria, nie kryjąc zaskoczenia sukcesami.

 

„Jak się Czesiu za coś zabierze…”

Cieszymy się bardzo z tego, że kultura picia wina w naszym kraju jest coraz większa, że ludzie rozsmakowują się w dobrym winie – mówi pani Maria.

I dodaje: – Mamy przyjaciół, którzy początkowo sceptycznie podchodzili do naszego pomysłu na winnicę, a teraz są zaskoczeni, że mamy takie dobre wino, że zdobywamy medale. Kuzyn męża powiedział: „Jak się Czesiu za coś zabierze, to zawsze jest to z najwyższej półki”. Przebijamy się na rynku uczciwą pracą i bardzo dobrym winem. Czasami ludzie się dziwią, że jest droższe niż w markecie. Jednak zdecydowana większość rozumie, iż jakość musi kosztować. Cieszymy się słysząc pochlebne opinie o naszych winach – to dla nas taki zastrzyk dobrej energii do pracy.

 

W winnicy pracy nie brakuje

Mamy w naszej winnicy dziesięć odmian: trzy czerwone i siedem białych. Sporo mamy winorośli właściwej – mało odpornej na mrozy, ale dającej wino delikatne w smaku. Mamy Sauvignier Gris, dający wino bardzo aromatyczne, orzeźwiające. Mamy Solaris, półsłodki, rewelacyjny – wyjaśnia Maria Węgrzyn. – W Polsce produkuje się przede wszystkim wina wytrawne, bowiem nie ma, niestety, tyle słońca co na południu Europy, dlatego winogrona nie zawierają tyle cukru. My produkujemy wina odmianowe, nie kupażowane, i mamy na to certyfikaty.

Jak wygląda produkcja wina w Enosferze? Winobranie zaczyna się już we wrześniu, chociaż – jak zaznacza pan Czesław – w tym roku zbiory mogą być opóźnione.

Z rozpoczęciem zrywania owoców czekamy na osiągniecie przez nie odpowiednich parametrów zawartości cukru i kwasowości. Czekamy na odpowiednią pogodę – musi być sucho – tłumaczy właściciel winnicy. – Jednorazowo zrywamy tylko jedną odmianę, co sześciu – ośmiu osobom zajmuje około dwóch godzin. Grona trafiają do zdezynfekowanych (ważne!) skrzynek i dalej przewozimy je do naszej winiarni w Kwilczu, która mieści się przy lecznicy. Selekcję jakościową owoców robimy od razu przy zrywaniu – uszkodzone jagody odrzucamy, dbamy o jakość.

Co ciekawe, zebrane owoce nie mogą być myte. Bardzo istotna przy produkcji wina jest sterylna czystość (wino chłonie zapachy). Stąd praca w maseczkach, rękawiczkach.

Wyselekcjonowane grona trafiają najpierw do maszyny do odszypułkowywania owoców.

Po odszypułkowaniu – kontynuuje pan Czesław – musimy pozbyć się dzikich drożdży, które mogą zepsuć nam całą pracę. Po pozbyciu się dzikich drożdży, odszypułkowane owoce trafiają do wyciskarki, która wyciska sok, a ten trafia do zbiorników. Następnego dnia moszcz odsączamy znad osadu i dodajemy właściwych drożdży.

– Inaczej wygląda produkcja win białych, inaczej czerwonych i różowych – dodaje pani Maria.

 

Plany na przyszłość

Co dalej? Jakie plany na przyszłość, na rozwój winnicy w Pólku?

Naszą podstawową działalnością ciągle pozostaje weterynaria, która wymaga czasu i energii. Ale jakoś musimy pogodzić ją z winiarstwem. Muszę powiedzieć, że winnica to dla mnie odskocznia od codziennej pracy – wyznaje pan Czesław.

Pani Maria przyszłość widzi tak: – Chcielibyśmy wybudować  w Pólku winiarnię z prawdziwego zdarzenia, z chłodnią, piwnicą win, może powiązaną z agroturystyką. Ale na to trzeba czasu.

A najbliższy czas właściciele Enosfery chcą poświęcić na stworzenie oferty enoturystycznej. Jednak już teraz chętnie przyjmują gości zainteresowanych zwiedzeniem winnicy, produkcją wina.

– Chętnie wszystkich oprowadzimy, pokażemy nasze gospodarstwo, opowiemy o winiarstwie. Wystarczy tylko wcześniej zatelefonować – zaprasza Maria Węgrzyn

Marek Libera

Poprzedni
Następny