W 180 rocznicę urodzin Marii Konopnickiej. Znowu razem!
Po dwuletniej przerwie związanej z pandemią koronawirusa, uczniowie, rodzice i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 2 w Szamotułach znów mogli spotkać się na szkolnym festynie. – Mam nadzieję, że wracamy do normalnego funkcjonowania i już bez przeszkód, systematycznie, ta impreza będzie się odbywała – mówi dyrektor „dwójki” Sławomir Dyzert.
W piątek 3 czerwca dopisała nie tylko pogoda, ale przede wszystkim uczestnicy święta szkoły zorganizowanego pod wymownym hasłem: „Znowu razem”. Program festynu był niezwykle bogaty.
Jeszcze więcej pomysłów
Były wystawy, pokazy, popisy sceniczne. Popularnością cieszyły się warsztaty z robotyki i obsługi dronów, sadzenie i rozmnażanie roślin, doświadczenia młodych ekologów, chemików i fizyków. Fani fantastyki i fantasy odnaleźli się w strefie cosplayu, a miłośnicy Marii Konopnickiej wzięli udział w festiwalu postaci z utworów autorki „Na jagody”. Zaciekawienie budziły prezentacje projektów: ERASMUS+, eTwinning, Face to Face, EKO-Szkoła, a podziw występy taneczne UKS „Dwójka”. Można było uzyskać poradę kosmetyczną i uwolnić książkę w akcji bookcrossingu.
Najmłodsze dzieci tradycyjnie bawiły się na dmuchańcach. Były też bańki, malowanie twarzy, lepienie ciastek z masy solnej, balonowe zwierzaki, miasteczko ruchu drogowego i wiele innych atrakcji.
– Mieliśmy jeszcze więcej pomysłów, ale baliśmy się, że będzie tego wszystkiego za dużo. Myślę, że ten program, który przygotowaliśmy, w zupełności wystarczył, a co najważniejsze zaciekawił i dzieci, i rodziców – zaznacza dyrektor Dyzert.
I dodaje: – Ideą dzisiejszego wydarzenia jest hasło „Znowu razem”. Przez dwa lata pandemii nic się nie działo. Chcieliśmy organizować festyn, ale względy kowidowe nam niestety nie pozwalały. Mam nadzieję, że wracamy do normalnego funkcjonowania i już bez przeszkód, systematycznie, ta impreza będzie się odbywała. I to z jeszcze większym rozmachem, może nawet wejdziemy do parku Sobieskiego?
– Kto nie umie liczyć, halo! Trzy kroki do tyłu miały być… – dobiega głos ze sceny. Trwają właśnie przygotowania do występu dużej grupy tanecznej.
– To jest przede wszystkim święto naszej patronki, 180-lecie urodzin Marii Konopnickiej, a przy okazji piknik rodzinny. No i chcieliśmy się zaprezentować jako szkoła. A szkoła nam się rozrasta. Razem z przedszkolakami mamy ponad sześciuset uczniów, myślę, że to jest już duża placówka – kontynuuje Sławomir Dyzert podkreślając, że mimo pandemii w „dwójce” wiele się działo.
Dwuletnia przerwa w życiorysie
– Mimo, że przez dwa lata szkołę oglądaliśmy głównie przez ekran komputerowego monitora, to dużo się u nas działo i mamy się czym pochwalić. Przede wszystkim projektami erasmusowymi. Współpracujemy z dziećmi z Afryki – nasi nauczyciele prowadzą dla nich lekcje przez Internet. Współpracujemy ze szkołami we Francji, Turcji, Rumunii, Hiszpanii, w Niemczech. W listopadzie nauczyciele byli w Turcji, a w przyszłym tygodniu uczniowie z nauczycielami jadą do Niemiec. Czekają nas jeszcze wyjazdy do Rumunii i Hiszpanii oraz rewizyty u nas – wylicza dyrektor.
W szkole, którą zarządza taki miłośnik sportu jak Sławomir Dyzert, mocno stawia się na rozwój właśnie sportu. Na tym polu „dwójka” też ma się czym pochwalić. Świadczą o tym zdobyte medale.
– To przede wszystkim zasługa kadry. Udało się zebrać grupę pasjonatów, z którymi będziemy chcieli się jeszcze rozwijać – chwali współpracowników dyrektor.
„Dzień był niezwykły. Wysłuchaliśmy po raz pierwszy nowego hymnu szkoły. Autorką słów i muzyki jest Joanna Kopeć-Hoffmann. Każdy znalazł coś dla siebie. Uczniowie brali udział w grze ekologicznej z kodami QR, turnieju RUMMIKUB i planszówkach, konkurencjach rekreacyjno-sportowych. Kąciki majsterkowiczów, konstruktorów, plastyków, warsztaty plastyczne (m.in. decoupage, malowanie na streczu) były oblegane” – podsumowuje piątkowy festyn szkoła na swojej stronie internetowej.
„Zajęcia z panem Kaliszem są najlepsze”
A co o festynie sądzą uczniowie „dwójki”?
– Bardzo fajna impreza. Najbardziej podobają mi się balony. To taka gra w dwie osoby – dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami Adrian.
– Mnie się podoba ogólnie cała impreza. Jest super. Ale zajęcia z panem Kaliszem, z techniki, są najlepsze. Konstruuje się różne rzeczy, na przykład trzeba zrobić budzik. Są części i z nich się montuje całość. Wyzwaniem jest, żeby zadzwonił, jak budzik – mówi Dawid.
„Wszystko” na festynie również podoba się Tomkowi. – Tu jest takie fajne połączenie edukacji i zabawy. Plus można sobie podwyższyć oceny. To mi się bardzo podoba – wyjaśnia.
Najgorsza szkoła w Szamotułach
Tłumy zadowolonych i roześmianych uczniów oraz ich rodziców bawiących się świetnie na szkolnym festynie zdają się świadczyć, że wszyscy oni dobrze czują się w murach „dwójki”. I do tego, jak wielokrotnie słyszeliśmy w komentarzach, cenią sobie szkołę im. Konopnickiej. Ale nie zawsze tak było. „Dwójka”, delikatnie mówiąc, nie zaliczała się do uczelni pierwszoligowych. O szkole krążyły niewybredne dowcipy. Praca nauczycieli i dyrekcji w ostatnich latach przyniosła jednak efekty.
Jak dzisiaj postrzegana jest „dwójka”? Oddajmy głos rodzicom.
Iza Bucholc: – „Nie posyłaj dziecka do dwójki! To najgorsza szkoła w Szamotułach!” To pierwsze zdanie, jakie usłyszałam w czasie, gdy mój syn kończył przedszkolną „zerówkę”. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi – nie pochodzę z tego miasta. Szkoła jest blisko, maluchy uczą się w innym budynku niż młodzież – to dwa argumenty, które zdecydowały za mnie.
Za dwa tygodnie Stasiek kończy czwartą klasę. Nigdy nie żałowałam wyboru szkoły! Bardzo wiele rzeczy w „dwójce” zmienia się na lepsze. Niestety, szkoła ma też duże braki, które jak sądzę wynikają z ograniczonych zasobów finansowych. Nie ma miejsca postojowego dla rowerów, nie we wszystkich klasach dzieciaki mogą chodzić na basen, nie ma języka niemieckiego dla czwartoklasistów. Dzięki większym nakładom finansowym i zapałowi obecnego dyrektora w sposób skuteczny i niebanalny można by rozwinąć ogromny potencjał, który ta szkoła niewątpliwie ma.
Mikołaj Trąbczyński: – Mój młodszy syn rok temu uparł się, że od czwartej klasy będzie chodził do klasy sportowej. Takie klasy są tylko w „dwójce”, dlatego też jego decyzja wiązała się ze zmianą szkoły. Początkowo próbowałem go zniechęcić do tego pomysłu, bo w „trójce” miał świetnych kolegów i przemiłą wychowawczynię. Postawił jednak na swoim i chyba była to dla niego dobra decyzja – do szkoły chodzi z uśmiechem i po roku treningów mówi, że drugi raz zrobiłby to samo. Klasy sportowe umożliwiają dzieciom realizację pasji sportowych w połączeniu z nauką – to wyjątkowe połączenie. Pewną niedogodnością jest bardzo słabe zaplecze w „dwójce”, jeśli chodzi o dość archaiczną salę gimnastyczną i malutkie boisko – zajęcia wiążą się więc z codziennymi podróżami na obiekty zewnętrzne. Myślę, że młodzi sportowcy są jednak w „dwójce” pod profesjonalnym i dobrym wpływem kadry trenerskiej. Tutaj chyba sprawdza się rozwiązanie, kiedy to dyrektor szkoły jest jednym z trenerów. Na co dzień syn zajęcia sportowe ma jednak z młodszym z braci Dyzertów – Krzysztofem. Trener Krzysztof jest zdaje się dla niego autorytetem niedoścignionym, gdyż potrafi zrobić „skok tygrysa”. Ja niestety nie.
(mal)
FOTO u góry: Furorę zrobił popis zespołu tanecznego. – Występują w mistrzostwach Wielkopolski i w turniejach ogólnopolskich. Z Gdyni i Kościana przywieźli drugie miejsca – podkreśla z dumą dyrektor Dyzert
Przy tym stoisku wyczarowywano ciasteczka… z masy solnej
Na scenie ciągle coś się działo
Występ najmłodszych artystów bardzo podobał się publiczności
Prawdę mówiąc boisko szkolne przy ul. Kapłańskiej jest już za małe na imprezę typu festyn. Dyrektor Dyzert planuje w przyszłości przenieść się z atrakcjami na teren parku Jana III Sobieskiego
Wejście do dmuchanych zamków nie było proste. Trzeba było cierpliwie stać w kolejce