
„Chyba już z rok o to atakuję…”
– Nie wiem już jak daleko mam się cofnąć, bo prosiłam dawno o wycięcie drzewa (prawdopodobnie jesionu) obok wjazdu do weterynarii w Szamotułach, rosnącego przy tamtejszych garażach. Jest to suche drzewo i chyba z rok już o to atakuję – informowała biorąca udział w obradach gminnej komisji komunalnej radna szamotulska Grażyna Augustyniak. Radni dyskutowali o stanie zieleni miejskiej.
Podobny problem zgłaszał radny Bogdan Maćkowiak: – A propos wycinki drzew. Tylko patrzeć kiedy dojdzie do tragedii przy ulicy Dworcowej. Obok klasztoru stoi dąb czy klon spróchniały od dołu i od góry. Wszystko ledwo się kupy trzyma. A wyciąć też nie idzie. Dopiero jak zginie dwoje czy troje ludzi, może konserwator zgodzi się na usunięcie drzewa.
Podsumowując opisaną przez Maćkowiaka sytuację, Grażyna Augustyniak przypominała: – Dwadzieścia lat temu było to drzewo opaskowane i od tego czasu nic nie zrobiono. Więc normalna sprawa, że doszło do tego, co widać.
W poruszonym temacie wypowiedział się szef komisji komunalnej Marek Pawlicki: – Bardzo często dowiaduję się gdzie, jakie drzewa są do usunięcia. Ale jest prowadzona dziwaczna procedura. Nam zwykłym ludziom wydaje się, że ktoś robi komuś na złość. Nieprawda, przepisy prawa są tak idiotycznie skonstruowane, że opóźniają męskie, konkretne decyzje. Do tego dochodzi fałszywie pojęta ekologia, broniąca tych rzeczy, które powinny być od razu wycięte. Idąc Parkiem Zamkowym czy Jana III Sobieskiego, od razu wyciąłbym sześć drzew. Niestety, po rozmowie uświadomili mi, sorry poczekaj, bo będziesz siedział albo zamkną cię za to.
Grażyna Augustyniak powątpiewała jednak w słuszność przytaczanych argumentów: – Tę procedurę ja znam. Ale niemożliwe, żeby była ona tak długotrwała.
W odpowiedzi M. Pawlicki oznajmiał: – Zasady, które kiedyś obowiązywały niestety zmieniły się. Dawniej była to bajka…
Augustyniak nadal jednak drążyła temat: – Bajka bajką, ale przecież jesteśmy chyba w stanie coś takiego załatwić. Bo jak drzewo runie na kogoś, to dopiero będzie problem…
Tymczasem szef komisji komunalnej wracał do punktu wyjścia:
– Niestety, potrzeba czasu na usunięcie konkretnego drzewa.
Po chwili zdesperowana radna Augustyniak spytała wprost: – To nie wiem, jeszcze rok trzeba poczekać?
Pocieszając ją M. Pawlicki oświadczył: – Sądzę, że lada moment uda się uzyskać decyzję o wycince, bo już trochę czasu minęło. Myślę, że w końcu uda się to uporządkować.
ika
FOTO: Zdaniem Bogdana Maćkowiaka stan zdrowotny okazałego klonu rosnącego przy ul. Dworcowej zagraża bezpieczeństwu mieszkańców