15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

„Miasto potrzebuje takich wydarzeń”

Wystarczył spontaniczny zryw z głębi serca

„Dla Kubusia dziś zbieramy. Jego zdrowiu pomagamy”, „Podziel się swoim sercem”, „Kup maskotkę lub placusia i walcz z nami dla Kubusia” – tego rodzaju rymowane przesłania pojawiły w poprzednią niedzielę na festynie odbywającym się w formie spontanicznego, społecznego zrywu przy Szamotulskim Ośrodka Kultury.

 Jego celem była zbiórka funduszy dla 10-miesięcznego szamotulanina. Chłopiec urodził się z wodogłowiem i musiał przejść aż dziesięć zabiegów. Obecnie potrzebuje rehabilitacji, która pozwoli jego organizmowi prawidłowo się rozwijać i sprawi, że będzie mógł pozbyć się negatywnych skutków przebytego schorzenia.

Rękodzieło, ciasta i chleb ze smalcem

Na uczestników festynu czekały rozstawione w ogródku, za budynkiem SzOK, stragany z wyrobami rękodzielniczymi. Dopełniały je stoiska z  przeróżnymi smakołykami, począwszy od domowych ciast, placków i kawy, po desery owocowe, miody i tartę w letnim wydaniu – nadziewaną pieczarkami, czy swojskie pajdy chleba ze smalcem i kiszonymi ogórkami. Na ryneczku przysmaków znalazły się również bezy i lizaki.

Na zamysł niedzielnego przedsięwzięcia ochoczo odpowiedziały Koła Gospodyń Wiejskich z Brodziszewa i Słopanowa, a także pojedyncze osoby. Wśród nich znalazła się Maria Łatacz, która oferowała maskotki szyte z materiału, w postaci gąsek, słoni lub misiów. – Pierwszym impulsem do sprawdzenia się w charytatywnym działaniu były dla mnie urodzinki dla Antosi Racek, zorganizowane przez kawiarnię „O Matko!” – wyjaśniała pani Maria, którą dzielnie wspierała 8-letnia wnuczka Nikola.

Nad przygotowaniem i przebiegiem imprezy czuwała Katarzyna Ratajczak wraz z siostrą. Kiedy pani Kasia dowiedziała się, że mały Kubuś jest chory, nie zastanawiając się długo ruszyła z konkretną pomocą. Założyła ona witrynę facebookową, na której prowadzone są licytacje i zbiórki dla małego szamotulanina. W ten sposób pani Kasi, która sama jest mamą dwóch chłopców w wieku 4 lat i 9 miesięcy, udało się pozyskać spore grono życzliwych osób.

„Dobro rodzi dobro”

Podczas festynu, oferowała gościom rozmaite przysmaki babcia Kubusia, Dorota Małyszczak. – Miasto potrzebuje takich wydarzeń, podczas których ludzie są otwarci i gotowi nieść pomoc innym. Bo nigdy nie wiadomo co nas w przyszłości czeka, a  dobro rodzi dobro – oznajmiała pani Dorota.

Na spotkaniu nie mogło zabraknąć rodziców Kubusia – Anny Grzegorek i jej męża Damiana wraz ze swoją pociechą.

– Jestem bardzo mile zaskoczona odzewem na naszą propozycję. Obawiałam się troszkę czy ludzie będą zainteresowani i przyjdą. Kubuś urodził się z wodogłowiem, dlatego konieczne były medyczne zabiegi już w czasie ciąży i po przyjściu dziecka na świat. Teraz synek potrzebuje rehabilitacji, przynajmniej raz w tygodniu. Są to specjalistyczne zajęcia związane z pielęgnacją i pobudzaniem odpowiednich reakcji ruchowych. Ponieważ w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia rehabilitacja jest prowadzona w odległych terminach, musimy ją zapewnić dziecku w formie prywatnej, bo synek nie może czekać, a to kosztuje – wypowiadała się w niedzielne popołudnie mama niespełna rocznego Kubusia.

Na festynie połączonym z kiermaszem najmłodsi dokazywali na dmuchanym zamku, brali udział w zabawach sprawnościowych i puszczaniu baniek mydlanych.

Szefowa Koła Gospodyń Wiejskich z Brodziszewa, Katarzyna Ledwoń, oferowała także dzieciom brokatowe tatuaże, by mogły pięknie prezentować się w letniej scenerii.

ika

Poprzedni
Następny