
Te klimaty mając moc
Odkrywanie nowych smaków, kuchni innych narodów jest niepowtarzalnym przeżyciem. Wspólny stół łączy, znosi bariery, w naturalny sposób skłania do konwersacji, zawierania znajomości, spojrzenia na polskie dania z perspektywy różnych krajów.
W nadzwyczajną podróż po kulinarnych doznaniach zabrała szamotulan w sobotę 6 sierpnia już po raz drugi Fundacja Varietae. Tym razem w plenerowej scenerii ogródka Szamotulskiego Ośrodka Kultury serwowano wyśmienite pierogi. Wszystko po to, by zachęcić szamotulan do integracji z sąsiadami zza wschodniej granicy, którzy po wybuchu wojny na Ukrainie znaleźli tymczasowy azyl na terenie naszego powiatu. Sobotnie gotowanie w towarzystwie ukraińskich gości ułatwiało ich poznanie, wymianę wzajemnych doświadczeń, umiejętności.
Pomysł realizacji przedsięwzięcia powstał w oparciu o projekt Fundacji Varietae pod nazwą „Przy wspólnym stole. Spotkania kulinarne dwóch kultur”. Idea zamysłu zrodziła się z przekonania, że zaproszenie do wspólnego gotowania i delektowania się posiłkami jest oznaką otwartości, zbliżenia. A wspólny stół kojarzy się z bezpośredniością, jest platformą do budowania nowych relacji, więzi. Atmosfera wspólnego stołu to nie tylko smaki i unoszące się aromaty, ale również emocje wywołane byciem razem, poczuciem, że to doskonały sposób na przyjemny, udany wypoczynek.
W sierpniowe, sobotnie przedpołudnie, ogródek położony za Szamotulskim Ośrodkiem Kultury wypełnił się wesołymi odgłosami dorosłych i dzieci. Tym drugim zaoferowano różnorakie animacje i zabawy na świeżym powietrzu. Spotkanie rozpoczęto od serwowania pysznych deserów owocowych z arbuzów, winogron, borówek, wiśni, a także letnich napojów, między innymi z dodatkiem mięty i cytryny. Po tym etapie przystąpiono do przygotowywania pierogów, które powstawały według sprawdzonych ukraińskich receptur. Ich efekty zachwycały lokalne gospodynie, które nie kryły podziwu dla kunsztu kulinarnego przybyszy zza wschodniej granicy.
– Koniecznie musimy poznać tajemnice ich ciasta, bo zrobione z niego pierogi rozpływają się w ustach – oznajmiały Monika Kubiaczyk i Kinga Ziołek z Kaźmierza.
Pojawiły się one na imprezie wraz z dziećmi Wiktorem, Mateuszem i Miłoszem, chwaląc trafny i piękny – jak określiły – zamysł przedsięwzięcia.
Kilkugodzinne kulinarne wyczyny zaowocowały sporymi zapasami pierogów w różnym wydaniu. Wśród nich znalazły się nadzienia: z kapustą kiszoną, z ziemniakami i cebulką, a także z wiśniami i słodkim serem. Tradycyjnych przysmaków przyrządzono tak wiele, że część z nich poporcjowano i zamrożono.
– Na nasz projekt otrzymaliśmy dofinansowanie między innymi od Wielkopolskiej Wiary i z Fundacji Netto. Uznaliśmy, że oprócz samego pomagania trzeba też integrować przybywających do nas emigrantów – mówi Tomasz Sobol, prezes szamotulskiej Fundacji Varietae. – Opracowaliśmy naszą koncepcję właśnie pod tym kątem i spodobało się to również Duńczykom, którzy także zdecydowali się nas wesprzeć. Według nich warto stawiać na integrację, bo ułatwia ona współpracę, wzajemną wymianę i uczy asygnowania. Dzisiejsze spotkanie jest drugim spośród sześciu zaplanowanych przez nas. Podczas pierwszej edycji przygotowywaliśmy barszcz ukraiński w Leśnym Zakątku w Szamotułach. Część barszczu przekazaliśmy szamotulskiej jadłodzielni. Po pierogach serwować będziemy pielmieni, czyli ukraińskie pierożki z mięsem. Za chwilę wystartujemy z projektem dla samych dzieci. Będą to zajęcia lego w grupie mieszanej, ukraińsko-polskiej. Będzie dwóch prowadzących zajęcia, żeby dzieci mogły wymieniać się spostrzeżeniami, wiedzą, umiejętnościami. Na pewno projekt ten przyda się jako przygotowanie do zajęć szkolnych. Służył będzie też przełamywaniu stereotypów. Bo niektórzy bardzo boją się pewnych relacji, zwłaszcza jeśli chodzi o odmienne, obce im narodowości. A wbrew pozorom łączy nas wiele wspólnego.
Weekendowe wydarzenie uzmysłowiło jego uczestnikom, że niezależnie od dzielących nas kilometrów, różnic etnicznych, mentalnościowych, posiłek staje się dla nas ogniwem spajającym.
Relaks przy stole z grupą sympatycznych, życzliwych, ciekawych świata osób, gwar radosnych rozmów i przyjazna aura to chwile, na które czekamy z utęsknieniem. To właśnie one na długo pozostają w naszej pamięci.
Takie rytuały dla naszych dziadków były obowiązkowym punktem tygodnia, źródłem czerpania pozytywnych wrażeń. Choć czasy się zmieniły i komunikacja przeniosła się w dużej mierze do przestrzeni wirtualnej, nadal potrzebujemy bycia ze sobą twarzą w twarz i bliskości innych. Przypominamy sobie na nowo, jak wielka magia tkwi nie tylko w rodzinnym przyrządzaniu posiłków, ale także w biesiadowaniu w szerszym gronie, inspirującym do odkrywania innych kultur, zwyczajów, tradycji, wybierania z nich tego, co najlepsze, uczenia się wzajemnego zrozumienia, troski i szacunku.
Kolejne spotkanie przy wspólnym stole zaplanowano na 20 sierpnia, godz. 10.00, na Zatorzu.
(mik)