Co zrobić z chamami i cwaniakami porzucającymi śmieci w miejscach publicznych?
Technicznie sprawa wygląda bardzo prosto. Spora część mieszkańców miasta składuje śmieci według przepisów. Według przepisów przesyłają też do kasy ZGK pieniądze. Obok nich – niejako równolegle – działa duża grupa obywateli, którzy nie ujawniają wszystkich członków swoich gospodarstw domowych.
Ci obywatele nadwyżki śmieci porzucają na poboczach leśnych duktów, polnych dróg lub w miejskich parkach. W najlepszym przypadku podrzucają swoje odpady do cudzych śmietników. Dzięki tej ekonomicznej inicjatywie, w portfelu zostaje im trochę grosza. Szkoda, że urząd miasta nie jest w stanie sprawdzić kto naraża budżet miasta na straty i kto porzuca swoje śmieci w miejscach publicznych.
Jest też i trzecia grupa obywateli. Są to obywatele, którzy za swoje posegregowane śmieci płacą jak urząd przykazał i na dodatek zbierają porzucone przez chamów śmieci po leśnych duktach, rowach i poboczach polnych dróg. Możecie ich nazywać naiwniakami, bo – jak twierdzą wtajemniczeni – śmieci i tak powrócą na swoje miejsce. I będą tak długo powracały dopóki urzędnicy skutecznie nie rozprawią się z cwaniakami.
Od kilku lat zaśmieconą przestrzeń naszego miasta oczyszczają ludzie, którzy chcą, aby miasto było schludne i ładne. Kilku przedsięwzięciom higienizacyjnym patronowała nasza gazeta. Braliśmy też w nich udział fizycznie, uzbrojeni w robocze rękawice i 120-litrowe worki.
Niektóre inicjatywy mają charakter regularnego interwału, to znaczy im więcej śmieci w mieście, tym więcej wydarzeń związanych z obywatelskim oczyszczaniem miasta i jego okolicy. Ostatni przykład z brzegu. Grupa mieszkańców tzw. „ostrorogskiego zatorza” postanowiła posprzątać polną drogę będącą przedłużeniem ulicy Jastrowskiej. Wynikiem ich pracy było zebranie blisko stu worków śmieci. Organizatorzy „samooczyszczania miasta”: Michał Karwacki, Mikołaj Trąbczyński i sąsiedzi, powiedzieli nam, że dotarli tylko do połowy tej niespełna ośmiusetmetrowej drogi. Jeśli dopisze im pogoda, to oczyszczą ją dla chamów do samego końca.