15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Grzęzną w błocie, toną w kurzu

Radny Najderek bezradnie rozkłada ręce

 – Droga jest błotnista, rozjechana, trudno przejezdna. Dzieci idące na autobus grzęzną w błocie. Tę drogę trzeba utwardzić – apelował w lutym szamotulski radny Bogdan Maćkowiak. Mowa o drodze w Piaskowie, prowadzącej od przystanku autobusowego w kierunku firmy Eldrut. Kiedyś łączyła Piaskowo z Baborówkiem.

O problemach mieszkańców i zlokalizowanych przy niej firm pisaliśmy niejednokrotnie. Doraźne naprawy są, niestety, doraźne. Na budowę nawierzchni z prawdziwego zdarzenia przyjdzie mieszkańcom jeszcze długo czekać, ale wyrównanie i utwardzenie tłuczniem jest pewnie w zasięgu finansowym gminy, choć lepszym – i trwalszym – rozwiązaniem byłaby droga pasowa. Wdzięczność korzystających z drogi murowana.

Albo błoto, albo kurz

– W marcu to było, kiedy naprawili drogę. Zaraz po tym, jak pisała o problemie wasza „Gazeta”. Ale już widać, że powoli robi się to samo co było, już robi się  tarka – żali się mieszkaniec Piaskowa, pan Lucjan. W Piaskowie mieszka 21 lat i jak sobie przypomina, tylko raz nieszczęsna droga, przy której mieszka, była porządnie utwardzona. O drodze rozmawiamy na drodze, w miejscu słynącym z tego, że po deszczach tworzą się tam ogromne kałuże.

Drogę niby naprawiono, ale tam, ooo tam… – wskazuje pan Lucjan – zrobiono przekop i już się w tym miejscu nasza droga zapada, już jest dół. Po deszczach będzie się zbierać woda. Dodatkowo elektrycy kopali niedawno wzdłuż drogi rów pod kabel, od strony szosy i od strony torów, który prowadzi do właśnie budowanej w wiosce stacji transformatorowej PKP. Tak rozryli drogę, że połowa była nieczynna. Kiedy zasypywali, piasek przerzucili na tę nierozkopaną stronę. I teraz koła samochodów wpadają tam w błoto, jak jest mokro, nawet do dziesięciu centymetrów. I zawsze już tak będzie, dopóki nie zostanie to porządnie utwardzone. Ja na tej drodze utopiłem samochód dwa razy, żona raz. I wyciągaliśmy się nawzajem z sąsiadami.

Pan Lucjan wspomina, że rozmawiał z kierownikiem firmy przebudowującej  linię kolejową. – On mi powiedział, że naszą drogę wyrównają (co stało się w marcu), ale też powiedział, że oni gminie zapłacili za jej zniszczenie. Duże pieniądze.

– Co mnie jeszcze denerwuje? – kontynuuje nasz rozmówca. – Lampy, które nie świecą. Dwie, od strony szosy Piaskowo – Kępa, nie działają. Z kolei kilka kolejnych stoi na prywatnych posesjach i oświetla – od strony posesji – drzewa, które rosną przy drodze, zamiast drogi. O, na przykład tamtą brzozę – wskazuje na ładne drzewo ślicznie podświetlone latarnią nibyuliczną.

– Ten słup elektryczny, podwójny, stojący najbliżej szosy, stoi w naszej drodze, bo ta droga powinna iść prosto. Kiedy drogę naprawiali, to powinno się ją wyprostować, aby była szersza i normalna, prosta. A teraz są zawijasy, samochody kręcą, kamienie wyrzucają kołami – mówi pan Lucjan. I podkreśla, że nie może złego słowa powiedzieć na kierowców Tirów z miejscowej firmy, ci bowiem jeżdżą wolno, nie kurzą, nie rujnują mizernego traktu.

Kaczmarek jedzie!

Na chwilę przerywamy rozmowę. Schodzimy z drogi. Od strony Piaskowa nadjeżdża auto osobowe z przyczepką.

Uwaga! Jedzie Kaczmarek i wiezie asfalt! – dowcipkuje redaktor Waldemar Górny.

Ładnych parę lat temu rozmawiałem z radnym Jerzym Najderkiem – kontynuuje opowieść o drodze pan Lucjan. – Dzięki niemu był wtedy zrobiony solidny remont, z solidnym utwardzeniem, profilowaniem. Starczyło na jakieś pięć lat.

Pytamy pana Lucjana, czy mieszkańcy zabiegali o budowę drogi pasowej. Specjalności burmistrza Kaczmarka. Na porządny asfalt ta część wioski (10 domów) raczej nie ma co liczyć, ale droga pasowa… Byłoby to jakieś rozwiązanie.

Przynajmniej dwa razy składaliśmy w tej sprawie pisma podpisane przez mieszkańców. Ale zaginęły… – mówi mieszkaniec.

Czyżby robota Rosjan? – żartuje redaktor Górny.

Ja to ostatnie pismo osobiście wrzucałem do skrzynki w korytarzu urzędu miasta. Ale jak później dzwoniłem, to w urzędzie mówili, że nic do nich nie dotarło – zaznacza pan Lucjan.

Bo tam sprzątaczka widocznie robi wstępną selekcję pism i wasze się nie załapało – szuka wyjaśnienia tajemnicy redaktor Górny.

To było bardzo dziwne, co tam się wyprawiało – komentuje nasz rozmówca. – Wszędzie w gminach, w Polsce, normalnie przyjmowano petentów, a Szamotułach nie dało się wejść do urzędu. Formalnie żadnej odpowiedzi na nasze pisma nie otrzymaliśmy. Rozmawiałem ostatnio z naszą sołtys, Izą Śliwą, ona też mówi, że były składane pisma co najmniej dwa razy.

Tymczasem od strony szosy Piaskowo – Kępa nadjeżdża Tir. Schodzimy z drogi. Tir wjeżdża na teren firmy. Koła skręcane pod ostrym kątem ryją koleiny, wyrzucają kamienie spod warstwy piasku.

Ooo… Widać, co się dzieje – pan Lucjan wskazuje ślady po przejeździe ciężkiego pojazdu. I dodaje: – W ostatnim miesiącu, kiedy nie padało, to tu był taki kurz, że nie wiem czy moje panele fotowoltaiczne przykryte grubą warstwą pyłu w ogóle działały. Stwierdziliśmy nawet z sąsiadem, że już lepiej było z dziurami, bo ludzie jechali wtedy wolno, pięć na godzinę i się nie kurzyło. A przy większej prędkości – masakra. Dopiero teraz, po miesiącu, umyłem samochód. Wcześniej się nie opłacało.

– O, tu, kamień wyleciał – pokazuje pan Lucjan niezłego klamota. – Rowerem pojedzie ktoś i leży. Ja widziałem jak się sąsiadka na tej drodze wyłożyła. A w ubiegłym tygodniu moja żona. Wjeżdżała na naszą drogę od strony szosy, a tam ciemno jest, lampy nie działają. I wywróciła się na takim właśnie kamieniu. Na pamiątkę po wywrotce ma potężnego siniaka na boku, powyżej biodra. Wysyłałem żonę do lekarza, ale nie chciała pójść. Na dowód pan Lucjan pokazuje nam w telefonie zdjęcie żony. Siniak faktycznie robi wrażenie. Redaktor Górny sugeruje wysłać fotkę burmistrzowi Kaczmarkowi.

Radny, niestety, bezradny

Jerzy Najderek, miejscowy radny, bezradnie rozkłada ręce.

– Sprawę drogi w Piaskowie znam od lat. Interweniowałem nie raz. Bez efektu. Nie ma pieniędzy, są ważniejsze sprawy – tyle można usłyszeć w urzędzie – mówi radny.

Przyznaje, że niezłym rozwiązaniem poprawiającym byt mieszkańców byłaby droga pasowa. – Gdzieś w gminie są budowane drogi pasowe, ale wedle jakiego klucza? Nie wiem. Tu, gdzie faktycznie byłaby potrzebna, to nie ma – dodaje zrezygnowany. I przypomina jak to burmistrz kiedyś ogłosił, że pierwszeństwo w budowie będą miały drogi z przygotowanymi projektami.

– No i zrobiliśmy taki projekt dla ulicy Polnej w Baborówku. I co? Oczywiście  nici. Do dzisiaj nie jest zrobiona. Teraz zabraliśmy się własnym sumptem za budowę chodnika na tej ulicy – mówi Najderek. I podkreśla, że w gminie Szamotuły łatwo nie jest.

Pan Lucjan, zgadzając się z ostatnim stwierdzeniem radnego, przypomina sobie w tym momencie, że w jednej z szuflad przechowuje cenne pismo urzędowe. Pędzi do domu, szuka, jest! Czego dotyczy?

We wrześniu 2012 roku złożyliśmy z żoną do gminy podanie o dotację na budowę przydomowej oczyszczalni ścieków, ekologicznej. No i dostaliśmy odpowiedź – pan Lucjan dumnie prezentuje pismo, opieczętowane i podpisane jak należy przez mgr inż. Agnieszkę Czapkę.

Odpowiedź, z dnia 1 października 2012 r., jest oczywiście odmowna. Najciekawsze jest jednak uzasadnienie odmowy: „W związku z uwzględnieniem Państwa nieruchomości w opracowanym dokumencie pn.: ‘Koncepcja programowo-przestrzenna rozwiązania kanalizacji sanitarnej we wsi Piaskowo oraz części Szamotuł – ul. Bolesława Chrobrego od nr 25 i 52A wraz z ulicami przyległymi’, który zakłada wybudowanie kanalizacji sanitarnej dla wspomnianych obszarów do roku 2017, nie można zakwalifikować Państwa do osób ubiegających się”.

Z pisma wynika, że od pięciu lat zapomniana przez Boga i ludzi droga w Piaskowie ma przynajmniej solidną kanalizację.

Ha, ha, ha… – śmieje się nasz rozmówca i jest to jego komentarz do sprawy. Ani dotacji, ani kanalizy. Jedynym śladem planowanej gminnej inwestycji jest pismo sprzed dziesięciu lat, które pan Lucjan może sobie oprawić w ramki i powiesić na ścianie. Jerzy Najderek o tym projekcie nawet nie słyszał.

Pan Lucjan pociesza się tylko przyszłorocznymi wyborami do samorządu. Może będzie nowy burmistrz, może coś drgnie…

(mal)

Na zdjęciu u góry: Albo w błocie albo w kurzu tonie droga w Piaskowie

 

 

 

Część wioski położona przy dawnej drodze z Piaskowa do Baborówka raczej nie doczeka się porządnego asfaltu. Rozwiązaniem byłaby droga pasowa

 

– Żona wjeżdżała rowerem na naszą drogę od strony szosy, a tam ciemno jest, lampy nie działają. I wywróciła się na takim właśnie kamieniu – pokazuje pan Lucjan. Jego żonie pozostał na pamiątkę solidny siniak

 

Stan techniczny drogi w Piaskowie pogorszyły ostatnio ekipy budujące stację transformatorową w wiosce oraz remontujące linię kolejową

Poprzedni
Następny