Sztuka, która zmusza do refleksji
Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Może to i truizm, ale jaki piękny!
Według socjologów człowiek w małym mieście lub dużej metropolii korzysta ze swojej wolności bez ograniczeń. W krajach demokratycznych redukcja owych ograniczeń widoczna jest gołym okiem. Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Najpiękniejszą witryną naszej wolności jest ulica. Nie patrzcie sobie pod nogi! Patrzcie na jej nową scenografię.
Od wielu lat na murach, płotach i trotuarach miejskich pojawiają się poruszające naszą wyobraźnię rysunki zwane popularnie graffiti, czyli obrazy i rysunki umieszczane w przestrzeni publicznej. Ci, którzy nie lubią nadmiaru słów, a kochają krótki treściwy przekaz, mówią o swoim świecie w sposób niepowtarzalny i mądry.
Ten rodzaj sztuki jest jedynym lekiem na wszechogarniającą nas reklamę i jej surowy tandetny komunikat. Nie muszę nikogo przekonywać, że sklepowa lub korporacyjna reklama ma swoje wady. Graffiti, które wkracza do naszych miast, wolne jest od ograniczeń, bo tworzą je osoby kreatywne kontestujące komercję i nudę.
Od dłuższego czasu z uwagą przyglądam się rozwojowi szamotulskiego malarstwa ulicznego. Rzecz jasna do śmietnika niepamięci należy wrzucić chamskie napisy w rodzaju „ChwDP” lub „Iwona ma krzywy ryj”. Mówię o sztuce, która zmusza mnie do refleksji i dialogu. Rozglądajcie się zatem dookoła, bo graffiti w Szamotułach jest naprawdę cool!
WAG.
Na zdjęciu u góry: Okienko dawnej taniej jatki przy starej rzeźni w Szamotułach
Właz do studzienki kanalizacyjnej – Szamotuły, ul. Powstańców Wlkp.
Malunki na skrzynce energetycznej na płocie posesji Kawalerów