Zawody strongmanów na polu pod Mutowem przyciągnęły tłumy
W okresie międzywojennym zawody siłaczy z udziałem Wacława Badurskiego przyciągały do sali Sudmanna czy hotelu El Dorado tłumy szamotulan. Tradycja tego typu imprez jest w Szamotułach najwyraźniej nadal żywa, bo niedzielne „Starcie tytanów strongman” na polach pod Mutowem również przyciągnęło tłumy.
Nazwiska typu Mariusz Pudzianowski, Krzysztof Radzikowski mają swoją moc. A jeżeli dodamy do tego gwiazdę disco polo Czadomana, to recepta na sukces gotowa. W niedzielę 4 września na mutowskie pola na „Prestiżowe zakończenie lata. Przedsiębiorcy mieszkańcom” zaprosił Marcin Wlizło, wicemistrz Polski strongman z 2020 roku i jego firma Prestige Gym & Fitness. Do organizacji imprezy dorzucili się finansowo miejscowi przedsiębiorcy.
Pudzian w roli sędziego
Na sportowej arenie pojawili się znani polscy siłacze, w roli sędziów – Pudzianowski i Radzikowski. Stawką zawodów był Puchar Polski Strongman. Po serii konkurencji typu przerzucanie gigantycznej opony, podnoszenie drewnianego pala, przerzucanie beczek nad poprzeczką czy przenoszenie ważących kilkaset kilogramów walizek, puchar wywalczył Robert Cyrwus. Drugie miejsce zajął Adam Roszkowski, a trzecie Dariusz Wejer.
Organizatorzy nie zapomnieli o publiczności. Były dmuchańce dla najmłodszych, zabawy sportowo-rekreacyjne, wystawa samochodów z czasów PRL, a na koniec koncert Czadomana.
„Prestiżowe zakończenie lata” wywołało nienotowane od dawna w stolicy powiatu zainteresowanie. Na polach za firmą Ster pojawiły się ogromne rzesze ludzi, a sznury samochodów sparaliżowały ruch na Zamkowej, Nowowiejskiego i drodze do Mutowa. Z braku parkingów każdy parkował gdzie popadło. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby do Mutowa musiała dojechać karetka pogotowia ratunkowego czy straż pożarna. Same popisy siłaczy mogli komfortowo oglądać tylko ci, którym udało się zająć miejsca bezpośrednio wokół areny zmagań. Reszcie pozostało oglądanie pleców szczęśliwców.
– Takiej ilości samochodów mieszkańcy Mutowa jeszcze nie widzieli. Był kompletny paraliż komunikacyjny – przyznaje radna miejska Ilona Kaluga.
Mimo tych niedogodności impreza bardzo się publiczności podobała. W mediach społecznościowych pojawiło się pod adresem organizatorów wiele pochlebnych opinii.
„Naprawdę ogromne brawa za chęci i zorganizowanie takiej imprezy. Było super! Włodarze miasta – wstydźcie się” – komentuje pani Dagmara. „Brawa dla pana Marcina i innych sponsorów za zorganizowanie takiej imprezy. Po tłumach widać jak ludzie są spragnieni takich wydarzeń” – dodaje pani Marta. „Nie wiadomo czy płakać czy się śmiać. Gość z siłowni na podwórku zrobił lepszą imprezę niż nasi włodarze Dni Szamotuł za miliony” – uważa pan Paweł.
– Ja się cieszę, że taka impreza się odbyła. Takich imprez powinno być więcej, ale w odpowiednim rejonie i przy pomocy gospodarza gminy – dodaje radna Ilona Kaluga.
Dlaczego nie na stadionie?
Podobnie jak radna Kaluga, zdecydowana większość zainteresowanych niedzielnymi popisami siłaczy uważa, że pola pod Mutowem to nie jest najszczęśliwsza lokalizacja dla tego typu imprezy. Miejscem dla zawodów powinien być stadion miejski. Dlaczego Pudzianowskiego i spółki nie oglądaliśmy na obiekcie przy ul. Sportowej? Jak można było usłyszeć od jednych, do porozumienia nie doszło, bo gospodarz stadionu miał zażądać od organizatorów „Prestiżowego zakończenia lata” zbyt wysoką cenę za wynajem, inni – jeszcze lepiej poinformowani – twierdzili, że dlatego, iż Centrum Sportu nie chciało zasponsorować imprezy kwotą – bagatela – 40 tys. zł.
– Nikt się do nas nie zgłaszał w sprawie udostępnienia stadionu. Jestem taką informacją zaskoczony – wyjaśnia Rafał Krzykała, prezes Centrum Sportu Szamotuły.
I dodaje: – Owszem, zgłaszali się do nas strongmani, ale to było na początku 2020 roku. Chodziło o organizację majówki. Potem wybuchła pandemia i nasze obiekty sportowe musieliśmy zamknąć. Od tego czasu nikt się do nas nie zgłosił, żadne zapytanie o możliwość wynajęcia stadionu do nas nie wpłynęło. Więc nie ma takiej opcji, że ktoś strongmanów nie wpuścił na stadion, no bo nikt się do nas nie zgłosił. A przecież mogli przyjść. Jeszcze wcześniej, w roku 2019 także pojawił się temat organizacji zawodów strongmanów na obiektach zarządzanych przez spółkę, jednak oczekiwania organizatorów skierowane do spółki dotyczyły także partycypacji w kosztach organizacji imprezy, które okazały się zbyt wysokie. Domniemywam, że cała ta obecna sytuacja raczej nie dotyczy wydarzeń sprzed dwóch i trzech lat. Podkreślam – w tym roku nikt nie zgłosił się do spółki z pismem o udostępnienie obiektu na organizację imprezy typu zawody strongmanów, zatem oskarżenia w stosunku do spółki Centrum Sportu są zupełnie nieuzasadnione i niezrozumiałe.
Prezes Krzykała jest też zdumiony pogłoskami o 40 tys. zł z kasy centrum dla organizatorów niedzielnej imprezy. – Spółka nie ma pieniędzy, aby dorzucać do imprezy aż tak duże środki. Staramy się raczej zarabiać.
Gdyby w przyszłości organizatorzy zawodów siłaczy zwrócili się do Centrum Sportu z prośbą o udostępnienie stadionu, mogą liczyć na pomoc i życzliwość.
– Jasne, że udostępnimy stadion, temu przecież służy obiekt sportowy, jestem za – zapewnia Rafał Krzykała. – I wcale spółka nie musi na tym jakoś drastycznie zarobić. Bo nie na wszystkich imprezach trzeba zarabiać.
(mal)
Na zdjęciu u góry: Aż strach pomyśleć co by było, gdyby do Mutowa musiała dojechać karetka pogotowia ratunkowego czy straż pożarna
Popisy siłaczy mogli komfortowo oglądać tylko ci, którym udało się zająć miejsca bezpośrednio wokół areny zmagań. Reszcie pozostało oglądanie pleców szczęśliwców