Będzie się domagać od gminy Szamotuły odszkodowania w kwocie co najmniej 1 mln zł
Samorządowcy na razie wstrzymali się z feralnym planem
Mieszkanka gminy Szamotuły zapowiada, że będzie się domagała od niej odszkodowania w kwocie co najmniej 1 mln zł, jeśli samorząd lokalny przyjmie niekorzystne dla niej rozwiązania.
Kobieta uważa, że poniosłaby znaczne straty finansowe, w sytuacji gdyby wprowadzone zostały w życie zaproponowane założenia, związane z zasadami wykorzystywania terenów znajdujących się w części wsi Piaskowo i w rejonie ul. Zygmunta Starego oraz rzeki Samy w Szamotułach.
„Oświadczam, że w sytuacji podjęcia przedmiotowej uchwały w sposób istotny obniżeniu ulegnie wartość mojej nieruchomości. Wykluczona zostanie bowiem możliwość jakiejkolwiek zabudowy, w tym zabudowy siedliskowej. W związku z powyższym sygnalizuję, że będę dochodziła odszkodowania z tytułu utraty wartości gruntu. W chwili obecnej moją szkodę szacuję na kwotę nie niższą niż 1 000 000 zł. Zgodnie z przepisami ustawy o planowaniu przestrzennym (art. 36 i 37) wysokość odszkodowania ustalana jest w oparciu o operat szacunkowy. Zlecę go niezwłocznie po podjęciu przedmiotowej uchwały. Z wstępnych ustaleń rzeczoznawcy wynika, że wartość działki spadłaby co najmniej 10-krotnie” – informuje mieszkanka Piaskowa, w piśmie datowanym na 25 stycznia, skierowanym do burmistrza Szamotuł i rady gminnej.
Jaki będzie finał?
Po tym jak pismo dotarło do urzędu miejskiego, samorządowcy gminni wycofali z porządku obrad odbywającej się 27 stycznia sesji projekt uchwały dotyczący planu zagospodarowania części Piaskowa i wspomnianego rejonu Szamotuł.
Do drażliwego tematu odniósł się szef komisji komunalnej, na której omawiana była propozycja budzącej kontrowersje uchwały.
– Tak, wpłynęło pismo od jednej z mieszkanek tamtej okolicy – przyznaje Marek Pawlicki i wyjaśnia: – Po wysłuchaniu opinii radcy prawnego i zaakceptowaniu stanowiska komisji przez burmistrza, komisja komunalna postanowiła przyjrzeć się temu z bliska. Czy rzeczywiście w razie dokonania przewidzianych przekształceń będą mogły one kolidować z interesem osób prywatnych i czy z tego tytułu samorząd musiałby wypłacać jakieś odszkodowania. Problem tkwi w tym, że po zatwierdzeniu opracowanych planów, niektóre z terenów byłyby wyłączone spod zabudowy jako tereny chronione lub rolne. Nie byłoby możliwości dzielenia tych terenów na działki nadające się do zamieszkania. Chodzi o racje ludzi posiadających tam grunty, które nie są przeznaczone na cel budowlany. Ich właściciele chcieliby, by umożliwić im taki właśnie sposób użytkowania działek. Wtedy automatycznie wzrosłaby cena ich gruntów. Dlatego ta nieścisłość musi zostać wyjaśniona. W planie, o którym mowa, część terenów, na których istnieją już zabudowania mieszkalne, ma mieć utrzymany ten charakter. Ale nie tworzymy nowych działek budowlanych. Pismo w sprawie ewentualnego odszkodowania wpłynęło do urzędu krótko przed posiedzeniem komisji. Na gruntach o które chodzi, zawsze istniały łęgi, tereny nieurodzajne, siedliska, ostoje przyrody, a nie strefy zabudowy. Traktowano je jako naturalną osłonę ekologiczną miasta.
Miejsca ważne z archeologicznego punktu widzenia
– Znajdują się tam również miejsca bardzo ważne z archeologicznego punktu widzenia, ze względu na położenie Starych Szamotuł. Istniał tam kiedyś tak zwany szamotulski Świdwin. To okolica dorzecza Samy ciągnąca się w kierunku ul. Wojska Polskiego. Jest więc cenna ze względów historycznych. Uważam, że na tego typu obszarach nie powinno się przeprowadzać żadnych działań inwestycyjnych. Tereny te wymagają ścisłego dozoru archeologicznego. Wiem tylko, że to co zostało wydzielone w planie zagospodarowania, to tereny na których mieszka obecnie autorka skierowanego do urzędu pisma. Nie możemy patrzeć tylko przez pryzmat prywatnych potrzeb i oczekiwań, bo interes jednostki nie zawsze jest interesem gminy i na odwrót. Szczegóły w tej sprawie ustalimy podczas kolejnej lutowej komisji, po dokładnym zapoznaniu się ze sprawą – wypowiada się przewodniczący komisji komunalnej i wiceszef samorządu gminnego, Marek Pawlicki.
Inne argumenty w drażliwej kwestii przytacza Szymon Kucharski, zięć kobiety, która ostrzega, że będzie zmuszona ubiegać się o odszkodowanie od szamotulskiego samorządu miejskiego.
Zabiegi o wybudowanie domu kończą się fiaskiem
– Od 2015 roku sprawa ta 6 razy trafiała do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, po czym kierowana była do ponownego rozpatrzenia przez urząd miejski. Za domem teściowej, jako jej zięć, chciałem postawić sobie dom. Radni chcieli tam zrobić obwodnicę. Jeden z nich rozmawiał ze mną, podnosząc głos. Całe szczęście, że obwodnica nie będzie jednak przebiegała przy rodzinnych działkach. Wiem jaki przy alei Jana Pawła II jest hałas od ruchu na drodze. Nie chcę mieć obwodnicy 50 m od domu. Chcę mieszkać tam gdzie jest cisza, spokój i nic nie będzie rozbudowywane. Miejsce na którym chcę posadowić dom jest terenem rolnym, zaliczanym do V i VI klasy gruntów rolnych, traktowanym jako nieużytki. Jak to jest, że IV klasę ziemi na Kępie przeznaczono w naszej gminie pod mieszkaniówkę, a VI klasy ziemi nie wolno? Spór toczy się o to, że w studium kierunków zagospodarowania gminy Szamotuły nasze działki przeznaczone są pod zabudowę zagrodową. Czyli może tam funkcjonować gospodarstwo rolne. Mogą też znajdować się szklarnie, folie pod którymi rosną rośliny, czy wiata na słomę. A gmina twierdzi, że istnieje tam zakaz zabudowy kubaturowej. Wobec tego nie będę mógł urządzić siedliska, wiaty na chociażby przechowywanie słomy, jako rolnik. Studium mówi jasno i wyraźnie, co może tam powstać, a samorząd nie zgadza się na jakąkolwiek zabudowę na naszych działkach. Nawet jeśli byłby to obiekt kubaturowy rolniczy – wyjaśnia Kucharski.
„Tak się kończy, kiedy robi się komuś na złość”
– Nie rozumiem działania gminy, która w naszym przypadku zakazuje zabudowy, a przy ul. Rzecznej w Szamotułach proponuje wzniesienie bloków, choć istnieją tam łęgi będące ostoją dla ptaków i zwierząt. Bo na teren przy ul. Rzecznej samorząd miejski podpisał umowę z deweloperem i teraz trzeba zrobić plan. Odpowiadając na nasze starania o przekształcenie działek o charakterze rolniczym na obszar pod zabudowę mieszkaniową, gmina zaznacza, że istnieje już za duży procent gruntów pod mieszkaniówkę. W obrębie naszych nieruchomości jest niewielki klin zarezerwowany pod mieszkalnictwo. Wystąpiliśmy z wnioskiem, by chociaż tę część można było wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem. W opinii gminy to tylko nieznaczny fragment i nasz wniosek został odrzucony. Ale ten mały teren obejmuje szerokość 14 m, a z drugiej strony szerokość 9 m. Jestem zatem w stanie postawić tam dom. Do naszej rodziny należy kilka działek położonych w Piaskowie, zajmujących ponad 2 ha. Problem o którym mówimy, dotyczy nie tylko nas, ale także sąsiadów. Wzdłuż biegnącej obok nas drogi znajdują się przecież budynki. Radni miejscy nawet nie pofatygowali się, żeby zobaczyć jak tam wygląda. Dopiero kiedy zapowiedzieliśmy, że będziemy ubiegać się o odszkodowanie, nagle samorządowców oświeciło i wstrzymali się od podjęcia przygotowanej uchwały. To nie jest tak, że radni i burmistrz decydują sobie o wszystkim, bez ponoszenia żadnych konsekwencji. Prawo mówi jasno i wyraźnie, jeżeli na skutek decyzji rady miasta i gminy wartość danej nieruchomości wzrasta, to samorząd pobiera tak zwaną opłatę planistyczną. Ale jak wartość gruntów maleje, to niestety trzeba liczyć się z odszkodowaniami. Kiedy mam działkę o powierzchni 3 tysięcy metrów i według studium zapisane jest to miejsce pod siedlisko, to znaczy że może powstać tam zabudowa gospodarcza, dlaczego nagle w nowym planie nie ma być takiej możliwości? Na dzień dzisiejszy mogę sprzedać tę działkę rolnikowi, w cenie 50 zł za 1 m kw. pod dom jednorodzinny, pod budynki gospodarcze służące do przechowywania maszyn i sprzętu, pod magazyny rolnicze. Jeśli jednak gmina stwierdza, że taka opcja jest nieaktualna i na piaskach ktoś ma sobie uprawiać rolę, to ta ziemia jest warta 5 zł. Dlatego właściciel gruntu uznał, że będzie domagał się 1 mln zł odszkodowania. Wystarczy policzyć sobie ile wynosi 25 tys. m kw. razy 45 zł. Zanim skierowaliśmy do gminy pismo zapowiadające, że wystąpimy o zrekompensowanie poniesionych strat, zwróciliśmy się do sądowego biegłego rzeczoznawcy majątkowego, który wykonał odpowiedni operat szacunkowy. W każdej chwili możemy go przedstawić. Poza tym, jeżeli płacę podatek za działkę o wielkości 3 tys. m kw. w wysokości 1500 zł rocznie jak za drogę, a droga ta ma służebność, bo sąsiedzi mają prawo nią przejeżdżać, to jak mogą nagle ująć w planie ten obszar jako rolę? Obok przebiega gminna działka drogowa i też ją samorząd szamotulski kwalifikuje jako rolę. Pytam się więc – jaki dojazd mają mieć działki położone przy tej drodze? Przez pole w żadnym wypadku. Tak się kończy, kiedy robi się komuś na złość – komentuje drażliwy temat Szymon Kucharski.
Objaśnienie zdjęcia:
– Na dzień dzisiejszy mogę sprzedać działkę rolnikowi w cenie 50 zł za 1 m kw. pod dom jednorodzinny, pod budynki gospodarcze służące do przechowywania maszyn, pod magazyny rolnicze. Jeśli jednak gmina stwierdza, że taka opcja jest nieaktualna i na piaskach ktoś ma sobie uprawiać rolę, to ta ziemia jest warta 5 zł – wyjaśnia Szymon Kucharski. Jest on zięciem autorki pisma, w którym powiadomiła ona samorząd miejski, że będzie domagała się od gminy Szamotuły wypłaty rekompensaty za obniżenie wartości swojej nieruchomości położonej w Piaskowie