
Kaczmarek : – Moglibyśmy sobie pogwizdać
– Gmina powinna zastanowić się nad strategicznymi wyzwaniami ekologicznymi, które nas czekają w związku z globalnym ociepleniem. Często ten temat był bagatelizowany, a już za kilkanaście lat będziemy mieć problem z egzystencją – przestrzega burmistrz Szamotuł Włodzimierz Kaczmarek.
Tocząca się ostatnio w łonie szamotulskich samorządowców dyskusja dotycząca koniecznych inwestycji proekologicznych, zwłaszcza w odnawialne źródła energii, skłoniła Włodzimierza Kaczmarka do szerszego spojrzenia na tematy związane z ekologią. W poniedziałek burmistrz zabrał głos na posiedzeniu gminnej komisji budżetu.
Kłopot z wodą…
– Musimy myśleć o oszczędzaniu przede wszystkim wody, bo ona jest nam niezbędna do normalnego funkcjonowania, o energooszczędności – apelował do radnych. – My sobie jakoś poradzimy, ale kolejne pokolenia będą mieć poważne problemy. Jako gmina powinniśmy mocniej zacząć zerkać w te obszary, które są bardziej zagrożone.
Burmistrz wskazał, że zasoby wody, którymi w tej chwili dysponuje gmina, zaczynają się kurczyć. Poziom wód w eksploatowanych obecnie trzech ujęciach spadł o jeden metr, a to jest bardzo dużo. Czy w związku z tym grozi nam niedobór wody? Na razie nie. Zakład Gospodarki Komunalnej planuje w przyszłym roku uruchomić czwarte ujęcie, w Gałowie.
– A jeśli przyjdzie nam budować kolejne studnie, to będzie trzeba rozbudować stację uzdatniania wody, która była wprawdzie zrobiona na zapas, ale przy tej sytuacji, szczególnie w ostatnich latach totalnych susz, to wszystko zaczyna być za mało – przewiduje Kaczmarek.
– To o czym pan mówi, to sama oczywistość – komentował słowa włodarza radny Tomasz Łączkowski. – Ale istotne jest, aby w naszych Szamotułach nie niszczyć przyrody i naturalnych zasobów wody. Tak jak to miało miejsce na ulicy 3 Maja, gdzie torfowisko zostało zepchnięte spychaczami, a następnie osuszone. Pompy dzień i noc odprowadzały stamtąd wodę do morza. Teraz znów słyszę, że w dolinie Samy coś niedobrego się dzieje. Jak my będziemy degradować naturalne środowisko, osuszać bagna, to nie możemy się dziwić, że poziom wody nam się obniża – ostro recenzował politykę Kaczmarka w zakresie gospodarki przestrzennej, podporządkowanej, jego zdaniem, interesom deweloperów.
Jak zaznaczał burmistrz, gmina powinna przede wszystkim inwestować w takie przedsięwzięcia, które pozwolą wykorzystać tę wodę, która mamy. – Wodę, która jako deszczówka, czy pochodząca z oczyszczalni ścieków po oczyszczeniu, bez wykorzystania, bezkrytycznie spływa do morza. Naturalne zasoby powinny być lepiej wykorzystane, rzeki uregulowane i tu widziałbym bardzo duży potencjał, bo z resztą to my sobie poradzimy. Natomiast my marnotrawimy mnóstwo wody, która spływa bezpowrotnie do morza – mówił.
I trudno byłoby nie przyklasnąć słowom gospodarza gminy, gdyby nie zbywane apele Ilony Kalugi i Grażyny Augustyniak o wykorzystanie deszczówki na Rynku choćby do podlewania tamtejszej zieleni. Instalację do gromadzenia wody opadowej radne sugerowały zbudować przy okazji kończących się właśnie prac rewitalizacyjnych. O słuszności uwag Tomasza Łączkowskiego nie trzeba nawet pisać.
A do tego kryzys energetyczny
Kolejnym problem, na który zwracał uwagę Włodzimierz Kaczmarek, jest kryzys energetyczny. Jego pierwszą ofiarą w gminie jest pływalnia, która ma być zamknięta od 1 stycznia. Gmina wprawdzie planuje inwestycje mające uniezależnić basen od drogiego prądu i gazu, ale…
– Mamy ogromny deficyt budżetowy związany z kryzysem energetycznym – zwracał uwagę burmistrz.
– Jesteśmy zadłużeni po uszy… – podkreślał Tomasz Łączkowski.
– Nieprawda, nieprawda! – stanowczo zaooponował Kaczmarek. – Mówi pan nieprawdę. W takim stopniu zadłużenia funkcjonujemy chyba od 2011 roku i z powodzeniem sięgaliśmy po ogromne pieniądze i robiliśmy ogromne inwestycje za pieniądze unijne i zadłużenie tutaj nie ma nic do rzeczy – irytował się włodarz.
Po czym dodał: – Koszty utrzymania nas zabijają. Tak samo jak mieszkańców, tak samo i nas. Ja mam tego świadomość, natomiast mieszkańcy może nie do końca sobie z tego zdają sprawę jak trudny okres czeka nas jako mieszkańców Polski przy takiej inflacji, przy takich cenach paliw, energii. Ja nie pamiętam, żeby samorząd był w tak trudnej sytuacji. Nie tylko nasz, ale wszystkie.
Burmistrz Kaczmarek jest jednak dobrej myśli. Widzi światełko w tunelu. Przekonuje, że z roku na rok będzie lepiej. Na czym opiera swój optymizm? Na zainteresowaniu inwestorów gminą Szamotuły.
„Pchają się drzwiami i oknami”
– Jest coraz większe zainteresowanie naszą gminą ze strony nowych inwestorów. Pchają się drzwiami i oknami, szukają dziesiątek hektarów pod inwestycje i jeżeli te rzeczy spełnią się, to za kilka lat do kasy gminy będą wpływały ogromne pieniądze z podatków, tak samo jak wpływają w Tarnowie Podgórnym czy w Suchym Lesie z tytułu tych wielkopowierzchniowych różnego rodzaju inwestycji – tłumaczył radnym.
Zdaniem Kaczmarka, atrakcyjność Szamotuł wynika z położenia nieopodal zachodniej obwodnicy Poznania, z uwagi na przebiegającą przez miasto zmodernizowaną linię kolejową, wreszcie z planowanej budowy obwodnicy stolicy powiatu. – Tu będzie naprawdę duży ruch pod kątem inwestycyjnym. On już jest bardzo duży – dowodził.
Burmistrz dostrzegł chyba lekkie niedowierzanie malujące się na twarzach radnych, bo dodał: – Na razie jest niewidoczny, bo on się odbywa w ramach budowania pewnych koncepcji.
Następnie kontynuował niezrażony: – Ale na tę chwilę mamy zainteresowanych inwestorów naprawdę na dziesiątki hektarów ziemi inwestycyjnej w Szamotułach.
Kaczmarek jest przekonany, że jeśli przewidywany przez niego boom inwestycyjny nastąpi, to gminie będzie dużo łatwiej prosperować. Za inwestorami mają się bowiem pojawić pracownicy, a więc płatnicy podatku dochodowego i konsumenci gminnych usług. Czyli będzie dobrze, a nawet lepiej.
– A dzisiaj mamy problem, bo jest kryzys, a nie dlatego, że mamy zadłużenie – polemizował z Tomaszem Łączkowskim. – Z zadłużeniem spokojnie funkcjonujemy od iluś tam lat, na bezpiecznym poziomie i to przyniosło nam możliwość inwestowania i sięgania po fundusze unijne. Bo gdybyśmy nie brali kredytów, to moglibyśmy sobie pogwizdać i pomarzyć o funduszach zewnętrznych. Łącznie z Polskim Ładem – zakończył emocjonujące wystąpienie. Ale Tomasza Łączkowskiego nie przekonał.
Marek Libera
Foto: Włodzimierz Kaczmarek z optymizmem spogląda w przyszłość: – Jest coraz większe zainteresowanie naszą gminą ze strony nowych inwestorów. Pchają się drzwiami i oknami, szukają dziesiątek hektarów pod inwestycje