15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Zaproś kominiarza, zanim odwiedzą cię strażacy

Finał zapalenia się sadzy w kominie

W niedzielę 17 grudnia płomienie pojawiły się w budynku gospodarczym w Obrowie. Służby zostały zaalarmowane o godz. 15:18 i wkrótce miały pełne ręce niebezpiecznej roboty.

Dyżurny ze stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej wysłał na pomoc trzy zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Szamotułach, po jednej z ochotniczych straży w Obrzycku, Słopanowie i Ostrorogu.

Pierwsi dojechali strażacy z OSP Obrzycko. Wejście do akcji załogi wielkiej scanii P410 z Państwowej Straży Pożarnej w Szamotułach, wyposażonej w zbiornik na wodę o pojemności 8400 litrów, zrobiło wyraźną różnicę. Mały basen wody wylany w ciągu kilkudziesięciu sekund sprawnie zdusił płomienie.

Dodajmy, że szamotulscy strażacy zawodowi mieli tego dnia intensywne popołudnie. Około godz. 14:45 wyruszyli scanią do pożaru w domu przy ul. Kwiatowej we Wronkach, gdzie sytuację udało się sprawnie opanować. Ledwie dojechali na miejsce, aż tu przyszedł kolejny alarm z centrali. Dostali rozkaz wyjazdu do pomocy przy pożarze w Obrowie.

A sytuacja była także tutaj groźna. W bezpośrednim niebezpieczeństwie znalazł się dom mieszkalny, odległy od płonącego budynku o kilka metrów. Na szczyt jego dachu porywisty wiatr chwilami kierował iskry, gęsty dym i rozgrzane do czerwoności powietrze. Śmierdzące czarne kłęby snuły się dalej w kierunku północno-wschodnim, nad sklepem, jednopiętrowym blokiem i parkiem przy drodze do Słopanowa.

Strażacy odłączyli dopływ prądu do budynków, podali cztery prądy gaśnicze (w tym jeden pianą) na intensywnie płonący budynek gospodarczy i jeden prąd gaśniczy w obronie zagrożonych budynków. Potem oddymiali i przewietrzali pomieszczenia, sprawdzili kamerą termowizyjną czy w mroku nie kryją się zarzewia ognia i dogasili pogorzelisko. Na szczęście osoby przyglądające się najbardziej niebezpiecznej części akcji nie podchodziły zbyt blisko, gdyż donośne trzaski i erupcje płomieni skutecznie ich do tego zniechęcały.

Od wysokiej temperatury ucierpiał lewy bok 20-letniego BMW 745i, które znajdowało się tuż obok płonącego budynku. Piekielne gorąco bijące od pożaru nie pozwoliło już właścicielowi podejść do samochodu, żeby wsiąść i odjechać w bezpieczne miejsce.

Strażacy wstępnie ocenili, że przyczyną pożaru było zapalenie się sadzy w kominie kotłowni znajdującej się w budynku gospodarczym. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że problem dostrzeżono już zbyt późno…

RB

 

Foto u góry:

O godzinie 15:36 pożar był w pełni rozwinięty. Ciepło bijące od płomieni dało się wyczuć nawet w odległości 50 metrów. Dopiero błyskawicznie wylanie kilku metrów sześciennych wody pozwoliło strażakom przejąć inicjatywę

 

Kilka minut później ratownicy mogli już wejść do wnętrza w aparatach tlenowych

Poprzedni
Następny