Pieszy wciągnięty pod ciężarówkę zginął na miejscu
Wypadek z piątkowego poranka zapisze się w pamięci wielu ludzi wśród najczarniejszych kart. Pod ciężarówką z firmy odbierającej odpady zginął pieszy. Okoliczności tragedii są przytłaczające. Tym bardziej, że prawdopodobnie był to skutek fatalnego zbiegu okoliczności. Mimo, że ani nieszczęsny kierowca, ani Bogu ducha winny pieszy nie mieli złej woli.
W piątek 25 marca przed godz. 9:30 uwagę wielu szamotulan zwrócili zdenerwowani ludzie krążący wokół ciężarówki marki Mercedes przewożącej kontener na śmieci. Blokowała jeden pas ruchu na ul. Dworcowej po stronie szamotulskiego magistratu.
Okazało się, że pod jej podwoziem tkwił zaklinowany mężczyzna. Zakrwawiony i niedający znaków życia. Jak się tam znalazł, początkowo pozostawało makabryczną zagadką.
Wstępnie nie było nawet wiadomo, w którym miejscu miasta pieszy został wciągnięty pod ciężarówkę. Dlatego na kilka godzin zamknięto ulicę Wroniecką od placu Sienkiewicza, Rynek, Ratuszową i Dworcową do al. Jana Pawła II. Boczne ulice obstawiły policyjne radiowozy, oznakowane i nieoznakowane. Ci, których ta tragiczna sytuacja przypadkowo zastała w pobliżu Rynku, musieli uzbroić się w dużo cierpliwości i czekać na odblokowanie przejazdu.
Policjanci wykonali tytaniczną pracę, próbując jak najszybciej, choćby wstępnie wyjaśnić okoliczności tragedii. Pomocny okazał się zapis z kamery monitoringu na frontowej ścianie banku BGŻ BNP Paribas. Okazało się, że do nieszczęścia doszło na przejściu dla pieszych na rynku przy przełazku do ulicy Szkolnej.
Kierowca mercedesa zatrzymał się przed przejściem, żeby przepuścić przechodnia nr 1, który był dla niego dobrze widoczny „na godzinie pierwszej-drugiej”, jeśli przyjąć różę kierunków według tarczy zegara. Natychmiast potem ruszył, nie zauważając jednak przechodnia nr 2, który nadszedł chodnikiem „z godziny czwartej” i wkroczył na pasy tuż przed ciężarówkę. W ostatnich kilku sekundach nieszczęśnik cały czas znajdował się w martwym polu widoczności, patrząc z fotela kierowcy ciężarówki.
Pech chciał, że nikt nie zauważył tego fatalnego momentu i nie podniósł alarmu we wczesnej fazie zdarzenia. Pieszy nie został najechany kołami, lecz przewrócony i wciągnięty pod spód pojazdu. Zapewne stracił przytomność i zaczepił się ubraniem o podwozie. Wskutek tego ciężarówka przeciągnęła go prawie 600 metrów. Zatrzymała się na ul. Dworcowej, przy wjeździe na duży parking w sąsiedztwie urzędu miasta, przed sklepem ogrodniczym. W tym miejscu wzburzone osoby postronne uświadomiły kierowcę, że pod jego ciężarówką znajduje się człowiek.
Wkrótce zaroiło się od niebieskich „kogutów”. Za osłoną czerwonych parawanów i ustawionych zderzak w zderzak wozów bojowych strażacy użyli sprzętu hydraulicznego i pneumatycznego, żeby wydostać zaklinowanego poszkodowanego spod pojazdu. Niestety, 63-letni mieszkaniec Wronek odniósł rozległe i śmiertelne obrażenia ciała. Nie było szans na przywrócenie czynności życiowych. Ten wypadek wstrząsnął nawet ratownikami, strażakami i policjantami z długoletnim stażem w służbie, którzy wiele w swoim życiu widzieli.
Jak poinformowała aspirant Sandra Chuda, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach: – Funkcjonariusze policji pod nadzorem prokuratora wykonali czynności procesowe, czyli m.in. przesłuchali świadków, wykonali oględziny oraz zabezpieczyli ciężarówkę. W związku z podejrzeniem spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, 37-letni kierowca został zatrzymany. To już trzeci wypadek, do którego w ostatnim czasie doszło na terenie naszego powiatu w rejonie przejść dla pieszych. Apelujemy o ostrożność na drogach!
RB
Na zdjęciu:
Tragedia wstrząsnęła Szamotułami. Nie pamiętamy podobnego wypadku. Jego okoliczności badają policjanci pod nadzorem prokuratora