
Awantura na koniec roku. Pawelczak kontra Wieczór
Zaczęło się miło i sympatycznie. Od życzeń noworocznych. A potem burmistrz Wronek Mirosław Wieczór nieśmiało wspomniał coś o stacji pogotowia ratunkowego przy Polnej. No i ruszyła… ostra wymiana zdań – mówiąc delikatnie – pomiędzy dawnymi współpracownikami z wronieckiego ratusza: Mirosławem Wieczorem i Remigiuszem Pawelczakiem. W roli rozjemcy wystąpił Józef Kwaśniewicz. Co tylko dodało kolorytu awanturze.
Ostatnia w kończącym się roku 2022 sesja rady powiatu, w minioną środę, zapowiadała się spokojnie. W programie uchwalenie budżetu i parę drobiazgów. Odkąd Przemysław Nowak z ław opozycji przeniósł się na miejsca rządowe, nie ma nawet zwyczajowych wierszyków jego autorstwa, które wprowadzały miłe ożywienie w samorządową monotonię. Nawet wystąpienia byłego starosty stały się na tyle przewidywalne, że wzbudzają emocje już tylko u obecnej starosty Beaty Hanyżak.
Wieczór liczy na dialog
Mirosław Wieczór na sesji powiatowej pojawił się niespodziewanie. Złożył grzecznie życzenia noworoczne, wyraził nadzieję na owocną współpracę pomiędzy powiatem a gminą Wronki. Oraz na dialog. Po czym dodał: – Dyrektor szpitala i wicestarosta zadecydowali, że karetka pogotowia ratunkowego będzie stacjonować w nowym miejscu. Zapewniam, że nasze, bezpłatnie użyczane pogotowiu pomieszczenia – szpital płaci tylko za prąd – są bezpieczne i mogą służyć pogotowiu dalej.
I tym niewinnym stwierdzeniem burmistrz Wronek rozpętał burzę. O co chodzi?
Chodzi o to, że w czwartek 15 grudnia ratownicy medyczni z Zespołu Ratownictwa Medycznego dyżurujący przy ul. Polnej 3B we Wronkach (budynek gminy) zauważyli u siebie objawy mogące świadczyć o zatruciu tlenkiem węgla. I potwierdzili obecność tlenku węgla elektronicznym miernikiem. Wezwani na miejsce strażacy dokonali ponownych pomiarów. Tlenku węgla już nie było. Mimo to, zespół z karetką przeniesiono na ul. Mickiewicza 21, do domu kultury zakładu karnego. O szczegółach pisaliśmy przed tygodniem.
– Słowa burmistrza Wieczora nie zawierają prawdy! – stwierdził ostro goszczący na sesji rady powiatu Remigiusz Pawelczak, dyrektor szamotulskiego szpitala. I dodał: – Uważam, że ostatnio dowiadujecie się państwo z telewizji, prasy, Internetu o sytuacji we Wronkach z tym punktem stacjonowania karetki… Chcę powiedzieć, że to jest nieprawda, że wicestarosta zadecydował o zmianie miejsca stacjonowania karetki. Jest to wyłącznie moja decyzja! Dlaczego pan burmistrz Wieczór próbuje wcisnąć w tę całą sytuację pana Rafała Zimnego, wicestarostę, to możemy się tylko domyślać. Powtarzam – to jest nieprawda, to była moja decyzja.
Obserwujący obrady oraz powiatową scenę polityczną „domyślili się tylko”, że właśnie rozpoczęła się nieoficjalnie walka wyborcza o fotel burmistrza Wronek.
Gdzie są dokumenty?
– Pan burmistrz zapewnił, że miejsce jest bezpieczne – to są bezpodstawne słowa – kontynuował dyrektor szpitala, kiedyś sekretarz gminy Wronki, bliski współpracownik Wieczora. – Od dwóch tygodni prosimy o dostarczenie nam dokumentów, które udowodnią, że to miejsce jest bezpieczne po podtruciu tlenkiem węgla naszych ratowników. 15 grudnia w pomieszczeniach dzierżawionych od gminy Wronki ratownicy stwierdzili podtrucie czadem, czujnik wykazał stan alarmowy. Wobec tego zadecydowałem o wycofaniu miejsca stacjonowania karetki przy Polnej 3B. Była tam straż pożarna wezwana przez ratowników, był kominiarz – przejrzał wentylację, wydał opinię pozytywną.
Dyrektor szpitala podkreśla, że dokumenty jakie otrzymał z wronieckiego ratusza nie przekonują go, że budynek przy Polnej jest bezpieczny. Wskazuje na „brak aktualnych pomiarów elektrycznych, brak badań głównego wyłącznika przeciwpożarowego, skuteczności szybkiego wyłączenia, rezystencji instalacji elektrycznej”. Pawelczak zaznacza, iż niektóre pomiary dopuszczające budynek przy Polnej do użytku są nieaktualne od półtora roku, a większość od pół roku. Przeglądy kominowe – nieaktualne od końca listopada.
– Prosiliśmy służby pana burmistrza o udostępnienie przeglądu pieca c.o. oraz protokołu szczelności gazowej. Chcieliśmy po prostu stwierdzić, skąd ten tlenek węgla tam się wziął. Do dzisiaj tych dokumentów nie otrzymaliśmy – wyjaśnia Pawelczak powody swojej irytacji. – Nie wpuszczę ludzi do budynku, który nie posiada takich aktualnych przeglądów. Słowa burmistrza, że w budynku jest bezpiecznie, są gołosłowne. Nie mamy na to żadnych dokumentów. Burmistrz Wieczór nie jest kominiarzem z tego co wiem. Nie jest instalatorem gazowym, elektrykiem. Nie może pan zapewnić o rzeczach, do których pan nie kompetencji – chłostał Wieczora Pawelczak.
Wieczór i Dorna prowokatorami?
Dyrektor szpitala wskazywał, że karetka pogotowia, bez względu na miejsce stacjonowania, będzie służyła mieszkańcom Wronek. I wskazał na doniosła rolę wicestarosty Rafała Zimnego w znalezieniu nowej siedziby dla ratowników medycznych.
– Bardzo szybko starosta Zimny z dyrektorem zakładu karnego znaleźli miejsce, gdzie załoga karetki mogłaby stacjonować. Ale to nieprawda, że wicestarosta zadecydował o zmianie miejsca stacjonowania karetki. I oskarżenie przez pana Wieczora i jego zastępcę pana Dornę o pozbawienie mieszkańców Wronek karetki uważam, że jest prowokacją – mówił Pawelczak zapewniając jednocześnie o woli powrotu do budynku przy Polnej 3B. – Bo jest to wieloletnie miejsce stacjonowania karetki. Tylko nie możemy się doczekać podstawowych dokumentów. Jeśli je otrzymamy, chętnie wrócimy. Ale już dwa tygodnie trwa medialny spektakl, oskarżenie starosty Zimnego, który pomógł, oskarżenie go na piśmie, że pozbawił Wronki karetki…
– Ten spór można spokojnie skończyć, tylko dostarczcie dokumenty, pokażcie, że ten budynek jest bezpieczny, to my tam wrócimy – deklarował Pawelczak. – I prosimy nie wciągać w polityczne rozgrywki wicestarostę Zimnego.
„Dyrektor wywołał burzę”
Mirosław Wieczór z uwagą wysłuchał pełnego emocji wystąpienia Remigiusza Pawelczaka, po czy przemówił.
– Dyrektor wywołał burzę związaną z tlenkiem węgla w pomieszczeniach, które my udostępnialiśmy szpitalowi – stwierdził. Następnie zauważył: – Żeby powstał czad w pomieszczeniach, musi dojść do spalania. Sygnalizowaliśmy panu dyrektorowi konieczność korzystania z pomieszczeń zgodnie z przepisami BHP i przeciwpożarowymi. W związku z tym, że czadu do dzisiaj nie ma, nie znaleźli go strażacy, w prosty sposób dyrektor odwraca uwagę i żąda od nas wszystkich dokumentów przy zaangażowaniu pana wicestarosty, ale nie zwraca się o takie dokumenty dotyczące pomieszczeń użytkowanych dzisiaj przez ratowników. Chcę zapewnić, że to pomieszczenie (przy Mickiewicza) nie spełnia wymogów, bo służby pana dyrektora dopuściły do tego, że wiszą tam przewody podłączone do karetki.
Wieczór zaznaczył, że nie upiera się, aby załoga karetki koniecznie stacjonowała w gminnym lokalu, choć przyznaje, że magistrat włożył wiele wysiłku w przystosowanie pomieszczeń przy Polnej do potrzeb ratowników.
– Chcę zapewnić, że po zgłoszeniu problemu z czadem sprawdziliśmy szczelność wentylacji kominowej i kominiarz potwierdził, że nie ma tam niczego, co mogłoby spowodować wytworzenie się tlenku węgla. Nie będziemy robić problemu z udostępnieniem wszelkich dokumentów, ale po tym wszystkim, co nas spotkało ze strony pana dyrektora, przekażemy je powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego. Jesteśmy zdegustowani tym, bo nie tak się zachowuje dyrektor. Nie bierzemy pieniędzy za to i ktoś na nas ściąga telewizję, bo mu nie wyszło z czadem. To jest dla mnie uwłaczające – odgryzał się Pawelczakowi Wieczór.
I dodał: – Szanujmy się i nie dajmy się wciągać w taką grę, bo my w taką grę się nie wpisujemy.
Zwracając się wprost do Pawelczaka stwierdził: – Wprowadził pan w gorsze, bardzo niebezpieczne warunki ratowników. Mieszkańcy przesłali nam zdjęcie z kablem siły na podłodze, z szafką elektryczną zamocowaną do metalowej balustrady. To jest dopiero zagrożenie! Jak dojdzie do tragedii, to my sygnalizowaliśmy. Proszę mnie i mojego zastępcę nie wciągać w tę pana grę.
Kwaśniewicz rozjemcą
Remigiusz Pawelczak nie pozostał dłużny Wieczorowi. Zarzucił burmistrzowi Wronek wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
– Nie ściągnąłem telewizji – tłumaczył. – Zakład karny ma wszystkie dokumenty dotyczące budynku przy Mickiewicza 21, jesteśmy w ich posiadaniu. Budynek jest bezpieczny. Pan burmistrz oświadczył, że nie da nam dokumentów. Dlaczego? Pewnie dlatego, że ich nie ma. Teksty, że ściągnąłem telewizję są dla mnie obraźliwe i poniżające mnie w oczach opinii publicznej, ponieważ one mówią o mnie nieprawdę. Kable są w pełni izolowane, w pełni bezpieczne – zapewniał.
– Mogę zapewnić, że tak nie jest jak przedstawia to pan burmistrz – dodał wielokrotnie przywoływany wicestarosta Rafał Zimny. Podkreślił, że jego rola w całej sprawie ograniczała się wyłącznie do znalezienia zastępczego lokum dla załogi karetki.
Napiętą atmosferę jaka zapanowała na sali sesyjnej usiłował rozładować radny Józef Kwaśniewicz.
– Chciałbym zwrócić się z apelem na koniec, żeby zakończyć ten chocholi taniec, czy też grę na zdrowiu mieszkańców powiatu – uzasadnił swój głos w dyskusji. – Były dokumenty, są dokumenty. Przekażą, nie przekażą, nie ma dokumentów. Powiat nie może prowadzić podstawowej opieki zdrowotnej, ale prowadzi ją w Szamotułach – ironizował. Wreszcie zaapelował: – Apeluję – zdrowie mieszkańców powiatu – i Wronek, i Szamotuł, i pozostałych gmin, nie powinno być obszarem do tego typu działań, o których dzisiaj słyszymy.
– Właśnie, panie radny Kwaśniewicz… To od pana się zaczęło – wbiła na koniec szpilę byłemu staroście Beata Hanyżak. Tymczasem rok 2022 cichutko przeszedł do historii.
Marek Libera
Na zdjęciu u góry: – Chcę zapewnić, że to pomieszczenie (przy Mickiewicza) nie spełnia wymogów, bo służby pana dyrektora dopuściły do tego, że wiszą tam przewody podłączone do karetki – zaznacza burmistrz Wieczór