„Na koń!” Rolnicy wyjechali na drogi
Fala rolniczych protestów zatacza coraz szersze kręgi. Strajki nabrały już ogólnopolskiego charakteru i są wyrazem gniewu tych, którzy najciężej pracują i dostarczają nam tego, co niezbędne do życia – żywności. W ubiegłym tygodniu obok rolników stanęli myśliwi.
Protesty rolnicy z wielką siłą rozpoczęli w Polsce 9 lutego, kiedy ciągnikami zablokowali drogi w 250 lokalizacjach. We wtorek 20 lutego mieliśmy kolejną, zorganizowaną na szeroką skalę, odsłonę akcji strajkowej. Tym razem pojazdy rolnicze blokujące drogi pojawiły się w około 100 polskich wsiach i miastach. Rolnicy protestują przeciwko niskim cenom produktów rolnych, Europejskiemu Zielonemu Ładowi i taniemu importowi produktów rolniczych spoza Unii Europejskiej.
„Chcemy pomóc rolnikom”
Jest jeszcze ciemno, kiedy na parking przed szamotulskim Netto zajeżdżają terenówki – kilka pikapów i jeden malutki suzuki jimny. O 6.30 są już wszyscy. Myśliwi z kół „Daniel” w Szamotułach, „Szarak” w Popówku i „Drop” w Obrzycku. Przy jednym z aut, z migającymi żółtymi światełkami na dachu, uwija się Łukasz Heckert. Z mozołem mocuje do karoserii biało-czerwoną flagę.
– Chcemy wziąć udział w proteście, aby w ten sposób wesprzeć rolników w ich trudnej sytuacji – wyjaśnia. – A przy okazji chcemy też pokazać, że myśliwi nie są tacy straszni, jak ich aktywiści ekologiczni malują – śmieje się. – Oczywiście jako myśliwi mamy i swoje postulaty, o które będziemy walczyć, jednak naszym głównym celem dzisiaj jest pomoc rolnikom w ich słusznej sprawie.
O 6.40 kawalkada prowadzona przez Heckerta rusza do Trzebawia, tam bowiem zbierają się myśliwi, będą z rolnikami blokować węzeł na autostradzie w Komornikach. Rolnicy z naszego powiatu tradycyjnie spotykają się w Sękowie, wyruszą w kierunku węzła na S11 w Swadzimiu. Niektórzy będą blokować węzeł w Napachaniu.
Na parkingu w Trzebawiu atmosfera jak przed polowaniem zbiorowym. Wśród myśliwych kręci się nawet kilka piesków. Ciągle nadjeżdżają kolejne terenówki. Coraz więcej samochodów, coraz więcej ludzi. Rolnicy zbierają się kawałek dalej. Kiedy mija ósma, sygnaliści grają zbiórkę.
– Bardzo dziękuję, że przyjechaliście. Pogoda nam dopisuje, pokażemy się z jak najlepszej strony – wita przybyłych Fryderyk Walicht, rzecznik Społecznego Komitetu Protestacyjnego Myśliwych „Wspólnota”. – Załatwiłem z naszym kapelanem, że wszyscy mają po trzy grzechy odpuszczone za udział w dzisiejszym proteście – dodaje ku uciesze ogółu.
Wreszcie ruszają do Komornik. Kawalkada jest potężna. Policja, jak podaje Andrzej Borowiak, rzecznik KWP Poznań, naliczyła na parkingu w Trzebawiu 300 ciągników rolniczych i 160 samochodów z myśliwymi. Jest moc.
„To nasza wspólna sprawa”
– Myśliwi dołączyli do protestu za aprobatą rolników z tego względu, że uważamy, iż jest to nasza wspólna sprawa: walka z zielonym ładem i z tym, co szykuje nam nasza partia rządząca – powiedział „Szamotulskiej” Fryderyk Walicht. – Zielony ład uderza równocześnie w myśliwych jak i rolników z tego względu, że rolnicy chcą produkować zdrową żywność, a myśliwi chcą ją, czyli zdrową dziczyznę, pozyskiwać. Sytuacja polityczna doprowadza natomiast do tego, że w ministerstwie środowiska i klimatu słucha się ludzi ideologicznie ustawionych, ekoterrorystów, a nie fachowców, ludzi, którzy się specjalizują w danej dziedzinie.
Czego oczekują myśliwi? Przede wszystkim odejścia od tzw. „zielonej polityki” i nakładania ideologicznie motywowanych ograniczeń na gospodarkę łowiecką i rolną, przekazania łowiectwa pod nadzór ministerstwa rolnictwa dla pełnego uznania ścisłych związków pomiędzy gospodarką łowiecką i rolną, wprowadzenia systemowych rozwiązań w zakresie listy gatunków łownych, zapewniających powrót na listę zwierząt łownych gatunków, których poziom populacji nie wymaga dalszej ochrony, pełnego uznania gospodarczej, przyrodniczej i kulturowej funkcji łowiectwa i roli myśliwych w zrównoważonym zarządzaniu oraz wykorzystaniu odnawialnych zasobów przyrodniczych.
– Naszym postulatem jest zrównoważona gospodarka łowiecka. Chcemy, żeby prawem łowieckim zajmowali się ludzie, którzy mają o tym pojęcie, ludzie nauki i przede wszystkim strona społeczna, którą jesteśmy my, myśliwi – podkreśla Walicht. – Do tej pory ministerstwo zapewniało, że strona społeczna będzie brała czynny udział w całym procesie legislacyjnym, a póki co, w charakterze strony społecznej występują wyłącznie ekoaktywiści, ludzie nieprzychylni rolnikom i myśliwym – tłumaczy.
Poznań zablokowany
Około godziny 10.00 wszystkie węzły na autostradzie i eskach wokół Poznania są już zablokowane.
– Szacujemy, że w zgromadzeniu w Poznaniu bierze udział ponad 800 ciągników rolniczych i około 200 samochodów osobowych – podał przed południem rzecznik policji Andrzej Borowiak. Największe zgromadzenie protestujących jest w Komornikach.
Na węźle hula porwisty wiatr, zacina deszcz. Rolnikom i myśliwym taka pogoda jednak nie przeszkadza. Na zziębniętych czeka gorąca grochówka i myśliwski bigos. Wszyscy gromadzą się przy zaimprowizowanej scenie. Obok przyczepa z… trumną. Na niej napis: „Zielony ład = śmierć polskiego rolnictwa”. Spod wieka trumny wystają chudzieńkie nogi nieboraka.
Po odśpiewaniu Roty na scenie pojawiają się organizatorzy protestu. – Jest taka siła w Wielkopolsce, jakiej jeszcze nie było. Nie zmarnujmy tego – mówi Sebastian Dziamski, rolnik z Niewierza, koordynator grupy z Sękowa. – Dzisiaj blokujemy w całej Polsce węzły komunikacyjne, ale na tym się nie zatrzymamy. Solidaryzujemy się z rolnikami, którzy robią dobrą robotę na wschodniej granicy, blokują ten cały szajs, który do nas wjeżdża. Jak to jest, że zwykli rolnicy muszą blokować granicę, a gdzie są nasze służby celne, gdzie są nasi politycy? – pytał.
– Na wakacjach! – odkrzyknął ktoś z tłumu. – Na tańcach w Sejmie! – dodał inny.
– Po tych dzisiejszych protestach widać, że jesteśmy w stanie zatrzymać cały kraj i zatrzymamy, jeśli nie będzie reakcji ze strony rządu, a tej ciągle nie ma. Nikt nas do żadnych rozmów nie zaprasza, nikt nas w ogóle nie chce słuchać. Chcą nas przeciągnąć w czasie, myślą, że odpuścimy. Ale my nie mamy nic do stracenia, bo grożą nam bankructwa – podkreślał Dziamski.
I dodał: – Jak to jest, że pszenica za chwilę będzie kosztować 500 – 600 złotych, a mówi się, że w żniwa nawet 400 złotych. Czy jest ktoś w stanie wyprodukować pszenicę za 400 złotych? No chyba nie! Jak to jest, że zwykły rolnik nie może zabić świni w gospodarstwie, zrobić z niej wyrobów, zjeść, a duże kontenery mrożonego mięsa, nie wiadomo jakiego pochodzenia, wjeżdżają do nas ze wschodu? Służby celne nie działają, są zastraszane, więc my, zwykli rolnicy, musimy stawać i blokować wszystko. Gdzie są nasze media państwowe, czemu o tym nie mówią? Jeżeli nie będzie żadnych decyzji ze strony rządu, a na razie ich nie widać, uderzymy jeszcze mocniejszą siłą!
– Chłopi razem! – skandował tłum. – Gorące brawa dla myśliwych, którzy stanęli za nami! Nie bójmy się prawdy, dzisiaj wstaliśmy z kolan! – dziękował myśliwym Zbigniew Rzysz.
Emil Lemański, rolnik z Kunowa pod Dusznikami, rzecznik „Roli Wielkopolski”, dużo mówi o zagrożeniach jakie niesie zalewająca nas tania żywność z Ukrainy.
– Gdybyście próbowali przemycić z Ukrainy kilka butelek wódki, to byście do więzienia trafili jako przemytnicy. A tutaj całe wahadła zboża wlewają się do naszego kraju od dwóch lat destabilizując kompletnie nasz rynek. I nikt z tym nic nie robi – grzmiał z mównicy.
I żeby była jasność – rolnicy nie protestują przeciwko Ukrainie jako państwu, tylko przeciwko nieuczciwemu handlowi, który można uregulować na szczeblu krajowym między Warszawą a Kijowem, czy między Brukselą a Kijowem.
„To, że nie ma cła w związku z wojną i z chęcią pomocy Ukrainie, to wcale nie znaczy, że należało zrezygnować ze standardów europejskich, bo tego pomoc Ukrainie nie przewiduje, że będzie można wpuszczać z Ukrainy wszystko, niezależnie od tego, czy spełnia standardy czy nie” – podkreślał Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, w kwietniu 2023 r.
„Polskie rolnictwo nie może być zagrożone. Dlatego trzeba znaleźć rozwiązanie, które nie będzie dokuczliwe dla Ukrainy, której chcemy pomagać, a jednocześnie nie będzie zagrażać interesom polskiego rolnika” – mówił Tusk kilka dni po październikowych wyborach.
„Prezent” dla Agroloku
Kiedy myśliwi zjeżdżali do Trzebawia, rolnicy z naszego powiatu zbierali się przy stacji paliw w Sękowie. Dojeżdżających na miejsce zbiórki nie raz życzliwie pozdrawiali kierowcy ciągników siodłowych, trąbiąc i efektownie mrugając bateriami dodatkowych świateł. Chociaż protest komplikuje pracę przewoźnikom, to zdecydowana większość z nich kibicuje rolnikom.
W oczekiwaniu rolnicy rozmawiali i dzielili się ciekawymi znaleziskami w Internecie, wyciągając z kieszeni komórki. Dzień wcześniej pojawiły się zdjęcia z „prezentem”, jaki pozostawiono na trawniku przed biurami elewatorów zbożowych w Stajkowie (gm. Lubasz) należących do filii spółki Agrolok. Była to kupa gnoju. Na jej szczycie pozostała kamizelka z logo „Rola Wielkopolski”, żeby obdarowany wiedział, komu zawdzięcza to wyróżnienie. Za co? Za kupowanie importowanego zboża z Ukrainy. Po prawdzie Agrolok nie należy do największych importerów, a jest za to dużo większym eksporterem. W rozmowach część rolników deklarowała jednak, że nie będzie już sprzedawać swoich zbóż do Stajkowa: – Gdy zadzwoni pani z Agroloku, to powiem, że ja już dziękuję za współpracę.
Po przyjacielsku witany był redaktor naczelny portalu topagrar.pl Bartłomiej Czekała. Jego operator wypuścił w powietrze drona. Efekty filmowania można obejrzeć na YouTube. Podjechał też reporter z kamerzystą TVP Poznań, ale nie wzbudzali tylu pozytywnych uczuć, co przedstawiciele branżowego portalu z Poznania murem stojącego za protestem.
Lekko na uboczu boku, w sąsiedztwie baru „Kogutek”, czekał radiowóz kia z policyjnymi opiekunami protestu. Kilkanaście minut po ósmej przewodniczący organizacji „Rola Wielkopolski” Sebastian Dziamski zarządził odprawę, żeby objaśnić plan działania. Około godz. 8:25 padły hasła: „Odjazd! Do wozów! Na koń!”. Policjanci zablokowali skrzyżowanie dróg nr 92 i 306, żeby wypuścić 80 pojazdów oflagowany na biało-czerwono.
Wśród traktorów pojawiło się też kilka samochodów osobowych z obstawy i ciągnik siodłowy solo, bez naczepy. I tylko nieszczęsna stacja benzynowa znowu nie zarobiła. Nie widać było ani tankujących traktorów, ani robiących zakupy rolników. Natomiast potencjalni klienci, widząc wielki zlot ciągników, raczej jechali dalej.
Wyjazd uczestników protestu na drogę nr 92 zabrał 7 minut. Na ten widok samochody osobowe jadące od strony Pniew czmychały w kierunku Lipnicy lub Dusznik. Korek spowodowany wypuszczeniem kolumny rozładował się zadziwiająco szybko. Wystarczyło kilka cykli świateł.
Kawalkada pojechała w tempie 30 km/h w kierunku Tarnowa Podgórnego, a stamtąd do trasy S11, dwoma pasami ruchu. Przez kilka godzin rolnicy i myśliwi w Swadzimiu blokowali możliwość zjazdu z S11 i przejazd starszą dwupasmówką w obie strony. Potem spontanicznie zajęli też węzeł Napachanie, gdzie droga S11 krzyżuje się z wojewódzką nr 185.
Na autostradę!
Kiedy szamotulscy rolnicy zajmowali pozycje w Swadzimiu i Napachaniu, myśliwi z węzła Komorniki ruszali blokować autostradę. Dostępu do A2 wprawdzie broniły rzesze policjantów, łowczowie okazali się jednak sprytniejsi. Wolna jazda 30 km/h pomiędzy węzłami Luboń i Krzesiny spowodowała, że w tym czasie na obwodnicy było bezpieczniej.
Z Krzesin kawalkada skręciła w Krzywoustego, potem Królowej Jadwigi, pod urząd wojewódzki. Mimo, że przejazd myśliwych przez Poznań w tempie 10 km/godz., z długimi postojami na skrzyżowaniach, spowodował ogromne korki, nikt nie narzekał. Wprost przeciwnie – protestujących spotykały gesty życzliwości. – Jesteśmy z wami! – wołali przechodnie przyjaźnie machając.
Protest zakończył się pod siedzibą wojewody, dobrze pilnowanej przez policję. – Boi się władza… – zauważył któryś z łowczych.
We wtorek rolnicy i myśliwi ruszają na Warszawę.
Marek Libera
Radosław Borowicki
Foto u góry: Godz. 8:25 – kolumna osiemdziesięciu pojazdów rusza z Sękowa w kierunku Tarnowa Podgórnego
W 29 punktach w Wielkopolsce zgromadziło się, jak podaje policja, około 8,1 tysiąca osób i około 6 tysięcy pojazdów rolniczych oraz samochodów. Na zdjęciu Komorniki
Ekipa szamotulskich myśliwych była dobrze widoczna