Uliczny Festiwal Osobliwości w nieco zmienionej formule i w nowym miejscu
Przyjechali praktycznie z całego świata: z Argentyny, Hiszpanii, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Stanów Zjednoczonych. Artyści uliczni. W minioną niedzielę zawładnęli Parkiem Zamkowym w Szamotułach.
– Kiedy zaczynałem UFO, to nie wyobrażałem sobie innej lokalizacji niż rynek. Teraz życie wymusiło zmianę miejsca – mówi Piotr Michalak, dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury, pomysłodawca i organizator Ulicznego Festiwalu Osobliwości. Prace remontowe w obrębie rynku wymusiły konieczność przeniesienia festiwalu żywych rzeźb w inne miejsce. Wybór padł na Park Zamkowy i otoczenie zamku Górków. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
„Artyści też się cieszyli”
– Przeniesienie imprezy do parku było świetnym pomysłem, zwłaszcza, że pogoda nie sprzyjała staniu wśród betonu na rynku – chwali nową lokalizację mieszkanka, pani Małgorzata.
– Kiedy zacząłem zimą chodzić po parku, szukając miejsca dla UFO, doszedłem do wniosku, że to miejsce ma potencjał. Później dopasowałem żywe rzeźby do parku i do otoczenia muzeum. I myślę, że one tam się świetnie odnalazły – zaznacza Michalak. – Artyści też się cieszyli, choćby ze względu na dużą ilość cienia, z czym był problem na rynku. No i mam informacje ze strony publiczności, że jej też się podobało, co zresztą było widać po tłumach. No i taka prozaiczna rzecz – można było sobie usiąść na trawce rodzinnie, co na rynku nie byłoby możliwe. Więc myślę, że nowe miejsce się sprawdziło.
Wybór miejsca miał wpływ na artystyczny wymiar festiwalu. Żywe rzeźby w tym roku nawiązywały głównie do przyrody, natury, Matki Ziemi oraz historii.
Na istotny aspekt zmiany lokalizacji festiwalu zwraca uwagę Michał Kruszona, dyrektor Muzeum – Zamek Górków: – Organizatorzy UFO byli bardzo zadowoleni z nowego miejsca nie tylko dlatego, że dookoła była zieleń, sporo cienia, ale też łatwiejszy dostęp do toalet, zaplecza z prawdziwego zdarzenia. Słyszałem opinie, że fajnie byłoby, aby UFO w przyszłości również u nas gościło. I ja się z tymi głosami zgadzam.
Bez Dni Szamotuł
Tegoroczny Uliczny Festiwal Osobliwości po raz pierwszy był imprezą samodzielną. Wcześniej towarzyszył Dniom Szamotuł. Piotr Michalak przyznaje, że trochę się bał tej samodzielności.
– Troszeczkę się martwiłem, bo to było pierwsze UFO bez Dni Szamotuł. Zawsze na UFO były tłumy, no i zastanawiałem się na ile żywe rzeźby są oglądane przez ludzi, dla których główną atrakcją były jednak Dni Szamotuł. No i weryfikacja wypadła pomyślnie – dyrektor ośrodka kultury jest wyraźnie zadowolony. – Teraz miałem wrażenie, że na UFO było więcej ludzi niż na Dniach Szamotuł, bo cały czas przychodziły tłumy. To było miłe… Czuję satysfakcję. Jestem zadowolony.
Michalak podkreśla, że z pewnością są jeszcze obszary w organizacji imprezy wymagające pewnych poprawek, są niedociągnięcia. Ale coś musi pozostać do zrobienia na lata następne.
Na rozdzieleniu imprez i przeniesieniu UFO do parku oraz w sąsiedztwo zamku zyskało na pewno… Muzeum – Zamek Górków, co przyznaje sam dyrektor Kruszona: – Z całą pewnością wśród publiczności UFO było całkiem sporo szamotulan, którzy po raz pierwszy, albo po wielu latach, zwiedzili basztę Halszki. W jedno popołudnie weszło do baszty siedemset osób, tyle wydaliśmy wejściówek. A na samym terenie muzeum ludzi było wielokrotnie więcej. Muzeum na pewno zyskało na przeniesieniu festiwalu z rynku do nas.
– Po raz pierwszy po pięciuset latach żywa Halszka pojawiła się w swojej komnacie w baszcie. Wejście z żywymi rzeźbami do muzeum wymyśliłem po to, żeby jedna z rzeźb nie stała na podeście, tylko prezentowała się we wnętrzu baszty. To też pokazało muzeum, ożywiło zamek – dodaje Michalak.
Dylematy
Czy można się spodziewać – w obliczu tegorocznego sukcesu – że impreza na stałe zadomowi się w Parku Zamkowym? Dyrektor ma dylematy.
– Muszę ochłonąć i wszystko przemyśleć. Ale wszystko wskazuje na to, że chciałbym tam wrócić. Jak już wspomniałem, jest wiele argumentów za – stwierdza. I zwraca uwagę na kwestię rewitalizacji rynku. Rewitalizacji mającej ożywić centrum miasta, przywrócić mu blask.
– Zobaczymy jak ostatecznie po rewitalizacji będzie wyglądał rynek. Jaka tam ostatecznie będzie przestrzeń do organizacji większych imprez, bo UFO już zdecydowanie należy do większych – zaznacza. – Dla mnie te żywe rzeźby nie są przypadkowe. Kiedy zapraszałem artystów na rynek, zawsze starałem się znaleźć jakiś kontekst, zwracałem uwagę na to, co rzeźba miała w tle. One nie były przypadkowo rozmieszczone. Starałem się, aby pasowały do otoczenia. Tak samo w parku. Miałem teraz nowe pole do popisu, bo chciałem, żeby one nawiązywały do zieleni, do natury, do historii. To jest to, czego jeszcze nie było na UFO. Ja myślę, że od strony merytorycznej i tematycznej potencjał festiwalu jeszcze się nie wyczerpał. Jest ciągle mnóstwo ciekawych rzeźb, które można byłoby zaprosić do Szamotuł. Ja cały czas staram się odkrywać nowe przestrzenie na spotkania z publicznością. Park okazał się wyjątkowo udanym eksperymentem. Myślę, że dzisiaj, tak na gorąco, podjąłbym decyzję o kontynuowaniu festiwalu w parku i wokół zamku.
Kolejny dylemat, jaki stoi przed organizatorem UFO, dotyczy podjęcia decyzji o ewentualnym rozwodzie z Dniami Szamotuł. Może czas pójść własną drogą?
– Dokładnie tak. Myślę, że ta ilość ludzi jaka pojawiła się w niedzielę w parku pokazała, że faktycznie warto się zastanowić czy w przyszłości łączyć UFO z Dniami Szamotuł – przyznaje Piotr Michalak. – Kiedy zaczynałem UFO, to niektórzy pukali się w czoło, że począwszy od nazwy po formułę, to jest to pokręcone, że to się nie może udać. Widać jednak, że mieszkańcy bardzo pozytywnie odpowiadają na przekaz, coraz liczniej z roku na rok przychodzą, a w tym roku to już pobili wszelkie rekordy. Prawda jest taka, że koncert na finał nie był nawet potrzebny. Owszem, był jakąś kropką nad i, ale publiczność i tak by w parku była. Muszę ochłonąć i to jeszcze przemyśleć, ale jakbyśmy rozdzielili Dni z UFO, to UFO na tym nic nie straci. Dni Szamotuł pewnie też nie, bo tam ludzie przychodzą głównie na koncerty gwiazd. Za to miasto by zyskało drugą dużą, plenerową imprezę.
Mieszkańcy rynku chcą spokoju
Organizowane na rynku duże, plenerowe imprezy, zwłaszcza Dni Szamotuł, cieszą się ogromnym powodzeniem. Nie mają jedynie miłośników wśród mieszkańców centrum miasta, którzy zwyczajnie mają dość hałasu, śmieci, bałaganu. Krótko mówiąc, chcą żyć w spokoju. I mają do tego prawo. Może zatem i Dni Szamotuł przenieść na teren otaczających rynek terenów zielonych? Niedzielny sukces UFO pokazuje, że to może być właściwa droga.
– Ja widzę miejsce w parku również dla Dni Szamotuł – zgadza się z naszą sugestią dyrektor Michalak. – Jesteśmy w Parku Zamkowym, przechodzimy przez mostek na Samie i na lewo od alejki, która prowadzi do ulicy Nowowiejskiego, można byłoby postawić gigantyczną scenę. A z kolei po drugiej stronie, ten zielony plac, gdzie kiedyś stacjonowało wesołe miasteczko, aż do ulicy Poznańskiej, mógłby się wypełnić tysiącami ludzi. To miejsce ma potencjał. I zapewne impreza tam byłaby mniej uciążliwa dla mieszkańców centrum, bo aż tak blisko zabudowy mieszkaniowej nie ma, a nadal jesteśmy w centrum miasta. Generalnie jestem przeciwnikiem przenoszenia Dni Szamotuł na obrzeża Szamotuł – na stadion, czy w okolice basenu letniego. Uważam, że ani nie ma klimatu w takich miejscach, ani nie ma należytej do nich dostępności. Dlatego trzymałbym się centrum. Być może w przyszłości, kiedy park zostanie zrewitalizowany i więcej tam będzie się działo, a mniej będzie wolnej przestrzeni, no to trzeba będzie zrezygnować z organizowania tam dużych imprez.
Piotr Michalak podkreśla, że całkowicie rynku opuszczać nie chce. W końcu rewitalizacja, to ożywienie.
– Zakładam, że jako SzOK będziemy mieli na rynku nową przestrzeń do działania. Zakładam, że ludzie będą przychodzić na rynek, chociażby z ciekawości, zobaczyć jak tam jest po tym remoncie. I jeśli ich ta przestrzeń zainteresuje, jeżeli tam będzie się coś działo, będą jakieś koncerty, jakieś animacje, ale może w mniejszych formach niż Dni Szamotuł, to też to miejsce w jakiś sposób ożyje. A my będziemy mogli w tym pomóc, spotykać się z ludźmi. Czekamy na efekty rewitalizacji, zobaczymy jak to ostatecznie wyjdzie – mówi o przyszłości dyrektor.
UFO okiem uczestników
– Moje wrażenia z UFO? Nie spodziewałam się takich tłumów ludzi, i tych, którzy byli na każdym UFO od początku, i tych, którzy przyjechali specjalnie na festiwal po raz pierwszy – mówi pani Małgorzata. – Świetnym pomysłem było przeniesienie imprezy do parku, zwłaszcza, że pogoda nie sprzyjała staniu wśród betonu na rynku. Poszłam na festiwal, bo lubię ciekawe tematy do zdjęć – trafiliśmy akurat kiedy wiele rzeźb „miało przerwę”, ale i tak było co fotografować.
Niespełna sześcioletnia Basia należy do najmłodszego pokolenia bywalców festiwalu. Pytamy, czy „ufolki” jej się podobały. – Było super, rzeźby były bardzo fajne, zwłaszcza te, które podawały rękę albo się uśmiechały – tłumaczy. Niektórych, jak zaznacza mama, Basia trochę się bała, ale i tak chciała je oglądać. Miały niesamowite stroje. Najbardziej podobała jej się Pani Meduza. Ogólnie była zafascynowana. Poza tym świetne były zabawy i gry rozstawione w parku, trudno ją było stamtąd zabrać.
Aaron Ziobrowski, artysta uliczny, przyjechał do Szamotuł z USA, a konkretniej z Luizjany. Ma polskie korzenie. – To jest bardzo dobry festiwal dla takich osób jak ja – ocenia UFO. – Jest tu bardzo fajnie, rodzinnie. Ludzie na tym festiwalu, chodzący tutaj, są bardzo gościnni i otwarci. To miasto jest urocze, a organizacja festiwalu jest niesamowita. Gram amanta, wcieliłem się w rolę pisarza listów miłosnych.
Tegoroczną, ósmą edycję UFO, zakończyło ogłoszenie wyników plebiscytu publiczności. Szamotulanom najbardziej podobał się Teatr Vincent von Grotesque w składzie: Rafał Śpiewak, Katarzyna Wróbel, Piotr Trela i Piotr Gilbert Zwolski (akt Multimitologia).
Marek Libera
Foto u góry: – Myślę, że nowe miejsce się sprawdziło – ocenia Piotr Michalak nową lokalizację festiwalu w Parku Zamkowym