Kilkanaście miesięcy temu napisałem tekst o zasobach wodnych w powiecie szamotulskim. Główne przesłanie tego krótkiego tekściku oparłem na alarmistycznych statystykach speców od gospodarki wodnej. Według specjalistów, w tym roku nie uda się zahamować wysychania rzek, strug, jezior i stawów. Wystarczy spojrzeć na stan wody w Samie i okolicznych rowach, które do niej wpływają!
W przypadku długotrwałej suszy może się okazać, że woda do celów gospodarczych i domowych może zdrożeć. Specjaliści od hydrologii alarmują: „Przez ograniczone zasoby wody pitnej Polska jest jednym z państw najbardziej zagrożonych kryzysem wodnym, który postępuje wraz ze zmianami klimatycznymi. W największym stopniu cierpią na tym przemysł i rolnictwo. Aby przeciwdziałać skutkom suszy, konieczne jest m.in. pilne zwiększenie poziomu retencjonowania wód i przywracanie naturalnych meandrów rzek i troska o naturalne zasoby wodne takie jak stawy, torfowiska i rowy melioracyjne.” To oczywiste, że kurczenie się zasobów wodnych na świecie wynika z malejących latem opadów. Czy grozi nam susza? Rzeczpospolita należy do najuboższych w wodę krajów w Europie. Podobne wskaźniki mają tylko Cypr, Czechy i Malta. W przeliczeniu na jednego mieszkańca statystyczny Polak „(…) bezpośrednio zużywa ok. 92 litrów wody dziennie, ale jego ślad wodny (woda zużywana pośrednio, w konsumpcji towarów i usług) wynosi już prawie 3,9 tys. litrów”.
Najwięcej wody zużywa przemysł. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2021 roku udział polskiego przemysłu w zużyciu wody wynosił 72 procent. Na drugim miejscu jest w tej statystyce sektor komunalny z 18 procentowym udziałem, a na trzecim rolnictwo i leśnictwo (10 procent). Co najistotniejsze, 80 procent wody pobieranej na potrzeby przemysłu i obywatelstwa pochodzi z rzek, jezior, stawów, zbiorników retencyjnych, rowów przybrodzkich i śmiłowskich. Jednym słowem, jeśli zabraknie zasobów wód powierzchniowych stanie przemysł, a ludzie przestaną się myć.
Na tle innych krajów Polska wygląda fatalnie. W Polsce zaś najgorzej w tej smutnej statystyce prezentują się Wielkopolska, Kujawy, Lubuskie i Mazowsze. Jak się okazuje, zdecydowanym liderem jest Wielkopolska, która od blisko 150 lat poddana jest gwałtownym procesom stepowienia i opadania wód powierzchniowych i gruntowych. Uwaga! W Wielkopolsce wody gruntowe opadły w ostatnich 10 latach o trzy metry i jak twierdzą hydrolodzy, ten niepokojący proces jest nie do zatrzymania, bowiem obszary, w których gromadzona jest woda (tzw. zlewnie) zostały silnie przekształcone przez człowieka np. przez regulacje rzek i patobudownictwo. Stan poziomu wody w Samie i rowach melioracyjnych np. Przybrodzkim, Śmiłowskim etc., jest bardzo niski. Rów Przybrodzki praktycznie wysechł. Woda w Samie i Samicy ciurka. „W związku z przedłużającą się falą upałów i okresem bezdeszczowym, apeluję o racjonalne i oszczędne korzystanie z wody pobieranej z sieci wodociągowej” – apeluje burmistrz Szamotuł. Warto się do tego apelu zastosować.
WAG.
FOTO: Rów Przybrodzki praktycznie wysechł