Mieszkańcy zaniepokojeni

Mieszkańcy ulicy Dąbrowskiego w Szamotułach są głęboko zaniepokojeni pomysłem wycięcia – w związku z toczącymi się tam pracami remontowymi prowadzonymi przez gminę – sześciu drzew, m.in. lipy, czeremchy, świerka. Podobno przeszkadzają w budowie większego parkingu.

Pani Agata, mieszkanka ul. Dąbrowskiego, która zatelefonowała w tej sprawie do naszej redakcji, podkreśla, że drzewa posadzone około 30 lat temu były przez mieszkańców pielęgnowane. – Moja mama z siostrą podlewały te drzewa. Aż żal patrzeć. Tak długo rosły… A tyle się mówi, żeby nie wycinać drzew – mówi.

Drzewa są okazałe, dodają wiele uroku ulicy Dąbrowskiego. Czy rzeczywiście konieczne jest ich usunięcie? Czy nie można skorygować projektu modernizacji ulicy, aby ocalić cenną zieleń? Mieszkańcy są oburzeni tłumaczeniami Krzysztofa Kulczaka z wydziału inwestycji, iż w zamian za wycięte, posadzone zostaną nowe, młode drzewka, w innej części miasta. Przecież trzydziestoletnich małe sadzonki nie zastąpią.

Dodatkowo mieszkańcy wskazują, że ilość miejsc parkingowych na ulicy jest wystarczająca i nie widzą potrzeby poszerzania przestrzeni do parkowania pojazdów. Nie chcą, aby ich ukochana ulica wyglądała jak koszmarny, betonowy skwer przed komendą policji. I pytają – czy hasło Szamotuły miastem ekologicznym jest tylko pustym frazesem?

(mal)

FOTO: – Moja mama z siostrą podlewały te drzewa – mówi pani Agata, mieszkanka ul. Dąbrowskiego