Rozmowa z Pauliną Królak, aktorką, ratownikiem medycznym, wokalistką i prezenterką telewizyjną
Zespół „Familiaris”, którego jest menedżerem, wokalistką i gitarzystką, znany jest głównie z utworów o tematyce religijnej. Rodzinne trio koncertuje od wielu lat, nie tylko w kościołach, ale także często podczas imprez charytatywnych. Śpiew i gra na gitarze to tylko przerywnik w pracy zawodowej Pauliny Królak. Czym zajmuje się na co dzień, co lubi, a co kocha?
- Śpiew w rodzinnym zespole, praca w ratownictwie medycznym, w poznańskim oddziale TVP, czy praca na planie filmowym? Które z tych zajęć traktuje Pani jako pracę, które jako hobby, które jako sposób na realizowanie się?
– Przed dostaniem się do Szkoły Teatralnej w Krakowie ukończyłam Ratownictwo Medyczne. Kiedy obroniłam dyplom aktora dramatu pracowałam zarówno w branży aktorskiej jak i w ratownictwie medycznym. Te dwa zawody od wielu lat przeplatają się w moim życiu. Ale jedno jest pewne – pracę w pogotowiu ratunkowym lubię, a pracę na scenie czy też przed kamerą kocham. Później pojawiła się praca w poznańskim oddziale Telewizji Polskiej. Oprócz prezentowania pogody, przygotowuję także materiały dla TVP3, a od niedawna również dla programu „Pytanie na śniadanie” w telewizyjnej „dwójce”, co uważam za swój duży sukces. Pracując w redakcji telewizji doświadczyłam jak duża jest różnica pomiędzy pracą aktorską, a pracą dziennikarza telewizyjnego. Aktor idąc na przygotowany plan zdjęciowy otrzymuje gotowy scenariusz, buduje postać, omawia dane sceny z reżyserem itd. Dziennikarz natomiast łączy w jednej osobie zarówno funkcję reżysera, aktora, kierownika planu i scenarzysty. Na kilkuminutowy materiał składa się bowiem co najmniej kilka dni pracy. Cieszę się, że mimo tylu zajęć znajduję czas na wspólne rodzinne muzykowanie. Wiele razem już udało nam się osiągnąć i to jest piękne. Od 2013 roku regularnie koncertujemy na terenie całego kraju i poza jego granicami. Nagraliśmy już dwie płyty i ufamy, że w najbliższym czasie wydamy kolejną. Mamy w tym roku zaplanowanych wiele koncertów między innymi w gminach partnerskich – w Kościerzynie i w Radkowie. Obecnie świat artystyczny otwiera się. Okres pandemii sprawił, że to życie na pewien moment zamarło. Została mi wówczas tylko praca w pogotowiu ratunkowym. Brakowało tych przeżyć artystycznych.
- Po raz pierwszy na plan filmowy trafiła Pani w wieku 20 lat. Jakie to było przeżycie?
– Pojechałam do Warszawy na casting do serialu „Sędzia Anna Maria Wesołowska”. Casting wygrałam, co było dla mnie ogromną radością. Serial już znałam wcześniej, z telewizji. Kiedy weszłam na plan, nie spodziewałam się, że to wszystko tam jest takie małe. Telewizja znacznie wszystko powiększa. Pamiętam pierwszą rozmowę z reżyserem i ze wszystkimi aktorami. Dokładnie pamiętam jak reżyser objaśniał jak będzie wyglądała każda realizowana scena. Grałam wówczas pewną dziewczynę – świadka w procesie. Zrobili mi wtedy makijaż, w którym nawet rodzina po powrocie do domu nie mogła mnie poznać. To był mój pierwszy raz na planie i już wtedy wiedziałam, że na pewno nie ostatni. Pamiętam, że towarzyszyła mi wówczas moja siostra Ewelina.
- Grała Pani w serialach, które mają w kraju nie małą oglądalność („Barwy Szczęścia”, „Na Sygnale”, „Policjanci i Policjantki”, „Na Wspólnej”, „Sprawiedliwi Wydział Kryminalny”). Czego uczy przebywanie na planie z aktorami doświadczonymi, znanymi już szerszej publiczności?
– Przede wszystkim, kiedy spotyka się aktorów, których do tej pory znało się tylko z telewizji, odnosi się wrażenie, jakbyśmy się znali już dłużej. Większość aktorów to ludzie sympatyczni i otwarci. Pamiętam początki, kiedy byłam bardzo zestresowana, inni aktorzy ułatwiali wprowadzenie na plan. Dużo pozytywnego dzieje się podczas przerw na planie. Wówczas bliżej można poznać ludzi, z którymi się pracuje. Praca na planie uczy koncentracji. Przed każdym ujęciem jest krótka rozmowa z reżyserem np. o emocjach, pozycjach, ustawieniu względem światła. Wszystko po to, żeby dana scena wyszła naturalnie. Każdy z aktorów, czy operatorów musi maksymalnie skoncentrować się na swojej pracy. Jest to niezmiernie ważne, ponieważ jeżeli się pomylisz, to cała ekipa musi przez ciebie powtarzać.
- Która z tych wszystkich ról filmowych była przełomowa, wprowadziła jakąś zmianę w Pani karierze?
– Przez wiele lat grałam Maryję w „Misterium Męki Pańskiej” na poznańskiej Cytadeli. Wiele razy na castingach wspominałam o tym, że grałam najbardziej znaną kobietę świata – Matkę samego Chrystusa. Ten projekt był dla mnie nie tylko sztuką, ale też przeżyciem duchowym. Każda próba rozpoczynała się od modlitwy, przygotowania do tego widowiska były dla nas – aktorów także pewnego rodzaju rekolekcjami wielkopostnymi. Rola Maryi była dla mnie osobiście wyjątkowa. W 2019 roku zagrałam epizod w filmie kostiumowym pt. „Nędzarz i madame”, który był nagrywany w Toruniu. To było moje marzenie, aby zagrać w filmie kostiumowym – spełniło się. Zawsze bardziej lubiłam aktorstwo dramatyczne niż komediowe. Gram często rolę smutnych, płaczących kobiet. Po takich scenach często potrzebuję kilku minut, żeby ochłonąć. Parę lat temu dostałam stałą obsadę w serialu „SOS ekipy w akcji”. Tam grałam ratowniczkę medyczną – Aleksandrę Kalicką, gdzie mogłam połączyć obydwie swoje profesje. A ponieważ zwroty medyczne nie były mi obce, przygotowanie się do tej roli było łatwiejsze. Zupełnie inna jest praca na deskach teatru. Obecnie bardzo dużo pracuję na planach zdjęciowych, przed kamerą. Brakuje mi teatru, jednak na pewno w niedalekiej przyszłości powrócę na scenę teatralną – mam już nawet pewne pomysły.
- Niebawem w TV Puls pojawi się nowy serial kryminalny „Prawdziwe motywy”. Czy można uchylić rąbka tajemnicy o nowym projekcie?
– To jest mój nowy projekt z początku bieżącego roku. Od 4 kwietnia, od poniedziałku do piątku o godz. 16.00, zapraszam na antenę Telewizji Puls na serial kryminalny „Prawdziwe motywy”. Gram rolę drugoplanową – jestem policjantką, mł. asp. Olgą. Olga pracuje jako policjant operacyjny w wydziale kryminalnym. Wspiera głównych bohaterów w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Gram bohaterkę, która jest bardzo konkretna, zawsze wszystko wie i zawsze jest przygotowana do pracy. Akcja rozgrywa się w Tulejowie, serial nagrywany jest głównie w Warszawie i jej okolicach. Sceny na komendzie gramy w Piasecznie. Dodam jeszcze, że po raz pierwszy w życiu mam do czynienia z bronią, co dla osoby, która strasznie boi się huków jest ogromnym przeżyciem.
- Co może Pani powiedzieć młodym ludziom, którym marzy się kariera aktorska, jakie rady, wskazówki?
– Żeby coś osiągnąć, trzeba być zdeterminowanym. I głęboko wierzyć, że się uda osiągnąć wymarzony cel. Nie przejmować się krytyką, bo ona zawsze się pojawi. Świat artystyczny jest skazany na opinie pozytywne i negatywne. Opinie negatywne należy przyjmować, by następnie przekuć je w udoskonalenie, poprawę swojego warsztatu. Wielu moich znajomych z lat licealnych było uzdolnionych artystycznie. W dalszym etapie rozwoju rezygnowali z kariery, ponieważ nie poradzili sobie z krytyką. Niestety, życie aktora nie jest tak łatwe, jak by się mogło wydawać. Często z jednego planu na drugi podróżuję nocnymi pociągami z moją ulubioną walizką. Wówczas przypominam sobie, że jako dziecko zawsze marzyłam, żeby zostać aktorką i mieć takie życie na walizkach – podróżując z jednego planu zdjęciowego na drugi plan. Dzisiaj, kiedy moja mama mnie pyta, jak mi się podoba to życie na walizkach? Odpowiadam: Mojego ukochanego zawodu nie zamieniłabym na żaden inny ale życie na walizkach nie jest takie łatwe jak mi się wydawało.
- Dziękuję za rozmowę.
Sławomir Chamczyk