15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Rajd Dakar przez miesiąc

Okropnie dziękujemy Strabagowi i PKP!

Do 27 października zamknięty dla ruchu kołowego ma być przejazd kolejowy na drodze wojewódzkiej nr 150 w Szklarni koło Wronek. Kłopot polega na tym, że jego nieoficjalny objazd przez Trynkę ma nawierzchnię gruntową na odcinku ponad 800 metrów. Co gorsza, pokrywa go pył wapienny o konsystencji wielokrotnie przemielonej mąki…

Na drugi dzień po zamknięciu przejazdu w Szklarni, w piątek 28 września, rowerzyści i kolarze-amatorzy jeden po drugim ignorowali znaki zakazu ruchu. Przejeżdżali slalomem przez torowisko i pomiędzy labiryntem barier. Rozgrzeszyłem ich natychmiast po obejrzeniu objazdu przez Trynkę, który wybiera (śmiem twierdzić) 98% kierowców.

Snujące się nad okolicą chmury kurzu było widać z kilkuset metrów. Roślinność w odległości kilku metrów od nieszczęsnej drogi zmieniła barwę z zielonej na jasnoszarą. W godzinach szczytu piesi i rowerzyści nie mają tutaj czego szukać. Dla nich to droga przez mękę. Już po chwili biały pył podrywany przez samochody zacznie im zgrzytać w zębach. Nałykają się go jak górnicy dołowi kurzu węglowego. Po zaledwie kilkudziesięciu metrach marszu nogi od kolan w dół zmienią kolor na biały pylisty. A po 10 minutach (tyle czasu zabiera sprawne przejście 800 metrów) spacerowicz będzie wyglądać jak bliski świadek zawalenia się World Trade Center.

Samochodziarze mają dużo lepiej. Zamkną szyby, włączą zamknięty obieg powietrza i pył nie dostanie się do kabiny. Kto jeździ z Chojna do Wronek przez Trynkę, ten przez miesiąc powinien sobie odpuścić mycie samochodu. To nie ma sensu.

Przy nieszczęsnej drodze stoją trzy domy i działa kilka firm. Okien nie da się otworzyć. Zapomnijcie o wyjściu na spacer. Na zewnątrz trudno pracować. Biały kurz wciska się do wnętrz każdą szparą, o której nie wiedzieliście wcześniej. Przy bezwietrznej i suchej pogodzie nieustannie wisi w powietrzu.

Przedstawiciele modernizującej ten odcinek linii kolejowej nr 351 spółki Strabag mogą umywać ręce. Wszak wskazali oficjalny objazd przez Rzecin, Mokrz i Jasionnę. Dla mieszkańców Chojna oznacza to wydłużenie drogi do ronda Europa na Zamościu o 100%, a dla mieszkańców Popowa o… 570% (z 4 do 23 km!). Czyli zamiast zwyczajowych w ciągu miesiąca 600 km do codziennej pracy, mieszkaniec Chojna w październiku ma zrobić 1200 km. Kto mu wyrówna większe koszty? Kto mu odda pośrednio utracone 10% wypłaty?

Dlatego miejscowi wolą jeździć przez Trynkę, gdyż pomimo niedogodności wystarczy nadłożyć tylko 1 km. Wzrost frekwencji notują także promy w Krasnobrzegu i Chojnie. Niestety, nie słychać, aby wydłużyły się godziny ich kursowania.

Mieszkańcy ulicy Nadbrzeżnej w środę 27 września, gdy zamykano przejazd, obudzili się w nowej rzeczywistości. Ich spokojna ulica zamieniła się w przelotową. Dyscyplinę kierowców utrzymują progi zwalniające, ale dzieci już nie mogą spokojnie bawić się na środku ulicy jak wcześniej. No i kurz znad Trynki często dolatuje aż tutaj.

 

Brak empatii się opłaca

Czym zachodnia Europa pozytywnie odróżnia się od zachodniego Uralu? Dużo większą empatią biznesu dla zwykłych obywateli. Stosowaniem społecznej odpowiedzialności biznesu w codziennej praktyce, a nie tylko w pustych sloganach.

Rzucając wstępnie okiem na komunikat o zamknięciu przejazdu, w pierwszym momencie odczytałem, że zamknięcie nastąpi 27 września o godz. 8:00 rano, a otwarcie 27 września o godz. 14:00. No wreszcie widać cywilizowane i ludzkie podejście do tematu. Uciążliwe zamknięcie potrwa tylko jedną zmianę. Brawo, Strabag! … Ech, wróć, a jednak nie… Otwarcie 27 października. O, matko… Czy oni są świadomi, że zamykają na miesiąc jeden z najważniejszych przejazdów w kolejowych w gminie Wronki? Dla którego nie ma żadnej dobrej alternatywy?

W krajach szanujących obywateli robi się wszystko, żeby najbardziej uciążliwe remonty i przebudowy prowadzić jak najkrócej. Tańczy się na małym palcu u nogi. Przy dzisiejszej technologii na ułożenie torowiska w tym punkcie naprawdę niepotrzebny byłby cały miesiąc.

Co ciekawe, pozytywny przykład dobrej szybkości stoi we Wronkach. Jest to stary most drogowy na Warcie z 1955 r., który w dużym stopniu wybudowano od nowa w 2002 r. Przecięcie tej „miejskiej pępowiny” dla Zamościa miało potrwać 2 lata. Jednak inwestor wykazał się empatią, a wykonawca spiął wszystkie siły, pracując nawet na trzy zmiany. Udało się skrócić ten ciężki dla miasta okres do 4 miesięcy.

Owszem, każde uciążliwe roboty można byłoby prowadzić na 2-3 zmiany, ale ktoś musiałby zapłacić fakturę na dużo większą sumę. W Polsce ciągle przerzuca się te ukryte koszty na użytkowników dróg, pasażerów kolei, właścicieli restauracji, sklepów, ich klientów i mieszkańców mających pecha żyć w środku inwestycyjnego cyklonu. Potencjalne straty i długotrwałe uciążliwości, z którymi muszą się teraz mierzyć mieszkańcy Popowa i Chojna, ale także właściciele sklepów na remontowanym od 2 lat (!) Starym Rynku w Poznaniu, są trudno przeliczalne na złotówki. Na palcach jednej ręki można policzyć takich, którzy wynajmują prawnika i idą do sądu po należne odszkodowanie. I zarówno inwestorzy, jak i wykonawcy, doskonale o tym wiedzą. Uważają, że okazywanie empatii w Polsce opłaca się mniej, niż bezpośrednie oszczędności z dłuższego procesu inwestycyjnego. Mentalnie ciągle są na zachodnim Uralu.

RB

 

Foto:

Nad mieszkańcami Trynki i Nadbrzeżnej w końcu ulitowała się pogoda. W minionym tygodniu spadło trochę deszczu i nieco przestało się kurzyć

Poprzedni
Następny