15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

„Pozbawiacie następne pokolenia tak pięknego obszaru”

W Szamotułach proponuje się niszczenie środowiska naturalnego

Różne zdania, przekonania, wizje rozwoju miasta i odczucia  rzutowały na decyzję radnych gminnych w kwestii, czy należy sprzedawać teren położony przy ul. Łąkowej, stanowiący cenną enklawę ekologiczną dla Szamotuł.

Nic dziwnego zatem, że temat będący jednym z punktów ostatniej sesji rady miejskiej wywołał spore poruszenie. Radny Tomasz Łączkowski przedstawił oświadczenie w tej sprawie. Przypominał, że od wielu lat mówi się potocznie o stepowieniu Wielkopolski na skutek działalności człowieka, ponieważ w naszym regionie na masową skalę przeprowadzano meliorację. Do pustynnienia Wielkopolski przyczynia się ponadto intensywna urbanizacja. Zmniejsza się parowanie wody, przez co mamy mniej opadów i coraz większą suszę.

Chrońmy przyrodę

W ostatnich latach wszyscy dostrzegamy niekorzystne zmiany klimatyczne. Powtarzające się susze i intensywne, krótkotrwałe opady powodują powodzie. Średnia temperatura na świecie wzrasta, a zasoby wody kurczą się. Sprawia to, że susza doskwiera nam coraz częściej. Dlatego podejmowane są różnego rodzaju działania na rzecz powstrzymania niekorzystnych zmian klimatycznych. Aby to się udało, wprowadza się zakaz wycinania drzew, zalesianie, stosowanie retencji wody, nawadnianie. Pomiędzy polami tworzy się pasy drzew i krzewów, zmniejsza się zużycie wody. Mała retencja polega na gromadzeniu wody w niewielkich zbiornikach, zarówno naturalnych jak i sztucznych, przy jednoczesnym zachowaniu i wspieraniu rozwoju środowiska naturalnego.

Pierwsza podstawowa rzecz, to nie degradować środowiska naturalnego, tylko chronić je – przekonywał Tomasz Łączkowski. – W Szamotułach proponuje się nam zniszczenie środowiska naturalnego poprzez wycinkę drzew, osuszenie i wywiezienie torfowiska, a następnie wybudowanie betonowych bloków i parkingów. Pokłady torfu w czasie intensywnych opadów deszczu i rozlewania się rzek, chłoną wodę jak gąbka, a w okresie suszy oddają  ją. Woda ta jest w naturalny sposób przefiltrowana i oczyszczona. Woda to życie. Bez wody nie ma życia. Potrzebują jej rośliny, zwierzęta i ludzie. Woda słodka przestała być zasobem odnawialnym. Zużywamy jej więcej i szybciej niż jest w stanie się odtworzyć. To stwarza realne zagrożenie dla przyszłych pokoleń. Woda słodka stanowi tylko 2 procent wszystkich wód na ziemi.

Jak zaznaczał radny, powołując się na dane Najwyższej Izby Kontroli, Polska jest jednym z najbardziej ubogich w wodę krajów Unii Europejskiej. Statystycznie na jednego Polaka rocznie przypada 1600 metrów sześciennych wody. Trzykrotnie mniej niż w pozostałych krajach UE. Nasze zasoby porównywalne są z Egiptem.

– Oprócz magazynów wody, tereny te to wielka oaza zieleni w mieście, porośnięta łąką, krzewami, drzewami. Pochłaniają one dwutlenek węgla, oczyszczają powietrze, poprawiają wilgotność i obniżają temperaturę. Teren ten tętni życiem – opisywał Łączkowski zieloną enklawę rozciągającą się pomiędzy ul. 3 Maja a Łąkową. – Spotkać tam można różnorodne ptactwo, owady. Zamieszkały jest przez płazy, gady, na przykład żaby, jaszczurki. Na łąkach spotkać też można niewielkie ssaki – myszy, krety itp. Ostatnio przeprowadziliśmy szereg rozmów z mieszkańcami tej okolicy. Chcą oni parku w tym miejscu i my jak najbardziej zgadzamy się z nimi. Biorąc pod uwagę powyższe fakty i potrzeby mieszkańców, jesteśmy przeciwni sprzedaży działek w rejonie ulic 3 Maja i Łąkowej.

Trzeba będzie zwiększyć nakłady na czyste powietrze

Jego stanowisko podzielił Paweł Łączkowski. Podkreślał on, że nie jest przeciwny budowaniu mieszkań, ale powinny być one lokalizowane na neutralnych terenach.

– Wspomniany obszar to swoisty busz, dżungla, która powinna być chroniona. Miał tam być park. Jeżeli dziś nie mamy na to pomysłu, być może zrobiłyby to przyszłe pokolenia. Wydaje się, że każda inwestycja to pieniądze, plusy dla miasta. Ale w dłuższej perspektywie jest to działanie, które będzie wymagało jeszcze większych nakładów od gminy, w sprawie walki o czyste powietrze. Takie problemy są w Warszawie – przedstawiał swoje spojrzenie na omawiane zagadnienie P. Łączkowski.

Oprotestowanie wymagałoby odwagi ze strony włodarzy

Radny tłumaczył, że jeśli nawet część z tych terenów nie należy do gminy, to można je zabezpieczyć obejmując planem zagospodarowania przestrzennego, który rada może przyjąć. Ale włodarze powinni wykazać się w tej kwestii odwagą.

– Chciałbym poruszyć jeszcze istotną rzecz. Rozmawiałem z fachowcem, bo urbanistyka to nie mój konik. Dowiedziałem się, że deweloper wystąpił o warunki zabudowy dla 8-miu bloków w miesiącu kwietniu – kontynuował Łączkowski. – Wówczas zapadły decyzje o wydaniu warunków zabudowy w rejonach ulic 3 Maja i Łąkowej. Wtedy należało zapytać radnych o przyszłe plany, co do działek gminnych, które tam leżą. Albo o zgodę na ewentualne ich zbycie. Można mieć domniemanie, że na etapie wydawania wuzetek, gmina jako właściciel sąsiednich działek zaakceptowała zamiary zlokalizowania tam w przyszłości nieruchomości. Gmina mogła przecież oprotestować koncepcję. Nie zrobiła tego, czyli w pewnym sensie zgodziła się na osiedle na torfowisku. I to przed roboczą rozmową z radnymi i przed wywołaniem dzisiejszych uchwał. Najbardziej boli mnie, że podstawową troską służb urbanistycznych, na samym starcie powinna być potencjalna promenada nad strumieniem, nad Rowem Przybrodzkim. To jest oczywiste, że tam, gdzie kiedyś miała być droga średnicowa, powinniśmy kontynuować ścieżkę. Początek uzgodnień w tej mierze był w mojej ocenie jakieś półtora roku temu, kiedy padły ścięte topole wzdłuż rowu. Wtedy zaczęły się przymiarki do tego, z czym mamy dzisiaj do czynienia. Grupa radnych występowała o plan na te tereny. Nie dostała odpowiedzi, o ile znam stan faktyczny. W Szamotułach nie ma planu. Robi się wszystko na wuzetkach. A w Przecławiu i Gąsawach robi się plan.

„Rozumiem, że może się to wydawać kontrowersyjne…”

Do drażliwej sprawy odniósł się przedstawiciel obozu władzy Bartosz Węglewski: – Chciałbym szanownych kolegów radnych zapytać, na jakich opierają się jeżeli chodzi o wysunięte wnioski  dotyczące torfowisk. Polecam państwu tekst poświęcony usuwaniu drzew i krzewów na torfowiskach. Jest to jedna z czynnych metod ochrony torfowisk. Wiem, że pan się śmieje, ale przedstawiam dokument, który jest i funkcjonuje. Jeżeli mają być torfowiska, to nie mówcie panowie, że będziecie sadzili tam drzewa. Bo jeżeli chcecie utrzymywać torfowiska, to drzewa i krzewy trzeba stamtąd usunąć. To jest dokument naukowy. Mogę podać, to jest pan Tomasz Szubert z Polskiego Towarzystwa Biogeograficznego. To nie są moje słowa. Są to dokumenty, które istnieją. Jeżeli więc chcemy dyskutować merytorycznie i coś zarzucać, musimy dyskutować o faktach opartych na naukowych twierdzeniach. A nie na zasadzie, że coś nam się wydaje. (…) Rozumiem, że to wszystko może wydawać się kontrowersyjne i jest, bo ja też w stu procentach nie mam pełnego przekonania, że to jest dobre czy złe. Wydaje mi się jednak, że rozwój tego terenu przyczyni się w jakimś sensie do tego, że będziemy mieli więcej mieszkań. Dobrze państwo zdajecie sobie sprawę, jakie jest zapotrzebowanie na rynku. Cały czas dyskutujemy o tym, że gminie potrzebny jest wzrost przychodów, podatków. To jest jeden ze sposobów na to, żeby ten przychód do gminy przyciągnąć. Powinniśmy te tereny w jakiś sposób rozwijać. Oczywiście uznając, że środowisko jest bardzo ważne.

„Każdy ma inną wrażliwość”

W odpowiedzi na słowa Węglewskiego, P. Łączkowski spuentował wymianę poglądów w następujący sposób: – Panie Bartoszu, wybrało nas społeczeństwo. Każdy z nas jest inny, prezentuje inny światopogląd, ma inną wrażliwość. Od milionów lat do dzisiaj, nikt nie budował niczego na torfowiskach. Jeżeli pan uważa, że wycinanie drzew jest szkodliwe, a stawianie bloków będzie właściwą działalnością, to ja nie mam nic do powiedzenia. Co innego narysowane na mapie działki, a co innego wizja w terenie. Był pan wczoraj, kiedy wywołałem ten problem. Pytał mnie pan czy dysponujemy opracowaniem, Mogę wydać kilkanaście tysięcy na fachowe opracowanie w tej mierze, a pan z kolegami mnie przegłosujecie. Tutaj się różnimy…

Swoim punktem widzenia podzieliła się z samorządowcami również Grażyna Augustyniak. Dziwiła się ona, że działka przy ul. Łąkowej o powierzchni 1010 m kw., wyceniona została zaledwie na 110 zł za 1 m kw., skoro tego typu nieruchomości pod budownictwo warte są 250 zł za 1 m kw.

– Jeżeli deweloper tam wejdzie, bo jest to szykowane wyłącznie pod niego, ma prawo występować w przetargu ograniczonym. Gmina zatem wyciąga rękę do dewelopera? – pytała Augustyniak.

I dodała: – Bo nikt z osób prywatnych tym terenem nie będzie zainteresowany. Dlaczego dla dewelopera gmina traci, pozbawiając następne pokolenia tak pięknego obszaru? Przecież gmina posiada wiele innych terenów do wykorzystania pod budownictwo. Mogę wskazać konkretne działki. Panie Węglewski, pan jest jeszcze młody, wydaje mi się, że po panu również zostanie jakiś  potomek, który będzie mógł z tego ekosystemu korzystać. Więc zastanówcie się państwo.

Szef komisji komunalnej Marek Pawlicki poinformował, że komisja zaopiniowała pozytywnie propozycję zbycia terenu znajdującego się przy ul. Łąkowej, ponieważ starała się spojrzeć na ową koncepcję z różnych pozycji i perspektyw. Za sprzedażą działek we wspomnianym rejonie opowiedziało się 12 radnych. Sprzeciw wyraziło 8 samorządowców z opozycji. W takiej samej proporcji rozłożyły się głosy radnych, wyrażających swe zdania w kwestii zbycia trzech działek przy ul. 3 Maja oraz ulicach Łąkowej i Strumykowej. Komisja komunalna zamysł tej transakcji zaopiniowała negatywnie.

ika

Poprzedni
Następny