
Mieszkaniec rozżalony na urząd, urząd nie poczuwa się do winy
Stan powietrza w Polsce jest coraz gorszy. Z myślą o walce ze smogiem powstał rządowy program Czyste Powietrze. Jego kluczowe założenia to wymiana źródeł ciepła i poprawa efektywności energetycznej budynków mieszkalnych jednorodzinnych. „Skorzystaj z okazji i zadbaj o środowisko” – zachęca do przystąpienia do Czystego Powietrza Obrzycko, „miasto pozytywnych zmian”, jak głosi hasło promocyjne. Mieszkaniec Obrzycka, Stefan Nowak chciał być eko, więc się zgłosił. Ale coś poszło nie tak.
Pan Stefan postanowił skorzystać z możliwości jakie daje program Czyste Powietrze, czyli z dotacji na wymianę starego węglowego pieca c.o. na nowoczesny, na pellet drzewny. Dotacja, zwłaszcza dla emeryta jakim jest pan Stefan, to ważne wsparcie domowego budżetu. Zresztą nie tylko dla mieszkańca Obrzycka. Od początku funkcjonowania programu Czyste Powietrze, to jest od 19 września 2018 r., do 7 kwietnia tego roku podpisano 501 935 umów na dofinansowanie termomodernizacji domów oraz wymianę źródeł ciepła i wypłacono na ten cel 5 071 129 682 zł.
Ma być eko
– W grudniu 2021 roku wystąpiłem z wnioskiem do banku o 15 tysięcy złotych kredytu i w tym samym grudniu, między świętami, pojechałem do Nowej Soli i kupiłem piec za 14 400 złotych. W ramach akcji Czyste Powietrze – mówi Stefan Nowak. – W styczniu 2022 roku poszedłem do Urzędu Miasta Obrzycko po wniosek na dotację. Pomyślałem sobie – reklamują się, na ulotkach wszystko wygląda zachęcająco, więc najbezpieczniej będzie załatwić dofinansowanie przez urząd.
Na ulotkach promujących program Czyste Powietrze wydanych przez Obrzycko – „miasto pozytywnych zmian” – faktycznie napisano: „Odwiedź gminny punkt konsultacyjny, gdzie uzyskasz odpowiedzi na Twoje pytania dotyczące programu Czyste Powietrze, ale również otrzymasz pomoc w zakresie wypełnienia i złożenia wniosku o dofinansowanie”. „Wniosek można wypełnić podczas wizyty w urzędzie miasta wraz z uprawnionym pracownikiem. Wypełniony wniosek można złożyć w kancelarii urzędu miasta” – czytamy na stronie internetowej Miasta Obrzycko.
– Pani w ratuszu wniosek wypisała. Tylko, że – jak się później okazało – jeśli się wypełnia wniosek, to się nie pisze od razu co ile kosztowało, tylko poniesione koszty wpisuje się w końcowym wniosku. Tymczasem pani wpisała już na początku tylko koszt pieca, a wiadomo, że oprócz kosztu zakupu kotła potrzeba pompy, rurek, kształtek itp. W sumie wszystkie moje rachunki opiewały na 34 tysiące – wspomina pan Stefan.
No i jest problem
Aby wyjaśnić swoje wątpliwości skontaktował się z Ireną Łoś z Działu Monitoringu Umów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Poznaniu, który dotacje przyznaje. – Dowiedziałem się, że mógłbym otrzymać maksymalną kwotę w dofinansowaniu podstawowym, gdyby urzędniczka nie popełniła błędu wpisując w pierwszym wniosku określone kwoty. Gdyby pozostawiła te miejsca w formularzu bez konkretnych kwot, wtedy z automatu zostałaby przydzielona maksymalna kwota. Pełne kwoty wpisuje się, gdy prace są zakończone i potwierdzone fakturami – tłumaczy.
– I co się okazało dalej? Pierwszy rachunek Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska odrzucił, bo wyszły jakieś problemy z numerem działki. Musiałem z sądu, z ksiąg wieczystych, uzyskać zaświadczenie o aktualnym numerze. Urzędniczka ponanosiła zmiany na wniosek, ale znowu pojawił się problem. Okazało się, że końcowy wniosek pani złożyła na nieaktualnym formularzu. Od pół roku były już nowe wzory wniosków. Myślę, że w urzędzie powinni o tym wiedzieć. I znowu był poślizg w załatwianiu dotacji, jakieś 2 miesiące, a tu człowiek czeka na pieniądze, bo trzeba opał kupić. No ale pani w urzędzie zapewniała, że na starym wniosku to miało przejść. Nie przeszło. Poszliśmy z żoną do ratusza, pani nas przepraszała, ale już wiedziałem, że dostanę 5640 złotych dotacji, czyli o 3400 złotych mniej, niż mógłbym otrzymać, gdyby wniosek był dobrze wypełniony. Ponad 3 tysiące to jest 8 rat kredytu, ewentualnie 2 tony pelletu.
Pan Stefan jest rozżalony.
– Gdyby pani od razu nie wpisała do wniosku ceny pieca, nie czekając na pozostałe koszty, to bym mógł otrzymać pełną dotację. Nie wpisuje się od razu kwot, tylko na końcu, po podsumowaniu wszystkich wydatków – podkreśla po raz kolejny obrzyczanin. Jest zdania, że mieszkaniec nie musi znać się na wszystkich przepisach, zasadach wypełniania druków, ale urzędnik, fachowiec, powinien sobie z tym radzić.
Przychodzi mieszkaniec do burmistrza
Przelew z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Poznaniu dotarł ostatecznie na konto państwa Nowaków w grudniu ubiegłego roku.
– Po tym, jak ta pani w urzędzie nas przeprosiła, poszedłem do pana burmistrza i mu mówię: – Za 3 tysiące przeprosiny… A co by pan zrobił na moim miejscu, gdyby pana to dotyczyło? – Ja bym przeprosiny przyjął – odpowiedział. No to ja mówię: – Tak, jak pan zarabia kilkanaście tysięcy na rękę, to tak, to można zadowolić się przeprosinami. Ale ja nie mam takich pieniędzy – relacjonuje wizytę w ratuszu pan Stefan. I dodaje: – Pani urzędniczka, skoro jest w tym wszystkim zorientowana, to powinna powiedzieć, że koszty wpisuje się na samym końcu.
– Całe życie mieszkałem koło sąsiada Paecha, no to i mam pecha – śmieje się pan Stefan, choć może trochę przez łzy.
Niepocieszony utratą ponad 3 tysięcy złotych, skorzystał z rady burmistrza Igora Kołoszuka i napisał zaadresowaną do niego skargę na urzędniczkę.
„Pomyłki w wypełnianiu wniosku naraziły mnie na dość znaczne straty finansowe. Absolutnie nie zgadzam się z Pana opinią, że rozwiązaniem w tej sprawie jest słowo przepraszam” – pisze w skardze. „Zgłosiłem się do urzędu miasta wierząc, że przydzielony do tej pracy urzędnik posiada odpowiednie kwalifikacje i wiedzę, która uchroni laika przed nieprawidłowościami i błędami w wypełnianiu wniosku. Jakież było moje zdziwienie, gdy po wielu miesiącach pełnych poprawek przyznana kwota dofinansowania znacznie odbiegała od sumy przeze mnie oczekiwanej. (…) Tak więc ten podstawowy błąd urzędnika pozbawił mnie całkowicie kwoty powyżej 3 tysięcy złotych”.
Zdaniem Stefana Nowaka, urzędnik zajmujący się Czystym Powietrzem powinien być nie tylko porządnie przeszkolony, ale i winien śledzić na bieżąco wszystkie zmiany zachodzące w programie. „Pracownik urzędu odpowiedzialny za tak ważne kwestie finansowe powinien dysponować szeroką, fachową wiedzą” – uważa pan Stefan.
„Jestem zwykłym, przeciętnym mieszkańcem miasta Obrzycka i dotąd byłem przekonany, że pod Pana rządami zmienił się stosunek urzędu miasta do jego mieszkańców. Teraz widzę, że tak jak dawniej, urząd miasta nie jest zainteresowany sprawami pojedynczych mieszkańców, a urzędnicy nie ponoszą za swoje błędy żadnej odpowiedzialności” – podsumowuje rozżalony mieszkaniec swoją skargę.
Burmistrz odpowiada mieszkańcowi
Burmistrz skargę Stefana Nowaka przeanalizował bardzo skrupulatnie, po czym uznał jego zarzuty za bezzasadne. Igor Kołoszuk zwraca przede wszystkim uwagę na to, że do obowiązków pracownika obrzyckiego magistratu „nie należy wypełnianie wniosku w imieniu beneficjenta lub prowadzenie jakichkolwiek działań za beneficjenta”. Urzędnik może natomiast wspierać mieszkańca w złożeniu wniosku. I tak było.
– Co ja mogę powiedzieć… Próbowałem panu Nowakowi wszystko wyjaśnić, ale niestety, pan nie przyjmuje do wiadomości naszych argumentów. Wyczerpaliśmy drogę służbową i szczerze mówiąc myślałem, że temat jest zakończony – tłumaczy burmistrz.
Po czym dodaje: – To nie jest tak, jak pan Nowak opisuje w swoich pismach. Miasto prowadzi punkt konsultacyjny i tak naprawdę pan Stefan powinien otrzymać komputer, usiąść przy nim i sobie sam wypełnić wniosek. A to, że otrzymał pomoc od urzędu, to jest rzecz dodatkowa, wykraczające poza nasze obowiązki. Mamy tych dofinansowań kilkadziesiąt i to jest pierwszy i jedyny przypadek, kiedy mieszkaniec zgłasza jakieś uwagi. Co zrobić…
– Zgadzam się, że stroną prawną w kontaktach z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska jestem ja, jak również z tym, nie musi pracownik urzędu sam wypełniać wniosku – przyznaje Stefan Nowak. Ale… – Ale jeżeli już się pracownik tego podejmuje, powinien to robić dobrze i bezbłędnie. Tego niestety w moim przypadku zabrakło. Podkreślam raz jeszcze, że to nie ja stwierdziłem, że sposób wypełnienia wniosku był błędny. Taką opinię usłyszałem rozmawiając kilkukrotnie z działem rozliczeń funduszu.
Burmistrz podkreśla, że fundusz w przesłanej do Stefana Nowaka korespondencji wskazał na możliwość skorygowania wniosku, bo tylko beneficjent wie, jakie koszty faktycznie poniósł w związku z wymianą pieca. Wnioskodawca zawsze ma prawo złożenia autokorekty wniosku.
– Żal mi tylko pani, która w naszym urzędzie się tym zajmuje, bo ona wkłada w to wiele serca, a ma na głowie masę innych rzeczy niż tego typu wnioski o dotacje. Urzędniczka przeprosiła pana Nowaka, bo nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony. Dopiero jak rozpoznaliśmy temat, to okazało się, że wcale tak nie było, jak to przedstawia pan Stefan – podsumowuje temat pechowego wniosku o dotację Igor Kołoszuk. – Co na to pan Nowak, nie wiem – dodaje.
Marek Libera
Na zdjęciu u góry: – Całe życie mieszkałem koło sąsiada Paecha, no to i mam pecha – śmieje się pan Stefan, choć może trochę przez łzy