Czwarte z rzędu zwycięstwo Red Dragons
Legia Warszawa po raz drugi przegrała mecz w Pniewach. Po raz pierwszy warszawska drużyna wyjechała z Pniew pokonana 17 września 1994 roku. Kibice w wieku średnim i starsi doskonale to pamiętają.
Jednym z najbardziej spektakularnych wydarzeń w zaledwie dwuletnim epizodzie Sokoła Pniewy w najwyższej klasie rozgrywek piłkarskich było pokonanie ówczesnego mistrza Polski Legii Warszawa na kameralnym stadionie w Pniewach. Po jedynym w tym meczu golu Tomasza Rząsy w 87 minucie kibice oszaleli z radości. Rok później Legia wygrała w Pniewach, a w kolejnym roku Sokoła Pniewy w ekstraklasie już nie było. Tyle historii i skojarzeń z pojedynków pniewsko-warszawskich.
Mimo, iż drużyna piłkarska Legii Warszawa należy do najbardziej utytułowanych w kraju, drużyna futsalowa dopiero raczkuje na arenie ogólnokrajowej. Zespół dopiero w tym roku awansował do najwyższej klasy rozgrywek. W meczu dziewiątej kolejki Red Dragons podejmował drużynę ze stolicy we własnej hali. Od początku spotkania ton nadawali gospodarze. Po strzale Mateusza Kosteckiego w 14 minucie Red Dragons objął prowadzenie. Bartłomiej Gładyszewski podwyższył na 2:0 i na przerwę pniewianie zeszli z dwubramkową przewagą. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Kiedy w 26 minucie Patryk Hoły podwyższył na 3:0, zdobycie w tym meczu kompletu punktów okazało się całkiem realne. Chwilę później jednak defensywa pniewska wyraźnie zaspała, a doświadczony Mariusz Milewski zdobył pierwszego gola dla gości. Zawodnicy Red Dragons zareagowali bardzo szybko. Najpierw Piotr Błaszyk, a następnie Nikita Storozhuk pokonali bramkarza z Warszawy, nie pozostawiając złudzeń, która drużyna w tym dniu jest lepiej dysponowana. Drugą bramkę dla gości ponownie zdobył Mariusz Milewski. Kropkę nad „i” postawił zawodnik gospodarzy, Maksym Pautiak w ostatnich sekundach spotkania, ustalając wynik na 6:2. Było to czwarte z rzędu zwycięstwo Red Dragons, które pozwoliło im wyprzedzić legionistów w tabeli.
(sc)
(sc)