
Wiele kontrowersji wzbudza projekt gminy Szamotuły oszczędzania energii elektrycznej poprzez wyłączanie zbędnego oświetlenia ulicznego. O ile oczywiście sama idea szukania oszczędności jest chwalebna, to wykonanie… już niekoniecznie. Na ciemności egipskie – zwłaszcza na wsiach – narzekają mieszkańcy oraz radni. Jedni i drudzy wskazują, że często wyłączane są akurat te latarnie, które bezwzględnie powinny świecić, za to oświetlane są jakieś pola, nieużytki.
– Dzisiaj czynna jest co czwarta lampa. W zeszłym roku można jakoś było mieszkańcom wytłumaczyć, że trzeba oszczędzać energię, natomiast dzisiaj wielu ludzi wskazuje inne wydatki, które w ciągu roku czynimy na wiele rzeczy nie zawsze potrzebnych. Czy rzeczywiście były jakieś oszczędności? – dostrzega problem radny Jan Dziamski, mieszkaniec wsi. – Idzie jesień, dzieci chodzą po ciemku do szkoły, a za chwilę będą także wracać po ciemku. U nas (Krzeszkowice, Otorowo) na co trzecim, czwartym słupie zapalona jest lampa. Całe dwustumetrowe odcinki drogi są nieoświetlone.
Burmistrz Dariusz Wachowiak przekonuje, że oszczędności trzeba szukać, choćby poprzez rezygnację ze zbędnego oświetlenia. Jako przykład nikomu niepotrzebnej ferii świateł wskazuje na szpaler lamp oświetlających rzęsiście drogę pomiędzy Rudnikiem a Pamiątkowem. Po co?
– Nie musi się każda palić – uważa. – Natomiast tam, gdzie jest potrzeba, to proszę takie potrzeby zgłaszać do urzędu miasta, do wydziału inwestycji. Na przykład mieliśmy negatywne sygnały od mieszkańców osiedla Kopernika, więc włączyliśmy oświetlenie. Tam, gdzie jest potrzeba, włączymy. I zgadzam się, że na terenach wiejskich odległości pomiędzy działającymi lampami są zbyt duże. Ale nie ma problemu, żeby niektóre włączyć – podkreśla Wachowiak.
(mal)
FOTO: – Tam, gdzie jest potrzeba, włączymy – zapewnia burmistrz Dariusz Wachowiak