Plan rewitalizacji linii kolejowej Szamotuły – Międzychód
Od pewnego czasu podejmowane są działania zmierzające do rewitalizacji linii kolejowej 368 na odcinku Szamotuły – Międzychód. W działania te w pewnym stopniu zaangażowane są także władze samorządu szamotulskiego, zarówno na poziomie gminy jak i powiatu. W związku z ukończeniem wstępnego studium planistyczno-prognostycznego związanego z naborem do projektu KOLEJ+, warto przyjrzeć się bliżej tematowi i ocenić na chłodno potencjalne skutki takiej inwestycji dla mieszkańców Szamotuł i szerzej, dla mieszkańców powiatu szamotulskiego.
Na wstępie warto przypomnieć kilka faktów na temat linii 368 znanej w Szamotułach bardziej jako „Jaś”. Od strony technicznej jest to jednotorowa niezelektryfikowana linia o długości ponad 57 km powstała na początku XX w. i funkcjonująca do roku 1995 w zakresie przejazdów osobowych (do 1996 przejazdy towarowe). Linia ta przez dziesięciolecia dowoziła do Szamotuł osoby z terenów położonych na zachód od Szamotuł, przede wszystkim dowożąc pracowników do dużych zakładów pracy położonych w centrum miasta takich jak meblarnia, olejarnia, mleczarnia czy cukrownia. Zakłady te zniknęły z mapy Szamotuł po upadku komunizmu, a wraz z nimi zamknięta została linia kolejowa 368. Od ćwierć wieku jest to więc linia nieczynna i obecnie jest przejezdna tylko na kilku krótkich odcinkach. Linia ta posiada jednak również swój specyficzny charakter związany z kierunkiem, który obsługiwała. Dla wielu mieszkańców Szamotuł i okolic przejazdy „Jasiem” to nostalgiczne wspomnienie letnich wypadów do Sierakowa i okolic, wspomnienie świata niespiesznego, wypełnionego prawdziwym, a nie wirtualnym kontaktem z drugim człowiekiem, to spotkanie z tradycyjną „ciuchcią”. Jednym słowem „Jaś” to rodzaj mitu, który do dzisiaj funkcjonuje w naszych głowach.
Pytanie jednak czy na poważnie rozważając rewitalizację linii 368 pod wpływem pozytywnych emocji które mamy pamiętając czym był „Jaś”, nie ulegamy swego rodzaju manipulacji? Można dojść do takich wniosków zapoznając się bliżej z założeniami, które wprost wynikają z przygotowanego studium planistyczno-prognostycznego. By to ocenić z pełną odpowiedzialnością, warto przeanalizować merytorycznie wszystkie aspekty tego pomysłu odkładając na bok sentymenty.
Zacząć należy od tego, że rewitalizacja linii 368 to pomysł promowany obecnie przez powiat międzychodzki, który nie ma połączenia kolejowego. Można zrozumieć i popierać dążenie władz Międzychodu do jak najlepszego skomunikowania Międzychodu z Poznaniem (linia 368 w Szamotułach łączy się z linią Poznań – Szczecin), jednak Szamotułom takie połączenie nie jest potrzebne, gdyż są z Poznaniem skomunikowane znakomicie. Tu zaznaczyć trzeba że połączenie Międzychodu z linią Poznań – Szczecin można wykonać również omijając Szamotuły, budując odcinek Chrzypsko – Wronki. Taka opcja była zresztą również rozpatrywana, ale została wstępnie zarzucona, gdyż PKP musiało by nabyć grunty, których obecnie nie ma. Od strony komunikacji rewitalizacja linii 368 jest więc pomysłem służącym przede wszystkim Międzychodowi, a nie Szamotułom, trudno bowiem sobie wyobrazić by na co dzień jakaś większa ilość osób jeździła do pracy z Szamotuł do Międzychodu koleją. Również trudno sobie wyobrazić, by ta linia mogła kierować jakieś większe ilości osób do Szamotuł z kierunku zachodniego – większe zakłady pracy są poza Szamotułami, a do dużych sklepów jeździ się samochodami.
Jak taka komunikacja Międzychodu z Poznaniem miałaby w praktyce wyglądać? Wielu z nas myśli pewnie o kilku przejazdach w ciągu dnia nowoczesnego i cichego elektrycznego szynobusu, inni mają w pamięci romantyczną ciuchcię, która jak za dawnych lat od czasu do czasu przemierzy trasę Szamotuły – Międzychód. Ale przygotowane studium wskazuje na zupełnie inny scenariusz. Według planu pociągów ma być w ciągu dnia aż 24 (12 w jedną stronę i 12 w drugą). I według założeń studium nie będą to nowoczesne elektryczne szynobusy (rewitalizacja nie obejmuje elektryfikacji!), ale ciężkie spalinowe składy, które coraz rzadziej widzimy we współczesnych rozwiązaniach komunikacyjnych. Mając tę wiedzę wynikającą wprost z przygotowanego studium wyobraźmy sobie, co to realnie oznacza dla mieszkańców Szamotuł i okolic.
Zacząć należy od tego, że 24 pociągi to 24 razy na dobę zamknięcie przejazdów na wielu drogach gminy. O ile będą to przejazdy strzeżone, to oznacza czas zamknięcia w okolicach 120 minut (24 x 5 minut) czyli 2h!. Mówiąc zupełnie jasno – przejazdy na ulicy Wojska Polskiego i Chrobrego będą dodatkowo zamknięte przez 2 godziny na dobę. Podobnie będzie w Piaskowie i każdym kolejnym przejeździe do Poznania. A przecież już dzisiaj korki na Jana Pawła i Dworcowej są bardzo kłopotliwe.
Ale to nie wszystko. Ulice Targowa, Jastrowska, Lawendowa w Śmiłowie i wiele innych na terenie powiatu po raz pierwszy od ćwierćwiecza „zyskają” przejazdy kolejowe, które mocno utrudnią komunikację lokalną. Jeśli przejazdy byłyby niestrzeżone, to wpadamy z deszczu pod rynnę, gdyż na szamotulskich drogach i ulicach pojawi się w takim scenariuszu niebezpieczeństwo, z którym od lat nie mieliśmy do czynienia i które prędzej czy później doprowadzi do niejednej tragedii.
Jakby i tego było mało, istnienie przejezdnej linii 368 może przecież oznaczać w przyszłości uruchomienie także ewentualnych składów towarowych z okolic Międzychodu przetaczających się przez Szamotuły. Trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek w Szamotułach mógł za takim scenariuszem podnieść rękę.
Jednym słowem, lepsza komunikacja dla Międzychodu ma się odbyć kosztem komunikacji w Szamotułach, komunikacji która już dzisiaj woła o pomstę do nieba . Dla Szamotuł od lat borykających się z ogromnym problemem braku obwodnicy i zatłoczonych dróg każde dodatkowe skomplikowanie ruchu jest dużym dodatkowym utrudnieniem i z pewnością nie leży to w interesie naszego miasta.
Jeśli ktoś rozsądnie podniósł by argument, że rewitalizacja jest owszem pożądana, tyle, że ruch powinien być ograniczony do kilku przejazdów dziennie lub turystycznych przejazdów weekendowych, to niestety takiej opcji nie ma na stole, gdyż cały pomysł jest „uzasadniony” jedynie przy założeniu, że linia będzie miała odpowiednio wysoką intensywność. W innym przypadku nie ma „uzasadnienia” dla wydania setek milionów złotych.
Kolejnym założeniem wynikającym z przygotowanego studium jest stworzenie nowego przystanku – Szamotuły Zachód. Prawdopodobnie nikt nie konsultował z mieszkańcami „Zatorza” tego pomysłu. Jak by to miało w praktyce wyglądać? Gdzie byłby ulokowany taki przystanek/dworzec? Prawdopodobnie musiałby być zbudowany w pobliżu rozwijających się w ostatnich latach ulic Rycerskiej, Kosynierów, Jastrowskiej. Taki obiekt to oczywiście konieczność stworzenia dojazdów i parkingów i to na koszt miasta.
A co z hałasem? Dzisiaj wzdłuż starych torów linii 368 ulokowane są dziesiątki domów, często z ogrodami przylegającymi do nieczynnych od ćwierćwiecza torów. Argumentacja, że chodzi o „dobro ogółu” wydają się mocno naciągane, gdyż sprawa dotyczy przecież obecnie setek mieszkańców powiatu szamotulskiego. Tutaj trzeba raz jeszcze przywołać zapisy przygotowanego planu, które mówią o prędkości 120 km/h jako prędkości przejazdowej planowanych pociągów. I znowu – tylko taka prędkość „uzasadnia” to połączenie. Niższe prędkości rozciągną podróż z Międzychodu do Poznania do takiego stopnia, że połączenie nie będzie miało sensu. Takie prędkości połączone z hałasem hamowania ciężkich składów spalinowych to całkowite zniszczenie spokoju dzisiaj względnie cichej zachodniej dzielnicy Szamotuł.
Kolejnym aspektem są zniszczenia przyrodnicze. Po ćwierć wieku od zamknięcia linii 368 obszar dawnych torów „Jasia” i jego okolice to bardzo cenne przyrodniczo obszary, na których schronienie znajduje wielka ilość gatunków roślin i zwierząt, w tym wiele rzadkich i chronionych jak choćby żurawie, białe czaple, wiele gadów, płazów, owadów i ssaków. Wielu szamotulan odwiedza te miejsca rekreacyjnie w ramach niedzielnych spacerów. W rzeczywistości, w której na naszych oczach dokonuje się ekologiczna zagłada świata który znamy, nie powinniśmy przymykać oczu na plan kolejnych zniszczeń, tym bardziej w naszym bezpośrednim sąsiedztwie.
W końcu trzeba także poruszyć kwestie finansowe. Według wstępnych szacunków (zapewne bardzo optymistycznych), koszt rewitalizacji bez budowy dróg dojazdowych do nowych przystanków, bez elektryfikacji i bez kosztów nowoczesnego taboru to około 350 milionów złotych. Z tej ogromnej kwoty większość to środki unijne, jednak samorządy muszą sfinansować 15% kosztów, co oznacza kwotę około 50 milionów złotych. W tym zapewne około połowa przypadała by na Szamotuły (powiat i gminy powiatu). Czy faktycznie stać nas na to? Nawet współfinansowanie wstępnego studium budziło spore wątpliwości i opory sąsiednich samorządów (koszt studium to ponad milion złotych wydanych z naszych pieniędzy). Przy obecnej mizerii budżetowej poza Międzychodem żaden samorząd nie dysponuje środkami dedykowanymi na ten cel i dofinansowując rewitalizację linii 368 nie zrealizuje po prostu zadań które faktycznie są istotne.
W świetle rozwiązań przyjętych w studium planistycznym na myśl przychodzi przysłowiowy „strzał w kolano”, za który Szamotuły na dodatek jeszcze zapłacą ze swojej kieszeni. Takie działania nie mają nic wspólnego z realizowaniem interesów lokalnej społeczności, która mierzy się z dziesiątkami ważnych i nierozwiązanych problemów w wielu dziedzinach. Każda złotówka wydana ze środków szamotulskich na realne pogorszenie sytuacji naszego miasta i jego mieszkańców to przecież równocześnie złotówka nie wydana na wyczekiwaną obwodnicę, utwardzenie ulic, szpital czy szkoły.
Podsumowując, po zapoznaniu się z założeniami wstępnego studium planistycznego poza odświeżeniem romantycznego mitu trudno znaleźć jakiekolwiek realne korzyści dla Szamotuł związane z planami rewitalizacji linii 368. Jest natomiast bardzo wiele argumentów które wskazują na to, że władze Szamotuł, zarówno na poziomie gminy jak i powiatu, powinny nie tylko nie angażować się w realizację tej idei, ale w miarę swoich możliwości dla dobra miasta i jego mieszkańców nie dopuścić do realizacji tego pomysłu.
Na sam koniec warto przywołać ciekawy pomysł stworzenia drogi rowerowej na trasie nieczynnej linii nr 368. Taki pomysł, zrealizowany profesjonalnie i wspólnie przez gminy powiatu szamotulskiego i międzychodzkiego, faktycznie bardzo podniósłby atrakcyjność turystyczną regionu i kosztował by ułamek kwoty o której mowa wyżej. Byłby to realny wkład w nowoczesny i ekologiczny rozwój regionu.
Mikołaj Trąbczyński
Na zdjęciu: Dla wielu mieszkańców Szamotuł i okolic przejazdy „Jasiem” to nostalgiczne wspomnienie letnich wypadów do Sierakowa i okolic. Dzisiaj można przejechać się drezyną ze stacji Nojewo