Katastrofa ekologiczna w Szamotułach?
Myślę, że nazwanie tego, co się dzieje obecnie na terenach zalewowych wzdłuż Rowu Przybrodzkiego od ul. 3 Maja do ul. Sportowej w Szamotułach katastrofą nie jest na wyrost. Gorzej, świadczy to o katastrofalnym braku wiedzy ekologicznej decydentów. Aby znaleźć odpowiednie tereny pod zabudowę mieszkalną, przeklasyfikuje się dotychczasowe zaniedbane użytki zielone (kośne łąki) na nieużytki, wprowadzając w błąd wszystkie służby odpowiedzialne za ochronę przyrody, tak na szczeblu gminnym, powiatowym, jak i wojewódzkim, łącznie z Wodami Polskimi.
Idący tym tropem można by nieużytkiem nazwać Jeziórko szamotulskie i wybudować tam „Małą Wenecję”. Architekt zaprojektuje, możliwości wykonania przy obecnej technice są nieograniczone.
Łąki przyległe do Rowu Przybrodzkiego, począwszy od torów kolejowych aż do jego ujścia w rzece Samie i dalej wzdłuż tej rzeki do działek na Mutowie, spełniają następujące zadania:
- Kilkumetrowy miąższ torfowy, który obecnie jest zrywany pełnił rolę akumulatora oddającego wilgoć w okresie suszy. Należało te łąki poprzez zastawki wiosną zalewać.
- Zrywanie warstwy torfowej przerwie naturalne podsiąkiwanie wyżej położonych działek rolnych i rekreacyjnych. Tereny te będą pustynniały, co zmniejszy bilans nawilgocenia atmosfery.
- Urbaniści przewidują tzw. korytarze powietrzne służące do przewentylowania miasta. Takim korytarzem jest właśnie dolina rzeki Samy i Rowu Przybrodzkiego o kierunku północ-południe. Zabudowanie tej doliny mieszkaniówką ograniczy jego skuteczność.
Okolice Szamotuł w skali kraju mają jedną z najmniejszych liczbę opadów rocznych na 1m2, z 450 mm do ostatnimi laty ok. 350 mm na 1m2.
Wielkopolska i Kujawy przodujące w rolnictwie, z najbardziej zaawansowaną melioracją, od lat pustynnieją. Zaznaczyć należy, że pod koniec XX w. Anglii intensywnie zaczęto przywracać pierwotne enklawy bagienne, celem zwiększenia parowania do atmosfery i tym samym sprowokowania większej ilości opadów deszczu. Nie miejsce tu i czas na tłumaczenie dynamiki zachodzącej w atmosferze związanej z zależnościami słońce-woda.
Skasowanie darmowego parowania wody z naturalnych zbiorników i ich zabetonowanie nie zastąpią planowane fontanny na rynku.
Mam apel do moich przyjaciół radnych, starych „kotów”. Wpadliście w niebezpieczną zależność, straciliście przez wielokadencyjność ostrość krytycznego oglądu rzeczywistości. Jest szansa – ratujcie jeszcze to, co jest do uratowania.
Henryk Bekasiak
FOTO: To, co dzieje się obecnie na terenach zalewowych wzdłuż Rowu Przybrodzkiego od ul. 3 Maja do ul. Sportowej w Szamotułach, to katastrofa ekologiczna