15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Granica między wygłupem a przestępstwem

Lepiej zawczasu zapobiegać, niż potem karać

 

W piątek 17 marca w Szkole Podstawowej w Ostrorogu gościła sędzia Anna Maria Wesołowska. Spędziła tam cały dzień, najpierw spotykając się z dziećmi, a w końcu także z dorosłymi, którzy zechcieli jej posłuchać.

 

Inicjatorem wizyty sędzi Wesołowskiej w Ostrorogu była Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Spotkanie dla dorosłych rozpoczęło się o godz. 14 w korytarzu na drugim piętrze szkoły.

– Od rana przysłuchuję się pani rozmowom z dziećmi i młodzieżą, od pierwszej do ósmej klasy. To są rozmowy, a nie wykłady, monologi czy przemówienia. Jestem pod wrażeniem tego, że dzieci nie tylko słuchały, ale czynnie uczestniczyły w tych wspaniałych spotkaniach – powiedział dyrektor szkoły Maciej Polanowski. – Mam nadzieję, że ten czas, który nam pani poświęciła, zaprocentuje.

– Jestem przekonana, że pani obecność, wiedza, życiowe doświadczenie, postępowanie dla dobra człowieka i poczucie sprawiedliwości, którymi się pani kieruje, przyczyni się do wzbogacenia o pewne wartości naszej młodzieży i dorosłych – powiedziała kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej i szefowa GKRPA Magdalena Dąbrowska.

Zastępca burmistrza Janusz Stanke pochwalił rodziców za obecność: – Cieszę się, że jesteście odpowiedzialni za swoje dzieci i chcecie, żeby wyrosły na dobrych obywateli. – Dorosłych na widowni uzbierała się duża klasa. Byli wśród nich radni, sołtysi, członkowie Rady Rodziców, rodzice, przedstawiciele instytucji i seniorzy z Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Na wstępie sędzia Wesołowska podzieliła się wrażeniami z poprzednich trzech spotkań z uczniami: –  Problemy u was są jak wszędzie, ale tutaj jest jak u pana Boga za piecem. Tu jeszcze widać dobre wartości i widać, że sporo rzeczy robi się z dziećmi i młodzieżą. Są bardzo otwarte, dlatego jest z kim pracować.

Zasugerowała, żeby szkoła wprowadziła jej autorski program profilaktyczny, zaczynając od utworzenia kącika prawnego. Ważnym punktem powinny być lekcje wychowawcze dla młodzieży, z możliwością obserwowania prawdziwych rozpraw sądowych, żeby najmłodsi obywatele zobaczyli, jak wygląda życie po błędzie. – Sala rozpraw to doskonała lekcja życia dla każdego – powiedziała Wesołowska. – Budzi się w dzieciach świadomość, że nie ma bezkarności. Niestety granica między tym, co jest dobre, a co złe, między wygłupem a przestępstwem, naszym dzieciom dziś bardzo się zaciera.

Z Ostroroga mamy niedaleko do Wronek, więc można by to uzupełnić o zwiedzanie słynnego Zakładu Karnego jako formy profilaktyki. Zapewniam, że niewinna wizyta we wronieckim więzieniu pozostaje niezapomniana i niejednego uchroniła przed zrobieniem głupich rzeczy.

Wesołowska podpowiadała, że każda szkoła powinna zorganizować robocze spotkanie całego zespołu interdyscyplinarnego z sędzią rodzinnym, żeby stworzyć dobre standardy współpracy. Zwróciła uwagę na negatywny wpływ rozwodów: – W Polsce rozpada się co drugi związek małżeński. To są setki tysięcy nieszczęśliwych dzieci. Gdyby nie było tych kłótni w domu i rozstań rodziców, miałabym o połowę mniej spraw młodocianych sprawców. Trzeba przepisami tym dzieciakom pomóc.

Przypomniała, że nasze przepisy wymagają od sądu, aby (np. w sporze między rodzicami) wysłuchał dziecka, najlepiej w przyjaznym i niestresującym otoczeniu. Niestety, wciąż nie jest to regułą. Dzieci nie są pytanie o zdanie. – Nie mówię, że rozwodów nie powinno być. Tam, gdzie jest przemoc, której nie da się zatrzymać, rozwody są konieczne, ale nie z powodu niezgodności charakterów. (…) Trzeba się było zastanowić wcześniej. Jestem za rozwodami, gdy nie ma dzieci. Niech dorośli próbują, niech wydają pieniądze na kolejne śluby. Jednak kiedy są dzieci, to należy się mocno zastanowić. – powiedziała sędzia.

Dodała, że rodzice powinni nakładać pewne obowiązki na dzieci. To wynika wprost z przepisu, który zacytowała: – „Dzieci, które zamieszkują wspólnie z rodzicami, obowiązane są pomagać we wspólnym gospodarstwie domowym”. Czy ty, matko, nie wymagając od dziecka, żeby umiało sprzątać, gotować, prać, naprawdę je wychowujesz? Nie. Hodujesz piękną roślinę, która nikomu nie da szczęścia. – I podała przykład z życia: – W jednym roku był ślub na zamku, w drugim na świat przyszło dziecko, a w trzecim roku rozwód. I pytam rozwodzącą się gwiazdeczkę „Dlaczego?”. A ona ze spokojem odpowiada: „Bo prasowanie i gotowanie, to nie jest moja specjalność”. Zna trzy języki, gra w golfa, jeździ konno. Tylko, czy jej matka wychowała szczęśliwe dziecko? W ogóle nie wychowała. Dzieci dorastające bez zasad, bez wartości i bez wymagań są najbardziej nieszczęśliwe na świecie. Nie zdajemy sobie z tego sprawy. Chcielibyśmy im pyłek spod nóg usunąć. Dać wszystko to, czego sami nie mieliśmy. To już moje pokolenie wychowało takie dzieci. Dużo błędów popełniliśmy.

Sędzia ucieszyła ostroroskich nauczycieli, wspominając o epoce roszczeniowych rodziców: – Według nich szkoła ma wychować i dać, bo współczesne matki są bezradne, bezbronne, zagubione w telefonie komórkowym, w internecie, w swoich problemach.

Zdradziła, jakie są najczęstsze oczekiwania przedszkolaków wobec rodziców: – Na pierwszym miejscu: żeby się nie kłócili. Na drugim: żeby nie klęli. Na trzecim: żeby nie pili i nie palili. Na czwartym: żeby nie siedzieli ciągle w telefonach komórkowych. – Przypomniała, że kilkuletnie dziecko słyszące domową awanturę z przerażeniem rozumuje, że skoro rodzice się kłócą, to może się rozwiodą.

Zwróciła uwagę, że podczas ostroroskiego spotkania mocno wybrzmiały także życzenia nastolatków. Cytowała: – „Kochana mamo, nie oceniaj mnie ciągle negatywnie. Potrafię zrobić coś dobrze. Przynoszę świadectwo: czwórki i piątki, jedna dwójka. Od czego zaczynacie, kochani rodzice? A przecież na dobre oceny ciężko pracowałem cały rok. Czy muszę być we wszystkim najlepszy?” „Kochana mamo, nie porównuj mnie do brata, siostry i przyjaciółki. Jestem inny”. Dzieci boją się porównań. A my się nie boimy? My ich też nie lubimy, bo one bolą. Tymczasem my stale porównujemy i mówimy, że motywujemy tym dziecko do lepszej pracy.

Apelowała do rodziców, żeby zbyt szybko nie wkładać maluchowi do ręki współczesnych urządzeń elektronicznych: – Czy wiedzą państwo o tym, że jeśli dziecko w wieku do 3 lat, korzysta ponad 2 godziny dziennie z telefonu komórkowego lub tabletu, na którym ogląda bajki, to w jego mózgu powstanie o 30% mniej połączeń nerwowych odpowiedzialnych za motywację? I te zmiany w mózgu będą nieodwracalne. W ten sposób rodzice nie wychowają olimpijczyka. To jest przerażająca wiedza, ale musimy mieć tego świadomość, bo to my oswajamy dzieci z internetem i kupujemy im telefony.

Sędzia wspomniała, że według przepisów rodzice wychowują dzieci dla ich dobra, ale też dla dobra społeczeństwa. Mają również prawny obowiązek przychodzić na szkolne zebrania z policjantem, sędzią, kuratorem, czy przedstawicielami ośrodka pomocy społecznej, takie z dopiskiem „obecność obowiązkowa”. – Trzykrotna nieobecność rodzica na takim spotkaniu może spowodować prośbę do sądu o wgląd w sytuację dziecka – uprzedziła.

Zasugerowała konkretny sposób na poprawę relacji z dziećmi: – Kiedyś widziałam jak dwanaścioro dzieci z trudnymi życiorysami, przebywających w rodzinie zastępczej prowadzonej przez Henrykę Krzywonos, z ogromnym szacunkiem odnosi się do niej. Do zapasowej matki. Z lekką zazdrością zapytałam: „Henia, jak ty to zrobiłaś?”. Ona odpowiedziała: „Wiesz, to jest bardzo proste. Każdemu z nich zawsze wieczorem mówię na ucho: – Kocham cię najbardziej na świecie”. To wystarczyło, żeby dać tym dzieciom siłę. Warto tego spróbować, choć dziś wiem, że to zdanie działa różnie. Ostatnio tato dorastającego chłopaka przyznał: „Pani sędzio, jak 2 lata temu podszedłem do syna i mu to powiedziałem, to spojrzał spode łba i zapytał – Tata, o co ci chodzi? – ale my dziś jesteśmy przyjaciółmi”. Łagodzimy tym zdaniem obyczaje. Dziś trenuję na moich sześciorgu wnukach i to działa. Tych słów potrzebujemy jak powietrza, czy mamy lat 3, 5, 10, 50, czy 70.

W prezentacji zrecenzowała ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, która weszła w życie 1 września 2022 r., wskazując na jej dobre i złe zapisy: – Nie jestem entuzjastką tej ustawy. Walczyłam z jej zapisami w senacie. Wiele było krytycznych uwag. Nie wiem, kiedy przeszła. Nikt o niej nie mówi. Nikt o niej nie wie. Ciekawe, czy policja dostała ją na biurko z jakimiś wytycznymi? – Obecni na sali funkcjonariusze zaprzeczyli.

Według sędzi ustawa w wielu punktach jest niepotrzebnie surowa: – Gdy naprawa aktu wandalizmu w szkolnej łazience będzie kosztować ponad 500 złotych, to dyrektor szkoły ma obowiązek niezwłocznie powiadomić o tym policję i sąd – powiedziała Wesołowska. – Nie jestem za tym, żeby takie sprawy od razu przekazywać do prokuratury, do sądu, na policję. Jestem za tym, żeby załatwiać je u podstaw. (…)

Kilkanaście minut później spontanicznie zareagowała na komentarz z widowni zwolennika kar cielesnych: – Ja ci dam klapsa. Dzisiaj słyszałam od dzieci, że kapciem można dostać. Ani kapeć, ani klaps! To jest przestępstwo, naruszenie nietykalności cielesnej. Gdyby ktoś teraz do mnie podszedł i dał mi klapsa, to mogłabym go wsadzić na rok do więzienia. Jeżeli ktoś uderzy psa, kota, to mówimy o nim „oprawca”. Ale gdy uderzymy dziecko, to mówimy „metoda wychowawcza”. – Kilkanaście minut wcześniej wypowiedziała znaczące stwierdzenie: – Problemów dzieci nie uzdrowimy przemocą. To chyba każdy wie. Może im pomóc troska, miłość, sport, ale na pewno nie przemoc.

W Ostrorogu Anna Maria Wesołowska pozostawiła 180-slajdową prezentację szkoleniową, która przedstawia tematykę jej wykładów. Poprosiła, żeby dostarczyć ją wszystkim gminnym instytucjom pomocowym, aby mogły przeprowadzić kilkugodzinne szkolenie.

RB

 

Foto:

Gospodarze piątkowych spotkań w ostroroskiej szkole podziękowali sędzi dobrym słowem i kwiatami

Poprzedni
Następny