
Rośnie koszt rewitalizacji szamotulskiego rynku. Czy nas na to stać?
Szamotulscy radni gminni zastanawiają się, ile faktycznie będzie kosztować mieszkańców rewitalizacja rynku? Od środy wiemy, że o milion więcej niż zapowiadał burmistrz. Tylko na same figurki pary szamotulskiej i św. Jana Nepomucena wydamy ponad pół miliona.
W minioną środę obradowała Rada Miejska Szamotuł. Decydowano o zmianach budżetowych, w tym o zwiększeniu wydatków na rewitalizację rynku. Radni starali się dowiedzieć jak wyglądają finanse największego w ostatnich latach przedsięwzięcia gminnego. Padło wiele pytań, ale mało odpowiedzi, a te których udzielono, niewiele wyjaśniały.
W przygotowanym przez burmistrza projekcie zmian w budżecie gminy pojawiły się nowe wydatki zwiększające koszt prac remontowych na rynku. 350 tys. zł wydamy na nowy szalet, mimo, że dotychczasowy (zostanie zasypany) był niedawno remontowany, 100 tys. zł będą kosztowały dwa infokioski, 300 tys. zł zapłacimy za figurkę św. Jana Nepomucena i 250 tys. zł za figurkę pary szamotulskiej (odrębnie finansowana jest budowa fundamentów figurek).
Najderek: – Będziemy głosowali przeciw
– W imieniu grupy radnych oświadczam, że będziemy głosowali przeciwko zmianom w budżecie. Zdecydowaliśmy się na to, ponieważ z dokumentów przedstawionych radnym wynika wzrost kwoty inwestycji na rewitalizację rynku – powiedział w imieniu opozycji Jerzy Najderek. I przypomniał słowa Włodzimierza Kaczmarka, który na jednej z poprzednich sesji pytany o ewentualność zmian kosztów zapewniał, że zgodnie z zawartą z wykonawcą inwestycji umową, cena rewitalizacji nie wzrośnie.
Ilonę Kalugę interesowało, jaka kwotę gmina wydała do tej pory na prace remontowe. – To, co jest fizycznie zapłacone do tego momentu, to kwota 5 424 002 złote – wyjaśniła skarbnik Alicja Kałużyńska.
Radna Kaluga przypomniała, że cały projekt rewitalizacji miał kosztować 14,5 mln zł, z czego 85 procent to środki zewnętrzne (gmina miała dołożyć 2,2 mln zł). Skoro pojawiły się nowe wydatki, radna pytała o faktyczny koszt rewitalizacji.
– Miasteczko drogowe – 540 000 złotych, remont kamienicy po PKO – 2 253 150 złotych, nadzór inwestorski 119 tysięcy, płyta rynku – 8 997 450 złotych, monitoring – 799 992 złote. To są podstawowe umowy, które są objęte wsparciem finansowym – tłumaczyła Kałużyńska. – Obok tych umów mamy inne wydatki związane z realizacją tego zadania.
Skarbnik informowała, że 30 procent dotacji (3,62 mln zł) gmina otrzyma dopiero po zakończeniu i rozliczeniu inwestycji, co może nastąpić nawet za dwa lata.
– Te 30 procent to zabezpieczenie udzielającego dotacji. My jeszcze nie wzięliśmy nic. W związku z tym gmina Szamotuły nie może otrzymać należnej kwoty dotacji, która wynosi 10 803 417 złotych w przypadku środków unijnych, a w przypadku udziału środków z budżetu państwa – 1 270 990 złotych, tylko dostanie z obu tych kwot 70 procent – zaznaczała Kałużyńska.
Po co komu infokioski?
Ilonę Kalugę dopytywała o sens stawiania na rynku infokiosków: – Kto wpadł na pomysł, żeby te infokioski powstały? Czyj jest to pomysł, na który teraz trzeba wydatkować 100 tysięcy? Dla mnie ważniejsza jest w tej chwili nawierzchnia.
– Infokioski zostały uwzględnione w projekcie dużo wcześniej. To nie jest tak, że w tej chwili ktoś wpadł na taki pomysł. One były projektowane od samego początku – odpowiadał wiceburmistrz Dariusz Wachowiak.
Z kolei Grażyna Augustyniak przypomniała o podobnej inicjatywie z początku kadencji posadowienia na rynku budki z informacją turystyczną.
– Kiedy kierownikiem wydziału promocji w urzędzie została pani Kustarz, w budżecie tego wydziału był wyraźny zapis o budowie budki czy kiosku. Co się z tym stało? – dociekała radna. I zwróciła się do Wachowiaka: – Panie burmistrzu, niech pan takiej miny nie robi, bo to było zagwarantowane w budżecie dla tego wydziału. A że pani Kustarz została zwolniona, czy też odeszła z pracy, to to zadanie nie zostało wykonane. Ale kasa na to była przeznaczona. Co z tą kasą się stało, bo budki do dnia dzisiejszego nie ma? Pieniądze poszły w powietrze? Budka nie została wykonana, a miała pełnić takie samo zadanie jak kioski, o których państwo mówicie, bo podejrzewam, że nie chcecie w tych kioskach sprzedawać truskawek czy czereśni. Taki sam cel to miało, a teraz o tym rześmy zapomnieli i budujemy znowu dwa kioski.
– Ja nie przypominam sobie, żeby ta budka miała coś wspólnego z rewitalizacją rynku – wyjaśniał wiceburmistrz. – Kioski stanowią integralną część projektu rewitalizacji, natomiast tamten projekt – nie pamiętam – nie miał z modernizacją rynku nic wspólnego. Skoro nie został zrealizowany, to wiadomo, że pieniądze zostały w budżecie.
– Proszę zapoznać się z budżetem i sprawdzić co zostało za te pieniądze wykonane – nie dawała za wygraną Grażyna Augustyniak. – Bo skoro przyjęliśmy budowę budki i były zabezpieczone pieniądze, to co w zamian za to zostało wówczas wykonane? Bo widzę, że dublujemy sprawę.
Wątpliwości w kwestii wydawania stu tysięcy na infokioski wyrażał również Jerzy Najderek. – Mam mieszane uczucia co do budowy infokiosków. Żeby one nie wyglądały tak, jak wyglądają tablice Braille’a, czy świetlne tablice interaktywne zamontowane na węźle przesiadkowym w Baborówku. Są zepsute, nieczynne – przestrzegał.
Płacimy podwójnie?
– Pani skarbnik, kiedy spoglądam w zwiększenie planowanych wydatków majątkowych i pojawiają się pozycje, które były uwzględnione już w pierwszym projekcie i pierwotnym kosztorysie, czyli toalety, figurka pary szamotulskiej, infokioski, to rodzą się wątpliwości czy nie podnosimy budżetu tego projektu – dzielił się z radnymi swoimi przemyśleniami Paweł Łączkowski. Podobne obawy wyrażał Łukasz Heckert.
– Pierwotny koszt rewitalizacji to 14,5 miliona. Z tego 85 procent miało stanowić dofinansowanie. W tym projekcie było przewidziane zasypanie toalet, postawienie figurek, infokioski. Dzisiaj się dowiadujemy, że to ma kosztować w sumie dodatkowo milion złotych. Ile pierwotnie wykonanie tych trzech elementów miało kosztować? Dlaczego dzisiaj ponownie wrzucamy to do budżetu? – dociekał lider opozycji.
Wiceburmistrz Wachowiak wyjaśnił, że kontrakt z wykonawcą rewitalizacji, firmą Ciepłownik, przewiduje zasypanie szaletu oraz wykonanie fundamentów pod figurki. Z kolei umowa nie przewiduje wykonania samych figurek Nepomucena i pary szamotulskiej.
– Tego nie będzie robił Ciepłownik – podkreślał. – W ramach projektu jest wykonanie figur, ale w kontrakcie tego nie ma. To jest dodatkowe zadanie.
Heckerta te tłumaczenia nie zadowoliły. – Ja nadal czegoś nie rozumiem. Jeżeli tworzymy jakieś założenia projektowe, wiemy, że chcemy posadowić parę szamotulską i świętego Nepomucena, pan mówi, że firma ma wykonać tylko podstawę pod figurki, to trzeba mieć świadomość, że będziemy potrzebowali jakieś dodatkowe pieniądze. I uważam, że te pieniądze powinny być wliczone w kosztorys całości, w te 14,5 miliona.
Za a nawet przeciw
Na brak dostatecznej wiedzy o inwestycji oraz kiepski przepływ informacji pomiędzy burmistrzami a radnymi narzekał Bartosz Węglewski.
– Mam takie odczucie, że od samego początku, kiedy rozpoczęła się rewitalizacja rynku, bardzo mocno zawodzi komunikacja na linii wydział, panowie burmistrzowie i rada miasta. My dowiadujemy się czasem o wielu rzeczach z Internetu. Robimy jedną z ważniejszych inwestycji w mieście za ponad 12 milionów, a my czasami nie wiemy podstawowych rzeczy, które się dzieją. O zmianach projektu inwestycji dowiedzieliśmy się z medialnych informacji – narzekał radny. Mimo to zagłosował za wydaniem dodatkowego miliona złotych na figurki, infokioski i nową toaletę, podobnie jak 9 innych rajców. 6 głosowało przeciw, 3 wstrzymało się od głosu.
– Nadal nie wiemy, czy te figurki były ujęte w pierwotnym projekcie i kosztorysie, czy nie. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na szereg pytań – podsumowuje dyskusję Łukasz Heckert.
Marek Libera
Na zdjęciu: – Panie burmistrzu, niech pan takiej miny nie robi – zwracała się do Dariusza Wachowiaka Grażyna Augustyniak