Trudna sztuka gręplowania i przędzenia
Atrakcją dla chojeńskich letników był pokaz gręplowania i przędzenia wełny alpakowej, który rozpoczął się po południu w środę 12 lipca na placu koło stadionu. Gwiazdami były dwie alpaki.
W ramach wakacyjnych atrakcji, przygotowanych przez Wroniecki Ośrodek Kultury, z leśnego „Alpakoraju” koło Krucza przyjechały z opiekunami dwie dwuletnie alpaki: spokojniejszy Diego i lekko nieusłuchany Figo. Najpierw cierpliwie pozowały do zdjęć z dziećmi, dały się nieustannie głaskać i karmić plasterkami marchwi. Co chwilę trzeba było przypominać ważny punkt „instrukcji obsługi alpaki”, czyli nie głaszczemy po zadzie!
Potem grono publiczności mocno stopniało i rozpoczął się właściwy pokaz niełatwych umiejętności: gręplowania i przędzenia. Wełna alpakowa jest niezwykle przyjemna w dotyku, ale ma ukrytą paskudną cechę. Jeśli zmoknie, to zaczyna… śmierdzieć. Zastrzeżenie zapachowe dotyczy zarówno żywych alpak, jak i wyrobów z ich wełny. Nad Chojnem przeszła krótkotrwała ulewa, ale na szczęście Diego i Figo, schowani pod namiotem, nie zmokli.
Jeśli ktoś sądzi, że sam mógłby spróbować hodowli alpak, to uprzedzamy, że są niezwykle wymagające. Mniej chodzi o charakter, a bardziej o wrażliwość. Pochodzą z górskich rejonów Ameryki Południowej. W naturalnych warunkach były przyzwyczajone do niskich temperatur i chronicznego głodowania, lecz nie do postrzyżyn i bogatego menu. Ich wełnę strzyże się raz w roku i jeśli pechowo przyjdzie nagle zimna pogoda, to zwierzęta muszą być ubierane w kubraki, żeby nie doznały śmiertelnego szoku termicznego. Dużą ostrożność trzeba wykazywać, dobierając ilość i rodzaj pokarmu, bo niezwykle łatwo przedobrzyć i doprowadzić do zaburzeń układu pokarmowego. Dlatego w Chojnie dzieci karmiły je tylko cienkimi plasterkami marchwi, bo nie jest to optymalne pożywienie. Alpakowym gwiazdom bardziej przypadł mniszek lekarski, zioła i świeża trawa, które rosną koło stadionu.
RB
Foto:
Mało kto oparł się pokusie pogłaskania alpaki. Ich wełna jest niezwykle przyjemna w dotyku. Chciałoby się mieć taką przytulankę w domu. Oby tylko nie zmokła…