15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

„Darek, co ci przeszkadza?”

Jak ułatwić życie przedsiębiorcom z Rynku? Radni szukają rozwiązań

 

Jednym szamotulski rynek po rewitalizacji podoba się bardziej, innym mniej. Zdania są w tej materii podzielone, cóż, rzecz gustu. Większa zgodność panuje w ocenie nowych zasad organizacji ruchu w centrum – tu dominują oceny negatywne. Najbardziej narzekają kupcy, ci bowiem mają ogromny problem z dostarczaniem towarów do swoich sklepów. – To całe zło wynika z tego, że rynek jest strefą zamieszkania. To najgorsza rzecz, jaka może być – uważa radny Jan Dziamski, podzielając zastrzeżenia handlowców.

O kłopotach przedsiębiorców z dostarczaniem i odbiorem towarów pisaliśmy nie raz. Szamotulanie prowadzący na rynku swoje biznesy zaznaczają, że nowe zasady ruchu związane z wprowadzeniem strefy zamieszkania drastycznie ograniczają im możliwość korzystania ze swoich nieruchomości, firm i dojazdu do nich. Zwracają uwagę, że możliwość parkowania na ulicy Średniej jedynie przez 15 minut nie rozwiązuje problemów. Przed rewitalizacją mogli parkować na tej ulicy bez ograniczeń.

„Ulica Średnia to jedyne miejsce, gdzie możemy spokojnie i zgodnie z przepisami załadowywać towary, które produkujemy lub sprzedajemy. Nadmieniamy, że ruch w starej formie bardzo dobrze funkcjonował przez wiele pokoleń” – napisali kupcy w liście do burmistrza. „Nie rozumiemy, dlaczego jest to teraz zmienione?” – dziwią się.

Nad rozwiązaniem problemu w grudniu debatowali radni miejscy. W miniony wtorek spotkali się ponownie. Tym razem na Rynku. Wspólnie z kupcami i mieszkańcami próbowali znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące przedsiębiorców. Całkiem spory tłumek wzbudzał zrozumiałe zainteresowanie przechodniów.

A co to za zgromadzenie? – pytał jeden z szamotulan dziennikarza „Gazety”. – Jaki cel podróży tej komisji? – dociekał inny.

Pojawił się nawet radny Paweł Łączkowski. Z bochenkiem chleba. Pstryknął parę fotek i szybko gdzieś zniknął. Zabrakło natomiast autora projektu nowej organizacji ruchu na Rynku. Szkoda.

 

„Darek, co ci przeszkadza?”

Darek, co ci przeszkadza? – pytał Dariusza Nowaczyńskiego, właściciela cukierni, Marek Pawlicki, przewodniczący komisji komunalnej rady miejskiej, gospodarz spotkania. Nowaczyński wskazał na zbyt krótki czas wyznaczony na rozładunek towarów (15 minut). Daniela Czyżewskiego, prowadzącego z żoną sklep odzieżowy Magdalena, irytuje z kolei brak możliwości podjechania pod lokal busem z dostawą. A odzieży bywa i dwie tony. Maciej Tomaszewki ze skrzynkami z rybami (po 20 kg każda) musi biegać do swojego sklepu spory kawał ze Średniej, a przed świątecznym szczytem tych skrzynek było sporo. Kiedy zaparkował samochód na początku Średniej, był przeganiany przez strażników miejskich.

Przywożę towar busem, nie mam gdzie stanąć. Nie mam jak zaparkować, ciągle w stresie, ciągle jest straż miejska, ciągle jestem przeganiany – mówi o realiach prowadzenia firmy na Rynku właściciel Magdaleny. – A teściowa, która prowadzi sklep odzieżowy koło Czarnego Piotrusia, to już w ogóle nie ma gdzie stanąć samochodem. Kobieta ma 67 lat i co, ma dźwigać towar na plecach?

Jestem właścicielem sklepu rybnego. W grudniu nosiłem ryby ze Średniej przemykając pomiędzy autami jadącymi z Dworcowej, ryzykując, że mnie potrącą. I do tego przychodzi straż miejska i mówi, że nie mogę stanąć bliżej sklepu… – żali się Tomaszewski. Jeszcze czuje w rękach te dziesiątki taszczonych pak po 20 kg. Pan Maciej uprawia tenis ziemny, może to był dobry trening siłowy przed wejściem na kort?

Włodzimierz Tomaszewski, ojciec Macieja, zastanawiał się głośno po co komu ta ogromna betonowa przestrzeń rozciągająca się przed cukiernią Nowaczyńskich? Ani tam zieleni, ani nic. A ludzie nie mają gdzie zatrzymać się autem z towarem.

Nie stworzymy tutaj drugiego Krakowa – zgadza się z panem Włodkiem Magda Czyżewska ze sklepu Magdalena, żona Daniela. Barbara Perek, jedna z właścicielek kamienic (z księgarnią Muminek – ofiarą rewitalizacji)  podpowiadała, że być może wydłużenie czasu postoju na Średniej z 15 do 30 minut rozwiązałoby sprawę rozładunku towarów. Dariusz Nowaczyński przyjął jednak pomysł pani Barbary sceptycznie.

Możemy coś zmienić, ulepszyć, pomóc państwu, ale w granicach prawa. Niestety nie zlikwidujemy strefy zamieszkania, bo to nie nasza rola i kompetencje, ani kompetencje burmistrza – dowodził Marek Pawlicki.

Dubiel z kupcami

Radny Damian Dubiel nie po raz pierwszy deklarował swoje poparcie dla postulatów przedsiębiorców z Rynku. – Podzielam argumenty mieszkańców, żeby przywrócić stan sprzed rewitalizacji, czyli zakaz ruchu nie dotyczący mieszkańców oraz przedsiębiorców. I zdejmujemy znak „zakaz postoju” – proponował.

Nie zdejmujemy! – protestował Pawlicki. – Będziemy dyskutować.

Wspierający Pawlickiego Marian Płachecki zauważył, że „ruchem zarządza starosta, nie burmistrz”. Pozostali radni szybko sprostowali wypowiedź kolegi wskazując, że starosta jedynie zatwierdza projekt organizacji ruchu, ale opracowany przez burmistrza, co daje radnym prawo do przygotowania pewnych propozycji rozwiązań i przedstawienie ich włodarzowi.

Tu chodzi o przywrócenie starego porządku ruchu, żeby można było po prawej stronie Średniej parkować. I tyle – przedstawił swój punkt widzenia Jan Frątczak, właściciel drogerii Ariel. Po czym dodał: – Zastanawiam się, co z ulicą Rynkową? Jeśli tam zatrzyma się auto, to zablokuje ją całkowicie. I tym stwierdzeniem zabił ćwieka radnym, którzy nie za bardzo wiedzieli co począć z wyjątkowo wąską Rynkową.

Spacer po ulicy Średniej przewodniczący Pawlicki zakończył propozycją przejścia do magistratu i kontynuowania tam dyskusji.

Ogłosić to? – dopytywał Pawlickiego Nowaczyński.

Nie wiem tam, róbcie co chcecie – odpowiedział przewodniczący.

No jak tak mówisz Marek, to lekceważysz nas – zauważył Nowaczyński.

Tu są jaja… – komentował Tomasz Łączkowski.

Radny Bogdan proponuje koperty

W dobrze ogrzanej sali numer 3 na parterze urzędu miejskiego radnym i mieszkańcom dobrze się rozmawiało.

Ja chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz – ta strefa zamieszkania jest zatwierdzoną w drodze decyzji organizacją ruchu – zagaił Marek Pawlicki. – I Jakiekolwiek dokonywanie jakichkolwiek zmian bez zmiany tej decyzji jest niemożliwe.

Następnie dodał: – Chciałbym zaznaczyć, że wprowadzenie strefy zamieszkania wprowadziło pewne ograniczenia – parkowanie w miejscach dozwolonych, pierwszeństwo pieszego przed pojazdami. Trudno nie zgodzić się z tym, że przedsiębiorców spotykają jakieś uciążliwości, komplikacje. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że rynek jest przestrzenią wspólną. Kupcom pewne rzeczy przeszkadzają, a innym wręcz odwrotnie. Jesteśmy tu po to, by znaleźć złoty środek.

Zdaniem przewodniczącego, podstawowym problemem jaki zresztą sam dostrzega, jest wyznaczenie na Średniej zbyt krótkiego czasu (15 min.) na rozładunek towarów. Zgodził się z Barbarą Perek, że wydłużenie okresu postoju do 30 minut w jakiś sposób rozwiązałoby temat.

Drugie rozwiązanie, które mi się podoba, to wprowadzenie dla kupców przepustek umożliwiających im podjechanie pod sklep na czas załadunku i rozładunku towarów. Wydaje mi się to praktycznym rozwiązaniem – zgłaszał kolejny postulat.

Z kolei Damian Dubiel konsekwentnie domagał się przywrócenia stanu sprzed rewitalizacji. Skrytykował przy tym propozycję Marka Pawlickiego. Uważa, że wprowadzenie 30-minutowego postoju, przepustek, będzie rodziło problemy. – No bo kto miałby te identyfikatory wydawać, na jakiej podstawie prawnej? Żeby niepotrzebnie nie kombinować, przywróćmy stan poprzedni. Chodzi o to, żeby nie było limitów czasowych dla przedsiębiorców – przekonywał.

Popieram Damiana. Nie może być tak, że pan Tomaszewski nosi ze Średniej do sklepu skrzynki z rybami po 20 kilo – stwierdzał radny Bogdan Maćkowiak. Szukając „złotego środka” zaproponował wprowadzenie kopert gwarantujących miejsca do parkowania dla kupców z Rynku.

U nas przed sklepem zawsze było miejsce parkingowe, szerokość chodnika na to pozwalała. Podjechałam busem, rozładowałam, nie było problemu. Przed rewitalizacją. Po rewitalizacji… posadzono nam przed sklepem drzewko. Nawet gdybym chciała teraz wjechać busem przed sklep, na chodnik, to nie mogę, bo zaraz straż miejska mnie przegoni – opowiada rozgoryczona Magda Czyżewska. Jej mąż dopowiada, że uzyskał wprawdzie ustną zgodę od burmistrza Włodzimierza Kaczmarka na parkowanie we wjeździe na podwórko sąsiadującej ze sklepem gminnej kamienicy, ale stało się to powodem zadrażnień z jej  mieszkańcami, którym samochód bardzo przeszkadza.

W Czarnkowie się da

Mamy sklepy w innych miejscowościach, na przykład w Czarnkowie, i tam się da podjechać pod sklep z towarem – mówi pani Magda. – Są wyznaczone godziny, dajmy na to rano od 6.00 do 9.00 i po południu od 17.00 do 24.00, kiedy możemy dostarczać towar. Tak powinno to być rozwiązane także w Szamotułach. Ten szamotulski, to jest jedyny rynek, który tak funkcjonuje,  podcinając przedsiębiorcom skrzydła. Jestem związana z Szamotułami ponad 20 lat, myślałam, że to jest moje miejsce na ziemi. Okazało się, że chyba nie.

Magda Czyżewska zaznacza, że kupcom wcale nie chodzi o parkowanie non stop, cały dzień, przed sklepami. – To dla nas jest też niekorzystne, bo do nas ma przyjść klient, więc my nie chcemy zastawiać autami miejsca, witryny. Chodzi o to, żeby klient przyszedł – tłumaczy. – Przed rewitalizacją oszukano nas, bo mówiono, że będzie na Rynku ponad 30 miejsc parkingowych więcej. W tej chwili ja nie widzę tych miejsc. Teraz wyrzucają ludzi ze Średniej, to oni zaparkowali swoje auta na Rynku zajmując miejsca, które są dla naszych klientów. Odesłano nas dokąd? Odesłano nas na parking położony vis a vis Multiboxu. I to jest podejście frontem do przedsiębiorców z Rynku? Nijak mi się to widzi. Pani o kulach przyjeżdża do mnie i ma iść 800 metrów? – załamuje ręce.

Boli mnie – ubolewa Jan Dziamski – że na początku była jakaś koncepcja organizacji ruchu na rynku i ona nie została zrealizowana. Zmniejszając ilość miejsc parkingowych, zmniejszyliśmy gminie dochody.

Radny Dziamski, podobnie jak Damian Dubiel, jest zwolennikiem przywrócenia na ul. Średniej stanu sprzed rewitalizacji. I pochyla się nad ciężką dolą kurierów dostarczających paczki, którzy też muszą gdzieś parkować.

Lody lubią zimno

Różnorodność rodzajów działalności prowadzonych przez przedsiębiorców z Rynku rodzi różnorodne problemy. Dariusz Nowaczyński, który w trzecim pokoleniu prowadzi cukiernię, oprócz miejsca i czasu na rozładunek oraz  załadunek potrzebuje miejsca i czasu na zmrażanie agregatu w samochodzie-chłodni. Auto po podłączeniu do gniazdka z prądem zainstalowanym na ścianie jego kamienicy, potrzebuje latem nawet dwie godziny, aby osiągnąć konieczną do transportu lodów temperaturę -18 stopni. I nie chodzi tu o żadne widzimisię Nowaczyńskiego, tylko konieczność rygorystycznego przestrzegania wymogów prawa żywnościowego. Żartów nie ma, sanepid czuwa.

– To jest absurdem, że ludzie nie mają dojazdu do swoich posesji, bo zewnętrzna część kamienic obudowana została płytą rynku – stwierdziła Grażyna Augustyniak, postulując – podobnie jak radni Dubiel i Dziamski – powrót do rozwiązań sprzed rewitalizacji.

Efekty rewitalizacji nie przekonują też Tomasza Łączkowskiego. – Rewitalizacja miała poprawić warunki życia mieszkańców. Ten warunek nie został spełniony. Odbieram telefony, że nie można zaparkować, że nie ma miejsc dla osób z dziećmi. A pierwotny projekt wyglądał inaczej – miały być ukośne miejsca parkingowe, miała być poprawa warunków życia, a jest odwrotnie. Błędy trzeba poprawić. Jest to kwestia dobrej woli gminy – zaznacza radny.

Wiceburmistrz Dariusz Wachowiak jest trochę zdziwiony wrzawą wokół ulicy Średniej. – Organizacja ruchu na Średniej i Rynkowej w takim kształcie, jaki jest obecnie, to ukłon w stronę przedsiębiorców. To nie jest prawdą, że mają oni ograniczony dostęp do swoich nieruchomości. To dla nich tak to zorganizowaliśmy, mają dostęp i do Średniej i do Rynkowej. Te kwestie były szeroko konsultowane. 15 minut postoju powinno zapewnić swobodny załadunek i rozładunek – wyjaśnia.

Zdaniem kupców rozładować dostawczaka w 15 minut się da, ale tylko w teorii. – A agregat w chłodni gdzie mam zmrozić? Mam przyjechać pod urząd? – zwracał uwagę na problem dostępu do gniazdka z prądem Dariusz Nowaczyński. – Dlaczego pan burmistrz jest mi przeciwny?

Według burmistrza Włodzimierza Kaczmarka parkowania samochodu-chłodni na ulicy po to, aby zmrozić agregat, jest już prowadzeniem działalności gospodarczej w miejscu publicznym, a to jest możliwe wyłącznie za opłatą. Ale płacenie gminie za zajęcie pasa drogowego nie uśmiecha się Nowaczyńskiemu.

Szukanie złotego środka

Nie zgodzę się, że 15 minut starczy na rozładunek. Tego towaru czasem jest dwie tony. Jeżeli pan burmistrz Wachowiak przerzuci dwie tony w 15 minut, to gratuluję, świetny z niego mocarz. Ja tego nie potrafię – zaznacza Daniel Czyżewski. I proponuje: – Są dwa pasy ruchu na Rynku i dodatkowy dla rowerzystów. To skoro są dwa pasy, to na czas rozładunku można by udostępnić jeden pas dostawcom towaru. Środkowy byłby przeznaczony dla normalnego ruchu.

Podobnie rzecz widzi Włodzimierz Tomaszewski: – Zabiegamy o to, aby w określonych godzinach – przed i po zamknięciu sklepu – była możliwość rozładowania towaru na prawym pasie ruchu, aby nas nikt nie szarpał non stop.

Burmistrz Włodzimierz Kaczmarek oraz radni uznali tę propozycję za bardzo rozsądną i ją zaakceptowali. Uzgodniono pierwszy kompromis.

Ja wiem, że państwo byliście przyzwyczajeni, że pod każdym sklepem było miejsce postojowe. Niestety, sytuacja, którą mamy dzisiaj, jest troszeczkę inna – powiedział burmistrz odkrywając kulisy pojawienia się strefy zamieszkania. – Walczyliśmy o miejsca parkingowe jak o niepodległość, bo tych miejsc powinno być zgodnie z przepisami czterdzieści parę, a jest osiemdziesiąt sześć i wynika to z tego, że remont powinien być oparty o aktualnie obowiązujące przepisy. A aktualnie obowiązujące przepisy mówią, że miejsc parkingowych nie wolno sytuować w odległości mniejszej niż dziesięć metrów od przejść dla pieszych i skrzyżowań. Więc kiedy zrobiliśmy taką symulację, to okazało się, że miejsc parkingowych będzie czterdzieści parę. W związku z tym pojawiła się koncepcja zorganizowania strefy zamieszkania, w której nie organizuje się przejść dla pieszych. A więc przejścia nam upadły i te obszary mogliśmy zagospodarować jako miejsca parkingowe i wyszło nam ich ponad osiemdziesiąt. Myśleliśmy o ukośnych miejscach postojowych, bo wyjazd z nich jest bezpieczniejszy, ale takie ukośne wyrzuciłyby nam z Rynku kilkanaście miejsc.

Jeżeli chodzi o przyszłość handlu w centrum miasta, Włodzimierz Kaczmarek jest optymistą. – Uważam, że Rynek w obecnej formie przysporzy właścicielom sklepów mnóstwo klientów i to więcej niż miało to miejsce do tej pory. Bo już dzisiaj widać jak Rynek jest oblegany przez mieszkańców. I proszę nie szukać dziury w całym, bo ten Rynek jest zrobiony po to, byście mogli prowadzić działalność – mówi. Jednocześnie przekonuje, że zmniejszona liczba miejsc parkingowych na Rynku nie powinna być problemem dla kupujących, ponieważ gmina wybudowała parking buforowy przy ul. Franciszkańskiej na ponad sto miejsc, a w planach jest modernizacja parkingu przy ul. Młyńskiej.

W czasie remontu robiliśmy wszystko, żeby kupcy mogli funkcjonować. A mogliśmy zrobić tak, jak w Poznaniu – zamknąć rynek całkowicie i niczym się nie przejmować. A my chcemy szukać kompromisu. W czasie remontu każda sugestia przedsiębiorców była rozpatrywana – podkreślał burmistrz.

Problem ze Średnią

Ja tu nie przyszłam, żeby bronić czyichś interesów, ja chcę równo traktować mieszkańców i przedsiębiorców – mówiła znana z zaangażowania w sprawy szamotulan Ilona Kaluga. – Ale ja bardzo proszę pana burmistrza, żeby się pan przychylił do próśb kupców. Kończy pan swoją kadencję i może okaże pan swoje dobre serce…

Radna przyznała, że nie była zwolenniczką rewitalizacji: – Bo ja się bałam tych konsekwencji o których dzisiaj mówimy. Ja chcę zaznaczyć, że nie tylko przedsiębiorcy tworzą rynek, tam jeszcze są mieszkańcy. I oni też mają zastrzeżenia. Ludzie narzekają na brak miejsc parkingowych, kiedy przyjeżdżają na zakupy. Dlaczego? Bo parkują tam pracownicy OPS, mieszkańcy. A my, jako władza, nie jesteśmy w stanie wszystkim dogodzić. Szlag mnie trafia, bo od czterech lat słyszę: rynek, rynek, rynek… I już nie będę mówiła, jak ten rynek jest źle zaprojektowany. Więc chociaż idźmy tym ludziom na rękę, pomóżmy im, żeby przetrwali.

O ile radnym i właścicielom sklepów zlokalizowanych po zewnętrznej stronie Rynku udało się dość sprawnie wypracować kompromis dotyczący zasad parkowania na prawym pasie ruchu, o tyle trudno było znaleźć porozumienie co do zasad ruchu na ul. Średniej.

Widzę, że największy problem jest ze specyficzną działalnością cukierni – usiłował zdiagnozować istotę konfliktu Marek Pawlicki. Zastanawiał się, czy nie można by wyznaczyć prowadzącym cukiernię indywidualnego miejsca do parkowania na Średniej tak, aby mogli podłączać do prądu samochód elektryczny oraz auto chłodnię.

Jeżeli zrobimy wyjątek, to za chwilę będziemy mieli pełno wniosków. Za chwilę iluś mieszkańców przyjdzie, że oni też chcą mieć wyznaczone pod swoim oknem miejsce tylko dla swojego samochodu, bo kabel będzie zwisał z okna i ładował ich elektryka – uświadamiał skalę problemu wiceburmistrz Wachowiak. I podobnie jak wcześniej burmistrz Kaczmarek, zaproponował Nowaczyńskim wykupienie miejsca na Średniej na prowadzenie działalności gospodarczej, co wiązałoby się z zajęciem pasa drogowego (opłata 6 zł za metr kw. jezdni). Skorzystaniem z tej propozycji Dariusz Nowaczyński nie jest zainteresowany, ale zaproponował wyłączenie Średniej ze strefy zamieszkania. Według burmistrza, takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.

Z tej dyskusji ewidentnie wynika, że tu nie chodzi o załadunek czy rozładunek towaru, bo tu jesteśmy bardzo elastyczni, tylko chodzi po prostu o parkowanie całodobowe, parkowanie łącznie z ładowaniem samochodu prądem – mówił nieco poirytowany Włodzimierz Kaczmarek. – Ja nie widzę możliwości prawnej, żeby takie rozwiązanie znaleźć, bo skoro rynek mamy z zatwierdzoną organizacją ruchu jako strefę zamieszkania, to parkować wolno tylko w miejscach wyznaczonych. Natomiast wszędzie gdzie indziej można się zatrzymać. Dla przedsiębiorców ze Średniej został wprowadzony zakaz ruchu nie dotyczący właścicieli posesji, po to, aby ludzie z zewnątrz nie mogli tam wjeżdżać. Ale parkowanie na Średniej i Rynkowej jest niemożliwe i wprowadzenie tam starych zasad ruchu sprzed rewitalizacji też jest niemożliwe, skoro cały rynek jest strefą zamieszkania.

– No to zlikwidować tę strefę! – sugerował Nowaczyński.

– To nie jest nasze widzi mi się. Tak mówią obowiązujące przepisy – odpowiadał Kaczmarek. – Ja też chciałbym, żeby było tak jak wcześniej, czyli żeby nie było skrzyżowań równorzędnych. Ale się nie dało, nie ma możliwości. Nie da się pewnych możliwości przeskoczyć tylko dlatego, że my tak chcemy.

Można powiedzieć, że handlowcy z rejonu ulicy Średniej stali się ofiarami własnego sukcesu. Ciężko walczyli o jak największą ilość miejsc parkingowych dla swoich klientów na Rynku i udało się. Ale żeby utrzymać te zwiększoną liczbę miejsc, miasto musiało wprowadzić strefę zamieszkania. A to pozbawiło przedsiębiorców miejsc postojowych na Średniej, z których przed rewitalizacją korzystali bez ograniczeń. Coś za coś. Z pewnością radni z komisji Marka Pawlickiego będą jeszcze szukali rozwiązania, które może zadowoli oczekiwania kupców.

Marek Libera

 

Poprzedni
Następny