15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Czy leci z nami pilot?

Z radnym gminy Szamotuły Łukaszem Heckertem, rozmawiają Waldemar Górny i Marek Libera

Szanowny panie radny, czy leci z nami pilot?

Domyślam się panie redaktorze, że chodzi o naszego burmistrza?

Tak jest, o kapitana Kaczmarka.

Nie mam pojęcia, nie widuję się z nim, nie spotykamy się. Mam nadzieję, że nie abdykował całkowicie i jeszcze kieruje miastem.

Tylko czy na pewno? Bo na ostatniej sesji rady miejskiej władzę wykonawczą w gminie reprezentował radca prawny urzędu. Trochę to komicznie wyglądało.

A tak. Kiedyś, któryś radny na jednej z sesji zadał pytanie, dlaczego nie ma na sali obrad burmistrza. Otrzymał odpowiedź od przewodniczącego, że pan burmistrz nie ma obowiązku przebywania na sesji. A jeśli jest, to wynika to z jego dobrej woli. Gdybym ja był burmistrzem, to starałbym się uczestniczyć w obradach rady.

A może pan burmistrz zarządza ciągle gminą – jak w czasach pandemii – on-line ze Szczuczyna?

Tak było. I myślę, że czasami byłoby to nawet dobre i korzystne dla gminy.

Na niedawnym spotkaniu z parlamentarzystami burmistrz Kaczmarek zapowiedział, że spodziewa się w okolicach czerwca utraty przez ZGK płynności finansowej oraz stawia pod znakiem zapytania wykonanie budżetu gminy na ten rok, a prezes Koczorowski domaga się od radnych dorzucenia „komunalce” kolejnych pieniędzy, bo bez nich nie da rady. Macie jakieś parę milionów na ratowanie plajtującej „komunalki”?

Przynajmniej ja nic nie wiem o żadnych wolnych środkach finansowych, które moglibyśmy przekazać na ratowanie ZGK. Myślę też, że gdyby nie upór kilku radnych dążących do tego, aby ZGK spowiadało nam się co miesiąc z wyników finansowych, to nie byłoby mowy o utracie płynności finansowej w czerwcu. A w tej chwili, kiedy ta prawda o finansach „komunalki” musi być przedstawiana radnym, dotarło pewnie do paru osób z otoczenia burmistrza, że nie da się dłużej ukrywać prawdy o kondycji finansowej spółki. No i że trzeba otwartym tekstem powiedzieć mieszkańcom, że nie jest wesoło.

A dlaczego nie jest wesoło?

Myślę, że wynika to ze złego sposobu zarządzania zarówno gminą, jak i spółką ZGK.

Ale przecież burmistrz napisał kongenialną pracę na temat spółek, więc się chyba zna. Czy kiedykolwiek pan Kaczmarek wyjaśnił, dlaczego jego idea funkcjonowania spółek nie wypaliła?

Nie miałem okazji przeczytać tej wybitnej pracy.

Zniknęła z przestrzeni publicznej jakoś tak po tym, kiedy o niej napisaliśmy. Czy nie dziwi pana nagła zmiana narracji w kwestii kondycji ekonomicznej gminy? Przecież wszystko do tej pory było w jak najlepszym porządku, a tu nagle słyszymy, że w czerwcu ma nastąpić jakiś krach.

Tak było do chwili, kiedy burmistrz i prezes zostali zobowiązani do informowania radnych o sytuacji finansowej ZGK.

Teraz panowie mówią już nie tylko o poważnych problemach „komunalki”, ale i gminy. Samobójstwo rozszerzone?

Ciekawe, jak będzie wyglądała najbliższa sesja rady gminy 8 marca?

Ciekawe, czy na sali obrad będzie obecny chociaż pan radca prawny?

Jest jeszcze sekretarz gminy.

To zdumiewające, że burmistrzowie nie pojawili się na ostatniej sesji. Poddali się? Wiemy, że poddał się burmistrz Kaczmarek, a wiceburmistrz Wachowiak? Wiemy, że potrafi sprawnie rozładowywać telewizory, bo tym się osobiście niedawno pochwalił… My sobie żartujemy, ale sytuacja jest poważna.

Sytuacja jest rzeczywiście poważna i nas to martwi. Myślę, że wszystkich. Mnie szczególnie martwi, że odpowiedzialność za ten kryzys spada na wszystkich radnych, a przecież nie wszyscy radni głosują tak, jak życzy sobie pan burmistrz i bezkrytycznie popierają jego pomysły. Przypomnę tutaj nieskromnie, że o deficycie w budżecie gminy mówiłem już w poprzedniej kadencji rady. Sugerowałem wówczas, żeby nie uchwalać budżetu bez koniecznych poprawek, ale nikt nie miał odwagi mnie poprzeć. I to pomimo, że mieliśmy większość. Kiedy „góra” dowiadywała się, że Heckert coś tam znowu próbuje, to automatycznie radni byli wzywani do pana burmistrza, no i…

No i co?

No i były pewnie jakieś dyskusje… (śmiech). Trudno mi powiedzieć, co się tam działo, że nagle radni zmieniali zdanie.

Zmieniali zdanie?

Zmieniali.

Dlaczego? Taka była siła argumentacji burmistrza?

Trudno mi powiedzieć co się tam działo, natomiast było to przykre i źle się z tym czułem, bo jako jedyny poruszyłem temat deficytu budżetowego i dostawałem obuchem w łeb. W obecnej kadencji jest lepiej. Jest nas sześcioro i ta grupa jest jakimś zaczynem myślenia o tym, co zrobić, aby w tej gminie było lepiej. Nie zgadzamy się na przykład na zaciąganie kolejnego kredytu, bo branie kredytu po to, żeby spłacić poprzedni, to jest najgorsza rzecz.

Ale zostaliście wyśmiani.

Zostaliśmy.

Jest was sześcioro opozycjonistów. A troje radnych z PiS-u z wami nie współpracuje?

Czasami myślę, że są z nami, ale czasami ich z nami nie ma. Być może to wynika z polityki partii. Jednak dziwię się, że popierają niektóre inicjatywy zgłaszane przez PO.

PiS popiera PO?

Z wyników głosowania tak wynika. Poparli chociażby budżet, udzielili burmistrzowi wotum zaufania, absolutorium.

Przecież absolutorium się panu burmistrzowi należało. Czyż nie?

Ja uważam inaczej i pokazałem to podczas głosowań. Wytykamy zresztą błędy burmistrzowi przy każdej okazji.

I wreszcie radni Platformy Obywatelskiej was posłuchali i opuścili szeregi grupy trzymającej władzę. Może nawet zapiszą się do opozycji?

Zobaczymy jak będzie na najbliższej sesji, jak będą wyglądały głosowania.

Zatelefonowała dzisiaj do naszej redakcji mieszkanka osiedla Kopernika i pytała, co się stało z milionami z kredytów? Radny Tomasz Łączkowski podliczył, że w tej kadencji pożyczyliście z banków 50 milionów złotych. Panie Łukaszu, gdzie są te pieniądze?

Ja się śmieję, że nowymi kredytami spłacamy stare.

Na spotkaniu z posłami burmistrz podkreślał, żeby zapomnieć o inwestycjach, bo – jak to mówił minister Jan Vincent Rostowski – pieniędzy nie ma i nie będzie.

Nas się nie informuje o wielu sprawach. My nic nie możemy wiedzieć. Tłumaczy się, że to dlatego, bo „nie przychodzicie do mnie do biura”.

To dlaczego nie odwiedzacie tego biura?

Bo i tak nic to nie da. Niczego się nie dowiemy.

Nawet nie spróbowaliście.

Na początku kadencji usłyszeliśmy z ust burmistrza, że będzie to kadencja dialogu. Dialog miał być na serio, na sto procent. I chwilę później, na sesji inauguracyjnej pokazano nam prawdziwe oblicze tego dialogu nie dopuszczając nas do pracy w komisjach.

Żebyście się nie przepracowali?

Tak, żebyśmy się nie przepracowali… (śmiech). Usłyszeliśmy, że mamy się cieszyć, że zaoferowano nam jakiekolwiek miejsca w komisjach, bo inaczej byśmy diet nie dostali.

No więc jeszcze raz zapytam w imieniu naszej czytelniczki – gdzie się podziało 50 milionów z kredytów?

Nie mam pojęcia. Rynek pochłonął niemałe pieniądze, dochodzi do tego łącznik nad Jeziórkiem, Centrum Sportu…

Ale pływalnia jest zamknięta.

Ja tego zamknięcia nie rozumiem. Jak można zamknąć pływalnię, która cały czas pracuje?

Wyobrażam sobie radnego Łukasza Heckerta, może jeszcze radną Ilonę Kalugę, którzy rozrywają koszule na piersiach i niczym Rejtan mówią: – Basta panowie! Może trzeba jakoś wstrząsnąć radą?

Tak właśnie wyglądają zebrania w naszym kole łowieckim. Jak u Sarmatów!

A kto jest współwinnym tego stanu rzeczy?

To jest trudne pytanie. Na pewno część radnych, którzy popierają burmistrza. Trudno mi powiedzieć, czy również część urzędników. Myślę, że odpowiedzialność za obecny stan gminy ponoszą także sami mieszkańcy,   kolejny raz głosujący w wyborach na osobę, która przecież pokazała jak nieudolnie zarządza gminą. I mimo to, otrzymuje kilka tysięcy głosów. Ale chwała burmistrzowi za podjęcie decyzji o wycofaniu się z walki o kolejną kadencję. Być może uwolnimy miasto od bylejakości.

Przewiduje pan możliwość wejścia do urzędu komisarza?

Wszyscy, którym się wydaje, że komisarz uratuje i zbawi miasto są w błędzie. On nie przyjdzie do nas z workiem pieniędzy i nie położy ich na stół. W tej chwili jest taki problem, że nie wiem, czy kandydaci na burmistrza zdają sobie sprawę, że po wygranej nic w tym mieście nie będą mogli zrobić. Żadnej inwestycji przez najbliższych kilka lat nie przeprowadzą. A jeżeli mimo wszystko będą chcieli coś wykonać, to będą musieli zaciągnąć kredyt, czyli założyć sobie pętlę na szyję.

Czyli przyszły burmistrz jest właściwie samobójcą?

Na pewno będzie ciężko. Chyba, że kandydaci mają jakiś program naprawczy, potrafią zdobyć środki finansowe. Martwi mnie, że niektórzy kandydaci myślą o sprawach dość górnolotnych.

Jakich górnolotnych, kto?

Nie chciałbym na razie o tym mówić. Nie mogę powiedzieć. A kandydaci… Poza Maciejem Ciesielskim słyszałem o dyrektorze SzOK-u Piotrze Michalaku. Plotki mówią też o pewnej kandydatce.

To miasto nie ma szczęścia do ludzi. Głównym problemem burmistrza Kaczmarka jest to, że nie słucha ani mieszkańców, ani radnych, ani urzędników, ani nie zatrudnił dobrych menadżerów.

No właśnie. To jest to, o czym ja kiedyś mówiłem. Burmistrzem powinna być osoba, która prowadziła własny biznes, która wie jak powinno wszystko funkcjonować, nie spalić tego. Osoba, która całe życie pracowała na państwowych posadach nigdy tego nie osiągnie. Ona jest nauczona, że zawsze pieniądze dostaje na tacy. I masz tutaj się baw – na co ci starczy, to będzie.

Trzeba wymagać, szczególnie od ludzi kreatywnych. A w urzędzie kreatywność urzędników zniszczono. Choć pracuje w magistracie wielu wspaniałych ludzi.

Pytanie, czy oni są zastraszani, że nie potrafią powiedzieć – nie? Nie, nie jest dobrze.

Może padają na kolana przed tą olbrzymią wiedzą, którą dysponuje burmistrz mając w ręku swoją pracę dyplomową o spółkach? Chociaż nie wiem czy ona czasem nie trafiła do kapsuły czasu przy zegarze na Rynku.

Z urzędnikami jest trochę tak, jak z radnymi. Kiedy nie jesteśmy potrzebni, to nas się odsuwa. A kiedy jesteśmy potrzebni, to… wiadomo.

Na szczęście pan burmistrz pozostawił po sobie swój pomnik – zrewitalizowany Rynek. Zresztą wielu mieszkańcom nowy Rynek się podoba. Aczkolwiek ostatnio widziałem na wjeździe w ulicę Braci Czeskich powypadane kostki brukowe.

Jedna z mieszkanek zadała mi pytanie, czy jestem zadowolony z Rynku. Powiedziałem wprost – mnie się Rynek nie podoba. Być może według projektanta on jest ładny, natomiast dla mnie jest on niefunkcjonalny, niepraktyczny, jest za mało zieleni o którą tak się obecnie walczy. Sprawy nie załatwia niska zieleń, tuż przy gruncie. A już zapowiadana mobilna zieleń budzi przysłowiowy śmiech na sali.

Zastanawiam się nad aplikowaniem o posadę człowieka, który tę mobilną zieleń będzie przesuwał.

Ja mogę użyczyć mojego kucyka (śmiech). Przy okazji będzie można wozić dzieci… Moim zdaniem przestrzeń jest niewykorzystana. Nie wiem dlaczego jest taka wąska jezdnia, zwłaszcza przy wjazdach na Rynek, na przykład z ulicy Poznańskiej. Kiedy mijają się dwa samochody, to jest niebezpiecznie. Może jak ktoś ma małe autko, to jakoś wymanewruje, ale przy dużych samochodach…

No właśnie, trzeba było kupić małe autko, a nie jak pan radny wielkiego pickupa i potem narzekać…

Tak, powiedział to redaktor Marek Libera, który jeździ hiluxem… (śmiech). No i fontanna na Rynku – nie wiem komu ona jest potrzebna, podczas gdy zlikwidowano potrzebną toaletę. W dodatku wyrzucono ją gdzieś poza obręb Rynku.

Posłuchano radnego Łukasza Heckerta, który równo siedem lat temu domagał się zasypania poczciwego, starego szaletu.

Mam to do siebie, że o pewnych rzeczach mówię w przenośni. Widocznie ktoś źle odczytał moje myśli. Na przykład skarbnik Alicja Kałużyńska. Ale dlaczego tego nowego WC nie postawiono na Rynku, tylko w jakimś zaułku parkingu przy Wuzetce?

A pan radny korzystał już z nowej toalety?

Nie korzystałem, natomiast słyszałem od wielu osób, że mają problem z obsłużeniem tej toalety. Zwłaszcza starsze osoby mają problem. Ktoś znowu nie pomyślał, nikt w urzędzie, że ludziom trzeba ułatwiać życie, a nie utrudniać. Myślą tylko o czubku własnego nosa: macie tu szalet, martwcie się. Przy wjeździe z Wronieckiej w Kapłańską widziałem niedawno tabliczkę „Dojazd do tymczasowego WC”. Czyli może ten nowy szalet jest tylko tymczasowy? Ja nawet bym wolał, żeby tę nową toaletę ustawić bardziej w parku, a nie na parkingu, bo byłaby bardziej widoczna dla osób idących od strony Rynku. Mimo wszystko szkoda, że nie została posadowiona na Rynku. Dziwię się naszym włodarzom – jeżdżą do miast partnerskich na Zachodzie i na pewno widzieli jak funkcjonują tam toalety automatyczne. Nie ma tam skomplikowanej obsługi.

Mamy zrewitalizowany Rynek, ale i zrewitalizowaną komunikację miejską. No i w konsekwencji mnóstwo narzekań na wyrzucenie z rozkładu jazdy wielu potrzebnych kursów.

Do mnie też przychodzą starsze osoby i mi zgłaszają ten problem. Nagminnie. I ubolewają nad likwidacją kursów.

Rewitalizacją i Rynku i rozkładu jazdy zajmował się wiceburmistrz Wachowiak. Widać, że zna się na zagadnieniach administracyjnych. Jak pan ocenia Dariusza Wachowiaka?

Kiedy został powołany na stanowisko wiceburmistrza to byłem mile zaskoczony. Dążył do tego, żeby sprawę wyjaśnić. Natomiast długo to nie trwało i szala się odwróciła. Trudno powiedzieć dlaczego. Może dlatego, że Heckert w urzędzie nie jest mile widziany? Nawet słyszałem, że tam, gdzie się Heckert pojawia, ma być na nie. Nie mam w tej chwili kontaktu z wiceburmistrzem. Wydawało mi się, że jest to osoba, która chce coś zrobić dla miasta, ale chyba szybko została nauczona porządku.

Korytarzowego. Po jednej stronie jedna cela, po drugiej druga.

Tak to wygląda, niestety. Ale ogólnie pan Darek jest bardzo sympatyczny.

To może jest to dobry kandydat na burmistrza?

Może… chociaż myślę, że wiceburmistrz Wachowiak jest zbyt uległy. Rozumie problemy, ale do pewnego momentu. Potem dostaje… hmm…

Klapsa?

Tyle mogę powiedzieć.

No dobrze. A opozycja zgłosi swojego kandydata do fotela burmistrza? Jeśli tak, to kogo?

W tej kwestii opozycja jest niejako podzielona.

Szóstka radnych jest podzielona?

Takie mam wrażenie. Pan Maciej Ciesielski jest kandydatem części opozycji.

Czyli kogo?

Najbardziej Jerzego Najderka.

Przecież Maciej Ciesielski w poprzednich wyborach był kandydatem całej waszej ekipy. Czyżbyście stracili zaufanie do pana Macieja?

Myślę, że na tym etapie, na rok przed wyborami, należy się zastanowić, czy pan Maciej powinien startować, czy należy postawić na innego kandydata. Nie mnie to oceniać.

A kto ma to oceniać jeśli nie pan radny?

Ja w tej chwili mam innego kandydata na myśli, ale jeszcze nie podjął ten kandydat ostatecznej decyzji. Więc nie mogę podać szczegółów. Niczego nie ujawniamy, czekamy na decyzję kandydata. Z naszą grupą opozycyjną kontaktowała się inna jeszcze osoba zainteresowana kandydowaniem i naszym poparciem.

Pan czy pani?

Będę mógł powiedzieć po 8 marca. Nie mam pełnomocnictw do przedstawiania kandydatów. Z tego co się orientuję, to trzy osoby są poważnie zainteresowane startem w wyborach burmistrzowskich.

Budujecie już listy kandydatów na radnych?

Nie, uważam, że jest jeszcze za wcześnie. Chociaż słyszałem, że komitet Razem Włodzimierza Kaczmarka ma już przygotowane listy wyborcze. Nawet numery są przydzielone, kto gdzie startuje.

A kto te listy ustala, kto tam dyryguje? Maciej Chalupka? Najczęściej się wypowiada i broni burmistrza jak niepodległości.

Już nie tak mocno. Zauważyłem, że nawet przestał atakować opozycję.

Ten do niedawna harcownik obecnego włodarza może sam myśli o karierze burmistrzowskiej?

A tego to już nie wiem (śmiech). Na razie różni kandydaci usiłują zabiegać o nasze poparcie.

Notował

Marek Libera

Zdjęcie: – Na początku kadencji usłyszeliśmy z ust burmistrza, że będzie to kadencja dialogu. Dialog miał być na serio, na sto procent – wspomina Łukasz Heckert. Na zdjęciu ze swoim kucykiem

Poprzedni
Następny