15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Coraz bardziej tęsknimy za rzemiosłem

Wycieczki w przeszłość niosą nadzieję na przyszłość

„Rzemieślnikami miasta Rzeczypospolitej stoją”  – przysłowie zanotowane przez Grzegorza Knapskiego w pierwszej połowie XVII wieku dobitnie oddaje rolę, jaką w rozwoju miast odgrywało rzemiosło.

Było ono pierwotną formą produkcji przemysłowej, opierającą się na ręcznym sposobie wytwarzania. Rzemieślnicy w miastach stanowili podstawową warstwę samodzielnych producentów, działając także na wsiach. Byli dostarczycielami wyrobów używanych w przeciętnym gospodarstwie domowym, produktów i surowców spożywczych, ubiorów, materiałów potrzebnych do ich wykonywania, narzędzi oraz rozmaitych naczyń.

Rzemieślnicy zajmowali się również usługami, między innymi  budową domów, naprawianiem narzędzi, urządzeń, czyszczeniem kominów, goleniem i strzyżeniem ludzi. Ich produkty i usługi zaspokajały nie tylko podstawowe potrzeby. Rzemieślnicy wykonywali także ozdoby, produkowali i naprawiali broń, zajmowali się elementami wykorzystywanymi do upiększania wnętrz.

Początki polskiego rzemiosła sięgają czasów wczesnopiastowskich.

 

Skąd się wzięły cechy?

Wtedy zaczęły wyodrębniać się grupy przypisane do poszczególnych specjalizacji zawodowych. Najwcześniej rozwinęło się kowalstwo i hutnictwo. Potem wyodrębniły się takie profesje jak bednarstwo, garncarstwo, piekarnictwo, piwowarstwo, garbarstwo, szewstwo, krawiectwo.

Początkowo minizakłady dostosowane były do potrzeb rodziny i najbliższych sąsiadów. Z czasem zapotrzebowanie na rzemiosło zaczęło wzrastać. W miastach od początku samodzielni producenci stanowili wyróżniające się grono, dążące do zintegrowania się w obronie wspólnych interesów. Rozwój średniowiecznych miast, konieczność organizowania produkcji i zbytu, przyczyniły się do powstania cechów. Skupiały one właścicieli warsztatów rzemieślniczych i usługowych.

Nazwa cech wywodzi się od niemieckiego słowa „zeichen”, czyli znak. Każdy z powstających cechów wyróżniał się odpowiednim symbolem, kojarzącym się z zawodem wykonywanym przez jego członków. Pierwsze zrzeszenia rzemieślnicze zaczęły działać już pod koniec XIII wieku.

Organizacje cechowe przenieśli na polski grunt, niemieccy koloniści jako instytucję prawa miejskiego. Wyroby zrzeszonych rzemieślników podlegały  surowej kontroli władz cechowych. Musiały wyróżniać się lepszą jakością niż oferowane przez zwykłych rękodzielników, działających poza korporacją. Wielkość produkcji była narzucana odgórnie i surowo kontrolowana, żeby nie dopuścić do spadku cen na wyroby.

 

Mieli obowiązek obrony murów miejskich

Przynależność do organizacji rzemieślniczej związana była z licznymi przywilejami, nie tylko ekonomicznymi, ale także politycznymi i towarzyskimi. Istnienie cechu było uzależnione od uzyskania statutu zatwierdzanego przez magistrat bądź panującego króla.

Rozkwit bractw zawodowych przypadł na koniec XV wieku. Cechy udzielały pożyczek, sprawowały opiekę nad chorymi członkami, wspierały finansowo wdowy i dzieci po zmarłych mistrzach. Na rzemieślnikach spoczywał także obowiązek obrony murów miejskich. Cechy w niezmienionych warunkach organizacyjnych przetrwały aż do XVIII wieku. Wówczas nastąpił zastój i załamanie się monopolu rzemiosła, a następnie jego stopniowy zanik spowodowany rozwojem przemysłu.

Po latach kryzysu, rolę rzemiosła w Polsce zaczęto umacniać w 1933 roku, wychodząc naprzeciw postulatom tego środowiska. Powołano wówczas do życia Związek Izb Rzemieślniczych. Od 1989 roku istnieje on pod nazwą Związku Rzemiosła Polskiego. Po II wojnie światowej struktury rzemieślnicze stopniowo odbudowywały się. W 1956 roku rzemieślnicy uzyskali prawo wyłaniania swoich władz w wyborach. Chodziło o reprezentantów cechów, izb rzemieślniczych i Związku Izb Rzemieślniczych.

 

Szamotuły słynęły nie tylko z produkcji sukna

 Rzemiosło odgrywało doniosłą rolę również w historii dzisiejszej stolicy naszego powiatu. Intensywny rozwój miasta wzniesionego wokół zamku Świdwów, a następnie rozbudowanego w sąsiedztwie rezydencji Górków, rozpoczął się w XIV i XV wieku. W 1450 roku liczba urządzanych jarmarków wzrosła z 2 do 12. W ciągu 7 lat prawie trzykrotnie przybyło ludności miejskiej, by w 1620 roku osiągnąć poziom 4 tysięcy.

W Szamotułach funkcjonowało 14 cechów rzemieślniczych i handlowych. W XVII wieku Szamotuły słynęły z produkcji sukna. Przy dzisiejszej ul. Sukienniczej istniały 3 manufaktury i mieszkało przy niej wielu sukienników. Szkockie domy handlowe Johnstonów, Forbesów i Gordonów eksportowały sukna do Rosji, Niemiec i Szkocji. Szamotulskie sukna były barwne i wysokiej jakości, stąd ich popularność w innych krajach.

Prawdopodobnie w 1551 roku powstała w Szamotułach pierwsza w Wielkopolsce drukarnia. Miasto byłe ponadto ważnym ośrodkiem garncarskim, znanym też z wyrobów powroźniczych, przetworów z branży olejarskiej oraz z produkcji trunków między innymi piwa. Pomyślna, gospodarcza passa Szamotuł wyhamowała w drugiej połowie XVII wieku. Okres ten trwał do końca wieku następnego. Przełom XIX i XX wieku to okres uprzemysłowienia miasta.

 

Przetrwał jeden zegarmistrz i szewc

A jak dziś ma się szamotulskie rzemiosło? Jego działalność uległa znacznemu ograniczeniu. Ale nadal prosperują sprawdzone, cieszące się renomą zakłady.

W mieście pozostał tylko jeden zegarmistrz. Jerzy Walkowiak swoją profesją zajmuje się od 1961 roku. Przez 10 lat uczył się on w szkole zawodowej, a następnie pod okiem wujka Antoniego Grysa. W 1969 roku J. Walkowiak jako młody czeladnik zdał egzamin mistrzowski. W 1985 roku pan Jerzy rozpoczął własną działalność, w miejscu w którym dawniej naprawiał zegary jego stryj. Od 8 lat jest na emeryturze, ale nadal nie rezygnuje z zajmowania się swoim fachem. W lipcu tego roku minie 61 lat pracy pana Jerzego, po którym poprowadzi zakład jego wnuk. Znany zegarmistrz od dawna należy do miejscowego cechu rzemieślniczego.

– Z tysiąca dwustu naszych członków pozostało zaledwie ponad stu. Niestety, rzesze rzemieślników kurczą się – mówi Jerzy Walkowiak. –  Szkoła zawodowa nie kształci ich w takich ilościach jak kiedyś, więc nie trafiają oni do cechu. Dopóki nie zlikwidują lewych pseudorzemieślników, nie będzie miał kto tworzyć izby rzemieślniczej. Musielibyśmy zrzeszyć się zgodnie z nakazem. Kosmetyczek, fryzjerek jest dziś od licha. Przyjeżdżają do domów, wykonują swoje za połowę ceny. Takie przypadki trzeba powyłapywać. Przychodzą do nas panie, które mają zakłady fryzjerskie i płaczą, że nie staramy się tego ukrócić. Ale co mamy zrobić? Chodzić za dziewczyną? Mamy co prawda prawo do kontrolowania, ale po co narażać się komuś i robić sobie bałagan na stare lata? Utrzymanie szamotulskiego cechu rzemiosł kosztuje, bo trzeba pokrywać opłaty za energię, podatek od nieruchomości. A budynek, w którym mieści się cech, ma około 500 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. Dlatego dolna kondygnacja jest wydzierżawiana. Pomieszczenia na górze też częściowo są podnajmowane na różnego rodzaju spotkania, zajęcia, zebrania. Cały czas zastanawiamy się co będzie dalej z tym obiektem. We Wronkach było tak, że dom który postawili rzemieślnicy został sprzedany Amice. A ona go rozebrała i na tym miejscu wybudowała hotel.

Do grona nielicznych już rzemieślników należy Piotr Fiedler. Od lat sześćdziesiatych XX wieku naprawą obuwia trudnił się jego dziadek. Po nim odziedziczył zakład syn Marian, ojciec pana Piotra, który początkowo świadczył usługi przy ul. Wronieckiej, następnie przenosząc się na Rynek.

Pan Piotr z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym, ale zaczął również przyuczać się do zawodu szewca i okazało się, że spodobało mu się. Piotr Fiedler emanuje spokojem, cierpliwością, ceniony jest za solidność, umiejętność trafnego doradzenia klientom, ujmuje także uprzejmością i kulturą bycia.

– W naszej profesji liczy się precyzja, dokładność, słowność – oznajmia z typową dla siebie skromnością i powściągliwością pan Piotr.

 

Dzisiejsi mistrzowie i czeladnicy to także managerowie

Dziś w dobie nachalnego konsumpcjonizmu i półek uginających się od niczym od siebie nie różniących się produktów, zaczynamy zwracać uwagę na przedmioty unikatowe. Dostrzegamy wartość rękodzielniczych ofert i usług wykonywanych prostymi, przystępnymi metodami, w miejscu naszego zamieszkania, które przywracają życie starym wysłużonym rzeczom czy sprzętom. Dzięki czemu oszczędzamy fundusze nie wydając kroci na kolejne, nie zawsze racjonalne zakupy.

W ten sposób umacnia się nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie trend powracania do korzeni, do dobrych, niezawodnych wielowiekowych tradycji. Żyjąc w epoce przesytu i tęsknoty za tym co przeminęło, w czasach nadprodukcji, na nowo definiujemy więzi z przedmiotami, ludźmi i otoczeniem, szukając jakości, piękna, oryginalności.

Rzemiosło odradza się dziś na styku pracy ręcznej, nowych technologii i refleksji. Moda na rzemiosło trwa nie tylko w Polsce w najlepsze. Rzemiosło to przede wszystkim ludzie. Jedni z nich pozyskiwali swoje umiejętności z pokolenia na pokolenie. Są i tacy, którzy porzucili dotychczasowe zawody, wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili, że nie chcą już pracować w wielkich korporacjach. Choć dziś pracownie rzemieślnicze wyglądają nieco inaczej niż przed laty, pasja pozostaje niezmienna. Aktualni mistrzowie i czeladnicy to także managerowie. Dzisiejsze rzemiosło charakteryzuje spora różnorodność. Mamy tradycyjne warsztaty ceramiczne, stolarskie, krawieckie. Z drugiej strony są osoby zajmujące się łączeniem druku 3D z jubilerstwem, albo tacy, którzy wybrali upcykling (forma powtórnego przetwarzania odpadów).

Jeżeli chcemy podążać naprzód i mądrze korzystać z nowych rozwiązań, musimy oglądać się do tyłu. Godzić stare i nowe. W dawnym rękodziele jest wiedza, której nie zdobędziemy w szkole. W technologiach natomiast tkwią możliwości, których nie mieliśmy nigdy dotąd. Ale nic nam po nich, jeżeli nie zrozumiemy przeszłości i nie pojmiemy przekazywanych przez nią wartości. To wycieczki w przeszłość niosą nadzieję na przyszłość.

ika

 

Nz zdjęciu nad tekstem:  W lipcu tego roku minie 61 lat pracy cenionego zegarmistrza Jerzego Jerzego Walkowiaka

 

 W naszej profesji liczy się precyzja, dokładność, słowność – oznajmia z typową dla siebie skromnością i powściągliwością Piotr Fiedler

Poprzedni
Następny