Węglewski i Kaluga coraz bardziej poirytowani pracą burmistrza
„Co będzie z komunikacją miejską? To, co teraz mamy, to po prostu śmiech na sali. Żenada, kto interesuje się mieszkańcami i ich potrzebami?” – pyta pani Hanna, mieszkanka Szamotuł. Narzekań na źle funkcjonującą komunikację w stolicy powiatu jest ostatnio bardzo dużo. Nad sprawą pochylił się nawet radny Bartosz Węglewski. A to znaczy, że jest bardzo źle.
Radny reprezentujący w radzie miejskiej obóz burmistrza Włodzimierza Kaczmarka, temat komunikacji publicznej poruszył na ostatniej sesji gminnego samorządu.
– Szkoda, że nie ma burmistrzów, bo będziemy sobie pytali do ściany… – skomentował na początek brak na sali obrad obu burmistrzów. – Gmina Szamotuły przeznacza na komunikację miejską 694 953 złote. A rozkład jazdy, jak wynika z tego, co mówią dzwoniący do mnie mieszkańcy wygląda tak, że autobusy się pojawiają, wyjeżdżają z jednego punktu, dojeżdżają do drugiego i już wracają. To jest dosyć mocno zastanawiające. Jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że mieszkańcy dzwonią do wykonawcy przetargu (na obsługę komunikacji miejskiej – red.) ze skargami, a wykonawca przetargu informuje ich, że to wina radnych, bo dali za mało pieniędzy na komunikację miejską! – mówił oburzony Węglewski.
Szczegóły w poniedziałkowej gazecie