Jak długo stolica powiatu będzie słynąć z tego, że w niej śmierdzi?
Od kilku lat dla szamotulan, a także mieszkańców okolicznych miejscowości – Gąsaw, Gaju Małego, Szczuczyna, Mutowa, koszmarem jest się odór pochodzący z gminnej oczyszczalni ścieków.
Lokalna społeczność ma już dość dręczącego ją problemu, domagając się pilnych rozwiązań. Mieszkańcy pytają – dlaczego stolica powiatu ma słynąć z tego, że w niej śmierdzi?
W odzewie na bierność władz lokalnych i spółki prowadzącej oczyszczalnię ścieków, po petycji skierowanej do burmistrza, szamotulanie podjęli dalsze kroki zmierzające do pozbycia się zatruwających im życie zapachów.
W poniedziałek, 28 czerwca, przedmiotem obrad komisji skarg, wniosków i petycji była skarga wniesiona do rady gminnej przez Ignacego Heckerta. Zarzucił on kierownictwu spółki Zakład Gospodarki Komunalnej nie wykonanie wydanej przez burmistrza Szamotuł w lipcu 2016 roku decyzji, nakazującej usunięcie pozostałości po osadach ściekowych z terenu znajdującego się przy oczyszczalni ścieków.
Autor skargi i szamotulanie uczestniczący w posiedzeniu komisji skarg i wniosków podkreślają, że nie wierzą w możliwość polubownego porozumienia się z ZGK, skoro przez ponad 5 lat niezmiennie gromadzi ona osady z oczyszczalni na otwartej przestrzeni. Powoduje to emitowanie fetoru, którego nieprzyjemna, intensywna, dusząca woń sprawia, że cierpi na tym ich nie tylko fizyczne, ale i psychiczne samopoczucie. Do tego stopnia, że mieszkańcy pobliskich domów boją się otwierać okna i drzwi. Szamotulanie są zdania, że ich apele o to, by odpowiednio zabezpieczyć odpady produkowane przez oczyszczalnię, są lekceważone i nie mogą liczyć na skuteczne reakcje w tej mierze.
Ma odbyć się posiedzenie komisji komunalnej
– Podczas rzeczowej dyskusji, wnioskodawcy ostatecznie skargę wycofali. Członkowie komisji oraz obecni na posiedzeniu radni miasta i gminy Szamotuły traktując sprawę „nieprzyjemnych zapachów” jako pilną i uciążliwą dla mieszkańców, zaproponowali niezwłoczne zwołanie posiedzenia komisji gospodarki komunalnej, która będzie poświęcona tylko tematyce osadów ściekowych i „nieprzyjemnych zapachów”. O tym fakcie poinformowałem zarówno przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Szamotuły oraz przewodniczącego komisji gospodarki komunalnej. Stosowne pismo komisji w tej sprawie zostało przesłane do biura rady. Jestem przekonany, że każdemu z nas, czyli radnym, ale i także panu burmistrzowi oraz kierownictwu ZGK zależy, aby ten problem załatwić w jak najszybszym czasie – poinformował naszą redakcję szef komisji skarg, wniosków i petycji Damian Dubiel.
„Coś tu śmierdzi”
– Chciałbym się dowiedzieć, czy decyzja burmistrza wydana w 2016 roku została wykonana. Burmistrz nakazał ZGK w tej decyzji, żeby usunąć pozostałości po osadach ściekowych z pola przy oczyszczalni. Tymczasem osad jest na ten grunt ponownie wywożony – wyjaśnia autor skargi skierowanej do rady gminnej, Ignacy Heckert.
– Oczekiwałem, że komisja skarg i wniosków przedstawi dokumentację zaświadczającą o tym, że osad i pozostałości po nim zostały z pola wywiezione. W mojej ocenie jeżeli burmistrz nakazał usunąć pozostałości po osadach, to tym bardziej nie powinny tam wciąż leżeć tony cuchnącej masy. Stąd pytanie do rady: czy ZGK wykonało decyzję leżącą już pięć lat?
Przewodniczący komisji skarg i wniosków chciał przesłać skargę do rady nadzorczej ZGK, uznając, że rada gminy jest niewłaściwym organem do rozpatrzenia tej sprawy. W świetle szeregu przepisów m.in. kodeksu postępowania administracyjnego i ustawy o samorządzie gminnym, skargi na działalność kierowników gminnych jednostek organizacyjnych składa się do rady gminy. Prezes ZGK jest kierownikiem tego typu jednostki. Inaczej nie składałby oświadczenia majątkowego. Takie jednostki jak ZGK podlegają kontroli radnych, a ponadto rada gminy jest organem, który tę spółkę dla dobra mieszkańców utworzył. Burmistrz jest natomiast zwierzchnikiem służbowym kierownika ZGK. Dlatego treścią mojego żądania było, aby to rada gminy zajęła się tą sprawą. Ostatecznie skarga została przeze mnie wycofana, dlatego że komisja skarg nie chciała się tym zająć, kurczowo trzymając się jednego przepisu o radzie nadzorczej spółki. Szkoda tylko, że nie przeczytali tego przepisu w całości, bo on mówi też, że rada nadzorcza nie może wydać wiążących poleceń zarządowi.
Komisja skarg nie chciała rozpatrywać skargi na prezesa ZGK twierdząc, że nie ma do tego kompetencji. Zmieniłem wobec tego podmiot, którego działanie jest zaskarżone. Złożyłem skargę na bezczynność burmistrza Szamotuł. Teraz komisja nie będzie uciekać od zajęcia się tą sprawą. Mieszkańcy mają zwyczajnie prawo wiedzieć, czy burmistrz zrobił coś w poruszonym temacie, bo opowieść o bakteriach z Marsylii trwa już dwa lata i trzyma nas w cuchnącym napięciu. Na poważnie, gdyby burmistrz wyegzekwował wywóz osadu z pola to problemu odoru by nie było. Gdy zadawałem komisji o to pytania, to na sali zapadała cisza. Jak to się mówi: Coś tu śmierdzi – zaznacza Heckert.
Co wykaże kontrola?
Po czym dodaje: – Druga kwestia to to, że pan prezes ZGK mija się z prawdą w swoich wypowiedziach. Pan Prezes twierdzi, że magazyny osadu były zapełnione dlatego spółka zaczęła wywozić osad na pole. Zamieściłem na facebooku „Młode Szamotuły” nagranie video, pokazujące że w magazynie na ok. 1/6 jego powierzchni stoją maszyny i różnego rodzaju urządzenia, czyli magazyn osadu nie jest pełen. W związku z tym następuje wywożenie osadu z pominięciem magazynu, za co m.in. w 2016 r. ZGK otrzymała mandat. Osady można magazynować w miejscach objętych zezwoleniem. Ten teren nie jest nawet ogrodzony, tymczasem mieszkańcy z okolic oczyszczalni nie dostają zezwolenia na przydomową oczyszczalnię ścieków ze względu na wysoki poziom wód gruntowych, kiedy ZGK może ot tak wyrzucać dziennie ok. 15 ton osadu ściekowego na pole? Każda informacja ZGK o tym, że poczynią inwestycje prowadzi do gaszenia problemu. Oczywiście cieszmy się, że wreszcie są planowane jakieś konkretne działania. Proszę jednak mieszkańców by zapamiętali prawdę: Odór wynika ze zbierania osadu ściekowego na polu. Odór pojawił się po modernizacji w 2016 r. Teraz poczekamy, co wykaże kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. Na pewno otrzymam w lipcu jakąś informację w tej sprawie, bo WIOŚ obowiązuje miesięczny termin udzielenia odpowiedzi o sposobie załatwienia sprawy.
„Ludzie błagający o pomoc w ogóle nie są brani pod uwagę”
Do tematu, który bulwersuje opinię publiczną, odniósł się uczestniczący w obradach ostatniej komisji skarg i wniosków mieszkaniec Szczuczyna Marek Cyprowski, którego dom znajduje się nieopodal szamotulskiej oczyszczalni ścieków.
– Nie bardzo wiemy czy podjęte przez ZGK działania faktycznie doprowadzą do likwidacji problemu. Wygląda na to, że zapowiadane przez spółkę gminną udoskonalenia mają zostać wprowadzone w ciągu kilkunastu tygodni. Poza zakupem prasy, druga inwestycja polegająca na budowie suszarni osadów, ma być zrealizowana w 2022 roku. Nie wiem tak naprawdę, co ich hamuje – czy brak pieniędzy? Ale zbierają te pieniądze już 6 lat. Kiedy pojawiła się presja społeczna z naszej strony, nagle okazało się, że został rozpisany przetarg na zakup prasy do osadów. Jest mi trudno wyobrazić sobie dlaczego ludzie, którzy też oddychają tym przesiąkniętym przykra wonią powietrzem, w ogóle nie działają w tym zakresie. Mówię o burmistrzu. Widocznie szamotulacy są przyzwyczajeni do takich warunków klimatycznych. Mam wrażenie, że przede wszystkim źródłem tej sytuacji jest rada nadzorcza ZGK. Siedzą tam ludzie, prezentujący jakby trochę starsze pokolenie, wychodzący z założenia, że zawsze śmierdziało, więc nic się nie stanie jeżeli jeszcze trochę to potrwa. Gdybyśmy zaczęli analizować co dzieje się w innych miastach, to raczej starają się żeby nie było takich emisji. A u nas zrobił się trochę taki zaścianek. Żyjemy w innym mieście, które tłumaczy się, że od 6 lat nie potrafi znaleźć pieniędzy na wprowadzenie rozwiązań, które zlikwidowałyby uciążliwości. Sądzę, że nasza oczyszczalnia ścieków nie została dokończona. Przebudowano ją, ale ostatni element został zaniedbany. Widziałem, że na terenie oczyszczalni były jakieś prasy. Ale być może nie działały jak powinny i zostały zezłomowane. Pojawia się pytanie, dlaczego nie zrobiono wszystkiego należycie podczas modernizacji oczyszczalni dokonanej w latach 2012-16? Dlatego, że ktoś tak bardzo nie znał się na tym? Smutne jest, że w ogóle nie są brani w tym wszystkim pod uwagę mieszkańcy. Tymczasem jest udowodnione, że tak zwany fetor ( bo tak się nazywa warunki związane z utrzymującą się długotrwale przykrą wonią) ma negatywny wpływ nie tylko na samopoczucie fizyczne, ale nawet na psychikę ludzi. Fetor może wywoływać ból głowy, oddziaływać na wzrok. W trakcie odbywającego się 28 czerwca spotkania w urzędzie miejskim wyjaśniono nam, że komisja skarg i wniosków nie jest kompetentna do rozpatrywania złożonej skargi i powinna zostać ona przekazana do rady nadzorczej ZGK, ponieważ temat dotyczy tego właśnie przedsiębiorstwa. W rozmowie wyszło, że w takim razie postaramy się wykazać, że burmistrz nie dopilnował pewnych tematów. Tym bardziej, że ma on duże znaczenie w spółce ZGK, a przeważającą część udziałów, posiada w niej gmina Szamotuły – mówi Marek Cyprowski, zmęczony panującymi w mieście i okolicy uciążliwościami.
Teraz wina zrzucana jest na rolników
I kontynuuje: – Kiedy spotkaliśmy się ostatnio w urzędzie z prezesem spółki ZGK panem Koczorowskim, podczas obrad komisji skarg i wniosków usłyszeliśmy, że jeżeli teraz państwu śmierdzi, to prawdopodobnie rolnicy rozlewają na polach rzeczy podobne do osadów z oczyszczalni. Pojechałem więc sprawdzić na to słynne pole, żeby przekonać się co faktycznie śmierdzi. Okazało się, że był to świeżo wyrzucony osad. Z jednej strony mamy obywateli błagających, proszących o podjęcie konkretnych działań, bo nie mogą otworzyć okien. Z drugiej strony pojawiają się tłumaczenia – ale to nie my, to ci, co hodują tam świnie. Trzy godziny po tym, jak pan Koczorowski stwierdził, że tym razem nieprzyjemny zapach spowodowany został przez rolników, przekonałem się, że osad z oczyszczalni ponownie został wyrzucony. Dlatego warto zasygnalizować, kto zasiada we władzach ZGK? Ludzie, którzy nie mają w ogóle szacunku do obywateli! Wiemy, że jest to sprawa na wyciszenie. Można by było iść w kierunku załatwienia tematu polubownie. Ale czy z dyrekcją ZGK może się to udać? Skoro mimo przesłanej do urzędu miejskiego petycji, pozostałości z oczyszczalni nadal są gromadzone na znajdującym się obok niej polu? ZGK dostarczając osady rolnikom, pozbywa się ich wtedy, kiedy rolnicy mogą je zużyć. Sytuacja wygląda tak, że rolnicy muszą wykorzystać osad w ciągu 24 godzin. Bo on nie może leżeć u nich na polu, nieprzykryty. Natomiast pod moim domem i innych mieszkańców osad z oczyszczalni spokojnie może sobie wyparowywać z ziemi, bez żadnego zabezpieczenia wsiąkając w glebę nie ma i nikomu to nie przeszkadza. Wręcz, jak to ujął pan prezes Koczorowski, jest to zdrowe. Mało tego, rolnik rozrzucając osad musi zachować określoną odległość od najbliższych zabudowań, a w naszym przypadku budynki znajdują się w stosunkowo bliskiej odległości od miejsca składowania osadów.
ika