15 49.0138 8.38624 1 1 7000 1 https://szamotulska.pl 300 true 0
theme-sticky-logo-alt

Szkolny błąd doświadczonego kierowcy

Przykre skutki nieuważnego patrzenia 

W środę 14 sierpnia około godz. 9.00 rano doszło do kolizji na skrzyżowaniu dróg nr 116, 184 i 186 koło Wierzchocina. Kierowca ciągnika siodłowego DAF nie udzielił pierwszeństwa przejazdu osobowemu kombi marki Kia Pro C’eed.

Skrzyżowanie koło Wierzchocina przez lata okryło się złą sławą z powodu kolizji, do których przyczyniało się niedostrzeżenie znaków STOP lub słaba widoczność dla wyjeżdżających od strony Wierzchocina z powodu wyniesienia terenu. Akurat w tym wypadku problemem nie było żadne z wymienionych.

Kia nadjechała z pierwszeństwem drogą nr 116 od strony Binina. Ciągnik siodłowy DAF XG z naczepą wyjeżdżał z drogi nr 186 od strony Wierzchocina w kierunku Wronek, skręcając w lewo. Ku całkowitemu zaskoczeniu kierującej kią, nie ustąpił jej pierwszeństwa. Trafił szare kombi w lewy bok i wytrącił je z toru jazdy, wskutek czego zatrzymało się w poprzek jezdni.

Na szczęście prędkości były niewielkie. Skończyło się na uszkodzeniu pojazdów, na pierwszy rzut oka niewielkich. Elektronika w kii uznała, że nie trzeba odpalić bocznej poduszki gazowej, a biały DAF był zdolny jechać dalej. Jednak lewe tylne koło kii znacząco odchyliło się od pionu. Niewykluczone, że po oględzinach w serwisie ubezpieczyciel orzeknie szkodę całkowitą, jeśli koszty naprawy uszkodzeń zawieszenia i jego punktów mocowania do nadwozia przekroczą wartość samochodu. Skrzyżowanie dróg nr 116, 184 i 186 zostało całkowicie zablokowane.

Dwoje policjantów nie dostało do pomocy strażaków-ochotników, bo też nie było plam płynów eksploatacyjnych na jezdni, które należałoby usunąć. Mając dokumentację do wypełnienia i świadków do wysłuchania, funkcjonariusze nie mogli zająć się kierowaniem ruchem. Dla kierowców ciężarówek, które nie mogły zawrócić jak samochody osobowe, oznaczało to nawet 2 godziny przymusowego postoju. Skrzyżowanie udrożniono kilka minut przed godz. 11.

Siwogłowy kierowca DAF-a nie potrafił wyjaśnić, czemu popełnił błąd. Możliwe, że padł ofiarą zjawiska, które nazywam „ślepotą pierwszego planu”. Dotyka nawet kierowców z dużym doświadczeniem. Mechanizm tego błędu jest dość prosty. Dojeżdżamy do skrzyżowania z główną drogą. Zrzucamy okiem daleko w lewo, potem daleko w prawo, po czym ruszamy, mając pewność, że droga jest pusta. Aż tu nagle przed nosem przemyka nam donośnie trąbiący pojazd z pierwszeństwem. Skąd się wziął, u licha?!

No cóż, tak dzieje się, gdy koncentrujemy nasz wzrok kilkaset metrów od skrzyżowania, ale całkowicie pomijamy obserwację kilkunastu, kilkudziesięciu metrów głównej jezdni przed nim. Wtedy ten pojazd „nie wiadomo skąd” może akurat pechowo schować się za przednim słupkiem dachu albo pozostawać w polu naszego dużo mniej ostrego, bo peryferyjnego widzenia. Szara kia na szarej jezdni nie rzuciła się w oczy kierowcy DAF-a.

Śmiem twierdzić, że taka kucha przydarzyła się kiedyś każdemu kierowcy. Na szczęście zwykle kończy się bezkolizyjnie. Nalegam więc, żeby na każdym skrzyżowaniu (nawet tym znanym na pamięć) poświęcać o sekundę-dwie więcej na nieprzerwane i niespieszne omiecenie wzrokiem głównej drogi zamiast rzucenia okiem w lewo i w prawo.

RB

Szczegóły w jutrzejszej Szamotulskiej

Poprzedni
Następny