Spór o Rynek nie gaśnie
Czas płynie, a zrewitalizowany szamotulski Rynek ciągle budzi kontrowersje. Kwestią nie do końca załatwioną pozostają zasady korzystania z przestrzeni publicznej przez osoby prowadzące działalność handlową, zwłaszcza z ulicy Średniej. Do tego dochodzi konflikt wśród samych kupców. A już zupełnie niespodziewanie do sprawy włączył się ostatnio Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
„Wspólne interesy łączą” – powiada były starosta szamotulski Paweł Kowzan. Łączą, ale jednak nie wszystkich. Z pewnością nie kupców z szamotulskiego Rynku. Różnice w formułowanych przez nich ocenach otaczającej nas rzeczywistości były już widoczne podczas prac nad projektem rewitalizacji centrum miasta, a szczególnie w czasie kryzysu wywołanego nie zatwierdzeniem przez powiat przygotowanego przez gminę projektu organizacji ruchu na Rynku. Doszło nawet wówczas do wyrzucenia z obrad stowarzyszenia Szamotulski Rynek, sympatyzującego z burmistrzem Włodzimierzem Kaczmarkiem, członka zarządu powiatu, a zarazem kupca z Rynku, Macieja Trąbczyńskiego. I myliłby się ten, kto by sądził, że po szumnym otwarciu Rynku emocje opadną, zapanuje zgoda i wszyscy rzucą się do pracy dla wspólnego dobra.
Donos na Nowaczyńskiego
O kłopotach przedsiębiorców z dostarczaniem i odbiorem towarów pisaliśmy nie raz. Szamotulanie prowadzący na rynku swoje firmy zaznaczają, że nowe zasady ruchu związane z wprowadzeniem strefy zamieszkania drastycznie ograniczają im możliwość korzystania ze swoich nieruchomości, firm i dojazdu do nich. Zwracają uwagę, że możliwość parkowania na ulicy Średniej jedynie przez 15 minut nie rozwiązuje problemów. Przed rewitalizacją mogli parkować na tej ulicy bez ograniczeń.
„Ulica Średnia to jedyne miejsce, gdzie możemy spokojnie i zgodnie z przepisami załadowywać towary, które produkujemy lub sprzedajemy. Nadmieniamy, że ruch w starej formie bardzo dobrze funkcjonował przez wiele pokoleń” – napisali kupcy w liście do burmistrza. „Nie rozumiemy, dlaczego jest to teraz zmienione?” – dziwią się. Jednym z bardziej niezadowolonych z nowej organizacji ruchu jest Dariusz Nowaczyński, cukiernik z ojca i dziada. Narzeka nie tylko na zbyt krótki czas na rozładunek oraz załadunek, ale potrzebuje też miejsca parkingowego na Średniej, aby podłączyć do gniazdka z prądem (zainstalowanego na ścianie własnej kamienicy) i naładować swoje auta firmowe – elektryka oraz dostawczaka-chłodnię.
Większość kupców, zwłaszcza stowarzyszonych w Szamotulskim Rynku uważa jednak, że obecna organizacja ruchu jest bardzo dobra i spełnia oczekiwania mieszkańców. Ostatnio wystosowali nawet do radnych dwie petycje. Jedna z nich ma formę skargi-donosu na Nowaczyńskiego. Oba pisma odczytał na ostatnim posiedzeniu komisji komunalnej rady miejskiej jej przewodniczący Marek Pawlicki.
– Jako mieszkaniec Szamotuł zwracam się z prośbą, aby pan wraz z radą miasta zakończyli ten chocholi taniec wokół udostępnienia za darmochę miejsca publicznego panu Dariuszowi Nowaczyńskiemu w celu parkowania jego wszystkich samochodów na ulicy Średniej – czytał Pawlicki.
– To z zawiści – szeptali sobie radni w lot odgadując intencje autora pisma. Mimo, że przewodniczący nie podał jego nazwiska (RODO), samorządowcy już po pierwszym zdaniu odgadli kto zacz.
„Nie potrafi dzielić się z innymi”
– Jeżeli zaproponowane przez miasto korzystniejsze od poprzednich oznakowanie, warunki za i rozładunku towarów mu (Nowaczyńskiemu – red.) nie odpowiadają, to idąc za przykładem pozostałych cukierników, piekarników w Szamotułach, niech nabędzie lub wybuduje zakład cukierniczy na peryferiach miasta, z dogodnym parkingiem i stacją ładowania samochodów. Tak na marginesie – może to wszystko także zrobić w swojej posiadłości przy ulicy Lipowej. Zastanawia fakt, że innym rzemieślnikom, handlowcom, kurierom, firmom obsługującym mieszkańców wystarcza 15 minut na rozładunek i załadunek towarów, a panu Nowaczyńskiemu brakuje czasu na te czynności i dąży przy poparciu kilku radnych by go wydłużyć tylko i wyłącznie prywatnie dla siebie do 24 godzin – kontynuował Pawlicki prezentację petycji.
– Z tego co mi wiadomo, przed rewitalizacją pan Nowaczyński ulicę Średnią blokował bez przerwy swoimi jak i rodzinnymi samochodami – czytał dalej przewodniczący komisji. – Gdy nie było samochodów, to ustawiał wiadra, beczki, pachołki, stojaki z tablicami o zakazie parkowania, bo może coś mu z dachu spaść lub zakazu parkowania, bo teren do ładowania pojazdów. To, że teraz zostało to ucywilizowane i mogą też z ulicy Średniej korzystać pozostali mieszkańcy, kurierzy, dostawcy, a przede wszystkim jest czysto i przejrzyście, to nie podoba się panu Nowaczyńskiemu, bo nie potrafi się dzielić z innymi, dążąc do posiadania na wyłączność teren (wspólny, publiczny).
W dalszej części długiego listu jego autor apelował do władz miejskich o nie używanie Rynku do rozgrywek politycznych, do zainstalowania w centrum miasta ładowarek do samochodów elektrycznych, do wyznaczenia kupcom czasu na rozładunek towarów i umożliwienia im parkowania na chodnikach, a nawet do udzielenia pomocy Nowaczyńskiemu w wykonaniu wjazdu na podwórze jego kamienicy z ulicy Średniej.
„Zwracam również uwagę, by w sposób demokratyczny i sprawiedliwy kierować się też innymi historiami właścicieli z całego miasta, a nie tylko jedyną pana Nowaczyńskiego. Jestem przekonany, że wnikliwa analiza petycji, prasy, jak i opinii mieszkańców Szamotuł, scali zarząd i radę miasta, by pod wspólnym zrozumieniem tematów podjęli racjonalną decyzję, z korzyścią dla wszystkich mieszkańców Szamotuł” – apelował autor.
„Zaprojektowany z rozmysłem”
Autorzy drugiej petycji (19 podpisów) nie byli napastliwi. „To, że nasz szamotulski Rynek jest teraz piękniejszy, bardziej funkcjonalny, estetyczny, przyjazny dla pieszych, nie tylko dla mieszkańców samego Rynku, jest bezdyskusyjne. Widać, że został zaprojektowany z rozmysłem i wzięto pod uwagę wiele aspektów, choć jest kilka elementów, które mogą budzić wątpliwości” – komplementowali autorów projektu rewitalizacji. „Zmiana sposobu poruszania się na wewnętrznych ulicach Rynkowa i Średnia jest bardzo korzystna dla mieszkających tam ludzi. Dotychczas, przed remontem bardzo często przejazd, a nawet zwykłe przejście, blokowały tam parkujące auta. Obecny zakaz ruchu, z wyłączeniem mieszkańców, spowodował, że uliczki te są miłym i bardzo estetycznym deptakiem. Nawet wieczorem, kiedy są pięknie oświetlone kuszą, aby nimi spacerować. Kiedyś strach było tam przejść. Proponujemy, aby bezwzględnie utrzymać taki stan rzeczy z ewentualnym wydłużeniem czasu postoju do maksymalnie 30 minut” – doradzają autorzy, mieszkańcy Rynku i ul. Poznańskiej.
– Zdania są różne, a my spotykamy się, aby wypracować rozwiązanie najbardziej korzystne – podsumował opinie wyrażone w obu petycjach Marek Pawlicki. Jaki był efekt z kolejnego spotkania radnych poświęconego wymyślaniu sposobów ominięcia rygorów wynikających z wprowadzenia na Rynku strefy zamieszkania (wolno tam parkować wyłącznie w miejscach wyznaczonych)? Już poprzednia, styczniowa, burza mózgów nie wniosła niczego przełomowego, zwłaszcza w odniesieniu do ul. Średniej.
Zdaniem Tomasza Łączkowskiego (20 lat pracy w handlu), rewitalizacja Rynku stała się jednym z gwoździ do trumny szamotulskiego handlu. – W Poznaniu, kiedy zaczęły powstawać galerie handlowe, zwłaszcza Stary Browar, to handel na Półwiejskiej, Świętym Marcinie, upadł. Ten sam problem mamy teraz w Szamotułach. Powstała galeria przy Dworcowej, do tego doszedł remont Rynku i Rynek nam opustoszał. Sklepów jest coraz mniej. I za chwilę, tak jak w Poznaniu, będziemy zastanawiać jak ożywić centrum miasta, sklepy – diagnozował radny.
– Zgodzę się, że sklepy padają na Rynku – wtórował Łączkowskiemu Jan Dziamski. – Oprócz powstania galerii, rewitalizacja i ograniczenie liczby miejsc parkingowych jest dodatkowym czynnikiem niekorzystnym. Każdy chce wygodnie kupować. A co do Średniej – zróbmy tam miejsca parkingowe ogólnodostępne – radził.
Gmina ma ułatwiać
Radny Bartosz Węglewski uważa, że zadaniem gminy jest ułatwianie życia przedsiębiorcom. Choćby dlatego, że przedsiębiorcy płacą gminie podatki.
– W tym piśmie już się odbywa polityka, bo wiadomo, że na rynku jest konflikt między dwoma stronami – komentował pierwszą petycję do radnych. – A my jako radni od tego konfliktu powinniśmy się odsuwać – doradzał. I opowiedział się za utworzeniem miejsc parkingowych na Średniej dostępnych dla wszystkich. Za wyznaczeniem miejsc postojowych na ul. Średniej optował również Bogdan Maćkowiak. – Trzeba iść ludziom na rękę – przekonywał. Najdalej w pomysłach na rozwiązanie problemu Średniej posunął się Tomasz Łączkowski, sugerując uruchomienie darmowego parkingu dla mieszkańców.
– A dlaczego nie brać opłat? – dziwił się Pawlicki. I dodał: – Najwięcej towarów przerzuca piekarnia (Romana Pabicha – red.) i akurat z piekarnią nie ma żadnego problemu. Ta funkcjonuje bezboleśnie. Nie spotkałem się z sytuacją, że ktoś nie mógł rozładować towaru. Mamy tylko jeden problem – z cukiernią. Chodzi o ładowanie prądem samochodu. A że to jest przestrzeń publiczna, dostępna dla wszystkich, to my nie możemy prawnie stworzyć enklawy indywidualnej dla pana Nowaczyńskiego.
Niezobowiązującą dyskusję przerwał wiceburmistrz Dariusz Wachowiak. Zaprezentował rozwiązanie odważne i oczekiwane. Przypomniał, że na styczniowym posiedzeniu komisja komunalna zaproponowała umożliwienie kupcom rozładunku towarów na prawym pasie jezdni biegnącej wokół Rynku, w godzinach od 6.00 do 10.00 i od 17.00 do 22.00.
– Ja myślę, że możemy mieć problemy, żeby taką organizację ruchu zatwierdzić. Z tego względu, że ideą strefy zamieszkania jest parkowanie w miejscach wyznaczonych. W moim odczuciu powinno to wyglądać zupełnie inaczej – mówił wiceburmistrz. – Ja byłem wczoraj na Rynku, przy byłej księgarni. Przy wylocie ulicy Rynkowej stał samochód i się rozładowywał. I nie na zewnętrznym pasie, tylko na wewnętrznym. I nie było żadnego problemu, bo po to są dwa pasy. Więc czy ten samochód będzie stał na lewym czy prawym pasie, to nie ma znaczenia. Ja uważam, że powinno to być właśnie na tej zasadzie. I może nawet nie wyznaczajmy tych godzin na rozładunek, niech się dostawca towaru rozładuje wtedy, kiedy faktycznie przyjedzie. Po prostu – przyjeżdżają, rozładowują na lewym albo prawym pasie, jadą dalej. I straż miejska nie będzie ich goniła. Ważne jest wzajemne zrozumienie, ja nie widzę problemu – podkreślał Dariusz Wachowiak.
A co ze Średnią?
Zdroworozsądkowe rozwiązanie problemu rozładunku towarów na zewnętrznej części Rynku przedstawione przez wiceburmistrza nie rozwiązuje jednak problemu ulicy Średniej.
– Nie róbmy tam żadnych ograniczeń – apelowała Grażyna Augustyniak.
– To doprowadzimy do tego, co było kiedyś – beczki…, ulica będzie zablokowana – przewidywał Marek Pawlicki.
– Nie możemy robić przywilejów dla jednego mieszkańca – zaznaczał Jan Dziamski.
– Tu nie chodzi o parkowanie, tu chodzi o ładowanie samochodu elektrycznego. Tak to wygląda. A to jest prowadzenie działalności gospodarczej na drodze gminnej – podkreślał Dariusz Wachowiak.
– Myślę, że Darek też się do tego przekona. To jest coś nowego. Nie uszczęśliwiajmy się na siłę – podsumował dyskusję o nowej organizacji ruchu na Średniej przewodniczący Pawlicki.
Komu to przeszkadza?
Cukiernię na szamotulskim Rynku rodzina Nowaczyńskich prowadzi już 110 lat. Dariusz, wnuk założyciela, mówi, że najważniejszym dla niego celem w zawodowym życiu jest zachowanie rodzinnego dziedzictwa. Dziedzictwa nadwyrężonego najpierw w czasie wojny, później w czasie komuny. Z donosu, przypominającego te pisane do ORMO w czasach PRL-u, śmieje się. No bo co mu pozostaje?
– Komu przeszkadza, że ja o 21.00 podłączam na noc przewód do gniazdka na moim domu i ładuję samochód? – pyta. – Komu w nocy na ulicy Średniej przeszkadza ładujący się samochód? Tyle mówi się o ochronie środowiska, no to ja idę z postępem – kupiłem samochód zeroemisyjny. Za to urząd miasta za postępem nie nadąża. Tu, na Rynku 51 i na Średniej, a nie na Lipowej jest siedziba mojej firmy. To dlaczego ja tu nie mogę bez ograniczeń prowadzić działalności?
Oczywiście jest wyjście dla Nowaczyńskiego i jego elektryka, na które wskazują urzędnicy – możliwość zajęcie pasa drogowego. Opłata – 6 zł za metr kwadratowy za dzień. Przyjmując 10 metrów kw., jako miejsce postojowe dla auta, razy 6 zł, razy 365 dni w roku, otrzymujemy kwotę 21 900 zł. 21 900 zł za parkowanie jednego samochodu. Sporo, nawet jak dla człowieka zamożnego jakim jest Nowaczyński. Można rzecz jasna ograniczyć liczbę dni parkowania do niezbędnego minimum, ale i tak wyjdzie sporo. Dla porównania – koszt rocznego abonamentu za parkowanie na Rynku dla mieszkających tam właścicieli samochodów to 240 zł.
– Ja nie walczyłem, jak mi się zarzuca, o przywrócenie stanu sprzed remontu Rynku, tylko o wydłużenie czasu na rozładunek. Urzędowe 15 minut to trochę mało. Urząd teraz proponuje 30 minut… może być. Nie będę musiał się spieszyć, być nerwowym, że dostanę mandat, bo minęła szesnasta minuta – tłumaczy. – Nie mogę tylko zrozumieć – dodaje – komu przeszkadza, żebym mógł ładować samochód w nocy? Autor listu do radnych sugeruje, że mam sobie zrobić wjazd na podwórze. Tylko nie bardzo wiem, jak mam to zrobić… Owszem, przed wojną była w naszej kamienicy brama wjazdowa na podwórze, ale w czasie wojny Niemcy ją zamurowali i powiększyli piekarnię. Z kolei po wojnie komuniści dobudowali kolejną część, czyli po raz drugi ktoś się porządził czyjąś własnością i mamy stan, jaki mamy dzisiaj. I to nie z winy rodziny Nowaczyńskich, tylko z winy kogoś, kto akurat miał władzę w mieście. Porządzili się faszyści, porządzili komuniści i wjazd na podwórko zniknął, nad czym ja też ubolewam.
Wyprowadzka na obrzeża miasta, jak radzi autor petycji-donosu? Dariusz Nowaczyński podkreśla, że jego cukiernia to firma z tradycjami, firma rodzinna. Związana od 1913 roku z Rynkiem. I na Rynku pozostanie. – To nie jest zakład przemysłowy, a typowy, rodzinny warsztat rzemieślniczy – podkreśla właściciel.
A co z blokowaniem ulicy beczkami, skrzynkami, wiadrami? Nowaczyński przyznaje uczciwie, bez bicia, że stawiał – ale pachołki, zgodne z przepisami.
– Jeżeli można było stanąć samochodem, to stawałem, nie ukrywam tego. Moje samochody parkowały na Średniej. A pachołki… kiedy wyjeżdżałem z towarem do klientów, to fakt, stawiałem pachołka, żeby mi ktoś nie zaparkował. Nie tylko ja to praktykowałem, inni mieszkańcy też. Oczywiście pachołek nie stał cały dzień – opowiada o życiu na Średniej w czasach przed rewitalizacją.
Czy Nowaczyńscy „nie potrafią się dzielić z innymi, dążąc do posiadania na wyłączność teren wspólny, publiczny”, jak pisze autor petycji? – To nieprawda. Nigdy do tego ja ani moja rodzina nie dążyliśmy. Przecież na komisji komunalnej była mowa o tym, że wszyscy kupcy z Rynku mogą korzystać ze Średniej jako miejsca do rozładunku. Wszyscy byliśmy za, ja też – przypomina Nowaczyński.
Rzecznik wkracza do akcji
Niespodziewanie sprawą nowych zasad organizacji ruchu na Rynku, a zwłaszcza na ul. Średniej, zainteresował się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Dr Izabela Hasińska zwróciła się 16 lutego do burmistrza Włodzimierza Kaczmarka o „udzielenie wyjaśnień i podjęcie działań”. W szczególności rzecznik oczekuje wyjaśnienia przyczyn zmiany organizacji ruchu na Rynku i ustawienia znaku zakazu postoju powyżej 15 minut na ul. Średniej oraz przedstawienia analizy skutków jakie zmiana organizacji ruchu może spowodować dla przedsiębiorców w strefie ul. Średniej. Wreszcie rzecznika interesuje, czy burmistrz przewiduje zmiany w organizacji ruchu na Rynku. Na udzielenie odpowiedzi rzecznik wyznaczył burmistrzowi termin 30 dni.
Marek Libera
FOTO: – Komu przeszkadza, że ja o 21.00 podłączam na noc przewód do gniazdka na moim domu i ładuję samochód? – pyta Dariusz Nowaczyński