Nie przyjmują większych odpadów BIO. Dlaczego?
Nie mają rębaka …ale opłaty za śmieci pobierają
Śmieci BIO to odpady powstające m.in. w naszych domach z resztek jedzenia lub roślin. Ulegają one naturalnemu procesowi rozkładu – biodegradacji. I bywają z nimi nieliche kłopoty, o czym przekonał się pan Ryszard, nasz czytelnik.
Do tego rodzaju śmieci BIO należą nie tylko pozostałości warzyw i owoców, obierki w kuchni, ale i gałęzie drzew, krzewów, skoszona trawa, liście, kwiaty, trociny, kora drzew, niezaimpregnowane drewno. Do śmieci o których mowa nie powinny natomiast trafiać ziemia, kamienie, popiół, mięso zwierząt, kurz z odkurzacza czy płyty wiórowe. Resztki organiczne można wykorzystywać do produkcji kompostu, który zwiększa żyzność gleby lub do wytwarzania biogazu, z którego uzyskuje się energię.
Z szamotulskim wysypiskiem nie jest łatwo
Pozostałości po pracach prowadzonych w ogrodach należy wywozić na miejskie wysypisko odpadów. Okazuje się jednak, że nie zawsze pozbycie się ich jest łatwe i możliwe. Zdaniem jednego z mieszkańców Szamotuł, opowiadającego nam o swoich ostatnich perypetiach, Zakład Gospodarki Komunalnej zajmujący się gospodarowaniem śmieci, nie jest należycie przygotowany do świadczenia tego rodzaju usług.
Pan Ryszard, który zwrócił się do naszej redakcji, opiekuje się mamą mieszkającą przy ul. Powstańców Wielkopolskich w Szamotułach. Wyręczając ją wyciął w jej przydomowym ogrodzie 35 sztuk starych tuj. Cienkie gałęzie rozdrobnił i wywiózł w kubłach na wysypisko. Pozostały mu pnie i korzenie roślin różnej wielkości, których także chciał się pozbyć. Wielu mieszkańców wywozi takie odpady do lasu, ale pan Ryszard chciał uczciwie, w zgodzie z przepisami.
– Chciałem dostarczyć odpady na gminne wysypisko w Piotrkówku, ale okazało się, że nie odbiorą ich ode mnie – relacjonuje pan Ryszard. – Powiedziano mi, że takich rzeczy nie przyjmą, bo nie mają czym tego rozdrobnić. Jeden z pracowników składowiska śmieci zdradził mi w zaufaniu, że kiedyś mieli na wyposażeniu rębak, z którego mógłbym skorzystać, ale im się zepsuł. Czyli wyszło na to, że to ja musiałbym zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Ale z jakiej racji mam ponosić dodatkowe, pokaźne koszty, skoro i tak płacimy już niemało za śmieci, a firma oferująca profesjonalne usługi w zakresie ich gospodarowania nie posiada specjalistycznych urządzeń? Dzwoniłem do urzędu miasta i gminy, do Zakładu Gospodarki Komunalnej i na wysypisko śmieci. Nikt mi nie pomógł. Tak się zirytowałem, że zdecydowałem się nie popuścić tego. Tym bardziej, że wiele dałem ze swojej strony. Usunięcie starych tui kosztowało mnie dużo wysiłku i czasu.
Mieszkaniec chciał uczciwie, ale się nie dało: – Przyznaję się, że w końcu zmuszony zostałem wywieźć korzenie roślin do lasu – wypowiada się zawiedziony pan Ryszard.
Pawlicki się na to nie godzi
Do poruszonego problemu odniósł się wiceszef szamotulskiej rady gminnej Marek Pawlicki, zajmujący się jako pracownik ZGK kwestiami śmieciowymi.
– Pan Rysiu może wziąć od nas rębak, tylko trzeba za to zapłacić. Czterysta złotych za godzinę. Posiadamy takie urządzenie i jeśli jest ono akurat wolne, możemy wykonać usługę za odpowiednią odpłatnością. Nasz rębak jest w stanie rąbać gałęzie tylko do średnicy sześciu centymetrów. Druga strona medalu jest taka, że tego rodzaju usługi wykonuje nie tylko ZGK, a le także inne podmioty. W Szamotułach są przynajmniej dwie takie firmy – wyjaśnia Pawlicki.
Po czym dodaje: – Każdy uważa, że posiadając odpady, posiada tak wielkie dobro, że ZGK czy gmina muszą to wziąć i jeszcze za to zapłacić. Prawda jest jednak taka, że na zagospodarowywanie odpadów potrzebne są ciężkie pieniądze, na które składamy się wszyscy w opłacie śmieciowej. Przykładowo ktoś, kto ma pozostałości po tujach, chce żeby odebrać mu je za darmo. A inni, należący dajmy na to do spółdzielni mieszkaniowej, nie mający żadnych drzew i krzewów, łożą na to, żeby osoby takie jak pan Ryszard mogły z tego dobrodziejstwa korzystać. Ja też się na to nie godzę. Jeśli ktoś posiada jakiś drzewostan, proszę bardzo przygotować go w taki sposób, żeby można było przyjąć go w PSZOK-u, znajdującym się obok składowiska śmieci. Wciąż panuje przekonanie, że ze wszystkim można zwracać się do „komunalki”.
Szkopuł w sprawie, z którą zwrócił się do redakcji pan Ryszard, polega na tym, że gmina zleciła odpłatnie nie komu innemu, tylko
właśnie spółce ZGK zadanie polegające na zagospodarowywaniu odpadów BIO i ich przyjmowaniu od mieszkańców. Tymczasem okazuje się, że brakuje jej właściwego sprzętu (ewentualnie jest, ale popsuty, jak tłumaczył naszemu czytelnikowi pracownik składowiska w Piotrkówku). ZGK nie dysponuje bowiem rębakiem nadającym się do rozdzielania na mniejsze frakcje pozostałości roślin o większych gabarytach, takich jak korzenie czy pnie.
Nie mamy rębaka i co nam zrobicie?
– Nie mamy takiego urządzenia. W przypadku rębaka rozdrabniającego korzenie, jeden nóż kosztuje w granicach trzech tysięcy złotych i wystarczy na dwa tygodnie. A w takim urządzeniu potrzebne są cztery noże, które szybko się zużywają. Dla zobrazowania, jeśli chodzi o zwykły rębak, stalnica kosztuje około dwóch tysięcy, a za cztery noże wchodzące do tej maszyny trzeba zapłacić w przybliżeniu sześćset złotych. A jeszcze nie tak dawno kupowaliśmy je za sto pięćdziesiąt złotych. Tak podrożała stal – wyjaśnia M. Pawlicki.
Dlaczego więc, skoro mieszkańcy odprowadzają opłaty za śmieci do samorządu gminnego, który wyznaczył stosowną firmę jaką jest spółka ZGK do świadczenia usług związanych z usuwaniem i odbiorem odpadów, pan Ryszard miałby szukać nagle innego podmiotu wykonującego podobne zlecenia? Tylko dlatego, że gminna spółka nie ma na swym wyposażeniu profesjonalnego sprzętu?
Dyrektor Dziedzic wyjaśnia
– Chciałbym przede wszystkim zaznaczyć, że gminne składowisko funkcjonuje na podstawie pozwolenia wydawanego przez Marszałka Województwa Wielkopolskiego oraz przepisów ustaw i rozporządzeń. Te regulacje zabraniają przyjmowania do składowania odpadów BIO. Nie jest to zatem kwestia „chcieć” czy „nie chcieć”, lecz możliwości prawnych – wyjaśnia Michał Dziedzic, zastępca dyrektora naczelnego szamotulskiego ZGK, poproszony przez nas o komentarz do problemu zgłoszonego przez pana Ryszarda.
– Odpady BIO od mieszkańca odbierane są w systemie zorganizowanego odbioru w ramach opłaty odpadowej w ilości 240l jednorazowo z dwukrotną częstotliwością w ciągu miesiąca – kontynuuje Michał Dziedzic.
Jak zaznacza, nadmiar odpadów BIO, które nie zostają odebrane w ramach zorganizowanego odbioru od mieszkańca, spółka przyjmuje w ramach Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych dla Miasta i Gminy Szamotuły mieszczącego się w Piotrkówku. Odpady do PSZOK przyjmowane są w oparciu o ustalenia zawarte w Regulaminie jego funkcjonowania, który uchwaliła Rada Miasta i Gminy uchwałą z 27 listopada 2019 r. Obowiązujący regulamin określa, że bioodpady do PSZOK przyjmowane są jako odpady z części roślin pochodzące z ogrodów (łodygi, kwiaty, liście, trawa, gałęzie).
– Odpady te muszą znajdować się w stanie umożliwiającym ich dalsze zagospodarowanie w procesie kompostowania (gałęzie o długości do pięciu centymetrów – wyjątkiem są choinki świąteczne) – tłumaczy dyrektor. – Odpady w postaci korzeni i pni drzew w zasadzie zawsze są większe. W konsekwencji kompostownie nie chcą odbierać tego typu odpadów do zagospodarowania lub żądają zawyżonych opłat. Jednocześnie PSZOK nie dysponuje sprzętem, który mógłby rozdrabniać gałęzie, a tym bardziej pnie i korzenie drzew. Wyposażenie PSZOK w urządzenia do rozdrabniania gałęzi, pni i korzeni w ramach jego funkcjonowania, spowodowałoby znaczący wzrost kosztów utrzymania PSZOK, które ponosiliby wszyscy mieszkańcy gminy w ramach opłaty odpadowej.
Pan Ryszard nie powinien narzekać?
– Uwzględniając powyższe należy uznać, że mieszkaniec został poinformowany w sposób prawidłowy na jakich zasadach funkcjonuje PSZOK i w jaki sposób ma postąpić ze swoimi odpadami – podkreśla Michał Dziedzic. – Chcąc swoje odpady BIO w postaci pni i korzeni nieodpłatnie przywieźć do PSZOK, mieszkaniec powinien je przygotować we własnym zakresie, zgodnie z obowiązującym regulaminem. Na rynku komercyjnym działają firmy, które prowadzą działalność odpadową i w sytuacjach gdy danego odpadu nie można zagospodarować w ramach funkcjonującego systemu odpadowego w gminie, lub gdy odpad należy przetworzyć celem jego rozdrobnienia, można skorzystać z ich usług.
ika
FOTO:
Jeżeli ktoś chce dostarczyć do szamotulskiego PSZOK korzenie, pnie drzew, czy grube gałęzie, najpierw musi je sobie własnym sumptem zmielić. PSZOK przyjmie tylko wiórki. Pan Ryszard chciał uczciwie, ale się nie dało. Korzenie zamiast na wysypisko, trafiły do lasu