Dlaczego karetka nie pojechała do Otorowa? SP ZOZ zabiera głos
Nie milkną komentarze na temat niedawnej akcji służb ratunkowych w Otorowie walczących o życie 81-letniej kobiety i pytania radnego Józefa Kwaśniewicza: – Dlaczego zabrakło karetki z Szamotuł? „Będę oczekiwał, że radny Kwaśniewicz przeprosi naszych pracowników za tę manipulację i nieuzasadniony publiczny atak” – pisze w liście do naszej redakcji Remigiusz Pawelczak, dyrektor SP ZOZ w Szamotułach.
Przypomnijmy. Tuż przed godz. 8.00 rano w sobotę 17 czerwca dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Szamotułach otrzymał zgłoszenie o nagłym zatrzymaniu krążenia u 81-letniej mieszkanki Otorowa. Potrzebna była pilna pomoc medyczna oraz zabezpieczenie lądowiska dla śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na miejsce wyjechały jednostki straży z Szamotuł i Otorowa. – Dlaczego zabrakło karetki z Szamotuł? – pytał na ostatniej sesji rady powiatu Józef Kwaśniewicz.
Niestety, prowadzona przez strażaków akcja ratunkowa nie powiodła się. Lekarz stwierdził zgon 81-letniej otorowianki. Czy gdyby w ciągu kilku, kilkunastu minut od zasłabnięcia, pojawiła się u kobiety załoga pogotowia ratunkowego z Szamotuł, udałoby się ją uratować? Kwaśniewicz woli nie spekulować. – Tego nikt nie wie – przyznaje.
Helikopter przyleciał za późno
Radny zwraca natomiast uwagę na fakt, że kiedy w Otorowie strażacy walczyli o życie kobiety, w Szamotułach na dziedzińcu zamku Górków stała karetka, biorąc udział w Mobilnej Strefie Zdrowia, akcji promującej zdrowy tryb życia zorganizowanej przez PZU, Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Dlaczego nie pojechała do Otorowa?
– Co zadecydowało, jakie przesłanki, o tak dużym zaangażowaniu powiatu w miasteczko zdrowia na terenie muzeum? Myślę tutaj o zaangażowaniu sprzętowym w tę piękną akcję profilaktyczną. Zaangażowano w to przedsięwzięcie znaczną ilość sprzętu, którego zabrakło w innym miejscu – pytał Kwaśniewicz zarząd powiatu na ostatniej sesji samorządu. – Myślę tutaj o karetce ratunkowej, którą tam zaparkowano, a na terenie powiatu musiał interweniować helikopter ratunkowy z lotniska na Ławicy. Panie starosto, ten helikopter przyleciał za późno. Bo zabrakło karetki. W związku z tym chciałbym się dowiedzieć, jakie były przesłanki do organizacji na terenie muzeum politycznej, partyjnej imprezy?
Radny z Otorowa podkreślał, że to mieszkańcy jego wioski zwrócili mu uwagę na fakt, że na dziedzińcu zamkowym parkowała karetka, a umierającą kobietę ratowali strażacy. Sprawa była w Otorowie szeroko komentowana.
Remigiusz Pawelczak, dyrektor szamotulskiego szpitala, pytania byłego starosty o nieszczęsną karetkę nazwał insynuacją. – Jest to oskarżenie o to, że posłaliśmy karetkę do muzeum, a w tym samym momencie ktoś ginął. To przesada – oburzał się Pawelczak. I wyjaśnił, że w zespołach ratownictwa medycznego funkcjonują trzy karetki. Tak też było w sobotę 17 czerwca. – Karetka, którą podstawiliśmy na teren muzeum, to była karetka spoza tego sytemu. Mamy kilka karetek poza tym systemem, niektóre są rezerwowe, niektóre transportowe. W każdym razie pełne zabezpieczenie było. Natomiast Lotnicze Pogotowie Ratunkowe wysyła śmigłowiec w tych momentach, kiedy karetki są w akcji i nie mogą akcji ratowniczej przerwać. I nie można czekać – tłumaczył.
Dyrektor wyjaśnia
Już po ukazaniu się naszego artykułu na temat wydarzeń w Otorowie: „Dlaczego karetka nie dojechała do Otorowa?”, otrzymaliśmy list od dyrektora szamotulskiego szpitala z dodatkowymi wyjaśnieniami. „W ostatnim Tygodniku Gazeta Szamotulska ukazała się relacja prasowa z sesji Rady Powiatu. Zawarto tam wypowiedź radnego Józefa Kwaśniewicza, który wprowadził w błąd radnych a także – pośrednio – czytelników gazety. Bardzo proszę przyjąć nasze wyjaśnienia w sprawie tej manipulacji” – pisze Remigiusz Pawelczak.
Jak wyglądała akcja ratowania otorowianki według dyrektora SP ZOZ? „17 czerwca, osoba kierująca naszymi ambulansami – dyspozytor Centrum Powiadamiania Ratowniczego w Poznaniu – po godzinie 7.00 rano wysłał w jednym czasie wszystkie trzy ambulanse ratownicze w różne miejsca: do Szamotuł, do Starego Miasta i do Sękowa. Następnie otrzymał wezwanie do Otorowa. Wszystkie karetki były w akcji ratowniczej, dlatego zdecydował o wysłaniu do 81-letniej Pacjentki: pomocniczej jednostki OSP (dotarła po 6 minutach) oraz śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (dotarł po 14 minutach). Niestety, mimo akcji, Pacjentka zmarła. Poznański dyspozytor zachował się prawidłowo, co potwierdza dyrektor Wydziału Zdrowia UW w Poznaniu.
Dwie godziny później, inna karetka z naszych zasobów rezerwowych, nie przeznaczona tego dnia do ratownictwa medycznego, uczestniczyła w zdrowotnej akcji profilaktycznej przy Muzeum. Obsługiwali ją ratownicy w dniu wolnym od pracy” – wyjaśnia Remigiusz Pawelczak.
I dodaje: „Podczas sesji pan Kwaśniewicz połączył obie sprawy, agresywnie zarzucając nam, że nie było karetki w Otorowie, ponieważ była w Muzeum. Sugerował, że śmierć Pacjentki nastąpiła z naszej winy. Oba wydarzenia nie miały ze sobą nic wspólnego! Działy się w różnym czasie, przy wykorzystaniu innych karetek i personelu”.
Dyrektor Pawelczak oczekuje od byłego starosty przeprosin: „Będę oczekiwał, że radny Kwaśniewicz przeprosi naszych pracowników za tę manipulację i nieuzasadniony publiczny atak. Uważam też, że powinien przeprosić rodzinę Zmarłej. Nie wykorzystuje się czyjejś śmierci do głoszenia nieprawdy. Są rzeczy, których nie wolno robić”.
Trąbczyński komentuje
Sprawę skomentował też, w swoim stylu, członek zarządu powiatu Maciej Trąbczyński. – Według mnie, to jest granda co radny Kwaśniewicz zrobił! – uderza mocno w byłego koalicjanta.
– Ja rozumiem, że będąc starostą, czy wicestarostą, odmawiał współpracy burmistrzowi Szamotuł w organizacji tego typu eventów i tak to skwituję: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nic nie stało na przeszkodzie, aby pan Kwaśniewicz wziął udział w tym evencie promującym zdrowie. Gdyby rzeczywiście panu radnemu zdrowie mieszkańców leżało na sercu, to by się tam pojawił i trzy sensowne zdania może nawet do kamery powiedział. Ale wolał pan Kwaśniewicz zamieszać w tym kotle, nie pójść i zadać nieeleganckie pytanie – atakuje Kwaśniewicza. – Skomentuję udział powiatu tam. Jedyny koszt jaki poniósł powiat to udostępnienie toalety w bażanciarni. I obciąża nasz koszt zużytej wody i papieru toaletowego.
– Rozumiem, że jest panu bardzo przykro, że na tym zdjęciu pana nie było, ale może to jest jeszcze do nadrobienia w jakiejś przyszłości, kiedy pan zaspokoi swoje samorządowe ambicje – kontynuuje Trąbczyński. – Podsumowując, chcę bardzo głośno zaprotestować przeciwko temu, co pan zrobił próbując skleić konsekwencje wypadku i śmierci jaka się tam pojawiła z nieobecnością karetki i sugestią, iż obecność karetki w okolicach zamku była przyczyną. To jest obrzydliwa insynuacja i powiem tak – ja wiem, że pan Kwaśniewicz przeszedł dobre szkoły, ale stosowanie zasady rzuć błotem, bo coś się tam zawsze przyklei, jest po prostu nieeleganckie – nie przebiera w słowach.
– Trudno dobrać kulturalne słowa do wypowiedzi pana Trąbczyńskiego – komentuje wypowiedź członka zarządu Józef Kwaśniewicz. – Rzeczywiście ukończone szkoły przeze mnie, przez pana Trąbczyńskiego, przez członków zarządu, diametralnie się różnią. Ja nie kończyłem szkół w NRD, szkół przed 1989 rokiem, które państwo kończyli. I to nas zdecydowanie różni. Ja kończyłem dobre szkoły i to pan Trąbczyński trafnie zauważył.
Kwaśniewicz nie kryje zdumienia ostrym atakiem na niego ze strony Trąbczyńskiego i Pawelczaka. I podkreśla, że na sesji rady powiatu pytał tylko o powody braku karetki z Szamotuł w dniu 17 czerwca w Otorowie podczas akcji ratowania życia mieszkanki.
(mal)
FOTO: – Według mnie, to jest granda co radny Kwaśniewicz zrobił! – uderza mocno w byłego koalicjanta Maciej Trąbczyński