III Wartka Dyszka w Zielonejgórze
Przy idealnej pogodzie, w niedzielne przedpołudnie 22 sierpnia, udało się gładko przeprowadzić dwa biegi na dystansie 5 i 10 km z metą na przystani w Zielonejgórze.
Pierwszym punktem niedzielnej imprezy o godz. 8:30 był jednak start do spaceru z kijami nordic-walking przed boiskiem Orlik na ul. Kopernika w Obrzycku. – Idziemy bez zapisów, bez wpisowego i bez pucharów, dla towarzystwa, zdrowia, relaksu i kontaktu z przyrodą – powiedziała Grażyna Musiał, dodając chwilę później: – Nie będziemy się ścigać. Nie pójdziemy na wyczyn, tylko marszowo i spokojnie. Marsz jest najlepszą formą rozgrzewki. Uruchamia wszystkie mięśnie, a kijki odciążają kręgosłup. – Ekspresowe chodzenie z kijami „na wynik” jest sprzeczne z głównymi założeniami tej aktywności fizycznej. Kijkarze przeszli część drogi na Dębiny, odbili do leśniczówki Daniele, gdzie zrobili krótki postój na odpoczynek i ruszyli z powrotem, trzymając się blisko Warty, przez most drogowy na przystań w Zielonejgórze.
To tam ustawiono start i metę biegów. Dla biegaczy tradycyjnie do wyboru były dwa warianty długości nazwane „Wartką Dyszką” (dokładnie 10 km długości i start wykonany o godz. 10:10) i „Wartką Piątką” (5,2 km długości, start o godz. 10:24) z punktami pojenia. Warunki były idealne – sucho, ale rześko, słońce delikatnie prześwitujące przez chmury i temperatura 18-22 st. C. Rozgrzewki poprowadziła w rytmie FitDance Katarzyna Pozorska. Wytyczone trasy, częściowo wspólne dla obu kategorii, miejscami okazywały się wymagające, niemal przełajowe, ale za to na łonie natury, z dala od cywilizacji i z urokliwymi widokami.
Elektroniczny pomiar czasu zapewniła firma „Maratończyk Pomiar Czasu”. Na krótszym dystansie sklasyfikowano 39 osób, a na dłuższym 60. Ograniczenia koronawirusowe nie pozwoliły przekroczyć limitu stu uczestników.
Zwycięzców dekorowano przed południem. Nie zawiedli faworyci. Na mecie Wartkiej Dyszki pierwszy znalazł się Maciej Soloch z Wronek w czasie 36 minut 40 s. brutto, czyli blisko rekordu trasy (36:13) Mateusza Rodewalda ustanowionego w 2019 r. Drugi był Zbigniew Adamczak ze Śmiłowa (38:36), a trzeci Przemysław Klimasek z Poznania (38:54). W kategorii kobiet wygrała Beata Deckert z Kowanówka (48:25 i 22. miejsce w generalce) przed Anną Glazer z Czarnkowa (49:38) i Anną Gierszewską z Szamotuł (49:52).
Podium biegu na 5 km zajęli wronczanie. Wygrał Mateusz Rodewald, uzyskując czas 17 minut 56 s. brutto, poprawiając własny rekord (18:22) z drugiej edycji Wartkiej Piątki. Na drugim miejscu dobiegł Krystian Jach (19:02), a na trzecim Marcin Grzemski (19:22). Wśród kobiet zwyciężyła Violetta Maciołek z Lipnicy (czas 21:02 i świetne 6. miejsce w klasyfikacji generalnej), przed Romą Kowalską z Rokietnicy (24:38) i Joanną Adamczak ze Śmiłowa (25:29).
Metrykalnie najstarszym zawodnikiem imprezy był urodzony w 1954 roku Stanisław Spychała z Wronieckiego Klubu Biegacza. Zaniepokoił organizatorów dość długą nieobecnością. Na trasę wyruszyli poszukać go strażacy na quadzie. Na szczęście cofnęli po kilkudziesięciu sekundach, gdyż biegacz właśnie pojawił się w zasięgu wzroku. Minął metę jako ostatni (czas 1 godzina 18 minut i 25 s.), ale wielu dwudziestolatków nie pokonałoby 10 kilometrów w jego tempie. Podczas dekoracji zawodników odebrał specjalny pakiet nagród dla najstarszego biegacza.
Mówią, że diabeł tkwi w szczegółach i Wartka Piątka-Dyszka potwierdzała to w pozytywny sposób. Organizatorzy przygotowali parę niespodzianek. Biegacze napotykali na trasie przekorne tabliczki motywacyjno-rozweselające np. „A mogłeś teraz leżeć i pić piwo”, „Jeśli biegniesz bez majtek, uśmiechnij się!”.
W tym roku po raz pierwszy rozegrano bieg dla dzieci i młodzieży, w dwóch kategoriach wiekowych – do 9 lat na dużym placu koło przystani i 10-15 lat na odcinku 400 metrów (końcówka biegu dla dorosłych). Wystartowało 74 zawodników i wszyscy otrzymali pamiątkowe medale w złotym kolorze. Najmłodszy uczestnik miał 10 miesięcy!
Imprezę z mikrofonem, dużym poczuciem humoru i spostrzegawczością poprowadził Łukasz Janc. Wypatrzył nawet kijkarzy na przeciwnym brzegu Warty, zbliżających się do swojego finiszu.
Głównym organizatorem imprezy był LZS Gminy Obrzycko. Wydatnie pomagali strażacy-ochotnicy z OSP Obrzycko i zabezpieczając trasy. Jeden z uczestników biegu skomentował na Facebooku, wlewając miód w serca tych, którzy przygotowali imprezę: – Wielkie brawa dla organizatorów. Pakiet był bogaty i, co tu dużo mówić, jego zawartość o tyle zaskakująca, co i praktyczna (m.in. słoik majonezu, butelka oleju roślinnego od producenta „Olej Wielkopolski” i nietuzinkowe piwo z browaru Largus – przyp. RB). Medal to najwyższa półka. Nie wiem, czy go zawiesić, czy postawić, po prostu jest piękny. Super było pobiegać po Puszczy Noteckiej. Za rok wracam!
RB