Za nami 10 edycja „ufolków”
Tegoroczna edycja Ulicznego Festiwalu Osobliwości w Szamotułach przejdzie do historii nie tylko dlatego, że była dziesiąta, a więc jubileuszowa, nie tylko dlatego, że z festiwalem żegnał się jego twórca Piotr Michalak, albo że wzięła w nim rekordowo duża liczba artystów, ale przede wszystkim z powodu potężnej burzy i ulewy z gradem, która zatopiła Park Zamkowy i okolice przeganiając publiczność i żywe rzeźby.
– Drodzy państwo, jeżeli myślicie, że zmokliście przez przypadek, to wiedzcie, że to nie był przypadek – informował artystów biorących udział w UFO Piotr Michalak. – Wiem, że wszyscy czekali na coś specjalnego z okazji jubileuszowej dziesiątej edycji festiwalu, a że budżet mieliśmy dość mocno ograniczony, to dlatego załatwiliśmy z naturą te fajerwerki za darmo! – tłumaczył żartobliwie niespodziankę pogodową, która przedwcześnie zakończyła najważniejsze tegoroczne wydarzenie kulturalne w stolicy powiatu. Burza do tego stopnia pokrzyżowała szyki organizatorom, że ci musieli zrezygnować z ostatniego punktu programu, czyli uroczystego zakończenia UFO w parku. Zalało scenę, widownię, nie było prądu… nie dało się. Wyniki plebiscytu publiczności na najciekawszą żywą rzeźbę ogłoszono zastępczo w sali koncertowej zamku.
33 żywe rzeźby. Rekord
Artyści uliczni przyjechali do Szamotuł praktycznie z całego świata: z Hiszpanii, Argentyny, Portugalii, Holandii, Turcji, Białorusi, Czech, Izraela, Belgii, Włoch. Także z Polski. W minioną niedzielę zawładnęli Parkiem Zamkowym i dziedzińcem zamku Górków.
– Po raz pierwszy wszyscy dotarli do Szamotuł bez przeszkód – podkreśla Piotr Michalak. – Zdarzało się, że owszem, przyjeżdżali, ale niestety ciągle był problem z bagażami na lotniskach, artysta wysiadał, a bagaże leciały gdzieś dalej w świat. I co roku ktoś nie występował, bo nie miał bagaży z kostiumem, rekwizytami. Nieraz docierała część bagaży, były potem próby kompletowania stroju na miejscu, na szybko. W tym roku mamy 33 żywe rzeźby. W ubiegłym też miały być 33, ale jedna nie mogła wystąpić bo kostium nie doleciał. Po dziesięciu latach jest to więc – pod względem liczby występujących artystów – najokazalsze UFO.
Piotr Michalak, pomysłodawca i twórca UFO, po zakończeniu pracy w Szamotulskim Ośrodkiem Kultury i objęciu fotela burmistrza Szamotuł, żegna się z festiwalem.
– Przygotowałem jeszcze program tegorocznej edycji, ale teraz kolejni powinni to dzieło kontynuować i rozwijać – mówi w rozmowie z „Szamotulską”. – Dziwnie się czuję, z jednej strony spełniony, ale tak naprawdę myślałem, że dzisiaj przyjdę tutaj bardziej jako publiczność, jednak biegam od rana, więc być może tak to już będzie co roku – śmieje się. – Chyba za mocno emocjonalnie jestem związany z tą imprezą, ale uważam, że ona jest bardzo ważna dla miasta. Szczerze mówiąc to od strony organizacyjnej łatwiej jest przygotować Dni Szamotuł. Jest scena, jest program, a tutaj, przy tylu artystach, tak różnych, trzeba reagować na bieżąco.
Co dalej z UFO?
Co dalej z UFO, już bez Piotra Michalaka? Burmistrz uspokaja, przyszłość UFO jest niezagrożona.
– Nie ma ludzi niezastąpionych. UFO ma już swoją renomę. Dawniej trzeba było zabiegać o artystów, a teraz niektórym, którzy chcieliby przyjechać do Szamotuł, trzeba odmawiać. Oczywiście wybór żywych rzeźb to kwestia subiektywna. Ja myślę, że główne kryterium to najwyższy poziom prezentowany przez artystów ulicznych, na tym powinno nam najbardziej zależeć – zdradza sekrety festiwalowej kuchni.
W tym roku w Szamotułach wystąpiła rekordowa liczba artystów ulicznych, ale organizatorzy zrezygnowali – z uwagi na oszczędności – z niektórych wydarzeń towarzyszących UFO. Ograniczono liczbę koncertów, spektakli.
– Jak na jubileuszową edycję to nie ma jakichś fajerwerków, jest raczej skromnie – przyznaje Michalak. – Na finał zawsze mieliśmy koncert, ale ze względu na ograniczone finanse tego w tym roku nie ma. Oczywiście jest widowisko muzyczne, klaunada. Ale najważniejsze są żywe rzeźby, one mają tu królować. Koncerty to tylko dodatki.
Żywa rzeźba kieruje festiwalem
Kierownictwo festiwalem przejęła przed miesiącem Joanna Nitefor, nowa dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury (formalnie: pełniąca obowiązki). Do tej pory znała UFO z drugiej strony kurtyny, występowała bowiem jako jedna z żywych rzeźb. Jak się czuje w nowej roli?
– Muszę powiedzieć, że bardzo dziwnie. Do ostatniej chwili wydawało mi się, że czegoś brakuje, że czegoś zapomniałam, że muszę już zacząć przygotowania – mówi chwilę po zakończeniu niedzielnego wydarzenia. – I kiedy żywe rzeźby ruszyły w teren, bardzo chciałam być z nimi, ale pierwszy raz – a zajmuję się tym prawie 20 lat – pierwszy raz miałam okazję zobaczyć festiwal żywych rzeźb jako widz. Zobaczyć każdego artystę, zobaczyć moich przyjaciół po fachu, jeśli mogę tak powiedzieć, a niektórych znam nawet 15 lat. Pierwszy raz ich widziałam. Tak, że było to wyjątkowe dla mnie przeżycie. I poza małym wypadkiem deszczowym, wszystko bardzo się udało – podsumowuje.
Myszka, mnich czy piekarz?
– Istotą festiwalu są pokazy żywych rzeźb, które znajdziecie na terenie Parku Zamkowego oraz na dziedzińcu zamkowym. Każda taka rzeźba to osobna historia, artyści opowiadają zupełnie różne historie – zachęcał festiwalowych gości do przyjrzenia się z bliska rzeźbom, a może nawet nawiązania z nimi kontaktu, Piotr Urbaniak, konferansjer.
Każdą z 33 żywych rzeźb oblegał tłum widzów. I chyba nigdy, na żadnej imprezie w Szamotułach, nie powstało tyle fotografii, co 2 czerwca na UFO. Pamiątkowe fotki pstrykał praktycznie każdy. W końcu nieczęsto można stanąć obok Napoleona i Józefiny, pary królewskiej, przytulić się do Leśnego Fauna, Myszki, czy poprawić fryzurę u Edwarda Nożycorękiego. Małej Basi z Kępy szczególnie podobała się Józefina – pozwoliła jej nawet potrzymać parasolkę!
– Udało mi się zobaczyć wszystkie gwiazdy UFO, z czego jestem przeszczęśliwa, bo w ubiegłym roku mi się nie udało. Ci artyści są fenomenalni! – uważa Agnieszka Patysiak. – Szkoda tylko, że pogoda popsuła imprezę, ale myślę, że to co szamotulanie chcieli zobaczyć, to zobaczyli – dodaje.
Do fanów UFO należą Mariola Bzdręga i Ryszard Kurylonek z Sycyna.
– Jest świetnie, cudowna impreza – komplementuje pan Ryszard. – Rzeźby świetnie zrobione, choć jeszcze nie wszystkie widzieliśmy.
– Bardzo nam się podoba. Ja już mam swojego faworyta – to rzeźba „Równowaga w naturze”. Podoba mi się, że jest z ekologicznego materiału, a poza tym ma pięknie zrobione rzęsy z kartonu, cudna (jej kostium nie przetrwał ulewy – red.). A drugą jest „Labirynt” – wskazuje na swoje typy pani Mariola. – Wydaje mi się, że jest ciekawiej niż w zeszłym roku. W zeszłym zastrzeliły mnie dwie rzeźby… W tym roku jest bardzo ciekawie, bo jest różnorodnie. Fajnie, że nie jest tematycznie, tylko właśnie różnorodnie, że każdy artysta pokazuje, co mu w duszy gra.
– Szkoda, że już Michalak tego nie będzie robił… – martwi się pan Ryszard, ale chyba niepotrzebnie. Uspokajamy.
– My sobie na ten dzień tak ustalamy życie, żeby tutaj w Szamotułach być. Patrz Rysiek, popatrz na tamtego faceta, jeszcze go nie widzieliśmy, ma skrzypce… – wskazuje pani Mariola na kolejną żywą rzeźbę, zdaje się, że Skrzypka.
W tym roku „Amazonka”
Każdy z festiwalowych gości mógł oddać głos na najciekawszą, jego zdaniem, żywą rzeźbę. Finał UFO, ogłoszenie wyników plebiscytu oraz wręczenie nagrody publiczności miało mieć miejsce na scenie w parku, ale burza przegoniła organizatorów i artystów do zamku.
– Bardzo was przepraszam za te niedogodności i dziękuję wam, że jesteście tacy dzielni i w tych przemoczonych kostiumach się tutaj pojawiliście, w tej pięknej sali koncertowej średniowiecznego zamku Górków – powiedział Piotr Michalak. – Bardzo wam dziękuję, że jak co roku sprawiliście, iż nasze miasto było wyjątkowe na tej planecie i daliście mnóstwo radości, pozytywnych przeżyć publiczności, że mieliśmy wspaniałe święto – dziękował artystom burmistrz.
Kto zdobył w tym roku nagrodę publiczności? Zdeňka Rylka Dovalyova z Czech, która przygotowała statuę Amazonki, przedstawicielki plemienia wojowniczych kobiet, wywodzących się od boga Aresa i nimfy Harmonii.
(mal)